Z perspektywy Kendalla
-
Spóźnia się – szepnąłem, patrząc na zegarek. Było już trzynaście po pierwszej,
a mojej siostry ani widu, ani słychu.
-
Musimy zacząć za siedemnaście minut, wiesz o tym – powiedział Henderson.
-
Nie musisz mi o tym przypominać – warknąłem. Nie chciałem bez niej zaczynać,
ale też nie mogłem w nieskończoność wszystkiego odkładać. W końcu to był mój
ślub i mój dzień. Usiadłem w ławce, opierając czoło na dłoniach. Czułem się
zestresowany. Bardziej niż zwykle. Chciałem aby ten dzień był niezapomniany.
Chciałem, aby to wszystko udało się jak najlepiej. Pragnąłem mieć ją już za żonę.
- Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęła Mia, wpadając do kościoła. – Tu nic się nie zmieniło – zaśmiała się, podchodząc do ołtarza. – O, nawet krew z dywanu nie zeszła – uśmiechnęła się, zakrywając czerwoną plamę szpilką. – Chyba używają złego odplamiacza jak od ponad 10 lat nie mogą zmyć jednej plamy – spojrzałem na nią jak na wariatkę. Emanowało od niej tyle radości. Dawno nie wiedziałem mojej siostry w takim stanie. A wyglądała przepięknie. Długa, ciemna sukienka, opinała się na jej krągłościach. Włosy miała upięte w kok, ale niesforne kosmyki opadały jej na twarz. – Nie mogłeś braciszku wybrać innego kościoła na ślub, tylko taki, w którym zabito twoją siostrę?
-
Wspomnienia – zaśmiałem się. – A po za tym, zmartwychwstałaś więc coś to znaczy
– zaczęliśmy się histerycznie śmiać. – Tęskniłem.
-
Ja również, braciszku – przytuliła mnie delikatnie. – A no i ten – powiedziała,
wyciągając obrączki z torebki. – Mam. Nie zapomniałam.
Z perspektywy Pauline
Z
minuty na minutę denerwowałam się coraz bardziej. Chciałam tego. Pragnęłam tego
od tak dawna. Jednak zawładnął mną stres. Bałam się, że coś pójdzie nie tak.
-
Gotowa? – zapytała Pati. Poprosiłam ją, aby została moją świadkową. Jednak przy
wyborze Vai vs. Pati, Henderson nie miała żadnych szans… ale za to mogła przygotować
wieczór panieński, a to podobało jej się jeszcze bardziej, niż zostanie
świadkową. Więc wilk syty i owca cała, jak to mówią.
-
Chyba tak – uśmiechnęłam się lekko i odetchnęłam głęboko. – Myślisz, że mu się spodobam?
– po raz ostatni spojrzałam w lustro na zakrystii. Włosy miałam opuszczone na
ramiona, lekko pofalowane. Suknia zrobiona została ze zdobionego cekinami
tiulu, z długimi rękawami i gorsetem z tyłem wykonanym z przezroczystej tkaniny.
Była piękna. Taka, o jakiej zawsze marzyłam. Czułam się jak księżniczka.
-
Padnie z zachwytu – zaśmiała się Mia, wchodząc do pomieszczenia. – Wyglądasz bajecznie
moja droga.
-
Dobrze, że jesteś – szepnęłam, łapiąc ją za dłonie.
-
Tylko się nie rozpłacz, bo zostało nam dosłownie – spojrzała na zegarek – sześć
minut.
Chwilę
później stałam już przed drzwiami i czekałam aż zagra marsz weselny. Przełknęłam
ślinę. To już dziś… Tyle lat na to czekałam, aż w końcu się spełnia. Czułam się
najszczęśliwsza na świecie.
Wraz
z pierwszym dźwiękiem marszu, wszystkie nerwy odeszły na bok. Ruszyłam przed
siebie wolnym krokiem, patrząc na wszystkich ukradkiem. Byli wszyscy, których
kochałam. Widziałam łzy szczęścia i szczere uśmiechy. Tak właśnie wyobrażałam
sobie ten dzień.
Gdy
byłam już przy ołtarzu, spojrzałam na Kendalla, miał zaszklone oczy. Uśmiechnęłam
się lekko. Wiedziałam, że kocham go najmocniej na świecie i z nikim innym nie
chcę spędzić swojego życia.
-
Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć związkiem małżeńskim tego mężczyznę oraz tę
kobietę – zaczął Ksiądz. – Pauline, powtarzaj za mną słowa przysięgi: Ja, Pauline
biorę ciebie Kendallu za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość
małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże
wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
- Ja, Pauline biorę ciebie Kendallu za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci – uśmiechnęłam się i wzięłam obrączkę od Amy. – Kendall, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego – spojrzałam mu w oczy i założyłam obrączkę na jego palec.
-
Kendall, teraz ty. Powtarzaj za mną słowa przysięgi: Ja, Kendall biorę ciebie Pauline
za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie
opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny
i wszyscy święci.
-
Ja, Kendall biorę ciebie Pauline za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż
Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci – wziął obrączkę do
ręki. – Pauline, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego – gdy włożył mi ją na palec, delikatnie ucałował
moją dłoń, aż przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz.
-
Ogłaszam was mężem i żoną – powiedział Ksiądz. – Możesz pocałować pannę młodą.
-
Z ogromną przyjemnością – zaśmiał się blondyn i złapał mnie za twarz. – Już na
zawsze jesteś moja – powiedział i wpił mi się w usta. Czas jakby się zatrzymał,
a dla mnie nie istniało już nic, poza nami. Od dziś, Pauline Schmidt. Nie mogę
w to uwierzyć!
Z perspektywy Jamesa
Przez
całą ceremonię wypatrywałem Mii. Mimo, że dopiero niedawno się z nią widziałem,
chciałem znów ją poczuć obok. Chciałem mieć ją dla siebie już na zawsze. Przy
niej czułem się jak za dawnych czasów – po prostu szczęśliwy. Dzisiaj jednak
nie miałem jeszcze okazji z nią porozmawiać. Wyglądała przeuroczo, jak samo jak
moja córka, wierna jej kopia.
Patrzyłem
na Amy i Louisa. Dobrze, że się pogodzili. Wyglądali razem na takich szczęśliwych.
Mimo, że nadal uważałem ją za moją małą dziewczynkę, wcale nią nie była. Była
już prawie dorosła… Postanowiła przeprowadzić się do Nowego Jorku i zamieszkać
z Louisem w mieszkaniu, które podarowała jej Mia. Nie powiem, było mi smutno,
ale wiedziałem, że nie mogę ją trzymać przy sobie przez całe życie. Miała prawo układać sobie
przyszłość tak, jak chciała, a jeśli wiązała ją z Lou i Nowym Jorkiem, nie
mogłem mieć nic przeciwko. Wiedziałem, że Croven ma na nią dobry wpływ.
Podszedłem
do samochodu, aby ruszyć w drogę do sali weselnej. Nagle jednak ktoś złapał
mnie za rękę. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem Mię. Uśmiechnąłem się
lekko.
-
Muszę ci coś powiedzieć – szepnęła nagle, nie dając się nawet przywitać. –
Tylko nie wiem czy to będzie takie łatwe.
-
Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć – ucałowałem jej dłoń. – Zrozumiem
wszystko.
-
Jestem w ciąży – szepnęła. – Będziemy mieli dziecko – spojrzałem na nią, jak
gdybym nie rozumiał co do mnie mówi. Wszystko nagle zwolniło, a ja nie mogłem
złapać powietrza. Opadłem na maskę samochodu i zacząłem mocniej oddychać.
-
Tato! Wszystko ok? – Amy podbiegła do nas, ciągnąć za sobą Louisa. – Co się
stało?
-
Dziecko? – szepnąłem nagle.
-
Jakie dziecko? – zapytała młoda.
-
Będziesz miała rodzeństwo – Mia wzruszyła ramionami. – Ja i tata… spodziewamy
się dziecka.
-
Pierdolisz! Ty też jesteś w ciąży?! – spojrzałem na obydwie.
-
Jak to też? – zapytałem załamany.
-
Ciocia Vai jest w ciąży! – zaśmiała się brunetka, a ze mnie uszło powietrze. –
W trzecim miesiącu, ale wujek nic o tym nie wie.
-
Boże, współczuje mu – powiedziała Mia, a ja wybuchnąłem śmiechem. – Co rżysz
jak koń?
-
Moja dawna żona wróciła – zaśmiałem się, całując ją w czoło. – Ale… Ty tak na
serio? Naprawdę jesteś w ciąży?
-
Najwyraźniej tak miało być – uśmiechnęła się, a później delikatnie we mnie wtuliła.
– Chcę tego dziecka, James. Chcę i podejmuje to ryzyko. Nie jestem już
najmłodsza, ale chcę spróbować. Chcę być jak najlepszą matką dla naszych dzieci…
i jak najlepszą żoną dla ciebie – spojrzała mi w oczy. – Spróbujmy od nowa –
nie odpowiedziałem nic. Wtopiłem się jedynie w jej usta. – Teraz już wszystko
będzie dobrze, James.
Kto by pomyślał, że właśnie tak to się skończy. Przez dwanaście lat żyłem bez niej, myśląc, że nie żyje, a gdy wróciła, obróciła mój świat o sto osiemdziesiąt stopni. Jednak jestem wdzięczny losowi, że to się stało. Bez niej nic nie było takie, jak być powinno… a gdy wróciła, moje życie znów nabrało kolorów. Amy w końcu będzie miała matkę, a ja odzyskam moją żonę… a w niedalekiej przyszłości znów zostaniemy rodzicami. Czy to nie jest piękne?