21/08/12

Rozdział XXIII


Yeah !! Jest ponad 10. 300 ! Kocham was i dziękuje za wszystko! <333333
************************

                Budzik zadzwonił w punkt 6:00.. Usiadłam na skraju łóżka, przecierając zaspane oczy. Jakoś wstałam i udałam się do łazienki.. Noc była ciężka, a poranek jeszcze gorszy.. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i udałam się do pokoju.. I jak zawsze codzienny dylemat, nie mam się w co ubrać. Ale w ostateczności wzięłam to, co kochałam najbardziej.. Moje czarne rurki i bardzo luźny sweter  w różowo – białe paski.. Włosy opuściłam na ramiona i zrobiłam sobie prostą grzywkę.. Kochałam tak się czesać.. Z szafy wyciągnęłam dużą brązową torebkę i spakowałam do niej książki. Jak zwykle była dosyć ciężka.. Wiecie, siedem lekcji i dwie godziny dodatkowe, na które chodziłam, to nie przelewki.. Nie miałam dzisiaj wf-u, ale zabrałam luźnią bluzkę i leginsy w których ćwiczyłam na wf-ie. Dwie godziny tańca.. To co kochałam, ale również jak wiele innych rzeczy.. Nauczyciele zawsze mi powtarzają, że jak nie uda mi się w jednym zawodzie, to zawsze są inne, więc trzeba przygotować się na wszystko..
                Wzięłam mój ukochany czarny płaszcz i szare tenisówki.. Zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali, nie dziwię się była dopiero 6:25.. Zabrałam tylko zielone jabłko z lodówki, napisałam karteczkę do rodziców „Nie martwcie się o mnie. Wyszłam wcześniej. Mam dziś na 7:10, a lekcję kończę o 15:20”. Zawsze tak było, że o wszystkim musiałam ich informować, ale i tak nie wiedzieli, że dwie godziny ostatnie to tańce. Mama mnie by chyba zabiła. Sama nie umie tańczyć, a mi nie da się nauczyć. Jak chciałam ćwiczyć dwa lata temu, to powiedziała, że to tylko strata czasu, może dla niej tak, ale dla mnie to pasja, jak fotografia i śpiew..
                Wyszłam z domu.. Postanowiłam, że podjadę autobusem po Mateusza.. Miałam chwilę czasu.. Mogłam jechać. Wsiadłam w jakiś autobus, który jechał w tamtą stronę.. Jechałam do samego końca, a i tak musiałam kawałem dojść.. Stanęłam przez wielkim błękitnym domem. Mateusz mówi, że ma chatę, ale że aż taką? Nie byłam u niego nigdy.. Jak to ja, nie odwiedzałam znajomych. Nie miałam na to czasu.
                Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na zegarek 6:40.. Zapukałam w drzwi, otworzyłam mi kobieta, lat może z czterdzieści pare, więcej bym jej nie dała.. Miałam farbowane blond włosy, było widać po odrostach. Miała czerwoną bluzkę i niebieskie rybaczki.
- Dzień dobry, jest Mateusz? – spytałam.
- Tak jest, a ty to? – spytała, patrząc na mnie dziwnie, tak jakbym nie była tu mile widziana.
- Angelika, mnie pani nie zna, bo nie przychodziłam nigdy do Mateusza, jestem jego przyjaciółką.
- Miło poznać..
- Mi również.
- Wejdziesz?
- Nie. Poczekam tutaj.
- Dobrze.. – zamknęła drzwi, a zaraz usłyszałam „Mateuszku jakaś Angelika do ciebie.. Czeka na zewnątrz..”
                Stałam tam nie całe pięć minut.. Aż wreszcie wyszedł Mateusz. Mama go ucałowała i zaczeliśmy rozmawiać.
- Dlaczego nie mówiłaś, że chcesz po mnie przyjechać? – spytał.
- Tak jakoś wyszło.. Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy.
- Spoko.. Musimy się pośpieszyć, bo nie zdążymy – powiedział chłopak siadając na motor – Jedziesz ze mną czy wleczesz się autobusem? – spytaj podając mi kask..
- A masz prawko? – spytałam zapinając kask.
- Tak – zapalił silnik, a mi aż ciarki przeszły. Bałam się, nie powiem. – Trzymaj się mocno – przytuliłam go mocno, tak jakbym wierzyła, że to mi jakoś pomoże.
                Dziesięć minut później byliśmy już pod szkołą.. Wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów.. Bo co? Bo jechaliśmy motorem? Bo dla nas to była zabawa?
- Fajnie się jechało – powiedziałam.
- Cieszę się.
                Odwróciłam głowę.. Zdziwił mnie ten widok, Olga i Alicja rozmawiały z Agą i jej „pięciopakiem”.. O co może chodzić? Dziewczyny by się do niej nie odezwały, no chyba żeby się z nią pokłócić, ale tego nie robiły.. Rozmawiały spokojnie.. Nagle dziewczyny ruszyły w moją stronę.. Olga była zła, wściekła..
- Czemu mam nie powiedziałaś ?! – krzyknęła na mnie.
- Ale o czym? – spytałam.
- O tym ! – cisnęła we mnie kartką.. Były na niej miniaturowe moje zdjęcia i chłopaków z Big Time Rush, oczywiście były na nich jeszcze Vic, Laura i Demi.. – Myślałam, że jesteś z nami szczera – tak.. Miałam pewność, że Aga wygada.. Ona zrobi wszystko, żebym miała źle..
- O co chodzi? – spytał Mateusza i wziął ode mnie kartkę.
- Nie chciałam was okłamywać.. Dziś miałam wam powiedzieć.. Bałam się..
- Czego się bałaś? – spytał Mateusz.
- Że będziecie myśleć, że jak mam ich to już was nie potrzebuje. To były moje najgorsze obawy..
- Nigdy.. Powtarzam nigdy, nie posądziłbym cię o to.. – powiedział spokojnie Musiał.
- A ja nie zostawiłabym was.. Chcę żebyście o tym pamiętali.
- Będziemy – powiedziała Alicja.
- Wybaczycie mi? – spytałam.
- Jeżeli obiecasz, że nigdy nas nie okłamiesz.. – uśmiechnęła się Ola.
- Obiecuje..
                Jak każda nasza kłótnia, ta także nie trwała długo.. Nie potrafiliśmy się na siebie gniewać.. Nas tak łatwo nie można było rozdzielić i to się liczyło..
                Poszliśmy na lekcje.. Wszyscy patrzyli na mnie jakoś dziwnie.. Czyżby Aga już powiedziała każdemu  o tym, że jestem koleżanką sławnych gości z Big Time Rush? U mniej wszystko jest możliwe i tego właśnie się obawiam.
                Weszliśmy do sali bilogocznej.. Mieliśmy w tym momencie godzinę wychowawczą.. Na samym początku roku szkolnego..
- Co robiliście na wakacjach? – spytała pani Zielińska.
                Pytała każdego, aż wreszcie doszło do mnie..
- Co robiłaś Angeliczko na wakacjach? – god.. Jak ja nie cierpiałam, jak ona mówiła do mnie Angeliczko..
- Nic..
- Taa.. Jasne – odezwała się jaśnie „królowa” Agnieszka – Przyznaj się gdzie byłaś..
- W Los Angeles, to takie dziwne? – spytałam „królowej”..
- A co tam robiłaś? – spytała nauczycielka..
- Odwiedzałam kuzyna.. – odpwiedziałam zgodnie z prawdą..
- Lepiej powiedz, że chcesz wskoczyć do łóżka Maslowowi.. – teraz to już Aga przesadziła.
- A ty byś się mogła wreszcie zamknąć?! Tak raz na zawsze? – dziś byłam na nią zła.. Strasznie.
- Angelika, spokojnie.. A ty Agnieszka przesadzasz.
- No, ale.. – Furgał próbowała coś powiedzieć.
-Nie ma żadnego „ale” cisza już.. – powiedziała nauczycielka, ale ja się uśmiechnęłam.
                Nareszcie ktoś jej coś powiedział.. Miałam już jej dość. Przesadza, ale dobrze, że jeszcze rok i miejmy nadzieję, że jej już nie zobaczę.
                Lekcja się zakończyła.. Wyszliśmy na przerwę.. Aga mnie zaczepiła.
- I tak ci nie wierzę, że nie chcesz poderwać Jamesa..
- Nie musisz mi wierzyć.. Ja pojechałam tam tylko odwiedzić kuzyna – Kendalla Schmidta.
- Ta, jasne.. Jak on jest twoim kuzynem, to ja jestem lalka Barbie..
- No wiesz, wyglądasz tak.. – powiedział Mateusza, a ona otworzyła tylko usta ze zdziwienia, powiedziała cicho „Co za palant” i poszła.
- Dzięki Mati.. – powiedziałam.
- Nie ma za co.. Dla ciebie wszystko.. – odpwiedział..
- Mówisz jak Logan.. – zaśmiałam się. – Tak strasznie za nim tęsknię.
- Chcesz tam wrócić? – spytał chłopak.
- Chciałabym, ale chyba to nie możliwe.
- Dlaczego?
- Nie mam pięniędzy, rodzice mnie nie puszczą itd.. Szkoda mówić.
- Za niedługo będziesz miała 18 lat.. Nie musisz podporządkowywać się rodzicom..
- Myślisz, że to takie proste?
- Nie, ale zawsze trzeba próbować..
- Łatwo ci mówić.. Masz wszystko czego zapragniesz.. Ja takich ulg nie mam..
- I myślisz, że mi jest z tym dobrze? Z chęcią bym się zamienił.. Moi rodzice każą mi się uczyć.. Zawsze muszę być najlepszy, myślisz że to jest miłe?! – nigdy nie podniósł na mnie głosy.. A teraz?
- Nie musisz na mnie krzyczeć..
- Bo ty myślisz, że jak jest ktoś bogaty to chce mieć wszystko, tak?! Ja sobie takiego życia nie wybierałem!
- Nie musisz się od razu złościć..
                Nie odezwał się już do mnie do końca dnia.. Oni wyszli, a ja poszłam na tańce.. Przez dwie godziny tańca pani Surkowska strasznie nas wymęczyła.. Ale zawsze warto. Wracałam na pieszkę do domu, myśląc o tym, czy warto przyznawać się do tego, że jestem adoptowana.. Czy warto znów wyjeżdżać do LA, aby spotkać się z 7 moich przyjaciół.. Na razie to był mój najmniejszy problem.. Mateusz się obraził, co u niego było żadkością.. Tak szczerze to nigdy się z nim nie pokłóciłam.
                Wróciłam do domu, było po 16:00.. Mama od razu wyskoczyła na mnie z głupimi pytaniami:
- Gdzie byłaś tak długo?!
- Pisałam przecież, że wychodzę o 15:20..
-Ale już jest po 16 !
- Mamo.. Daj spokój.. Jestem zmęczona.
- Ciekawe czym.
- Lekcjami? Miałam ciężki dzień..
- Przepraszam.. Myślałam, że coś ci się stało.
- Przecież wiesz, że jestem bezpieczna.. Przecież po to ćwiczyłam 4 lata karate..
- Ale to było 7 lat temu..
- Co z tego? Wszystko pamiętam..
- A pamiętasz, jak dokopałaś Kendallowi?
- Nie przypominaj mi tego – zaczęłyśmy się śmiać. – Tęsknie za tamtymi czasami..
                 Poszłam na górę, jak zawsze nie miałam dla siebie czasu, tylko nauka i nauka.. Jeszcze tylko jeden rok, ten rok i będziemy myśleć co dalej..
                Może pójdę na studia, a może wyjadę i nikt mnie już nie zobaczy.. Nie wiem, jak los się potoczy.. Mam nadzieję, że na moją korzyść.

**************************
http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/ kolejny zajefajny blog :) Warto wejść :)