28/01/21

Rozdział XXXIV

 

Z perspektywy Kendalla

Nadal myślałem o tym, co powiedziała mi Amy. Nieprawdopodobne dla mnie było, w sumie dla nas wszystkich, że Angel przeżyła… a do tego to wszystko, co Adrian zrobił było tak nieprawdopodobne, że aż trudno było w to uwierzyć. Jednak mieli dowody. Nie mogłem zaprzeczyć ich autentyczności.

Czas mijał nam nieubłaganie szybko. Dopiero co było rano, Amy pobiegła do szkoły poprawiać przedmioty, a nagle zrobił się wieczór. Siedziałem na kanapie, obok mnie siedziała moja ukochana. Położyła mi głowę na ramieniu, a ja lekko się uśmiechnąłem.

- Dawno nie było tu takiej ciszy – szepnęła.

- Najważniejsze, że w domu nie ma Vai – zaśmiałem się. – Ona robi najwięcej hałasu.

- Najważniejsze, że w końcu jesteśmy wszyscy razem – uśmiechnęła się.

Delikatnie wtuliłem moje Maleństwo w siebie. Miała rację. Miała całkowitą rację… najważniejsze, że jesteśmy razem. Nie wiedziałem jednak ile taka sytuacja potrwa, bo przy Amy wszystko było możliwe. Jednak wierzyłem, że w końcu zacznie rozważnie myśleć i przestanie „odwalać”. Była naprawdę dobrym dzieckiem, do tego mądrym. Jednak była porywcza. Nie zawsze jej to pomagało. Mimo wszystko kochaliśmy ją jak swoje własne dziecko. Pauline nie mogła mieć dzieci. Długo staraliśmy się o własne, lecz najwidoczniej nie było nam dane. Tak czy owak, wbrew tego co ludzie mówili, nie chciałem jej zostawić z takiego powodu. Była dla mnie ważna, z czasem stała się najważniejsza. Nie obchodziło mnie to, że nie mogliśmy mieć dzieci. To nie było istotne. Kochałem ją. Była i jest dla mnie wszystkim… a to nigdy się nie zmieni. Nie mieliśmy jednak ślubu. Nigdy nie było na to czasu… a z biegiem lat po prostu przyzwyczailiśmy się do tego, co jest.

Z owej sielanki wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem i je otworzyłem. Gdy tylko zobaczyłem blondynkę za drzwiami, nie mogłem złapać powietrza. Wiedziałem jak wygląda Mia – w końcu widziałem zdjęcia… Wiedziałem jak mocno jest podobna do Angel – bo w końcu nią była – ale nie wiedziałem, że wywrze to na mnie aż takie wrażenie.

- Dzień dobry – szepnęła. – Mia Taylor – podała mi rękę. – Poszukuję Jamesa Maslowa i jego córki Amy, dobrze trafiłam? – patrzyłem na nią i nie mogłem wypowiedzieć ani słowa. Moja siostra… była taka piękna, choć zupełnie inna. – Pomyliłam adresy? – szepnęła po chwili.

- Nie – odpowiedziałem szybko. – Kendall Schmidt – uśmiechnąłem się lekko. – Jamesa nie ma, ale jeśli chcesz… jeśli pani chce, to zapraszam – otworzyłem szerzej drzwi, wpuszczając ją do środka.

- Nie chcę przeszkadzać – szepnęła.

- Nie będzie pani przeszkadzać – kobieta niepewnie zrobiła krok, wchodząc do domu. Rozglądnęła się dookoła, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. – Napije się pani czegoś?

- Jestem Mia, proszę mi mówić po imieniu – podniosła lewy kącik ust do góry – i nie, dziękuję. Nie wiesz za ile będzie James?

- Powinien być za niedługo – popatrzyłem na nią. – Na górze zostawiłem telefon. Jeśli się nie obrazisz, podejdę po niego i zadzwonię.

- Byłabym wdzięczna.

Szybko pobiegłem na górę, prawie zabijając się na schodach. Nie zostawiłem telefonu na górze, w końcu prawie się z nim nie rozstaje. Chciałem się jednak uspokoić, porozmawiać z kimś, kto mnie uspokoi, wpadłem więc do pokoju Logana. Brunet siedział na łóżku czytając, czy tam przeglądając, kamasutrę.

- Stary pomóż! – usiadłem szybko obok niego.

- Nie widzisz, że jestem zajęty? – nawet na mnie nie spojrzał.

- Angel przyjechała… znaczy Mia… nie wiem co robić! – na te słowa Logan szybko odłożył książkę i podbiegł do drzwi. Uchylił je lekko, patrząc na kobietę.

- Jak ona się zmieniła… Jaka piękna kobieta się z niej zrobiła.

- To, że ona jest piękna już wiem, ale tak dawno jej nie widziałem… Tak dawno straciłem nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczę. Nie wiem co mam zrobić! Nie wiem jak mam się zachować! Serce bije mi tak szybko! Chyba zaraz dostanę zawału…

- Czy ja mam cię uczyć jak się postępuje z kobietami? – złapał mnie za rękę i wypchnął za drzwi. – Witaj Mia! – krzyknął, podając rękę blondynce. – Nazywam się Logan Henderson. Pewnie mnie nie poznajesz, ale znamy się. Jestem przyjacielem twojego brata – wskazał palcem na mnie.

- Brata? – zapytała niepewnie blondynka. – Ja nie mam rodzeństwa… Znaczy nie wiem – usiadła na kanapie i złapała się za głowę. – Po prostu nie pamiętam.

- Spokojnie – uśmiechnął się brunet i usiadł obok Mii – postaramy się, abyś sobie wszystko przypomniała. Chciałabyś, abyśmy coś ci opowiedzieli?

- Możemy zacząć od początku – zaproponowałem. – Mamy czas.

- Nie chcę robić problemów.

- Ale to żaden problem – uśmiechnęła się Pauline. – Fajnie będzie znów powspominać dawne czasy, a ty może sobie coś przypomnisz.

Logan zrobił herbaty. Dużo herbaty. Zaczęliśmy opowiadać Angel, znaczy Mii, od samego początku jak to się zaczęło… że kiedyś była moją kuzynką, przyjechała tu by mnie odnaleźć, bo nie widziała mnie przez długi okres czasu. Jak później spędziła z nami wakacje, poznała Jamesa, w którym się zakochała. O tym, jak została koniec końców moją siostrą… i matką dla Amy. Staraliśmy się opowiedzieć jej wszystko, ze szczegółami, chociaż nie było to łatwe. Obraz tamtych dni zatarł się już dawno, ale dla mojej jedynej i ukochanej siostry warto było się postarać. Chciałem żeby wszystko wróciło do normalności… aby James odzyskał żonę, Amy matkę, a ja moją siostrę… Bardzo mi jej brakowało.