16/04/12

Rozdział II



Przepraszam, że tak długo, ale nie miał mi kto poprawić błędów.. Tak się nie doczekałam, ale mam nadzieję, że się podoba.
************************

Spakowałam się, wzięłam swoje rzeczy, zabrałam również kilka drobiazgów, które będą mi przypominać o ojczyźnie. Postawiłam je przed wyjściem, zaczęłam się żegnać z mamą.
- Będę tęsknić, mamo - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie tylko ty córciu - odpowiedziała mama i uroniłam łzę. - Nie płacz, proszę, bo i ja się rozpłaczę.
- Przepraszam, po prostu nie chcę wyjeżdżać. Nie chcę was zostawić..
- Wiemy o tym - dodał tata.
Wzięłam walizki i już miałam wychodzić gdy ktoś chrząknął. Odwróciłam się zobaczyłam moje siostry. Pomyślałam „One? Nie możliwe. Przecież one w ogóle się mną nie interesują”. Podeszły do mnie, a Karolina mnie przytuliła. Zdziwiło mnie to.
- Chciałaś wyjechać bez pożegnania? - spytała zdziwiona Karolina.
- Nie.. Po prostu myślałam, że jesteście na mnie złe.
- Za co? - spytała Dagmara.
- Za to jaka jestem. Nigdy nie znam żadnych "plot" dla Karolina, a ona się denerwuje. Dla ciebie Daga jestem głupia.. - zacięłam się.
- Może i jesteś odrobinkę głupia.. - zaczęła Daga.
- ..ale i tak cię kochamy - dodała Karolina.
- Jesteś naszą kochaną młodszą siostrą - powiedziały razem.
- Ja też was kocham - powiedziałam, podeszłam bliżej nich i się przytuliłam.
- Możemy już jechać? - spytał tata.
- Daj nam się jeszcze sobą nacieszyć - powiedziała mama.
- Dobrze, idę do samochodu, czekam na ciebie kochanie - powiedział tata i wyszedł do auta, a ja jeszcze chwilę zostałam.
- A tak w ogóle mamo, to na ile mam tam jechać? - spytałam.
- Na razie jedziesz tam na około miesiąc,a potem porozmawiamy. Zobaczymy jak się los potoczy, czy w ogóle go odnajdziesz - powiedziała mama.
- Właśnie, a jak nie, to wrócisz. Zawsze możemy oddać ci pokój - powiedziała Dżaga (tak nazywaliśmy Dagmarę), unosząc lewy kącik ust.
- Daj jej spokój. Nie zajmiemy ci pokoju - powiedziała Karolina.
- Mam nadzieję. Nie mam zamiaru mieć bałaganu - powiedziałam uśmiechając się, a dziewczyny popatrzyły się na mnie, bardzo dziwnie - No co?
- Czy ty coś sugerujesz? - spytała Karolina.
- Do ciebie nie mam nic - powiedziałam, a gdy zobaczyłam minę Dagi, zaczęłam się śmiać.
- Ale do mnie coś masz? - spytała Dagmara.
- Heh. Możliwe.
- Ejj..
- No przepraszam, wiecie że was kocham.
- Taa.. Jasne - powiedziała Dagmara.
Usłyszałam jak tata zaczął trąbić. Zrobiło mi się od razu bardzo smutno. Wiedziałam, że przez dwa miesiące się z nimi nie zobaczę.
- Musze już iść.
- Leć kochanie - powiedziała mama.
- Będziemy tęsknić - powiedziały siostry.
- Nie tylko wy. Pa - powiedziałam.
- Pa. Życzymy powodzenia w wielkim świecie.
Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i udałam się do samochodu. Włożyłam walizki i usiadłam z przodu. Zapięłam pasy, a tata ruszył. Zaczęłam myśleć:
- Ciekawe, czy odnajdę się w nowym otoczeniu - z wizji wielkiego miasta i mnie, wyrwał mnie tata.
- Uśmiechnij się kochanie - powiedział.
- Jakoś nie mam ochoty - powiedziała wpatrując się w okno.
- Nie rozumiem cię w ogóle. Tak bardzo chciałaś, a teraz, co? Dziwna jesteś..
- I ty to mi mówisz - uśmiechnęłam się.
- Oo.. Umiesz się uśmiechać.
- No pewnie. Jeszcze nie zapomniałam.
- Cieszę się.
- Ja też. Za ile będziemy na lotnisku?
- Jeszcze jakieś 15 minut.
- Mam prośbę, tato..
- Jaką córeczko?
- Moglibyśmy nie rozmawiać przez całą drogę. Chciałabym jeszcze coś przemyśleć - usłyszałam „pik”, więc wiedziałam, że dostałam sms-a.
- Dla ciebie wszystko - powiedziała tata.
- Dziękuje.
                Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że mam cztery nieodebrane połączenia od Josh-a, i jedną wiadomość, również od niego. Zaczęłam czytać:
Josh: Sorki, że się tak rozłączyłem. Po prostu jeszcze nie przyzwyczaiłem się do twoich żartów - przeprosił? Nie możliwe..
Ja: Nie ma sprawy, nie powinnam tak żartować. Wiem, że tego nie lubisz, ale się nie powstrzymałam. Również cię przepraszam.
Josh: Nic nie szkodzi. O której masz samolot?
Ja: O 6:30 pm mojego czasu. Czyli o 9:30 am waszego czasu.
Josh: A leci się 10 h?
Ja: Pewnie tak. Nie mam pojęcia. Nigdy nie leciałam samolotem. Ty powinieneś bardziej wiedzieć. Leciałeś, ale dawno temu.
Josh: To pewnie 9-10 h. Tak nam mówili, ale to było 2 lata temu, może nic się nie zmieniło.
Ja: Możliwe. A co chciałeś?
Josh: Tak pytam.
W pisaniu przeszkodził mi tata, który poinformował mnie, że już jesteśmy niedaleko. Zaczęłam się strasznie denerwować.
Ja: Aha. To ja kończę, już jesteśmy prawie na lotnisku.
Josh: To życzę ci miłego lotu, mała.
Ja: Dzięki ,pozdrów swoją dziewczynę.
Josh: Pozdrowię, pa.