31/12/13

Podsumowanie 2013 roku


Witam, witam, witajcie :)

Dziś taka specjalna notka... Tak samo jak specjalna data :)
Mamy zakończenie roku kalendarzowego - no wiem, wow, odkryłam Amerykę :)
Wszystko co związane było z 2013 rokiem będę wspominać dobrze. 
Chciałam zrobić takie podsumowanie, idąc za wzorem innych osób.

Zacznijmy od czegoś mniej wesołego.

STRACIŁAM:
Na pewno straciłam wiele ważnych osób w moim życiu.
ü  Niektórzy odeszły na zawsze, nie dając nawet wytłumaczyć co się stało. Takim przykładem była moja przyjaciółka Julia, nie wspominam ją źle. Dziękuje jej, że w ogóle pojawiła się w moim życiu.
ü  Niektórzy odeszli nagle, nie rozmawiamy już, nie mamy dla siebie czasu. Przykład? Sylwia i Pati... Kiedyś nierozłączne, teraz w ogóle zapominamy, że istniejemy.  Jeśli będą to czytać niech wiedzą, że zawsze traktowałam je jak siostry i nie raz bardzo mi ich brakuje.
ü  Straciłam także moją klasę. Wyszłam z gimnazjum i strasznie tęsknie za niektórymi osobami. Patitulina, Ayane czy Tajny... Osoby, które są dla mnie ważne i choć staram się, to czasem i tak nie mam jak się z nimi spotkać.

ZYSKAŁAM:
Bo na pewno udało mi sie coś zyskać, zyskałam wiele osób.
ü  Najważniejszą osobą, którą zyskałam w tym roku jest mój chłopak… Nigdy bym się nie spodziewała, że coś takiego może się zdarzyć. Nigdy w to nie wierzyłam, że kiedyś może się zakocham. Tak jak to ostatnio Tajny powiedział: „Przecież Ty zawsze mówiłaś, że nie będziesz mieć chłopaka!” Los jednak chciał inaczej. Ja się cieszę, że Bóg zesłał do mojego życia takiego cudownego człowieka. To mój ideał, którego nigdy bym nie zamieniła na nikogo innego.
ü  W moim życiu pojawiła się także wesoła, choć czasem nieogarnięta osóbka... Od razu bardzo ją polubiłam, bo przypominała mi mnie. Wesoła, uśmiechnięta, śmieszna, umiejąca pomóc, choć sama ma własne problemy. Zawsze mi pomagała w najmniej oczekiwanym momencie... Zawsze wspierała i nigdy nie zostawiła w potrzebie. I za to jej dziękuje. MeGosia, wiesz że Cię kocham?
ü  Zyskałam także klasę… Nową. Może nie taką straszną, jak mi się wydaje. Znamy się nie długo, ale mam nadzieje, że będzie, choć w małym stopniu, dorównywać klasie z gimnazjum.

ZROZUMIAŁAM:
Wiele rzeczy zmieniło się wraz z moim tokiem myślenia.
ü  Zrozumiałam, że nie wszystko trwa wiecznie. Z roku na rok stajemy się coraz starsi, a co najgorsze, coraz bliżej nam do śmierci. Nic nie możemy z tym zrobić, chyba że cieszyć się tym, co mamy, bez względu co się dzieje. Najważniejsze to się nie poddawać i trwać w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze.
ü  Zrozumiałam także, że w życiu każdego nie ważne jest, co się posiada, co się zyskuje, a to, czy mamy do kogo się odezwać, kto jest tak naprawdę nam bliski. W życiu najważniejsza jest rodzina, przyjaciele, znajomi. Osoby, z którymi naprawdę dobrze się dogadujemy i zawsze możemy z nimi porozmawiać, a także będziemy mieli w nich wsparcie.
ü  Ważne jest także nie zapominać o tym, że nie tylko my żyjemy na tym świecie… Nie akurat my musimy mieć najgorzej. To, że straciłam tatę, od razu nie musi decydować o tym, że moje życie jest do bani. Zrozumiałam, że taka jest kolej rzeczy… Rodzimy się tylko po to, aby umrzeć. Rodzimy się, aby zobaczyć jak to jest, żyć na niesprawiedliwym świecie.

POKOCHAŁAM:
Po to zostaliśmy stworzeni.
ü  Pokochałam własne życie, bo wiem, że ono należy tylko do mnie. Tylko ja mogę go zmienić. Inni mogą mnie kierować na różne ścieżki, ale to ode mnie zależy, którą z nich wybiorę.
ü  Pokochałam wszystkie osoby, które mnie otaczają. Ludzi nie zmienię. Mogę ich tylko spróbować zrozumieć, pomóc, pokochać.
ü  Pokochałam drugą osobę, która jest dla mnie życiem, słońcem, całym światem. Bez jej pomocy wiele rzeczy by się nie udało. Nie zyskałabym tyle szczęścia, miłości i zrozumienia. Zyskałam osobę, która rozumienie mnie mimo wszystko… i kocha najbardziej na świecie. Tak samo jak ja kocham ją.

WYBRAŁAM:
To była moja decyzja.
ü  Wybrałam drogę życiową, wiem co chce robić i wiem, do czego chce dążyć, aby być spełnionym człowiekiem.
ü  Wybrałam własne życie, ponieważ kreuje je. Pomagam sobie w spełnianiu marzeń. Pomagam sobie osiągnąć wszystko, czego do tej pory nie mogłam zrobić.
ü  Wybrałam między życiem, a śmiercią. Już nie myślę o śmierci. Nie chce się zabić. Będzie lepiej, tego się trzymam. Nie jestem tchórzem. Nie mam zamiaru się poddać i zabić. Chce żyć, bo mam dla kogo.

Takie krótkie podsumowanie pokazuje nam, co tak naprawdę podziało się w naszym życiu przez krótki okres, jakim jest rok. Wybrałam tylko te najważniejsze rzeczy, dlatego w każdej kolumnie są po trzy podpunkty. 
Mam nadzieje, że Nowy Rok okażę się dobry, spokojny i pełen miłości. Tego wam właśnie życzę. Nie zapominajcie o tym, że na tym świecie na pewno ktoś na was czeka. Ktoś kto was pokocha mimo wszystko. Nie warto się poddawać, a dążyć do wcześniej wyznaczonych sobie celów :)
Postanowienia noworoczne? Nie zamierzam ich robić. I tak większość rzeczy się nie zmieni. Gdy będę gotowa na zmiany, po prostu zacznę dążyć do tych zmian.

Trzymajcie się i wierzcie, że wszystko będzie dobrze.
Bo przecież musi ;)

xoxo Ang.

23/12/13

Rozdział LXVIII


Kolejny rozdział jest. Szybko napisany, trochę ponury. Niektóre osoby może będą chciały mnie za niego zabić :D Ale cóż, zapraszam <3
*************************************

                Kolejne tygodnie wydawały się spokojne. Odzyskałam jakoś porozumienie z chłopakami, ale Ola nadal do nas nie powróciła. Mateusz przez to wszystko strasznie pogorszył się w nauce, a wygląda też nie najlepiej. Razem z Alą zastanawiałyśmy się jak możemy mu pomóc. Wiedziałyśmy, że Musiał nie uśmiechnie się aż Krupa nie wróci cała i zdrowa..
- Już dłużej tego nie wytrzymam ! – krzyknął brunet wracając z nami po zakończeniu roku szkolnego. Jako trzecia klasa skończyliśmy go w kwietniu.. Może nawet i lepiej, bo mamy czas pouczyć się trochę do matury.  – Muszę zapalić.. – chłopak wyciągnął paczkę papierosów. – Chce któraś?
- Z chęcią bym zapaliła, ale niestety nie mogę – zaśmiałam się.
- W ogóle od kiedy palisz? – zapytała Alicja. – To do ciebie nie podobne.
- Jakoś trzeba sobie dawać radę z uczuciami.. – wyciągnął jedną fajkę i zaczął ją palić. W powietrzu unosił się tylko mocny zapach mentolowych papierosów, podrażniając moje płuca. – A co jeśli ona do mnie już nigdy w życiu nie wróci?
- Nie myśl o tym, proszę.. – powiedziałam. – Nie masz wpływu na przyszłość..
- I to jest najgorsze – powiedziała blondynka.
- Nie pomagasz  – mruknęłam. – Najważniejsze to mieć nadzieje, że będzie lepiej..
- Już ją powoli tracę.. Nie dam rady tak sam.. – zasmucił się chłopak.
                Nagła zmiana Oli nie wpływała dobrze na Mateusza.. Nie mogliśmy nic zrobić. Nie mogłyśmy mu pomóc, a tak bardzo chciałyśmy.
<Z perspektywy Mateusza>
                Nie mogłem pogodzić się z tym, że Ola mnie tak po prostu zostawiła.. Czym prędzej podjechałem pod jej dom i wszedłem do środka. Od razu odrzucił mnie odór alkoholu.. Nienawidziłem tego zapachu, bo mój ojciec jest alkoholikiem. Od zawsze miałem zrąbane życie.. Od zawsze nic mi się nie układało.. Dopiero z Olą tak naprawdę mi się ułożyło. Byłem naprawdę szczęśliwy, jak nigdy dotąd. Najszczęśliwszy na całym świecie, że taka cudowna osoba mnie chciała.. Tak po prostu. Pokochała mnie za to jaki jestem, a nie co mam czy jak wyglądam.
                Gdy tylko jakoś przedostałem się na górę zacząłem szukać Oli. Nie znalazłem.. Przeszukałem prawie wszystkie miejsca. Postanowiłem, że sprawdzę jeszcze jedno, które mi pozostało  - łazienkę. Gdy tam wszedłem doznałem szoku.. Moja Olga leżała w wannie pełnej krwi ! Miała bladą skórę i sine usta.. Bez zastanowienia wyciągnąłem ją z lodowatej wody.. Spojrzałem na jej ciało koloru śniegu i jej nadgarstki.. Całe pocięte. Nie wiedziałem co mogę zrobić.. Zadzwoniłem na pogotowie i przystąpiłem do czynności ratunkowych.
                Gdy tylko pogotowie przyjechało usłyszałem dwa, bardzo bojące słowa..
- Przykro mi – powiedział mężczyzna.
                Poczułem jak po moich policzkach spłynęły łzy, cały się zacząłem trząść.. Złapałem Krupę za rękę i mocno ścisnąłem.
- Ola błagam cię.. – powiedziałem przez łzy. – Nie zostawiaj mnie.. Błagam.. Nie zostawiaj.. – przytuliłem się do jej ręki jak najmocniej potrafiłem. Nie mogłem uwierzyć, że jej już nie ma.. Nie mogłem uwierzyć w to, że ją straciłem.. Nie przypilnowałem jej.. To wszystko moja wina.. Już nigdy nie będzie tak samo.
<Z perspektywy Angeliki>
                Wybrałam się na miasto z Alą. Musiałyśmy jakoś odstresować się po tym wszystkim co ostatnio się stało. Nagle przejechał koło nas czarny motor, kierowca zszedł z niego, rzucił nim o ziemię i podbiegł to nas, ściągnął kask.
- Mateusz? – spojrzałam na chłopaka zdziwiona. – Co się dzieje? – był zapłakany, wystraszony i załamany.
- Ola.. Ona.. – i zaczął płakać.
- Co z nią? – zapytała Alicja.
- Nie żyje ! – krzyknął.  – Rozumiecie ?! Nie żyje !
                Alicję  zamurowało.. Ja otworzyłam tylko delikatnie usta i nie mogłam nic powiedzieć.. To nie możliwe ! Jak to mogło się stać..? Po prostu tego nie rozumiem.. Oli już nie ma? Jak to? Momentalnie zaczęłam płakać.. Nie mogłam zrozumieć tego cholernego życia.. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego zabrano nam Olę..
<Z perspektywy Kendalla>
                Z Pauliną nie rozmawiałem już długo.. Nawet nie chce na mnie spojrzeć.. Ja tylko pragnę tego, żeby ona mnie zrozumiała.. Nic więcej.. Serce nie sługa, a ja się zakochałem. Zakochałem się, bo jest najwspanialszą dziewczyną na całym świecie. Może i młodsza.. Może dzieli nas duża różnica wieku.. Ale co z tego? Potrzebuje jej. Potrzebuje jej obecności. Bez niej nie dam rady.. Nie potrafię.
- Facet.. – mruknął Carlos. – Ty mnie w ogóle słuchasz?
- Co? – zapytałem. – Sory.. Jestem zamyślony.
- To mam Pauline odprawić? Ok – zaśmiał się i wyszedł z mojego pokoju.
                Zakryłem się poduszką i dopiero po chwili zrozumiałem słowa mojego przyjaciela. Szybko zleciałem na dół i spojrzałem na dziewczynę. Tak ślicznie wyglądała w koronkowej sukience i delikatnym makijażu. „Ona jest aniołem” – pomyślałem.
- Cześć.. – powiedziała cicho.
- Hej.. – uśmiechnąłem się.
- Chciałam cię przeprosić za ostatnio.. Nie powinnam tak zareagować.. Nie powinnam tak po prostu cie zostawiać.. Ale zrozum mnie.. – spuściła głowę.
- Rozumiem.. Nie przejmuj się – zaśmiałem się, a dziewczyna rzuciła mi się na szyje. Spojrzała słodko w moje oczy i pocałowała mnie delikatnie w usta. Moje serce zabiło bardzo szybko.. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało.
- Kocham cię.. – powiedziała, patrząc w moje oczy.
- Naprawdę? – to nie możliwe ! Ona mnie kocha.. Kocha.. Złapałem ją w pasie i podniosłem do góry. – Nawet nie wiesz jak się ciesze !
- Tylko potrzebuje czasu, dobrze? – uśmiechnęła się.
- Dla ciebie wszystko księżniczko.. Dla ciebie wszystko – przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło.

                Nareszcie wszystko zaczęło mi się układać. A do tego wiem, że Pauline mnie kocha.. To takie cudowne uczucie. Mam nadzieję, że będzie to trwało wiecznie.

17/12/13

Rozdział LXVII


Po długiej nieobecności wróciłam :) Nie wiem jak szybko pojawi się nowy rozdział, bo zaczęłam pisać inne blogi, które tak samo są zaniedbywane przeze mnie :( No wiem, taka okropna jestem... Ale cóż, szkoła daje mi popalić i to ostro. Nie daje sobie rady z napływającym materiałem i nie mam czasu nawet na chwilę odpoczynku. Dobrze, że za niedługo święta, więc będę mogła usiąść i wreszcie wziąć się za pisanie :)
Nie przedłużając zapraszam na nowy rozdział <3
*******************

- Jak to nie jesteście razem?! – krzyknęłam na Mateusza. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam..
- Po prostu.. – chłopak usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. – To wszystko moja wina.. Moja i tylko moja..
- Ale.. co się stało? – usiadłam obok niego i spojrzałam w jego stronę.
- Nie ważne.. Jestem beznadziejny – schował twarz w dłonie i.. po prostu mi się rozpłakał.
                Objęłam go ramieniem i próbowałam uspokoić.. Dawno nie widziałam go w takim stanie.. Mateusz zawsze był człowiekiem nieśmiałym, kochanym i mega czułym.. Rozmawiałam z nim dość długo, aż wreszcie dowiedziałam się prawdy. Nie mogłam w nią uwierzyć, ale z tego co mówił Mati, to była prawda.
- Zaraz.. nie kumam..
- Mówiłem, że nie zrozumiesz..  – spuścił głowę.
- Jak to Ola ma kogoś innego?
- Powiedziała, że ja.. że ja to już przeszłość. Nie chce mnie. Po prostu już nie chce.. – szkoda mi się go zrobiło.. ale z drugiej strony Ola ostatnio strasznie dziwnie się zachowuje. Nie miałam pojęcia dlaczego. Nie chciała znać ani mnie, ani Ali. Od paru dni nie pojawia się w szkole, nie odbiera ode mnie telefonu i nie odpisuje na smsy. Wiedziałam, że nie mogę tego tak zostawić, ale Mateusz poprosił mnie żebym się nie mieszała.. Obiecałam, że nie będę, ale nikt nie wspomniał o Alicji. Wysłałam ją, żeby dowiedziała się o co chodzi.
<Z perspektywy Alicji>
                Podeszłam pod dom Olgi, zapukałam kilka razy, ale nikt nie chciał mi otworzyć. Złapałam za klamkę, a drzwi same ustąpiły. Powoli weszłam do środka, patrząc na otaczający mnie bałagan. W powietrzu unosił się zapach papierosów, na ziemi leżało pełno butelek po różnych alkoholach. „Co tu się stało?” – pomyślałam. Nagle zauważyłam pół przytomną Olę, siedzącą na kanapie. Przeszłam koło kilku ludzi, którzy spali na ziemi i spojrzałam na Olę. Wyglądała okropnie.. Podpuchnięte oczy, potargane włosy, a na rękach ślady, jakby po igłach. „Czyżby ona coś brała?” – powiedziałam cicho do siebie. To nie byłoby podobne do naszej Olki, ale po ostatnim jej zachowaniu wszystkiego bym się po niej spodziewała. Ostatnio naprawdę nie jest sobą.. Nigdy nie powiedziałabym, że to nasza przyjaciółka. Pomyślałabym, że to jakaś obca dziewczyna, w ogóle nie związana z naszym towarzystwem.. Zmieniła się.. Totalnie się zmieniła.. A wydaje mi się, że tylko ja widzę tą zmianę.
- Ola.. – mruknęłam i kucnęłam naprzeciwko niej. Jej reakcji nie spodziewałabym się nigdy, odepchnęła mnie i krzyknęła. Na początku się wystraszyłam, ale z sekundy na sekundę przyzwyczajałam się do jej krzyku, ruchów i zachowania. – Brałaś coś? – zapytałam spokojnie.
- Nic ci do tego – warknęła. – Wynoś się !
- Nie zamierzam.. – stanęłam naprzeciw niej i spojrzałam w oczy, miała rozszerzone źrenice, co dobrze nie wróżyło.  – Co się z tobą dzieje, Ola?
- Powiedziałam wynoś się ! – krzyknęła.
- Nie wyniosę się ! – krzyknęłam trochę głośniej. – Zrozum, że się martwimy !
- Gówno wam do tego.. Odwalcie się ode mnie i mojego świata..
- Co ci się stało..? – spojrzałam na nią. – Ola..
- Zmieniła się – usłyszałam głos za sobą. Ukazał mi się wysoki, wysportowany chłopak.
- A ty to kto, co? – warknęłam.
- Mój chłopak – przytuliła się do niego.
- Boże.. Widzisz i nie grzmisz – zaczęłam kręcić głową.
- Mam pomóc ci wyjść? – zapytał chłopak łapiąc mnie za ramiona.
- Nie trzeba – warknęłam.
- Wyrzuć ją kochanie.. Nie mam zamiaru patrzeć na jej gębę – powiedziała Krupa, a mnie po prostu zamurowało..  Chwilę później leżałam już przed domem brunetki, wyrzucona przez jej chłoptasia.. Po głowie przeszła mi tylko jedna myśl, że stanie się coś złego.
<Z perspektywy Angeliki>
                Wróciłam do domu i zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.. Boję się o Mateusza, żeby czegoś głupiego nie zrobił. Jest załamany.. Wszystko się może zdarzyć. Nagle usłyszałam pukanie, a może bardziej walenie do drzwi. Otworzyłam je szybko, a do domu wpadła zdenerwowana Ala.
- Ona to ma tupet ! Żeby mnie.. rozumiesz? Grr.. Mnie ! Kazała mnie wyrzucić ze swojego domu ! Grrr.. – padła na moją kanapę. – Nie.. Po prostu nie rozumiem tej dziewczyny.
- A jaśniej? – zapytałam i usiadłam obok niej.
- Znalazła sobie nowego chłopaka.. Taki dziwny. Nie podoba mi się. Wygląda na jakiegoś kryminalistę.. Do tego widać, że coś brała.. Ćpała, tak mi się wydaje.
- No to nie jest za ciekawie.. – oparłam się o jej ramię. – Co my teraz zrobimy?
- Najważniejsze żebyś mi się teraz niczym nie denerwowała, rozumiesz? – spojrzała na mnie.
- Następna co mnie będzie wkurzać.. Ludzie. Mi nic nie jest. Jestem tylko w ciąży.. No lol.. – zaśmiałam się. Denerwowało mnie to, że każdy mnie traktuje jak śmiertelnie chorą. – Ciąża to nie chora, moim zdaniem nie.
- Może i nie choroba, ale i tak nie powinnaś się denerwować.
- Przecież nic się nie może stać.. Martwię się tylko o Olę.. No i o Mateusza. Wiesz jak on to przeżywa..
- Wiem, doskonale o tym wie – Alicja spuściła wzrok i zaczęła się nad czymś zastanawiać. – Coś musimy zrobić.. – kiwnęłam głową. – Tylko co? – spojrzała na mnie.

- Nie mam pomysłu.. Po prostu nie mam.. – spojrzałam w sufit, zastanawiając się co dalej. Wszystko zaczęło się komplikować. Do tego od kilku dni nie mam żadnego kontaktu z chłopakami.. Zaczyna mnie to wszystko przerastać.. 

29/09/13

Zmiana bohaterów

Iż zdarzyły się pewne komplikacje zmieniłam bohaterów.
Tzn.:
1. Lili.
Lili została zamieniona na Pauline Adams, którą znajdziecie w bohaterach.
2. Lucas.
Ten człowiek znika i już go nie będzie ;)

No to tyle z ogłoszeń parafialnych <3
xoxo Ang.

Rozdział LXVI


Zaniedbuje, wiem... Przepraszam was. Nowa szkoła mnie tak przytłacza, że nie mam czasu nawet wejść na chwilę na kompa. A co dopiero coś napisać... :(
Nikt mi nie zakomunikował, że w LO jest tyle nauki xD Ej weźcie... Ja już nie wyrabiam :( Ale trzeba jakoś dać radę ;) 
BYLE DO CZERWCA :D
Właśnie! Zapomniałabym... Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział ---> zapraszam na 11 jednorazówkę
****************

                Kendall wyjechał następnego dnia.. Postraszyłam go jeszcze, żeby nie robił żadnej głupoty. Mam nadzieje, że to poskutkuje.  U niego wszystko jest możliwe, więc wolę się bać.. Nie rozumiem tylko dlaczego on tak szybko zaczął interesować się Lil.. Przecież w ogóle jej nie zna. Laura to chociaż była jego dziewczyną przez.. ho ho.. dość długi okres czasu, z tego co wiem. Nie wiem co się ze Schmidtem dzieje, ale obawiam się, że może z tego wyjść coś niemiłego.. Bardzo niemiłego. Po prostu się o niego strasznie boję.. W końcu to mój brat. Obawiam się, że przez jego nagłą zmianę nastroju narobi sobie jakiś problemów..
<Z perspektywy Kendalla>
                Od kilku dni czułem się tak lekko.. Czułem się tak, jakbym mógł zrobić wszystko, czego nie mogłem do tej pory.. Tak, jestem zakochany ! Nic na to nie poradzę.. Serce nie sługa.. Lili jest taka.. inna. Nigdy nie poznałem aż tak zwariowanej, a zarazem kochanej dziewczyny. Piękna, mądra i strasznie mnie pociąga.. Wiem, że nie powinienem, ale to jest ode mnie silniejsze.. Moje serce na jej widok przyśpiesza.. robi mi się gorąco i z chęcią bym ją przytulił i nigdy w życiu już nie puścił. Jest dla mnie ważna, strasznie ważna. Nigdy czegoś takiego nie czułem.. Nawet przy Laurze, co znamy się już dobre 10 lat.. Myślałem, że ją kocham.. Ale kurcze.. Ostatnio czuje się przy niej coraz dziwniej.. Dlatego ten „skok w bok”.. Lili mnie zaciekawiła. Zaciekawił mnie jej sposób bycia.. To jak lekko podchodzi do życia.. Może denerwuje mnie to, że czasem zapali skręta albo wciągnie krechę, ale.. spróbuje ją zmienić. Powiedziała, że dla mnie to zrobi.. Bo mnie kocha. To były najwspanialsze słowa jakie mogła mi powiedzieć.. Dla niej zrobię wszystko.. Nawet sięgnę gwiazd. Postaram się żeby wszystko było dobrze.. Żeby nic ani nikt nie zagrażał naszemu związkowi.
- Cześć – powiedziała uśmiechnięta blondynka, wchodząc do mojego samochodu. Usiadła na fotelu i pocałowała mnie w policzek.
- Siema.. – powiedziałem spokojnie i spojrzałem w jej śliczne, niebieskie oczy. – Jak się czujesz?
- Znacznie lepiej – uśmiechnęła się szerzej. – Lekarz powiedział, że przeziębienie mija, a ja mogę wracać do szkoły – gdy wypowiedziała ostatnie słowo na jej twarzy pojawił się grymas.
- Szkoła jest najważniejsza skarbie.. – delikatnie pogłaskałem jej delikatny policzek.
- Nienawidzę szkoły – mruknęłam i wbiła mi się w siedzenie.
- Pomyśl, że już niedługo – uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po policzku. Na twarzy dziewczyny chwilowo pojawił się lekki uśmiech.. Nie wiem co młodzież w tym wieku ma do szkoły.. Kiedyś wszyscy zrozumieją, że może nauczyciele są źli, może nie zawsze jest miło, fajnie i w ogóle, ale szkoła jest ważna. Była, jest i będzie. To się nie zmieni.
                Podjechaliśmy pod jedną z moich ulubionych restauracji.. Gdy weszliśmy do środka Lila spojrzała na mnie dziwnie.
- Czy tu nie jest.. za drogo? – zapytała.
- Jesteś ze mną, czym się przejmujesz? – złapałam ją pod rękę i podprowadziłem do stolika. – Proszę – odsunąłem jej krzesło.
- Dziękuje – zaśmiała się słodziutko. Chwilę później, gdy tylko usiadłem pojawił się przy nas kelner, który przyjął zamówienie.
                Z Lili dogadywałam się naprawdę w nieziemski sposób.. Rozumiała mnie jak nikt inny.. Naprawdę się w niej zakochałem.. Jest cudowną kobietą. W życiu takiej nie spotkałem.
- Lili ja.. – zacząłem.
- Tak? – spojrzała na mnie.
- Chciałem zapytać..
- No to pytaj – zaśmiała się.
- Zostaniesz moją dziewczyną? – złapałem ją za rękę, a ona spojrzała na mnie dziwnie.. Zrobiła zdziwioną minę i momentalnie zabrała rękę. – Lili..
- Myślałam, że my.. że jesteśmy tylko przyjaciółmi.. – powiedziała cicho.
- Ale przecież się całowaliśmy..
- Byłam pijana ! Kendall.. – wstała i spojrzała na mnie. – Przykro mi, ale nie.. – zabrała swoje rzeczy i wyszła.. Zostawiła mnie.. Tak po prostu..
                Nie wiedziałem co mogę ze sobą zrobić.. Poczułem się tak, jakby serce pękło mi na pół.. Zostawiła mnie i tak po prostu poszła.. wyszła.. nie ma jej.. Dlaczego zawsze to samo? Czy nigdy nie mogę być szczęśliwy? Ehh.. Nie rozumiem.. Naprawdę nie rozumiem..
<Z perspektywy Angeliki>
- Angel.. – mruknęła Ala.
- Tak? Nie śpię.. Wydaje Ci się – zaśmiałam się.
- Usnęłaś.. – pokręciła głową.
- Nauczycielka nie zauważyła.. To najważniejsze – puściłam jej oczko.
- Wariatka.. – mruknęła Chmielewska i spojrzała na tablicę. – Mamy jeszcze tylko trzy miesiące.. Rozumiesz? Ponad miesiąc do matury.. Nie wiem jak damy sobie rady..
- Ja także nie wiem.. – spojrzałam do zeszytu.. Nie rozumiałam nic, a nic.. Rozszerzona chemia.. Grr.. Po co wybrałam się na taki profil..? I tak nic z tego nie rozumiem ! Nigdy nie rozumiałam.. – Ale będzie dobrze, musi być.. – uspokoiłam Alę, ale nie siebie.. Wiedziałam, że będzie ciężko zdać maturę.. Jeszcze z takich przedmiotów jak matma, chemia i angielski.. Co dodatkowo? Jeszcze nie wiem.. Muszę się nad wszystkim zastanowić..
                Gdy tylko skończyły się lekcje, ja miałam do załatwienia jeszcze jedną bardzo ważną sprawę. Jak najszybciej wyszłam ze szkoły kierując się w stronę domu Mateusza.. Dawno go w szkole nie było.. Nie widziałam go już dobre kilka dni.. Ola także chodzi jakaś smutna.. Zastanawiałam się dlaczego.. Wolałam nagle porozmawiać z Matim, bo Ola zazwyczaj wszystko wyolbrzymia, ale gdy dowiedziałam się prawdy, po prostu nie mogłam uwierzyć.. To po prostu nie możliwe..

24/08/13

Rozdział LXV


<Z perspektywy Jamesa>
- Pani Halston Sage? – zapytał jeden policjant.
- Tak, a co się dzieje? – zapytała dziewczyna.
- Jedzie pani z nami – skuli ją kajdankami i zaczęli wyprowadzać z domu.
- Ale za co?! Ej ! Ja nic nie zrobiłam !
- Znaleziono u pani dużą ilość kokainy.. Musimy panią zamknąć – i zniknęli za drzwiami. Słychać było tylko krzyk Hal, że to nie jej kokaina.
                Usiadłem szczęśliwy na kanapie, gdy wszyscy zaczęli chodzić po domu i wypytywać się co się stało.. Tak wiem, jestem podły, ale nie miałem innego wyboru. Musiałem podrzucić jej te narkotyki, żeby tylko mieć chwilę spokoju.. Mam nadzieje, że już tu nie wróci..
- Co to było?! – krzyknęła Vic. – Dla.. Dlaczego ją zabrali?!
- Uspokój się.. Nareszcie będziemy mieli święty, anielski spokój – zaśmiałem się.
- Ale nie można tak ! – Knight chodziła w kółko zdenerwowana.
- Uspokój się powiedziałem ! – krzyknąłem. - Jeszcze pomyślę że ci na niej zależy !
- Bo zależy ! – krzyknęła.
- Że co..? – spojrzałem na nią zdziwiony.
- Nie ważne – powiedziała i trzasnęła drzwiami.
                Jej zachowanie coraz bardziej mnie dziwiło.. Nie wiem co ona ma wspólnego z Halston, ale widać, że zdenerwowało ją to, że ją zabrali.. O co w tym wszystkim chodzi? Wstałem i ruszyłem w stronę pokoju Peny.. To przecież jego dziewczyna, powinien wiedzieć co się z nią dzieje.
- Siema stary.. – powiedziałem, kiedy wszedłem do jego pokoju.
- No cześć.. – mruknął, leżąc na łóżku.
- Jak tam? – usiadłem obok niego.
- Sam nie wiem.. – spojrzał w sufit.
- Słuchaj.. Chciałem porozmawiać o Vic..
                Nic nowego się nie dowiedziałem.. Carlos sam chciałby wiedzieć co się z tą dziewczyną dzieje.. Nikt nic o niej nie wie. Pojawiła się tak nagle w naszym życiu.. To nie tylko ona.. Angel zrobiła to samo.. Ehh.. Angel.. Jak ja za nią tęsknie.. Ale wracając do Victorii.. Mnie jak i Carlosa ciekawiła nagła zmiana Knight. Przecież ona nigdy nie była taka skryta, tajemnicza i ponura.. Co mogło się z nią stać? W naszym życiu nie zmieniło się nic, oprócz pojawienia się Angeliki.. Ale dlaczego to miałoby ją zmienić? Nie rozumiem.. I pewnie tego nie zrozumiem.
<Z perspektywy Angeliki>
- Kendall ! – krzyknęłam. – Zejdź na dół !
- Idę – zaspany chłopak, zszedł do mnie, a zaraz padł na kanapę.
- Musimy pogadać – klepnęłam go w tyłek.
- Mój grrr – warknął, a ja się zaśmiałam.
- Chce pogadać o Laurze.. Mówiłeś wczoraj, że znów ci się z nią nie układa – spojrzałam na niego.
- No bo nie.. – odwrócił się na plecy i spojrzał na mnie. – Wyprowadziła się.. znów – zasmucił się.
- A z jakiego to powodu? – zapytałam.
- No bo ehh.. Ciężko mi się przyznać, ale..
- Ale?
- Całowałem się z inną.. – spuścił wzrok.
- Że co?! Że ty?! Że nie uwierzę.. – przekręciłam głowę.. Nie chciałam uwierzyć, że mógł to zrobić !
- Śmiesznie wyglądasz jak się złościsz – uśmiechnął się. – Ale Lili..
- Co?! Lili?! Zaraz.. Mówimy o mojej Lili..? – coraz ciekawiej.. Kurcze, coraz ciekawiej.
- No tak.. Lili.. Ona jest taka.. ahhh.. no chyba się w niej zakochałem.. – mruknął chłopak, a ja strzeliłam facepalma.
- Trzymajcie mnie.. Błagam.. Trzymajcie mnie Aniołowie, bo zaraz mu te piękne oczka wydrapię.. – mówiłam cicho do siebie, a chłopak się ode mnie odsunął. – Tobie totalnie palma odbija?! Przekwitasz kurna czy jak?!
- To jest andropauza kochanie.. I nie, jestem na to za młody.. – zaśmiał się.
- Zakochujesz się w dziewczynie, która ma tyle lat co ja ! – zaczęłam oddychać głęboko.
- No James lepszy nie był.
- Ty mi do tego Jazza nie mieszaj ! – krzyknęłam. – Mam nadzieje, że Lucas nic nie wie.. bo ci jaja urwie..
- Serio..? – chłopak zaczął się bać.
- On jest strasznie opiekuńczy.. co by nie było.. uważaj lepiej..
- A.. może mi coś zrobić?
- Jeśli zranisz Lili to może cię nawet zabić.. Znam go, to człowiek bezwzględny – zaśmiałam się.
- To może sobie odpuszczę? – zaczął się zastanawiać.
- Ja się nie wtrącam.. Ale młody jesteś.. Nie chce być na twoim pogrzebie – puściłam mu oczko i poszła zrobić śniadanie.
                Oczywiście Lucas aż taki nie jest.. Nie zabiłby Kendalla.. Ale trochę by go poturbował, to jest pewnie. Luki jest nerwowy, ale nie zawsze.. Najważniejsze są okoliczności. Musiałam jednak nastraszyć Kendalla, nie chciałam, żeby zrobił coś głupiego. Już i tak zniszczył swój kilkuletni związek z Laurą. Nie rozumiałam go.. Jak można się z zakochać w kimś, kogo się w ogóle nie zna? No wiem, że ja zrobiłam podobnie, ale zawsze.. Kendall ma swoje lata i powinien wiedzieć, że tak nie można. Ale znając jego to wolał iść za „głosem serca”  i zostawić biedną Laurę samą. Współczuje jej, serio.

17/08/13

Rozdział LXIV


Wi-wi-wi-witajcie :D
No dzisiaj dodaje rozdział trochę wcześniej, bo wyjeżdżam... Tak, znów -,- No nie chcę, ale muszę. Jadę do babci. Znając moją mamę to trochę to potrwa, ale zobaczymy xD
Nie chce was zaniedbywać, ale nie wiem jak będzie z rozdziałem 25.08... Wgl nie wiem co będzie dalej, bo mam strasznie dużo do zrobienia, a teraz jeszcze nowa szkoła D: Licealistka się kłania haha xD Na wydział matematyczny, a miał być polonistyczny o.O Fajnie, nie? xD Ciekawe jak sobie poradzę... No bo sama nie wiem xD
Założyłam nowego bloga: www.wholookslikeanangel.blogspot.com. Serdecznie na niego zapraszam :)
I miłego czytania :D 
*****************

- Nie wiem co z was za policja ! – krzyknęłam, gdy składałam skargę, po raz kolejny, na Adriana i Sage.
- Oni to Stany, my to Polska. Nie możemy nic zrobić – powiedział policjant.
- Czyli mogą przyjechać, zabić mnie, a to nie jest wasza sprawa? – syknęłam.
- Niech pani nie przesadza.
- Ja przesadzam? Ja? Nie rozumiem od czego wy jesteście !
                I zostałam wyrzucona.. Żeby nawet prawdy nie można było powiedzieć. Szczyt wszystkiego. Nawet nie można poprosić o pomoc. A chyba od tego są, co nie? Powinni pomagać, a oni nie robią nic. Nie wiedziałam co mogę zrobić więcej.. Policja nie chce zrobić nic, a ja.. Ja bałam się o własne życie.
<Z perspektywy Jamesa>
                Halston nie daje mi spokoju.. Dowiedziała się o ciąży Angel i teraz truje mi dupę, że po co mi jakaś ciężarna krowa? Z chęcią bym jej coś zrobił, ale nie chce iść do więzienia za zabójstwo. Nie chce z nią gadać, ale cóż.. Muszę.
- Proszę cię, daj mi spokój – mruknąłem.
- Ona nie jest ciebie warta – złapała mnie za rękę.
- Odejdź – odepchnąłem ją i poszedłem na górę.
- Ja bym ją trzasnął – powiedział Logan, pokazując na Hal.
- Uważaj żebym ja ci nie trzasnęła – warknęła i podążyła za mną. – Angel to dziwka.. Weź to zrozum.
- Przypomnij mi dlaczego ja z tobą rozmawiam? – złapałem ją za ramiona i przycisnąłem do ściany.
- Bo musisz.. Jesteś moją najbliższą rodziną? Moim chłopakiem – uśmiechnęła się.
- Byłym i to nie moja wina, że nawet w psychiatryku cię nie chcieli dłużej niż trzy miesiące. Nikt nie może z tobą wytrzymać.
- Wypraszam sobie – oburzyła się.
- Mam kłamać? – spojrzałem w jej oczy.
- Masz piękne oczy, skarbie – zbliżyła się do mnie i pocałowała. Szybko się od niej odsunąłem.
- Muszę cię gdzieś oddać, nie wytrzymuje z tobą.
- Nie masz wyboru – zaśmiała się.
- Ależ mam.. – zrobiłem złą minę.
- Jeśli myślisz, że się boję to się mylisz.. – zaczęła kręcić oczami.
- Zobaczymy – wyszedłem szybko z pokoju. - Logan, Carlos, pilnujcie ją.. Muszę coś załatwić.
                Wyszedłem szybko z domu i pobiegłem w jedno miejsce. Wiedziałem, że to niebezpieczna dzielnica, ale musiałem coś kupić.
- Harry.. – powiedziałem cicho, kiedy wszedłem do jednego z magazynów.
- Chłopie, co ty tu robisz? – chłopak szybko do mnie podbiegł.
- Musisz mi sprzedać to, co ostatnio..
- To są narkotyki James !
- Nie interesuje mnie to, dawaj.
<Z perspektywy Angeliki>
- Mamo, już jestem ! – weszłam do domu. Ruszyłam w stronę salonu i zauważyłam, że mamy gości. – Emm.. Dzień dobry – powiedziałam po angielsku.
- Angel.. – mruknęła ciocia.. znaczy mama.. ehh.. no ciocia Kathy.
- Kendall nam powiedział, że jesteś w ciąży – powiedział wujek Kent.
- Ehh.. I? – oparłam się o futrynę.
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie – usłyszałam głos Schmidta za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. – Nie chciałem cię zranić.. Po prostu.. po prostu nie powstrzymałem się od komentarza.. Jak to ja.
- Masz tego drugi raz nie robić – przytuliłam się do niego.
- Wybaczysz?
- Bratu zawsze – uśmiechnęłam się.
- Przepraszam cię jeszcze raz.. Nie chciałem.. ale za szybko reaguje.
- Spoko – zaśmiałam się.
- Czekaj.. Mam coś dla ciebie – wyciągnął z kieszeni kopertę i mi ją wręczył. – Może za szybko, ale masz.. – zaśmiał się. Otworzyłam kopertę, a w środku była kartka dla dziecka.. z podpisem: „Od kochającego wujka Kendalla”. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
- Słodkie – pocałowałam go w policzek. – Pośpieszyłeś się.
- Wolę to zrobić wcześniej – uśmiechnął się promienie. – Mam nadzieje, że dziecko urodzi się zdrowe i że będzie szczęśliwi.
- Ale pomożesz, co nie? – zaśmiałam się.
- Jesteś moją siostrą, muszę ci pomóc. Zrobię co w mojej mocy, aby wam pomóc – pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
                Wizyta Kendalla bardzo mi pomogła. Po pierwsze odstresowałam się i dobrze spędziłam czas, a po drugie dowiedziałam się, że Hal mieszka z chłopakami.. To było trochę dziwne, ale Kend mnie uspokoił, że James ma ją tylko pilnować.. No nie wiem. Ona może udaje? Bo ponoć jest chora psychicznie.. Sama nie wiem. Trochę mnie to martwi, że mieszka z chłopakami, lecz Kendall mi przyrzekł, że będzie Maslowa pilnować. Mam nadzieje, że nic nie zajdzie między Sage, a Jazzem.

11/08/13

Rozdział LXIII



                Stanęłam przed drzwiami mieszkania Olgi. Zapukałam kilka razy, aż wreszcie dziewczyna mi otworzyła. Była jakaś przygnębiona.. Taka smutna, bez życia. Usiadłam na krześle i spojrzałam na nią.
- Dzieje się coś, kochana? – zapytałam.
- Nie.. – mruknęła i podała mi zeszyty. – Nie pisaliśmy dużo, trochę z majcy, a tak to sama nuda – spojrzała mi w oczy. Widać było, że płakała.
- Co się dzieje? – zapytałam.
- Nic, nie ważne.. – spuściła wzrok.
- Nie wyjdę jak mi nie powiesz – założyłam rękę na rękę.
- Uparta.. – warknęła. – Ty wszystko musisz wiedzieć? – usiadła z drugiej strony stołu.
- Tak. Chce ci pomóc, nic więcej – złapałam ją za rękę. – Powiedz co jest.
- No bo Mati.. On mnie zdradza – zaczęła płakać.
- Jak to.. zaraz.. My na pewno mówimy o Musiale? – zrobiłam zdziwioną minę.
- Nie wierzysz mi, co..? To samo co Ala.. – schowała twarz w dłonie.
- Ja nic nie powiedziałam.. Dlaczego sądzisz, że cię zdradza?
- Widziałam go z jakąś laską.. Siedzieli w restauracji i dobrze się bawili..
- I co z tego?
- To z tego, że gdy zapytałam co dziś robił, odpowiedział mi że cały dzień grał na kompie z kolegą.
- No to trochę dziwne.. – zaczęłam myśleć.
- Właśnie ! Ang... Co ja mam zrobić? – spojrzała na mnie.
- Ja to załatwię – schowałam zeszyty i wyszłam.
                Musiałam porozmawiać z Mateuszem, a jeśli jego zdrada nie jest wymyślona? Jeśli Ola ma rację i Mat ją zdradza? Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony Ola może martwić się o swój związek, a z drugiej strony Mati nie jest taki. On by Olgi nie zdradził, przecież za bardzo ją kocha. Tak czy owak musiałam wyjaśnić tą sprawę. Jak najszybciej.
                Sama nie wiem nawet kiedy znalazłam się pod domem Musiała. Zapukałam kilka razy i zostałam wpuszczona do środka.
- Mateusz jest na górze – mruknął jego ojciec, a ja weszłam na górę. Zapukałam w drzwi pokoju Matiego i weszłam do środka. Siedział na łóżku z jakąś dziewczyną.
- Emm.. Siema? – spojrzałam na nich.
- Ang, jak miło cię widzieć – powiedział Musiał.
- Nie przeszkadzam? – spojrzałam na dziewczynę.
- Nie, Beysus już wychodzi – uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.
- Dozoba jutro – powiedziała po angielsku i zaraz zniknęła za drzwiami.
- Słodka, co nie? – zaśmiał się chłopak.
- Ciebie do reszty pogrzało ?! – krzyknęłam.
- No boshe.. O co ci chodzi? – zaczął kręcić oczami.
- Ty się jeszcze pytasz o co mi chodzi ?!
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie !
- Grr.. Nie wiem jak możesz zdradzać Olę z tym czymś !
- Nie obrażaj mojej kuzynki !
- Masz taką cud.. – dopiero po chwili zrozumiałam co do mnie powiedział. – Jak to kuzynki?
- Normalnie ! Bey jest moją kuzynką, a nie żadną kochanką ! Przyjechała na dwa tygodnie z Houston, bo już dobrze cztery lata się nie widzieliśmy !
- Ja.. Nie wiedziałam – mruknęłam.
- Powinnaś zapytać.
- No dobra, przepraszam.
                Głupio mi się zrobiło. Zawsze podejrzewam o najgorsze, każdego. Musiałam o wszystko wypytać Mateusza.. Dlaczego kłamie i w ogóle.. Wyszło na to, że szykuje jakąś niespodziankę dla Oli i nie chciał nam mówić, bo my podobno jesteśmy paplami. No fajnie. Możliwe, że lubię dużo gadać i czasami wygadam coś czegoś nie powinnam, ale to taki mój urok. Kiedyś muszą się do tego przyzwyczaić.
                Wróciłam do Olgi i wszystko jej wytłumaczyłam. Ulżyło jej.. Oczywiście nic o niespodziance nie powiedziałam. Nie będę przecież zdradzać planów Mateusza, nie tym razem. Musiałam ugryźć się w język. Chyba powinnam nareszcie nauczyć się mniej gadać.
                Zebrałam się do domu i wzięłam ciepłą kąpiel.. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.. Miałam nadzieje, że jakoś dam sobie radę z wychowaniem dziecka.. Jeszcze zostało mi dużo czasu do porodu, ale ja zawsze martwię się na zapas. Tak bardzo chciałam wiedzieć jakiej płci jest dziecko.. Ale jestem dopiero w drugim miesiącu ciąży. Jeszcze sobie poczekam.. Choć.. Może w ogóle nie będę tego sprawdzać..? Fajnie będzie mieć niespodziankę. Nagle zadzwonił mi telefon, więc szybko za niego złapałam i odebrałam.
- Tak, słucham – powiedziałam.
- Gratuluje ciąży – gdy tylko usłyszałam jej głos, osłupiałam momentalnie.
- Czego chcesz? – zapytałam.
- To już nawet nie mogę do ciebie zadzwonić? – zaśmiała się.
- Daruj – warknęłam.
- Oj maleńka.. Ty nie wiesz że chce żebyś była szczęśliwa? – blondynka chichotała do telefonu.
- Słuchaj Sage, ja mam dość tego, jak ty wpierdalasz się do mojego życia ! – krzyknęłam.
- Oh, jaka wybuchowa – zaśmiała się jeszcze głośniej. – Masz pozdrowienia od Adriana.. Stęsknił się za tobą.
- Serio chcecie zniszczyć moje życie? – mruknęłam, gdy popłynęły mi łzy. – Mieszacie mi w nim od samego początku.. Mam was dość.. To, co robicie jest karalne..
- Ojejciu, popłakało się maleństwo – usłyszałam głos Adriana.
- Wal się – rozłączyłam się.
                Muszę wreszcie coś zrobić z tą porąbaną parką.. Nie wiem ile mogę jeszcze z nimi wytrzymać.. A teraz jeszcze jestem w ciąży. Najbardziej chodzi mi o bezpieczeństwo dziecka. Ja nie liczę się w tym momencie. Najważniejsze jest dziecko.. i oczywiście James.

*********
Tam, tam, taa taaaaaam.. xD No i pojawił się kolejny rozdział.. Jak zawsze zakończył sie nie dość dobrze, ale niech będzie xD
Kolejna postać.. Nasza kochana Beysus Carter z bloga layupunderme.blogspot.com, którego serdecznie polecam :)
W bohaterach możecie dowiedzieć się o niej troszkę więcej ;)
Kocham was <3

04/08/13

Rozdział LXII

Tak wiem.. Znów zawaliłam.. Chciałam się poprawić, a wyszło jak zawsze. Byłam 12 dni u babci.. Nie miałam tam neta x.X Myślałam, że padnę.. Wróciłam dopiero wczoraj, ale nie miałam siły, żeby cokolwiek wstawić.. Wykończyli mnie tam xd No cóż.. Ale wróciłam.. Jestem i jak na razie nie mam zamiaru wyjeżdżać, więc 11 sierpnia rozdział powinien się pojawić, jeśli nie będzie znów jakiś komplikacji.. 
A więc zapraszam na dość krótki rozdział, ale najważniejsze, że jest :)
Kocham was 
***********

                „Muszę się wziąć w garść !” z tą myślą zeszłam na dół do kuchni.. Musiałam wreszcie przyznać się przed mamą, że jestem w ciąży.. Weszłam do kuchni i ujrzałam moją rodzicielkę. Stała przy blacie kuchennym. Podeszłam do niej i złapałam od tyłu w pasie.
- Angelika.. Nie strasz mnie – zaśmiała się i odwróciła do mnie przodem.
- Przepraszam.. – powiedziałam cicho.
- Co się dzieje? – uśmiechnęła się promiennie.
- Chciałam.. porozmawiać – mruknęłam.
- To chodź – złapała mnie za rękę i usiadłyśmy na kanapie.
                Powiedziałam jej wszystko co się stało. Szczerze.. Jej reakcja była nieco łagodniejsza niż mi się wydawało, że będzie.. Zdenerwowała się, ale nie tak jak to przewidywałam. Obiecała, że mi pomoże, żebym się niczym nie przejmowała. Mam tylko uważać na następny raz. Będę.. Nie chce mieć kolejnego dziecka.. Co to, to nie. Jeszcze taka głupia to ja nie jestem. Miałam tylko nadzieje, że jeszcze z Kendallem uda mi się jakoś dogadać. Nie jest to takie łatwe. Powiedział, że zdania nie zmienił i myślał, że jestem bardziej dojrzałą dziewczyną. Zrobiło mi się smutno, naprawdę. Myślałam, że własny, rodzony brat mnie zrozumie, ale nic z tego. Chciałam tylko jego wsparcia, nic więcej, ale jak widzę to na niego nie mogę liczyć.
<Z perspektywy Kendalla>
                Dobry tydzień już nie rozmawiałem z Ang.. Nie mogę uwierzyć w to, że mogła być taka głupia, żeby wpaść z Jamesem. Zniszczyła sobie przez to życie.. Uważam to za głupstwo.
- Co jest? – z zamyślenia wyrwał mnie Logan.
- Nic.. Myślę o Angel.. – mruknąłem.
- Powinieneś ją przeprosić – powiedziałam stanowczo.
- Ciekawe.. – wywróciłem oczami. – Za prawdę się nie przeprasza.
- Ale ją zraniłeś.. Jest przecież dla ciebie ważna. To twoja siostra, musisz jej pomóc, a nie odwracać się do niej plecami. Postaw się na jej miejscu.. Chciałbyś, wtedy żeby na ciebie nawrzeszczała i odeszła?
- No nie..
- Właśnie, zrozum ją. Nie chciała tego. Obydwoje tego nie chcieli, a ty wypieprzyłeś Jamesa z domu.. Miłe to nie było, naprawdę – Henderson pokręcił głową, a ja dopiero wtedy zrozumiałem, że źle postąpiłem.. No wiem, szybko.
- Ehh.. I co ja mam zrobić? – spuściłem wzrok.
- Najlepiej pogódź się z Jamesem, bo bez niego nie możemy nagrywać płyty – a ten tylko o interesach. – Ang może poczekać jak na razie, chyba, sam nie wiem, nigdy nie byłem w ciąży – zaśmiał się.
- I nie będziesz, raczej – uśmiechnąłem się delikatnie.
                Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem pod numer Jamesa. Mam nadzieje, że ode mnie odbierze.. Ostatnio mi się to nie udało.
- Czego chcesz? – powiedział, gdy odebrał.
- Pogadać, tylko tyle – powiedziałem.
- Znów mnie ochrzanisz za to jaki jestem nieodpowiedzialny? Nie dzięki, nie chce mi się tego słuchać.
- Nie rozłączaj się ! – krzyknąłem.
- Bo co?
- Chciałem cię przeprosić.. Tak szczerze. Miałem nerwy, zrozum mnie.. Naprawdę nie chciałem aż tak na was nakrzyczeć – powiedziałem i czekałem na jego reakcje, ale przez chwilę nic nie powiedział. – Wybaczysz mi?
- Ja tak, ale nie wiem jak będziesz musiał przepraszać Ang – zaśmiał się krótko. – Ona to dopiero miała nerwy i płacz po nocach. Nawet nie wiesz jaką krzywdę jej sprawiłeś tymi słowami.
- Ehh.. Zadzwonię do niej, naprawdę.. Obiecuje.
- Rób jak uważasz, ale jak straci przez ciebie dziecko to nie wiem co ci zrobię.
- Poprawię się.. Obiecuje, ale wróć. Błagam.
- Zobaczymy się za 20 minut w studiu – mruknął i rozłączył się.
- Henderson zbieramy się do studia – powiedziałem i wyszedłem na zewnątrz.
<Z perspektywy Angeliki>
- Jak dasz dziecku na imię? – zapytała Ala, gdy rozmawiałam z nią przez skype’a.
- Sama nie wiem.. Nie myślałam o tym.. I to nie tylko moja decyzja, ale także Jamesa.
- Ale tak wstępnie.. Chłopczyk to będzie..?
- James Maslow Junior – zaśmiałam się.
- Oooo.. Jak słodko – uśmiechnęła się. – Na pewno Jamesowi się spodoba.
- Możliwe. Powiedz mi.. Co tam u Mateusza i Oli? Dawno ich razem nie widziałam.
- A wiesz, małą sprzeczkę mają. Nie mogę o tym mówić.. Ale za ciekawie to nie wygląda..
- To coś poważnego?
- Dla Mateusza nie, dla Oli tak.. Sama z nimi pogadaj, ja złożyłam obietnice.
- No dobrze, pogadam i tak muszę skoczyć do Olki po zeszyty..
                Strasznie ciekawiło mnie co takiego zdarzyło się między Matim, a Olgą. Ale znając Alicję to nic mi nie powie. Ona zawsze dotrzymuje danego słowa i za to ją szanujemy. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby wyjawiła jakąś tajemnicę. Jedno jest pewne, muszę pogadać z Olą, albo Mateuszem. Za dobra z nich para, żeby coś się zepsuło między nimi. Muszę im spróbować pomóc.

18/07/13

Rozdział LXI


Tak wiem.. Zawaliłam.. No.. Już 2 tygodnie nie dodawałam żadnego rozdziału.. Ale nie bijcie :( Zakochałam się i tak.. ahhh.. Nie mam jakoś czasu na pisanie.. :/ Miłość to zło xD Nie no żartuje :) 
Mam nadzieje, że mi wybaczycie.. Spróbuje się poprawić  
Miłego czytania
A no i jeszcze jedno.. Dziś mija rok od kiedy zaczęłam pisać z pewnymi bardzo ważnymi dla mnie dziewczynami.. SYLWIA, PATI.. Dziękuje wam za wszystko 
********************

- Nie ma gadania ! W tym momencie na boisko ! – krzyknęła na mnie nauczycielka.. Po raz kolejny..
- Nie mogę – mruknęłam.
- Chce mieć nie zaliczony wf? Możemy to załatwić.. – spojrzała na mnie groźnie.
- Nie będę ćwiczyć – powiedziałam, wstałam i wyszłam ze szkoły..
Czasem cieszę się, że wf jest moją ostatnią lekcją, ale nasza nauczycielka przesadza.. No dobra.. Już drugi miesiąc nie ćwiczę, ale to chyba moja sprawa. Boję się o dziecko.. Nie chce żeby cokolwiek mu się stało.. To źle, że mi na nim zależy? Możliwe, że przesadzam, ale wolę uważać.
                Poszłam do parku.. Usiadłam na ławce.. Spojrzałam przed siebie.. Kocham przychodzić na plac zabaw.. Kocham patrzeć jak małe dzieci świetnie się bawią.. Może niektórzy pomyślą, że jestem jakimś zboczeńcem, ale to nie prawda. Od zawsze kochałam dzieci.. Zawsze się nimi zajmowałam i tak mi zostało.. A teraz jestem jeszcze w ciąży.. Wszystkie uczucia mi się nasiliły i sama nie wiem co mam ze sobą zrobić.
                Nie wiem ile przesiedziałam w parku, ale zaczęło się robić ciemno. Wstałam i ruszyłam w stronę domu.. Co najciekawsze przed domem nie było żadnego samochodu, a w środku paliło się światło.. Ogarnął mnie lekki niepokój.. Co ja mówię, lekki? Raczej trzęsły mi się kolana ze strachu.. Tak czy owak musiałam zobaczyć co się dzieje. Złapałam za klamkę, a drzwi były otwarte.. „Oj nie podoba mi się to” mruknęłam do siebie. Weszłam do mieszkania i oglądnęłam się dookoła. Nikogo nie było.. „Hmm.. Ciekawe gdzie oni się podziali” pomyślałam. Nagle usłyszałam szelest.. Na górze.. Aż ścisnęło mnie w żołądku.. Złapałam za patelnie i pobiegłam do góry.. W moim pokoju ktoś był.. Nagle otworzyły się drzwi, a ja nie myśląc zbytnią uderzyłam złodzieja w czoło, patelnią.
- Kurna Ang ! – krzyknął chłopak zwijając się z bólu, leżąc na ziemi..
- James ! Kurcze ! Weź mnie nie strasz ! – kucnęłam przy nim i złapałam go za twarz. – Jestem nerwowa.. I to jeszcze jak !
- Tak.. Przepraszam.. Ał.. – złapała się za głowę. – Musiałaś tak mocno?
- Nie miałam innego wyboru. Myślałam, że to jakiś włamywacz.. – złapałam się za brzuch. – Ojej..
- Co się dzieje? – chłopak momentalnie wziął mnie na ręce i posadził na łóżku w moim pokoju. – Boli cię coś?
- Lekko brzuch.. – powiedziałam, patrząc na niego.
- Oddychaj głęboko.. – pogłaskał mnie po głowie. – Kendall ! My jedziemy do szpitala !
- Kend też tu jest..? – mruknęłam, a Schmidt wyszedł z łazienki.
- Coś się stało? – zapytał.
- Ang źle się czuje – powiedział Maslow.
- No to jedziemy ! – krzyknął, a zaraz byliśmy już w szpitalu.
Chwilę później byłam już po badaniach.. Miałam nadzieje, że nic się nie stało dziecku. Gdyby James mnie tak nie wystraszył to by wszystko było dobrze..
- Co z nią, panie doktorze? – zapytał James.
- Wszystko z nią w porządku, dziecku nic się nie stało, ale powinna na siebie uważać – powiedział i odszedł.
- Jakie dziecko..? – zapytał Kend, wchodząc na salę.
- Nie ładnie to tak podsłuchiwać – zaśmiałam się.
- Ale ja się pytam poważnie ! O co chodzi?
- Angel jest w ciąży – powiedział James, a Kendall zrobił się czerwony ze złości.
- Was na serio pogrzało?! – krzyknął. – Nie macie za grosz rozumu !
- Kendall uspokój się.. – powiedziałam.
- Ja mam się uspokoić?! Ja?!
- Zamknij japę Schmidt – warknął Jazz.
- No ciekawe jakbyś zareagował, gdyby twoja młoda siostra zachowywała się jak dziwka !
- Dosyć tego ! – powiedział chłopak i wyrzucił Kenda z sali. – Nie słuchaj go Angel.. – usiadł obok mnie i delikatnie przytulił.
- On ma rację.. Ehh.. – spuściłam głowę.
- Nie możesz się tym tak zamartwiać.. Zdarzyło się i już.. Ja cię kocham.. Wiesz o tym – pocałował mnie w główkę.
- Będzie ciężko.. Mówię ci..
- Ale damy sobie radę, to ci mogę obiecać. Będę o ciebie dbał i nie dam cię skrzywdzić – przytulił mnie mocniej.
                Godzinkę później siedziałam już w domu.. W wygodnym łóżku i pisałam sobie z dziewczynami na skypie.

<Rozmowa>

Angel: dziewczyny muszę wam o czymś powiedzieć..
Daria: no słuchamy.
Angel: jestem w ciąży..
Daria: że co?!
Klaudia: z kim?!
Daria: no to chyba głupie pytanie, co nie?
Klaudia: odruchowo..
Angel: chciałam, żebyście wiedziały.
Klaudia: i bardzo dobrze ! Ja muszę o wszystkim wiedzieć !
Angel: tylko nie mówcie nikomu.. Błagam was.. Jak media się dowiedzą to nie dadzą mi spokoju..
Daria: obiecuje, że nikomu nie powiem.
Angel: Klaudia?
Klaudia: co? No, ja też nikomu nie powiem.. I promise.
Angel: mam nadzieje, że wasze obietnice są coś warte.
Daria: a wątpisz?
Angel: w was? Nigdy.
Klaudia: Mam taką nadzieję.
Angel: idę dziewczyny, bo muszę odpoczywać.

<Koniec rozmowy>


                Położyłam głowę na poduszce i spojrzałam w sufit.. Miałam nadzieje, że Kendall mi wybaczy. Ale przecież to moje życie.. Ehhh.. Nie wiem co ja mam zrobić, żeby się przekonał, że nie jestem już takim małym dzieckiem. No dobrze, popełniłam błąd.. Ale zrobię wszystko, żeby było jak najlepiej.. Po prostu nie mogę inaczej. Jeszcze się maleństwo nie urodziło, a ja oddałabym za nie życie. Pokochałam je i co by się nie stało to nie przestanę.

********
Dziwne.. Rozumiem.. Wiem.. Ale nie mam weny :(  Przepraszam :(

02/07/13

Rozdział LX


Obiecałam, że będzie rozdział? Obiecałam :D I jest.. Ale trochę krótki xD Chyba mi wybaczycie? :)
****************

                Minął już miesiąc, a każdy z kolejnych dwudziestu testów potwierdzał to,że jestem w ciąży.. Miodzio. Mama oczywiście o niczym nie wie i tak ma zostać. Siostry też się nie domyślają, znaczy.. tak mi się wydaje. Chodź Karolina ostatnio dziwnie na mnie patrzy.
Gdybyście widzieli miny moich przyjaciół gdy im powiedziałam co się stało.. Mateusza zatkało, Ala skakała jak głupia, a Ola.. Ola zemdlała. Zawsze miała słabe nerwy, a co dopiero do takich sytuacji.
James na razie nie dowiedział się niczego.. Będę musiała z nim wreszcie porozmawiać, w końcu to też jego dziecko, powinien wiedzieć.
- Kamińska ! – krzyknęła nauczycielka. – Dlaczego znów nie ćwiczysz?
- Mam coś z nogą.. Chyba sobie zwichnęłam.. – powiedziałam i pokazałam jej jak kuleje. Musiałam coś wymyślić.. Akurat w tym tygodniu mamy zaliczenie z gier zespołowych, a gramy bardzo agresywnie. Nie darowałabym sobie, gdybym poroniła.
- Już trzeci raz z rzędu nie ćwiczysz.. – spojrzała na mnie.
- Poprawię się – uśmiechnęłam się.
- Wracamy do lekcji ! – krzyknęła.
                Muszę wreszcie wziąć się w garść i przyznać się przed światem, że jestem w ciąży. Niektórzy powinni się o tym dowiedzieć, a najważniejsze, żeby James się o tym dowiedział.
- Jak się czujesz? – objęła mnie ramieniem Ala.
- Dobrze.. Nawet dobrze.. – zaśmiałam się. – Nie przyzwyczaiłam się do porannych mdłości.
- Przyzwyczaisz się – przytuliła mnie mocno.
- A James wie? – wtrąciła się Ola.
- Nie wie.. – mruknęłam.
- To się dowie – zaśmiał się Mateusz i wyciągnął komórkę.
- Co ty robisz? – spojrzałam na niego dziwnie.
- Dzwonię do twojego kochasia – zaśmiał się i przyłożył słuchawkę do ucha.
- Nie próbuj nawet tego robić.. – chciałam mu zabrać telefon, ale jest za wysoki.. Ugr, nie cierpię tego, że jestem niska. – Mati !! – krzyknęłam i tupnęłam nogą.
- Jakie obrażone dziecko – zaśmiała się Olga, a ja posłałam jej złe spojrzenie. – Już nic nie mówię.
- Cześć James – zaczął Mateusz po angielsku. – Jestem przyjacielem Ang, tak.. Poznaliśmy się kiedyś.
- Mati – warknęłam.
- Czy to Ang? – zaśmiał się. – Tak to ona i bardzo się złości.. Bo? A może sama ci to powie – powiedział i podał mi słuchawkę.
- Siema James – mruknęłam.
- Co jest? – zaśmiał się. – Dziw.. – nie dałam mu dokończyć.
- Jestem w ciąży – powiedziałam szybko.. Poczułam taką ulgę, że wreszcie to z siebie wyrzuciłam.. Uff.. Nareszcie.
- Że co?! – krzyknął zdziwiony. – Ale jak?! Z kim?!
- No na pewno cię zdradziłam i z ufoludkiem – powiedziałam zła.
- Pytam poważnie: Naprawdę jesteś w ciąży? Nie żartujesz sobie ze mnie?
- Z takich rzeczy nie umiem żartować.. To nie etyczne.
- Ang.. Jesteś w ciąży.. To.. To.. To wspaniale ! – krzyknął szczęśliwy. – Kocham cię skarbie.
- Taa.. – mruknęłam.
- Nie jesteś szczęśliwa? – zapytał.
- Dla mnie to zdecydowanie za wcześnie.. Mam dopiero 18 lat.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Najważniejsze skarbie, że się kochamy.
- Zobaczymy.. Moja mama nic nie wiem, a jak się dowie to będzie nie ciekawie.
- Ciekawi mnie co będzie jak Kendall się dowie – zaśmiał się. – On to nas na pewno zabije..
- W końcu jestem jego ukochaną siostrzyczką.. Martwi się.. Ale może nas zrozumie? Każdemu zdarza się przecież wpadka.
- Nie masz nawet co liczyć na zrozumienie.. Znalazłem ostatnio u niego z cztery paczki prezerwatyw.. „Zabezpieczenie się jest najważniejsze” zawsze to powtarza.
- To po nas – załamałam się.
- Nie denerwuj się, nie wolno ci. Ja to wszystko załatwię.. Obiecuje.
- Wierzę.. Kupię największy wieniec na twój grób – zaśmiałam się.
- Bardzo zabawne.. Spisujesz mnie od razu na straty. Ładnie to tak? – zaczął się śmiać.
- Taki mój urok.. Ale za to mnie kochasz.
- Taką jędze mam kochać? Żarty – zaśmiał się słodko.
- A nie? Nie kochasz mnie już? – zasmuciłam się.
- Zastanowię się.
- Pff.. Foch – mruknęłam, a James zaczął się śmiać. – To nie jest śmieszne.
- Kocham cię i zawsze będę – posłał mi całuska. – Muszę kończyć. Zbieramy się z chłopakami na piwo.
- Cześć.. Odezwij się czasem – uśmiechnęłam się lekko.
- Obiecuje – i się rozłączył.

                Oddałam Matiemu telefon i ruszyłam w stronę domu.. Zjadłam obiad i rzuciłam się na łóżko w swoim pokoju. Chociaż James teraz wie, co się dzieje.. Wie, że będzie ojcem i je dobrze.. Jak na razie.. Zobaczymy co dalej.. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.. Zamknęłam oczy i odpłynęłam..

23/06/13

Koniec roku szkolnego

No tak.. Mamy już prawie koniec roku szkolnego. Niektórzy nam się tu cieszą, skaczą z radości, że nareszcie wakacje, ale ja nie. Wakacje oznaczają dla mnie rozstanie z moją klasa. Trzecia klasa gimnazjum robi swoje.. Będę za nimi tęskniła i chcę zapamiętać te chwile jak najlepiej.. Dlaczego zaniedbuje bloga. Nie mam kiedy pisać rozdziałów, bo jestem strasznie rozkojarzona.
Te trzy lata strasznie szybko zleciały.. Jak zwykle mam doła xD W szóstej klasie też tak było, więc się nie dziwcie xD Jakoś będę musiała sie z tym pogodzić, że znów każdy idzie swoją drogą i możliwe, że nigdy się już nie spotkamy.. A to na przykład nie byłoby dziwne, bo niektórzy z podstawówki nadal uważają, że nigdy się nie znaliśmy - POZDROWIENIA DLA NICH ♥
Więc proszę tylko o zrozumienie i nie zabijanie xD
Rozdział pojawi się najpóźniej 2 lipca.. Tak wiem, że długo, ale chce się nacieszyć jeszcze tymi porąbanymi chwilami xD A no i 1 jest imprezka.. umcy umcy haha :D Mam nadzieje, że mi nic nie wleją do soku.. Ja ich obserwuje haha :D Żeby nie było:
NIE, nie pije
NIE, nie jestem naćpana
TAK, odwala mi dziś :D

Nie przedłużając:
Przepraszam i dziękuje, że jesteście ♥

xoxo Ang.

16/06/13

Rozdział LIX


Rozdział dedykowany.. Ayane i Tajnemu. To oni pozwolili mi napisać to, co miałam zrobić kilkanaście rozdziałów później. Ale to przyśpieszy lekko akcje :D
**********

                Wczoraj mieliśmy wystawienie ocen.. Już długopisem.. Poprawiłam tą dwójkę, ale i tak mamie nie podobają się moje oceny, co równoważyło z tym, że mam jeszcze kilka tygodni kary. Od kiedy wszystko się wyjaśniło z Jamesem, nie miałam żadnych problemów. Wszystko mi się układało. Nawet z przyjaciółmi mało kiedy się kłóciłam. To było dla mnie naprawdę dziwne.
- Jak się masz? – uśmiechnął się Mat i usiadł obok mnie.
- Dobrze, a co chcesz? – zaśmiałam się.
- Zadanie z wosu.. – mruknął.
- Ehm.. – zaczęłam szukać zeszytu. – Masz. Tylko nie pisz dokładnie to samo co ja, bo cię uduszę.
- Wiem, znam cię, ty byś każdego z chęcią udusiła – zaśmiał się, pocałował mnie w policzek i poszedł odpisywać zadanie.
                Tak było każdego dnia. Nuda, zero jakiejkolwiek kłótni. Przyzwyczajenie do tego, że zazwyczaj wszystko się wali, było tak dziwne, że wszystko mnie zaczęło denerwować. Nawet przyjaciele to zauważyli.. Ale to przez to, że nie wiem, co będę robić dalej. Nie mam planów na przyszłość, nigdy nie miałam, niczego nie planuje. To taka moja mała wada. Jeszcze do tego wszystkiego ostatnio strasznie źle się czuje. Kręci mi się w głowie, nie mam nic siły i w ogóle. Nie wiem co się dzieje. Pewnie łapie mnie znów jakaś choroba.
- Ang, wszystko ok? - podeszła do mnie Ala i przytuliła mnie lekko.
- Tak.. Ok...
- Coś się dzieje, przecież widzę.
- Źle się czuje.. Sama rozumiesz.
- Co takiego się dzieje? – zapytała cicho.
- Chyba chora będę, bo mnie na wymioty bierze.. I w ogóle kręci mi się w głowie.
- A może to nie choroba? – zaśmiała się.
- A co to takiego może być, hmm? – spojrzałam na nią.
- Sama pomyśl.. Daję ci chwilę.
- Mów o co chodzi, a mnie nie denerwuj – warknęła.
- Może ty w ciąży jesteś? – zaśmiała się.
- No chyba cię.. nie powiem co – przymrużyłam oczy.
- Sama mówiłaś że się nie zabezpieczacie, więc? – zaczęła kręcić głową.
- Taka głupia to ja nie jestem.. – zaczęłam kręcić oczami. – Pożyczyłam tabletki od Kali.
- Sprawdzić zawsze możesz – uśmiechnęła się, a za chwilę zadzwonił dzwonek.
                Zaraz po lekcjach pobiegłam do apteki. Zmyśliłam, że potrzebuje testu dla mojej siostry.. W końcu moja sąsiadka jest aptekarką i nie za fajne mi się jej zwierzać. Trochę tak wstyd powiedzieć jej prawdę, w końcu to plotkara. Wróciłam do domu, rzuciłam torbę na kanapę i weszłam do łazienki. „Test ciążowy.. Boże.. Jak to się robi?” pomyślałam. „Jakie to głupie”.
                Zrobiłam co było trzeba i czekałam na wynik.. Nerwowo spojrzałam na zegarek, dopiero minęły dwie minuty. „Chyba tu zwariuje”.  Te piętnaście minut dłużyło mi się niemiłosiernie. Chodziłam w kółko po łazience, ale to nic nie dawało.. Denerwowałam się jak przy pierwszym egzaminie pod koniec szóstej klasy, to dopiero były nerwy.
                „Nareszcie” mruknęłam. „Nareszcie minęło piętnaście minut”. Wzięłam tester do ręki i sprawdziłam go z ulotką..
- Dwie kreski.. Dwie kreski.. – zaczęłam mruczeć pod nosem. – Jak to pozytywny?! – podniosłam się momentalnie i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. – O nie..  – mruknęłam. – Jestem udupiona..
- Dzieje się coś? – zapytała Daga stojąca pod drzwiami.
- Nie.. Nie.. Oczywiście że nie.. – zrobiło mi się słabo.. Usiadłam na ziemi i miałam ochotę się rozpłakać.
- To co tak krzyczysz? – ta to nie dawała za wygraną.
- Nie ważne.. Daj spokój.. – powiedziałam i zamknęłam oczy. Ciekawe jak teraz się przyznam rodzicom, że jestem w ciąży. Po prostu podejdę i powiem: „Hej mamo, nie zabezpieczyłam się i jestem w ciąży” ? Rozszarpałaby mnie na strzępy. Znam moją mamę, nie darowałaby mi tego do końca życia. Jestem tego na sto procent pewna.
                Oparłam głowę o wannę i zaczęłam cicho płakać. Co ja teraz zrobię? Nie mogę przecież urodzić tego dziecka.. Jestem na to za młoda ! No, ale mogłam pomyśleć o tym wcześniej, a nie pieprzyć się z nim. To chyba najgorsze co mogło mi się teraz przydarzyć. Dam radę. Przecież muszę, nie ma co.
- Wyłaź już, bo muszę siu siu ! – jęknęła Kala.
- Em.. Tak, już – powiedziałam i wyszłam szybko z łazienki.
- Dzięki – mruknęła i zamknęła się w środku.
                Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Teraz to mam na serio przerąbane.. A może.. Uda mi się ukryć, że jestem w ciąży? Może mama się nie dowie? W końcu mamy koniec lutego, w czerwcu wyjadę do Los Angeles. Może mama nie zauważy, że trochę mi się przytyje? Mam taką nadzieje.
- Angel.. – do pokoju weszła mama z pudełkiem po teście. – Twoje? – cholera ! Zapomniałam go wyrzucić.
- Nie mamo – powiedziałam spokojnie.
- A może wiesz kogo? – zapytała.
- Dostawaliśmy to na wdż. Mam opisać jak działa taki test i na ile procent można mu wierzyć – umiesz zmyślać.. Ang spokojnie.
- A dlaczego on jest pozytywny? – mama zawsze musiała dowiedzieć się wszystkiego.
- Taki dostałam. Mówię ci przecież, że mam go opisać.
- No dobrze – powiedziała. - Następnym razem zabieraj do siebie takie rzeczy, a nie zostawiaj ich, bo dziewczyny myślały, że jesteś w ciąży – zaśmiała się.
- No coś ty mamo.. Naprawdę – zaczęłam się śmiać.
- Masz dużo do nauki? – zapytała.
- Nie, pouczę się tylko na włoski, odrobię matematykę i napiszę zadanie o testach ciążowych na następny tydzień na wdż i wszystko będzie ok – uśmiechnęłam się lekko.
- To powodzenia – posłała mi miły uśmiech i wyszła z mojego pokoju, a ja odetchnęłam z ulgą.

Położyłam się na plecach i zaczęłam delikatnie głaskać brzuch. Będę miała dziecko.. Ja.. Taka smarkula..  Po prostu nie mogę w to uwierzyć.

08/06/13

Rozdział LVIII



Napisałam go ! To jest najważniejsze xD Nawet nie wiecie jakie mam teraz problemy z pisaniem o.O Wero weny i wgl xD
*******


                Sen.. Chociaż chwila spokoju.. Chociaż tu mogę chwilę odpocząć.. Ale nie długo.. Usłyszałam czyiś głos.. Jakieś wołanie.. Otworzyłam oczy i ujrzałam na sobą Dagmarę.
- Czego? – zapytałam.
- Ktoś do ciebie.. – mruknęła, a ja momentalnie zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół. Dziś czeka mnie dość poważna rozmowa.. Poprosiłam Jamesa, żeby do mnie przyjechał, zgodził się. Boję się jednak, że mnie nie zrozumie i będzie źle.
                Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dół. James siedział na kanapie i nerwowo poruszał nogą. Nie dziwię mu się. Powiedziałam, że to ważna sprawa, więc ma prawo się bać.
- Cześć – powiedziałam cicho, a chłopak momentalnie się odwrócił.
- Siema skarbie – uśmiechnął się delikatnie i wstał, a ja rzuciłam mu się na szyję.
Dziś akurat rodzice wyjechali na kilka dni, więc Daga i Kala musiały się mną opiekować, a co za tym idzie mogłam spotkać się z Jamesem. Bez stresów i innych rzeczy.  Zaprowadziłam Jazza do mojego pokoju i posadziłam go na łóżku.
- Ślicznie tu masz – zaśmiał się. – I nasze plakaty na ścianach.
- Daruj sobie – wystawiłam język. – Byłam, jestem i będę waszą fanką i nie zmieni to nawet to, że jestem z jednym z członków zespołu, a drugi to mój brat – uśmiechnęłam się.
- No tak – złapał mnie za rękę i posadził na swoich kolanach. – Mów co chciałaś mi powiedzieć.
- To.. nie jest takie proste – mruknęłam.
- Jesteś w ciąży, tak?  - uśmiechnął się szeroko.
- Nie.. Oczywiście, że nie.. – spuściłam wzrok.
- Więc.. o co chodzi? – zapytał zaniepokojony.
- No bo.. Najlepiej będzie jak opowiem ci to od samego początku..
- Mów skarbie.
- No bo.. Pamiętasz jak mnie porwano i później mieszkałam z Lucasem?
- Jakbym mógł o tym zapomnieć? To był najgorszy okres w moim życiu. Myślałem, że cię stracę, ale dobrze, że wszystko się ułożyło.
- Ehh.. A później ta sytuacja z Hal.. Zamieszkałam wtedy z Davidem, bratem Laury i udawałam jego dziewczynę..
- A o tym to mi nie wspominałaś? – zaśmiał się.
- Myślałam, że Laura ci powiedziała, ale mniejsza z tym.. Pewnego dnia poszłam do Lucasa i się opiłam. Lucas zażartował sobie ze mnie, że mnie przeleciał..
- I..?
- I to, że ja przespałam się z tobą tylko dlatego, że myślałam, iż zrobiłam to z Lucasem.
- To znaczy, że gdyby nie ta sytuacja to byś tego ze mną nie zrobiła?
- Tak.. – powiedziałam cicho, a chłopak posmutniał.
- Fajne – zepchnął mnie z kolan i ruszył w stronę wyjścia.
- Nie chciałam ci tego mówić, ale po rozmowie z przyjaciółmi postanowiłam, że jesteś moim chłopakiem i powinieneś to wiedzieć – ruszyłam za nim i wszystko zaczęłam mu tłumaczyć. Ale jak zawsze zeszło na kłótnie.
- Wiedziałem, że chciałaś mnie tylko wykorzystać ! – krzyknął w pewnym momencie.
- Przecież nie wiedziałam ! Zrozum mnie ! – próbowałam zrobić wszystko, żeby się nie zdenerwował, a wyszło jak zawsze.
- Myślałem, że jesteś inna Ang.. A jesteś taka sama jak Hal.
- Bo chcę żebyś wiedział ?! Mogłam ci nic nie mówić i wszystko byłoby ok !
- Nie chce mi się z tobą gadać - mruknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Dobrze – powiedziałam cicho. – Rób jak uważasz.. – czułam, że po moich policzkach spłynęło kilka łez.
<Z perspektywy Jamesa>
                Nie spodziewałem się tego po Angel.. Żeby mnie tak wykorzystać ! Zachowuje się jak Halston.. Mam coraz większe wątpliwości czy warto z nią być.. Może to zbyt szybko? Może ona nie jest dla mnie stworzona, a to wszystko było tylko zauroczeniem? Nie wiem już co mam myśleć.. Wyszedłem przed dom i usiadłem na schodach. Wyciągnąłem papierosa, zapaliłem go i zaciągnąłem się.. „O kurde” pomyślałem. „Jakie to mocne”. Zaciągnąłem się kilka razy, gdy nagle usłyszałem czyiś głos.
- Palenie w twoim wieku jest niezdrowe – zaśmiała się dziewczyna, blondynka. Widać było, że ma koło dwudziestu lat, a może nawet trochę więcej.
- Znamy się? – zaśmiałem się lekko.
- Ja cię znam, ty mnie.. Nie wiem – zaśmiała się. – Jestem Karolina.. Siostra Angel.
- Siostra.. – mruknąłem.
- Wiem, że nie jesteśmy do ciebie podobne, ale tak wyszło – uśmiechnęła się.
- Po co tu przyszłaś..?
- Chciałem ci powiedzieć, żebyś nie zrozumiał źle Ang.. Ona chciała dobrze.. Może czasem jest denerwująca, ale przecież ją kochasz, nie?
- No tak.. Kocham.. Ale mnie okłamała.. – spuściłem głowę.
- Gdyby nie chciała nie powiedziałaby ci prawdy – Karolina usiadła obok mnie. – Weź jej wybacz, bo na samych kłótniach i gniewaniach się na siebie, długo nie pobędziecie razem.
- Może i masz rację.. – zgasiłem papierosa. – Mam do niej iść?
- Idź.. Trzymam za ciebie kciuki – uśmiechnęła się.
<Z perspektywy Angeliki>
                Leżałam na łóżku zastanawiając się jak mogę przeprosić Jamesa.. Powiedziałam mu prawdę, nie rozumiem dlaczego wyszło tak, a nie inaczej. Zamknęłam na chwilę oczy, ale po chwili poczułam czyjeś dłonie na mojej talii, więc momentalnie się podniosłam, a co za tym poszło zderzyłam się z tą osobą czołem.
- Ał.. – jęknęłam, łapiąc się za głowę.
- Przepraszam – zaśmiał się James. – Nie chciałem.
- Nie szkodzi – uśmiechnęłam się.
- Ang ja.. ja chciałem przeprosić.. Bo.. nie powinienem się tak zachowywać.. Powiedziałaś mi prawdę i to się liczy.. – pocałował mnie lekko w nosek.
- Więc mi wybaczysz? – zapytałam.
- Jeśli powtórzymy tamtą noc.. – zaczął mruczeć.
- Zboczeniec ! – zaczęłam się śmiać.
- Umowa stoi? – uśmiechnął się szeroko.
- Co ci stoi? – zrobiłam cwaniacką minę.
-  I to ja jestem zboczeńcem? – pokręcił głową i pocałował mnie namiętnie.
                Oczywiście umowę musiałam spełnić. Nie powiem, że mi się nie podobało, lecz.. Gdy się wie, że w domu są twoje „siostry” ciężko jest cokolwiek robić z takim słodziakiem. Najważniejsze, że się pogodziliśmy i wszystko jest ok. Ale czy na długo?