14/03/21

Rozdział XXXVIII

 

Z perspektywy Jamesa

- Czy może chciałabyś… nie, to głupie. Czy zechciałabyś… za staroświeckie – powtarzałem, stojąc przed lustrem. Chciałem zaprosić Mię na kolację, aby spędziła chociaż jeden wieczór poza tym wariatkowem.

Była u nas już dwa tygodnie, chociaż miała zostać tylko kilka dni. Nie mogła się z nami rozstać, a ja nie mogłem się rozstać z nią. Z dnia na dzień dostrzegałem to, że coraz bardziej się do nas przywiązuje. Nawet do Vai, która mocno dawała jej popalić. Nie miała chwili spokoju.

Vai, jak i Pati, nigdy nie poznały Angel. Nie oznaczało to jednak, że nie były w pewien sposób z nią związane – w końcu cały dom przeżywał to, że jej nie ma, więc i dziewczyny – chcąc, nie chcąc – też zaczęły. Bardzo się cieszyłem, że obydwie dobrze ją przyjęły i w jakiś sposób „zajęły się” nią. Jedynie Pauline zaczęła być jakaś niespokojna, tak jakby czuła, że nadejdzie coś złego. Ona jedyna znała Angel dłużej, ale z jej nową wersją nie mogła do końca się porozumieć. Tak samo jak i ja odczuwała, że jest ona zupełnie różna od dawnej wersji siebie.

Nie mówię, że to źle – fajnie było poznać drugą wersję mojej żony. Jednak poznanie nowej wersji Angel powodowało pewne zgrzyty w tym, w jaki sposób ją postrzegaliśmy kiedyś. Ang wielu rzeczy by nie zrobiła, które dla Mii są na porządku dziennym. Były zupełnymi przeciwieństwami, a jednak obydwie pociągały mnie w zaskakujący sposób. Każda z nich miała w sobie coś takiego, co nie pozwalało mi oderwać od niej wzorku. Angel była słodka, zadziorna, ale niezwykle delikatna i czuła, zaś Mia była tą wersją bardziej pewną siebie, broniła zawzięcie swojego zdania i była niewiarygodnie seksowna – nie mówię tu jednak, że Angel taka nie była, bo była, ale Mia się z tym nie kryła. Blondynka wiedziała, że faceci się przyglądają i eksponowała swoje atuty, aby być obiektem westchnień – Ang nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Zawsze powtarzała, że jedyną osobą dla której chce być seksowna, jestem ja. Nie chciała prowokować, nie lubiła uwagi skupianej na jej osobie – to właśnie w niej kochałem, nie potrzebowała być w centrum uwagi.

- James? – z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi mojej łazienki. To była Mia. – Mogę wejść czy będę przeszkadzać? – ja nie odpowiadając nic, otwarłem drzwi, zapominając, że właśnie wyszedłem spod prysznica i mam na sobie jedynie ręcznik. – Przepraszam – szepnęła blondynka po chwili i szybko się odwróciła. Zdążyłem jednak zauważyć jak zaczęła się czerwienić. Wyglądała przy tym naprawdę uroczo. – Mogłeś powiedzieć, że jesteś w samym ręczniku – jęknęła.

- A to taki problem? – zaśmiałem się, odwracając ją przodem do siebie. – Aż tak wstydzisz się widoku prawie nagiego mężczyzny? – podniosłem jej twarz do góry, ale ona zamknęła oczy.

- Znów mi to robisz – szepnęła.

- Jak „znów”? – zaśmiałem się.

- Pamiętam, że mi tak robiłeś – otworzyła oczy i zaczęła się zastanawiać. – Była zima. Za oknem prószyło niemiłosiernie. Siedziałam na łóżku, chyba w moim pokoju… na pewno to nie było tu… ale wiem, że byłeś tam ze mną. Wyszedłeś z łazienki… Pamiętam jak chowałam twarz w dłoniach, a ty się śmiałeś – spojrzała mi w oczy. – Byłeś taki młody… mówiłeś, że mnie kochasz… że musimy wykorzystać wspólny weekend, bo zaraz musisz wracać do domu, żeby mi nie przeszkadzać… a byłam tuż przed maturą i musiałam się uczyć.

- I tamtej nocy spłodziliśmy Amy – dokończyłem, a Mia mimowolnie się uśmiechnęła. – Pamiętasz to – powiedziałem ze łzami w oczach. Nie mogłem uwierzyć, że ona w końcu zaczyna sobie to wszystko przypominać! Czułem się taki szczęśliwy! W napływie tych emocji, nie myśląc co robię, wtopiłem moje usta, w jej. Blondynka na początku nie wiedziała, co zrobić, po chwili jednak zaczęła odwzajemniać mój pocałunek. Wplotła palce w moje włosy. Delikatnie uniosłem jej delikatnie ciało, aby po chwili położyć ją na moim łóżku. Zacząłem całować ją po szyi. Kobieta mimowolnie zaczęła wydawać z siebie ciche pomruki, które z czasem robiły się coraz głośniejsze. Położyłem jej rękę na udzie, przesuwając ją coraz wyżej, aż pod palcami poczułem kawałek koronkowego materiału. Już miałem próbować go zdjąć, gdy nagle blondynka zrzuciła mnie za ziemię.

- Przepraszam, nie mogę – powiedziała i szybko wybiegła z pokoju. Chwilę jeszcze patrzyłem za nią, po czym położyłem głowę na ziemię i mocno zacisnąłem oczy. „Boże jak ona mnie działa” – pomyślałem, oddychając głęboko. Była taka piękna, bywała niewinna w swoim zachowaniu, z drugiej jednak strony była ostra i drapieżna, gdy się ją odpowiednio stymulowało. Tak cudownie całowała… można było wyczuć, że tego właśnie chciała, chociaż momentami się broniła. Nie chciałem zmusić ją do seksu. Jednak nie mogłem się powstrzymać, aby chociaż nie spróbować dotknąć jej cudownego ciała. Nadal pociągała mnie tak, jak dawniej. Nie mogłem temu zaprzeczyć.

Czułem, że dawna Angel próbowała dać o sobie znać, ale Mia tłumiła swoje „drugie ja”. Jednak wiedziałem, że to dobry początek. Przypomniała sobie jedną sytuację, przypomni sobie i wszystko. Z całego serca w to wierzyłem.

Z perspektywy Mii

Nie wiedziałam, co właściwie się przed chwilą stało. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Byłam bliska tego, aby się z nim przespać! To niepodobne do mnie! Wyskoczyłam szybko na korytarz, wpadając na kogoś. Obydwoje padliśmy na ziemię. Ja jednak miałam bardziej miękkie lądowanie.

- Przepraszam – szepnęłam, gdy zrozumiałam, że leże na swoim bracie.

- Ja wiem, że lubisz się przytulać – zaśmiał się nagle – ale nie musisz robić tego aż tak gwałtownie. Wystarczyło poprosić.

- T-tak, dobrze – powiedziałam, nadal oszołomiona tym, co przed chwilą się stało. Wstałam i oparłam się o ścianę. Nie wiedziałam jak mogłam dać się tak ponieść. Na ogół jestem opanowana, nie daje rządzić emocjom. Tym razem było jednak inaczej, przy Jamesie zawsze wszystko wygląda inaczej. Nie myślę przy nim racjonalnie. Po prostu nie potrafię. Działa na mnie strasznie pobudzająco. Tym bardziej, gdy wita mnie w samym ręczniku… Angel naprawdę była szczęściarą, że wyrwała takie ciacho. Mimo upływu lat, James trzymał się doskonale. Był naprawdę bardzo seksowny, umięśniony… po prostu boski! Nie mogłam mu się oprzeć, nie potrafiłam mu się oprzeć. Nawet jeśli bym chciała, jego pocałunki dawały mi tyle przyjemności. Nigdy nikt nie całował mnie w taki sposób.

- Wszystko ok? – zapytał po chwili blondyn, podchodząc do mnie. Nie odpowiedziałam nic, wtuliłam się w niego jedynie i przymknęłam oczy. W tym samym momencie z pokoju wyszedł James, nadal prawie nagi. Spojrzałam na Kendalla, później na Jamesa. Wiedziałam, że mój brat domyśla się, do czego właśnie doszło. Ciężko się nie domyślić, gdy wpadam na niego cała mokra, a po brunecie widać, że właśnie wyszedł spod prysznica. – Wytłumaczysz mi to, James?

- Jesteśmy dorośli, Kendall – powiedział brunet, poprawiając włosy. – Naprawdę nie wiem z czego miałbym ci się tłumaczyć.

- Nie kłóćcie się, proszę – szepnęłam. – James ma rację, jesteśmy dorośli – odetchnęłam głęboko. – Trochę nas poniosło, ja się opamiętałam w ostatniej chwili – spojrzałam na Kendalla, którego oczy wyrażały w pewien sposób lęk, troskę, niepokój. – Nie ma o czym rozmawiać, bo nic takiego się nie stało – uśmiechnęłam się sztucznie, aby jakoś załagodzić sytuację. Bo tak naprawdę co miałam powiedzieć? Tak Kendall, czuje coś w środku, że muszę się do niego zbliżyć, ale nie mogę tego zrobić, bo się boję? Brzmi to naprawdę absurdalnie. Z jednej strony chcieć, z drugiej jednak nie. Musiałam się w końcu zastanowić czego tak naprawdę chcę, bo stając po środku tego niezdecydowania, ranię siebie jak i innych.