24/03/13

Rozdział XLVIII



<Z perspektywy Angeliki>
- Haha, nabrał się – zaśmiał się Adrian. Ja.. Nie mogę w to uwierzyć.. Boże.. Co za potwór..  – Kazał ci powiedzieć, że życzy nam powodzenia..
- Nie uwierzę.. Nie uwierzę, że on.. James nigdy by ci nie uwierzył !! – krzyknęłam.
- A jednak uwierzył – uśmiechnęła się Halston.
- Jesteście okrutni !! – oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.. – I.. w ogóle.. jaka umowa? – zapytałam.
- No wiesz.. Miałaś wybrać któregoś z nas, a ten drugi nie ma nic do gadania.
- O nie.. Twoja nie będę na pewno.. – pokręciłam głową.
- Chcesz, czy nie, to i tak nie masz wyboru.. Ja już zadecydowałem..
- Nie licz na to.. – powiedziałam. – Ze mną nie będziesz miał tak łatwo..
- A chcesz się przekonać? – powiedział, przerzucił mnie przez ramię. – Halston ! Zbierz się do Jamesa.. Ale to może później.. Jak na razie musimy zaczekać – powiedział i zaniósł do jakiegoś pomieszczenia, rzucił o podłogę. – Zabawimy się, co? – zaśmiał się.
- Nie licz na to, że tak łatwo się dam.. – powiedziałam.
- Zobaczymy piękna.. – położył się na mnie i złapał mnie za nadgarstki.
- Zrób mi coś, a będziesz siedział w kiciu !! – krzyknęłam.
- Hahah, nie – zerwał ze mnie bluzkę i zaczął się ślinić. Boże.. Teraz to się już seryjnie boję.. Przypomniałam sobie, że w zegarku mam alarm, tzn. nadajnik.. Hmm.. Ciekawe czy się uda. Przycisnęłam mały guziczek i zostało mi tylko czekać.
<Z perspektywy Jamesa>
                Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.. Wszyscy mówią mi tylko jedno: „Angel cię kocha i tak łatwo cię nie zostawi !”. Próbuje w to wierzyć.. Próbuje, ale za bardzo mi się to nie udaje.. No bo.. Każdy na moim miejscu miałby jakieś wątpliwości.. A nie?
                Usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, a moim oczom ukazała się zapłakana Halston, która momentalnie się we mnie wtuliła.
- Hej, co jest? – zapytałem.
- Ona.. i on.. – zaczęła płakać. O co jej chodziło?
- Ale kto..? Hal spokojnie.. Mów powoli.. – podniosłem jej głowę do góry.
- Był wypadek.. – powiedziała. – Angel zginęła.. – zaczęła gorzej płakać, a mi..? Mi zawalił się świat.
- C-c-c-c-co? – zapytałem.
- Mieli jechać na lotnisko.. Zderzyli się z innym autem.. Adrian przeżył.. Angel już nie.. – odwróciłem się do tyłu. Kendall i reszta stali na schodach i przyglądali się tej całej akcji.
- Jaka jest pewność, że nie kłamiesz? – zapytał Kendall.
- A choćby to – wyciągnęła zdjęcia i rzuciła je na stół. Gdy je zobaczyłem.. Momentalnie padłem na kolana i zacząłem płakać. Nie.. To nie może być prawda..
- Boże.. – powiedziała Demi.
- Biedna Ang.. – powiedziała Laura i wtuliła się w Kendalla.
- Nie mogę w to uwierzyć.. – Kendall zaczął płakać.. Czemu nas to spotyka..?
- James.. – zaczęła Hal. – Chciałam.. Chciałam cię za wszystko przeprosić..
- Wyjdź Halston.. Co było to nie wróci.. Wypad.. – powiedziałem cicho i wyrzuciłem ją za drzwi. Nie miałem siły na nic.. Nie mogłem uwierzyć w to, że Ang już nie ma..
- To nie może być prawda.. – powiedział Carlos i zaczęły mi lecieć łzy. – Ona.. Przecież..
- Cii.. Carlos cichutko.. – powiedział Demi. – Gdzie jest Vic?
- Nie wiem.. Nie mam pojęcia.. – zasmucił się i poszedł na górę.
- Dlaczego to zawsze mnie spotyka, co?! – krzyknąłem, wstałem gwałtownie i zrzuciłem lampę ze stolika, która się robiła. – Zawsze to samo !! Czy ja nigdy nie mogę być szczęśliwy?! – byłem taki zły, że aż rozbiłem pięścią lustro w salonie.
- Uspokój się !! – Kendall powalił mnie na ziemię. – To jej życia nie wróci, nie rozumiesz?!
- Chcę, żeby żyła !! Ona nie może mnie tak zostawić !! – schowałem twarz w dłonie.. To wszystko zaczęło mnie przerastać.. Miałem cholernie dość tego wszystkiego.. Chciałem moją Ang z powrotem..  Bez niej moje życie nie miało sensu.
<Z perspektywy Angeliki>
- Zostaw mnie !! – krzyczałam. Jego obrzydliwe łapska dotykały mojego ciała. – Nie dotykaj mnie powiedziałam !!
- Zamknij się ! – uderzył mnie w twarz z całej siły. – Będę robił co mi się podoba !
- Jesteś chory umysłowo !! – krzyknęłam, a chłopak zaczął odpinać mi spodnie.. - Nie ! Adrian błagam ! – zaczęłam płakać.
- Błaganie nic ci nie da, piękna.. – ściągnął mi spodnie i włożył rękę pomiędzy moje nogi.. Wyrywałam się, ale nic to nie dawało.. Znów mnie uderzył.. Tym razem jeszcze mocniej. Poczułam, że z wargi leci mi krew.. Ohyda.
- Zostaw mnie.. Proszę.. – łzy spływały po moich policzkach, a ja nie miałam już siły mu się wyrwać. Jestem za słaba..
- Cichutko.. nie będzie boleć.. – zaśmiał się i położył mi rękę na podbrzuszu.
- Ale ciebie zaboli.. – zaśmiał się znajomy mi głos za nami, Adrian momentalnie wstał i się odwrócił.
- A ty to..? – zapytał, a ja się uśmiechnęłam szeroko.
- Lucas.. Lucas Johnson – powiedział chłopak i strzelił Adrianowi w nogę. Shanon padł na ziemię i zaczął się zwijać z bólu. – Spadamy Ang.. – powiedział i podał mi swoją skórzaną kurtkę.
- Dzięki Luki.. – powiedziałam, zapięłam się i szybko wybiegliśmy na dwór. Wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy z piskiem opon.

*********
Buahahahah xD I kolega Ang ją uratował ^^ Co sądzicie o Lucasie? ;) Jakie było pierwsze wrażenie? :)