Trzy
dni później odbył się pogrzeb Olgi.. Nikt nie spodziewał się, że coś takiego
może się stać, a co dopiero Oli, która była najspokojniejsza z naszej czwórki.
Mateusz pojawił się na pogrzebie jako pierwszy i jako ostatni wrócił do domu..
Razem z nami oczywiście. Strasznie mu było ciężko. Nie powiem, nam też było
trudno. Krupa była dla nas jak siostra.. Zawsze ją tak traktowałyśmy. Będziemy za
nią tęsknić, to jest pewne.. Lecz życie mknie dalej i nic na to nie poradzimy.
Musimy jakoś pogodzić się z tym wszystkim i żyć dalej, bo nic innego nam nie
przyszło. Ola na pewno nie chciała by byśmy się smucili.. Jej śmierć bywa tylko
kolejną przeszkodą w życiu Mateusza.. Ile on jeszcze tych przeszkód wytrzyma?
Nikt tego nie wie.
Usiadłam
na podłodze, koło łóżka w swoim pokoju i zaczęłam pisać w moim pamiętniku..
„To dziś..
Dziś był ten dzień,
gdy musiałam rozstać się z moją najlepszą przyjaciółką.. Zawsze obiecywałyśmy
sobie, że dożyjemy jak najdłuższych lat w naszej przyjaźni, w trójkę, ale teraz
wszystko się zawaliło.. wszystko straciło najmniejszy sens.
Bóg zabrał mi osobę z
którą zżyłam się naprawdę mocno.. W końcu znamy się te 12 lat.. To znaczy znałyśmy
się.. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję, że już jej nie ma.. że nie ma Oli..
naszej kochanej Oli.
Niech Bóg ma ją w
opiece..”
Zamknęłam
pamiętnik i wrzuciłam go pod łóżko. Położyłam się na plecach i spojrzałam w
sufit, zastanawiając się jak to możliwe, że dopuściliśmy do takiego
nieszczęścia.. Zimny wiatr, który wydostałam się z niedomkniętego okna
ochładzał moje mokre od łez policzki.. Przymknęłam na chwilę oczy, ale nagle
usłyszałam dzwonek skype’a. Wstałam i szybko otworzyłam komputer, dzwonił do
mnie James. Szybko odebrałam i spojrzałam w kamerkę.
- Cześć.. – powiedziałam cicho.
- Hej kochanie – uśmiechnął się lekko. – Jak się czuje moje
maleństwo?
- Słabo.. wykończona pogrzebem.. – spuściłam wzrok. – Będę
za nią tęsknić.
- Tylko mi nie płacz skarbie, bo i ja się rozpłaczę – James
zaczął udawać, że płacze.
- A idź ty cholero jedna – uśmiechnęłam się. – Bóg tak
chciał i nic na to nie poradzę.. Musimy jakoś dać sobie radę..
- Na pewno dacie – odpowiedział Maslow. – Wszystko będzie
dobrze.
- Boję się jednak o Mateusza i jego psychikę.. Mocno to
przeżywa. Pewnie jak każdy, w jego sytuacji.. Nie dziwię mu się.
- Nie myśl już o tym.. dzwonię, żeby ci powiedzieć co tu się
dzieje – zaśmiał się brunet. – Masakra normalnie !
- Co takiego..? – spojrzałam na niego wystraszona, a James
szybko mi wyjaśnił, co wyrabia Kendall i Pauline w LA.. Gdy usłyszałam o ich
planach, nie mogłam uwierzyć.. Kendall normalnie zgłupiał na starość ! Podobno
oświadczył się Pauline ! - Jego zachowanie przekracza ludzkie granice..
- Zakochał się chłopina.. – zaśmiał się Maslow.
- Ale tak nagle.. zaręczyny.. i co? Może jeszcze Pauline w
ciąży jest?
- Nie wiem nic na ten temat – Jazz podniósł ręce w geście
poddania się. – To przesłuchanie?
- Nawet nie żartuj.. po prostu chciałabym wiedzieć co
się tam u was dzieje ! – zaśmiałam się.
Dzięki
rozmowie z Jamesem trochę się odprężyłam po tym ciężkim dniu.. Wiem, że łatwo
nie będzie żyć bez Oli, ale musimy jakoś dać radę.. dla niej. Nigdy jej nie
zapomnę.. Bo dlaczego miałabym zapomnieć osobę tak cudowną jaką była ona? Dziwi
mnie tylko dlaczego to wszystko się tak skończyło.. Ola nigdyby.. Ona nigdy nie
chciałaby się zabić. Mimo wszystko zawsze była osobą, która nigdy nie wątpiła w
życie. Gdy zmarła jej babcia, załamała się, ale wiedziała, że tak już jest..
Rodzimy, umieramy i nic na to nie poradzimy.
Spojrzałam
na zegarek, który wskazywał godzinę 20:03. Wzięłam kurtkę i wyszłam na
zewnątrz.. Ruszyłam w stronę domu Oli.. Zapukałam kilka razy, ale nikt mi nie
otwierał.. Okrążyłam dom dookoła i weszłam do środka przez wejście od kuchni. W
środku paliło się światło, a na kuchence grzała się zupa.. „Przecież Olga
mieszkała sama” – pomyślałam. Coś mi się tu nie podoba.. Nagle usłyszałam
kroki, więc weszłam pod stół – tak, mądra ja. Zobaczyłam młodego mężczyznę,
który do złudzenia mi kogoś przypominał..
- Kochanie chodź tu ! – krzyknął, a z góry zeszła
dziewczyna. Teraz to już wszystko wiadome..
Wyszłam
spod stołu, wzięłam pierwszą lepszą patelnie i uderzyłam chłopaka w głowę, a
chwilę później i blondynkę.
- I teraz leżcie sobie w spokoju – warknęłam.
Poszukałam
pierwszy lepszy sznurek i przywiązałam ich do siebie.. Czekałam, aż wreszcie
się obudzą.. Nie mogłam się doczekać kiedy z nimi porozmawiam i dowiem się, co
tak naprawdę się stało.