- To my wrócimy nad ranem ! – krzyknęła Karolina ubierając buty.. Jak zawsze szła się bawić z Dagą, a o mnie to już nikt nie pamięta..
- Bawcie się dobrze – powiedziała
mama.
- Będziemy – odpowiedziała Daga, a
zaraz zniknęły za drzwiami.
- Stawiam, że wrócą koło 3 –
powiedział tata.
- Coś ty.. Koło 4 – powiedziała
mama. Jak zawsze się zakładali, a mnie to nie bawiło..
- O ile zakład? – spytał tata.
- Ooo.. 20 złotych – powiedziała
mama.
- Mało.. – tacie jak zawsze jest
mało.. Hazardzista jeden.. Ale nie tak na poważnie.. Kilka razy do roku lubią
się tak założyć.. Kiedyś miałam z tego taki sam ubaw jak rodzice, ale jak
zaczęłam przegrywać to odechciało mi się zakładania.
- Ok, ostatnie moje słowo 40
złotych.
- Zgoda.
Przewróciłam
tylko oczami i wróciłam na górę.. Spojrzałam na zegarek.. 19:05.. Chciałabym
gdzieś wyjść, ale jak znam życie to mama mi nie pozwoli.. Zauważyłam że telefon
mi się świeci.. Logan dzwonił.. Nie ma skype'a? Po co traci tyle pieniędzy na
głupią rozmowę? Tak wiem, szczera jestem.
- Hej Log, co jest? – zapytałam
odbierając telefon.
- Masz czas? – spytał chłopak.
- Mam, a co?
- Wyjrzyj przez okno.. – zrobiłam
to co mi kazał.. i zauważyłam.. LOGANA POD MOIM OKNEM?! Zgłupiał !
- Co tu robisz?! – krzyknęłam do
słuchawki.
- Chciałem cię odwiedzić ! –
krzyknął tak samo jak ja.. Rozłączyłam się i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu
się na szyje i pocałowałam w policzek.
- Pacan ! Po co wlekłeś się tyle
kilometrów?!
- Miłe przywitanie, wiesz?
- Oj Logan.. Nie obrażaj się.. Po
prostu nie rozumiem po co to wszystko..
- Dlatego, że się stęskniłem.. –
zrobił smutną minę pieska.
- Oooo – uśmiechnęłam się – To
miło.. Chodź do środka bo mi zimno.. – złapałam go za rękę i wprowadziłam go do
środka.
- Ładnie tu.. – popatrzył na
ścianę – Twoje zdjęcia?
- Tak.. Mojego autorstwa..
- Super. A co do sylwestra, wybierasz się gdzieś?
- Nie.. Zostaje w domu, nie lubię
nigdzie wychodzić.
- Ang.. Kto to jest? – spytała
mama, wchodząc do salonu.
- Emm.. Logan.. Przyjaciel
Kendalla z zespołu..
- Skądś go znam.. – mama
przypatrzyła się uważnie Hendersonowi.
- To pewnie dlatego, że
przyjaźniłem się z Kendallem od dzieciństwa – uśmiechnął się.
- Henderson, tak? – spytała moja
mama po chwili – Pamela Ann Wright to twoja mama?
- Tak.. A skąd ją pani zna? –
spytał Logan.. Wow.. Moja mama to normalnie wszystkich zna .. Normalnie szok..
- Aaa.. Poznałam ją kiedyś..
- Pewnie wtedy co mnie
zabieraliście.. – powiedziałam kręcąc oczami.
- Daj już spokój.. – poprosiła
mama.
- Spoko.. – Logan patrzył na mnie
ze zdziwieniem – Nie pytaj..
- Nie pytam.. – powiedział chłopak
uśmiechając się. – Może mógłbym porwać Angelikę na kawę?
- Oczywiście – powiedziała moja
mama, a ja szybko zabrałam kurtkę i udałam się na kawę z Logasiem.
Szłam
powoli.. Nie śpieszyło mi się, jak widzę Loganowi też nie.. Śnieg, małe dzieci
bawiące się.. Kiedyś i ja taka byłam.. Hehe stare czasy.. Bardzo stare.
- Uwaga ! – krzyknął Logan i
rzucił mi prosto w twarz śnieżką.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! –
rzuciłam się na niego i wysmarowałam go śniegiem.
- No ojoj.. – powiedział ze smutną
miną..
- Było ze mną nie zaczynać..
- No, ale ja lubię bić się
śnieżkami.. – zrobił słodką minkę, a ja się uśmiechnęłam.
- Wariat.. Totalny wariat..
- Totalna Porażka ^^
- Oglądałeś to?! - krzyknęłam z
niedowierzaniem na Hendersona.
- Jak można tego nie oglądać?!
Najlepszy animowany serial na świecie !
- No jasne ! Hahahah – długo
jeszcze przegadałam z Loganem o Totalnej Porażce.. Cztery sezony.. Ponad osiemdziesiąt
odcinków.. Nigdy tego nie zapomnę.. Tak jak powiedział Log najlepszy serial
animowany na świecie.. Z tym muszę się zgodzić..
Doszliśmy
wreszcie do kawiarni.. Usiedliśmy w pierwszym lepszym stoliku i poprosiliśmy o
herbatę i kawę.. Nie pijam kawy, bo podobno to nie zdrowe.. Wolę ciepłą herbatę
z cytryną, która lubiłam od bardzo dawna.
- O czym chciałeś porozmawiać? – spytałam
siadając przy stoliku, Logan usiadł z drugiej strony.
- Pamiętasz jak James chciał ci
zrobić krzywdę?
- Ciężko by było zapomnieć.. –
powiedziałam opierając głowę na ręce..
- To nie była wina Jamesa.. – tak
jasne.. broń przyjaciela.. broń..
- A kogo!? On chciał mnie zgwałcić
!
- Nie krzycz.. Ktoś podał mu po
piwa DMT..
- Co? – Henderson mówi dla mnie
nie zrozumiale..
- Boże.. Dimetylotryptaminę.. Taki narkotyk..
- I co się dzieje, jeśli ktoś go
zażyje? – zaciekawiło mnie to.. Najbardziej byłam ciekawa kto mógłby być taki żeby wcisnąć to Maslowowi..
- Jakby ci to wytłumaczyć.. James
myślał, że jesteś chętna..
- Ale.. czemu miałabym ci wierzyć?
- Ponieważ policja to
wykryła.. – wyciągnął skrawek papieru..
– Tu jest wszystko napisane – podał mi kartkę.. – Ty jesteś pierwszą osobą,
która się o tym dowie..
Zaczęłam
czytać..
„Wykryty narkotyk we krwi:
Dimetylotryptamina
Jednostek – 30 g /20 g - 40g
”
- Po 30 gramach nie powinien aż tak wariować.. Tak mi się zdaje.. – powiedziałam po chwili.
- 30 g to już bardzo duża
dawka.. – powiedział Logan.
- Kto mógłby być taki.. dziewczyn nie
podejrzewam.. ani ciebie, ani Carlo.. -
i oświeciło mnie..
- Coś się ścięłaś.. – chłopak
zaczął śmiać się.
- Halston.. Ona tam była..
- Myślisz, że ona by..
- Tak.. A kto inny?! – krzyknęłam
na pół kawiarni.. Dla mnie było pewne, że ta małpa to zrobiła..
- Cicho ! Tylko ona i jej
charakterek wiedźmy pasuje.. Ale.. czemu miała by to robić?
- Ona mnie nienawidzi..
- Ale co ty masz do tego?
- Jaki ty jesteś nie kumaty.. Jakby
mnie Jazz zgwałcił to bym już nigdy się z wami nie zobaczyła.. Wtedy Hal
mogłaby się przyczepić do Jamesa jak rzep do psiego ogona, a on po pewnym
czasie by uległ – Logan tylko się cicho śmiał, ale uważnie mnie słuchał.
- Coś w tym jest.. – powiedział
chłopak – Pokażę ci coś.. – wyciągnął z kurki mały woreczek, a w środku były
dwie tabletki.
- Co to jest? - spytałam biorąc do ręki woreczek.
- DMT..
- No chyba zgłupiałeś ty dilerze..
– zaśmiałam się.. – A na poważnie.. co to jest?
- Dimetylotryptamina.. Mówię
prawdę.. – spojrzałam na niego otwierając szerzej oczy..
- Skąd to masz? – spytałam cicho..
- Kupiłem na spróbkę..
- Chyba zgłupiałeś ! Nie dam ci
tego zażyć..
- A niby czemu?
- Bo będę czuła się winna jak coś
ci się stanie..
- Jak chcesz to ty zażyj..
Zobaczymy co się stanie..
- Taka głupia to ja nie jestem.. –
Logan usiadł obok mnie.
- Przecież będę cały czas blisko
ciebie.. – powiedział obejmując mnie ramieniem..
- A jeśli.. A jeśli coś mi się
stanie? – spojrzałam mu w oczy, były takie śliczne. Boziu.. Kocham jego oczy..
- Ze mną młoda jesteś bezpieczna –
delikatnie musnął mój prawy policzek.
- I mam ci tak po prostu uwierzyć?
Skąd mam wiedzieć, że mnie nie wykorzystasz? – uśmiechnęłam się.
- O pani.. Jakbym śmiał nawet?
- Hahah.. Ok.. Zażyję, ale na twoją
odpowiedzialność – tak.. byłam głupia.. Nie mogłam temu słodziakowi
odmówić.. – Musisz mi tylko obiecać, że
nikomu o tym nie powiesz i będziesz blisko mnie.. – przytuliłam się delikatnie
do niego.
- Obiecuje, nikomu nic nie powiem
i.. i przecież bym cię nie zostawił, nie jestem taki..
- No to jedziemy.. – wzięłam jedną
tabletkę.. Popiłam ją herbatą i popatrzyłam na Logana..
- I jak się czujesz?
- Na razie nic mi nie jest..
Nagle
wszystko zaczęło wirować, ciemność przed oczami, a później pusta.. Nic nie
pamiętam..
*********
Mówiłam, że Logan ma szalone pomysły.. A że jest taki słodki i panny nie mogą mu się oprzeć to już nie moja wina xD Jak myślicie: co będzie dalej?
*********
Mówiłam, że Logan ma szalone pomysły.. A że jest taki słodki i panny nie mogą mu się oprzeć to już nie moja wina xD Jak myślicie: co będzie dalej?