06/04/14

Rozdział LXXII


                Długo słuchałam opowieści ze strony Kendalla i Pauline.. Nadal nie mogłam uwierzyć co mu strzeliło do głowy, żeby się jej oświadczyć. Teoretycznie Paula jest bardzo fajną osóbką, ale ile oni się znają, żeby podejmować takie decyzje? Tak wiem, miłość nie wybiera, ale choć mogliby się zastanowić nad tym co robią.. Od razu się oświadczać? Po co? No rozumiem, że gdyby Pauline była w ciąży.. a może jest? Kendall mi nic nie mówi. Jak zawsze.
- Bo wiecie.. – zaczął Kendall. – Jestem szczęśliwy.
- Naprawdę bardzo ciekawe – zaśmiałam się.
- To my idziemy – zaśmiała się Pauline i pocałowała w głowę Kendalla. – Pewnie Laura już na nas czeka – gdy blondyn usłyszał to imię, momentalnie zbladł, a ja zaczęłam się śmiać na cały głos. – No co?
- Jak to Laura ?! Jaka Laura ?! – zaczął krzyczeć.
- Twoja była? – uśmiechnęła się Adams.
- Ty się z nią zadajesz, co? Jak? Po co? Dlaczego?
- Hola, hola.. Nie za dużo pytań? – wystawiłam mu język. – Nie wiedziałeś, że Laura i Pauline to przyjaciółki od wielu lat? – chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę. – Mówię serio.
- To po prostu obłęd.. – zakrył rękami twarz, a blondynka nie mogła ogarnąć co się dzieje. Machnęła na nią ręką i zaraz ona, Laura, Demi i Vic pojechały na jakieś zakupy. – Dlaczego wszyscy muszą się znać ?! – krzyknął.
- Uspokój się.. Laura nie ma na nią żadnego wpływu – uspokoił go Logan.
- Właśnie – potwierdziłam. – Nie masz się o co martwić. Lari nie zrobiłaby ci na złość, przecież o tym doskonale wiesz..
- Chociaż po tym co jej zrobił, nie byłbym tego taki pewien  – zaśmiał się Jazz i przytulił mnie mocno.
- Dzięki stary.. – warknął blondyn. – Jak zawsze potrafisz mnie pocieszyć.
                Gdy wszyscy się rozeszli do pokojów, poprosiłam Jamesa żeby zostawił mnie na chwilę samą z Kendallem. Chciałam z nim porozmawiać o Laurze, Pauline i tej całej sytuacji, która ostatnio zaistniała. Wydawało mi się, że Kendall robi to z przymusu..
- Opowiedz mi wszystko od początku – poprosiłam.
- Co mam ci opowiadać? Pauline znasz.. Sama mnie z nią poznałaś.. Straciłem dla niej głowę. Kocham ją.. A z Laurą i tak nie układało mi się dobrze.. Już od dawna myślałem o związku z kimś innym.. Nie byłem szczęśliwy, a teraz jestem i co, zabronisz mi? – spojrzał na mnie zły.
- Nie mogę ci zabronić.. ale dlaczego od razu zaręczyny?
- Jak to dlaczego? Kocham ją, nie rozumiesz? Kocham i nikogo innego nigdy nie pokocham mocniej.. Ona jest idealna.. dla mnie jest ideałem – chłopak uśmiechnął się lekko, a ja na niego patrzyłam nadal nie rozumiejąc nic.. Byłam tylko szczęśliwa jego szczęściem.. Nie mogłam nic zmienić, nie mogłam się wtrącać.. był w końcu ode mnie starszy.
- Powodzenia życzę – powiedziałam obojętnie i wstałam z kanapy.
- Nie rozumiem dlaczego się wtrącasz, Ang.. – mruknął.
- Bo cię kocham bracie.. zawsze będę się o ciebie martwić, bo jesteś dla mnie ważny.. – spojrzałam na niego i udałam się na górę.
                Otworzyłam drzwi od pokoju i weszłam do środka. Jamesa nie było. Położyłam się na łóżku i zaczęła delikatnie głaskać zaokrąglony brzuszek.. „Kocha ją” mruknęłam. „Znają się kilka miesięcy i ją kocha, jasne..” Jakoś nie mogłam za nic w to uwierzyć. Było to dla mnie zbyt trudne? Może. Nie miałam pojąć jak można się w takim szybkim tempie zakochać, choć.. James zrobił to samo. Może po prostu zostawię tą sprawę i dam spokojnie żyć Kendallowi? W końcu to jego życie i to on powinien decydować z kim i jak go spędzi. Ja mogę tylko na to wszystko patrzeć i spróbować mu doradzić, a on zrobi co będzie uważał.
                Usłyszałam ciche kroki, i nagle ktoś położył się koło mnie. Spojrzałam na Jamesa i delikatnie się uśmiechnęłam. Wtuliłam się w jego tors i zamknęłam oczy. Delikatnie wdychałam jego cudowny zapach. Nagle chłopak położył mi łapkę na brzuszku i opuszkami palców zaczął głaskać delikatnie, czule..
- No co – mruknęłam, patrząc na niego.
- Nic.. Tęskniłem za wami – pocałował mnie w czoło. – Jak się czujesz?
- Dobrze kochanie..  – zaśmiałam się i wtuliłam w niego trochę mocniej. – Wszystko jest w porządku..
- Ale martwisz się o Kendalla, prawda? – spojrzał mi w oczy, a ja kiwnęłam głową na tak. Bo co miałam zrobić? Miał racje. Cholernie martwiłam się o Kendalla..
- Wiem, jaką przeszłość ma Pauline.. Boję się, żeby w coś Adams go nie wciągnęła.. – mruknęłam.
- Nic się przecież nie dzieje.. Jestem tu cały czas. Mogę ci poświadczyć, że z Kendallem wszystko jest w porządku – uśmiechnął się. – Pauline to dobra dziewczyna.. a jaka ładna.. seksowna.. aż bym ją schrupał  – westchnął, a ja momentalnie się podniosłam, patrząc na niego jak na durnia.
- Ej ! – krzyknęłam. – Nie rozpędzaj się.
- Zazdrośnica – wystawił język.
- A żebyś wiedział, że jestem zazdrosna ! – momentalnie złapałam się za brzuch, jęknęłam cicho.
- Kochanie? – spojrzał na mnie wystraszony. – Co się dzieje?