Następny rozdział, jakoś mi idzie pisanie.. Wena nie powróciła, ale zawsze coś jest..
************************
Nikt mnie nie zatrzymywał,
rozumiem to.. Nie powinnam przytulać się do Kendalla, tak sami jak do Logana,
ale jak dziewczyny mogły pomyśleć, że chcę ich odbić? Tego nie rozumiem. Nigdy
w życiu, nie byłabym taka chamska, żeby startować do zajętego faceta, jeszcze kuzyna.. Logan
może i mi się podoba, ale ja rozumiem, że ma własne życie, że kocha Demi i
dobrze, cieszę się bardzo z ich szczęścia. Życzę im powodzenia, ale nikt nie
musi mnie oskarżać. Nie w takiej idiotycznej sprawie..
Wyszłam
z domu, byłam już prawie przy ulicy, gdy usłyszałam głos:
- Angelika! Zaczekaj, proszę.. - to był Kendall, zwolniłam
kroku, ale nie zatrzymałam się - Dlaczego mówiłaś, że nie będziesz swojego kuzyna
podrywać?! - krzyknął za mną, a za chwilę szedł
już koło mnie.
Nie odpowiedziałam, spuściłam
głowę.. Nie potrafiłam mu powiedzieć, że jestem na 99 % pewna, że jesteśmy
rodziną.
- Proszę powiedz - podszedł do mnie bliżej, a ja się
zatrzymałam - Spójrz na mnie - powiedział i złapał mnie za pod brudek, podniósł
moją głowę do góry - Tak lepiej. Dlaczego tak powiedziałaś?
- Długa historia - powiedziałam cichutko.
- To ją opowiedz. Skłamałaś czy powiedziałaś prawdę?
- Powiedziałam prawdę - spojrzał na mnie jakoś dziwne.
- Ale ja cię nie znam! Nie możemy być rodziną! - krzyknął na
mnie, nigdy tak się nie zachowywał.. - Może ty jesteś jaka chora psychicznie?
Może nie powinienem tak się zachowywać, może nie powinienem na ciebie tak
krzyczeć - odszedł kilka kroków ode mnie.
- Możesz krzyczeć, jeśli poczujesz się przez to lepiej. Może
jestem psychiczne chora, ale tego mi nie udowodniono.. Jakby chciał wiedzieć to znasz mnie i to
dobrze. Nawet bardzo dobrze.
- Przecież bym cię pamiętał, a ja mam pustkę w głowie.
- Pomyśl - podeszłam do niego i położyłam mu rękę na
policzku - Popatrz mi w oczy i powiedz, że mnie w ogóle nie znasz..
- Nie znam cię - powiedział patrząc mi w oczy, lecz jego
głos się wahał. To był mój pierwszy sposób tak może mnie poznać - moje oczy..
Mówił zawsze, że są niesamowite – inne – ale jak widzę, nawet ich nie pamięta.
- Ok – powiedziałam i odeszłam kilka kroków. - Wiesz co? -
zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. - Zraniłeś nie tylko mnie, jako
prawie dorosłą Angelikę, ale najbardziej Amy, twoją małą kuzyneczkę, która
siedzi gdzieś w środku mnie - popatrzyłam na jego twarz, zrobił się blady i
szeroko otworzył oczy. Szybki krokiem udałam się na ulicę. Mój drugi sposób,
mam nadzieję, że zadziała.
- Co?! Jak to?! - krzyknął za mną. - Stój młoda!
- Nie mów tak do mnie, wyrosłam już z tego - wiedziałam, że
jak tak odpowiem, rozpozna mnie, zawsze tak odpowiedziałam, gdy mówił do mnie „Młoda”.
To był mój trzeci i ostatni sposób, jak widzę udało się. Stanęłam już na
chodniku, poza posiadłością chłopaków, nie miałam zamiaru wchodzić na „teren dla zdrowych ludzi”.. Kendall przecież nazwał mnie „chorą psychicznie”. Nie spierałam się
co do tej sprawy..
- Amy? Moja mała Amy? - spytał, stojąc po przeciwnej stronie
bramy.
- Szukałam cię, a ty co? Nawet mnie nie poznałeś - zrobiło
mi się smutno.
- Nie wiedziałem, że z Ciebie taka laska - zaśmiał się.
- I znów mi dokuczasz?
- Muszę dawno tego nie robiłem - podszedł do mnie, pogłaskał
mnie po włosach i przytulił - Tęskniłem. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja też Kendall, ja też.
Nie
zważając na opinie ani Laury, ani Demi, ani chłopaków, udaliśmy się do parku.
Całą drogę byłam przytulona do Kendalla. Bardzo mi tego brakowało. Dużo
rozmawialiśmy, aż wreszcie musiałam powiedzieć to, co leżało mi na sercu.
- Kendall.. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Tak? Co się stało? - spytał.
- Słuchaj.. - nie wiedziałam jak mu mam to powiedzieć .. -
Wiesz, jakby były jakieś problemy z tym, czy jesteśmy rodziną, to ja mogę
zrobić test genetyczny - przytulił mnie.
- Teraz ty mnie posłuchaj - położył dłonie na moich
policzkach - nikt nie ma prawa mówić, że nie jesteśmy rodziną, a jak nie
wierzą, to ich sprawa.
- A ty wierzysz? - spytałam, patrząc mu w oczy. - Wiesz,
zawsze mogę być jakąś oszustką czy coś..
- Hah. Zawsze jak się denerwujesz to musisz jakąś głupotę
palnąć - uśmiechnął się.
- Jaki mój urok osobisty - zarzuciłam włosami, a Kendall się
zaśmiał tak głośno, że aż ludzie się na nas patrzyli - Może powinniśmy wracać?
- Nie. Muszę się tobą nacieszyć - przytulił mnie mocniej.
- Przesadzasz. Może i tęskniłam, ale nie chcę zostać połamana
- zaśmiałam się.
- Przepraszam. Nie chciałem - uśmiechnął się - Może i masz
rację, wracajmy. Pewnie się o nas martwią - powiedział po chwili.
- O ciebie tak, o mnie nie - powiedziałam i spuściłam głowę.
Kendall pocałował mnie w czoło, ale nic nie powiedział. Kochałam go za to, że
umie mnie pocieszyć, nawet bez słów, ale
potrafi.
Kendall
mnie nie puszczał, tulił tak mocno, że nie mogła powietrza złapać. Ale
cieszyłam się, że znów mogłam go spotkać, że znów jesteśmy razem i nic nas już
nie rozłączy. Tak mi się wydawało..
Byliśmy
już nie daleko domu, gdy zobaczyłam Laurę i Demi, szły w naszą stronę, nie były
zbytnio uśmiechnięte.
- Ty szmato! -
powiedziała Laura i mnie popchnęła, upadłam. - Jak możesz podrywać Kendalla?!
- Zostaw ją! - krzyknął Kendall i złapał Laurę za nadgarstki.
- Puść mnie! - krzyknęła dziewczyna, próbowała się wyrwać, a
ja wstałam.
- W porządku? - spytał Kendall.
- Tak. Mną się nie przejmuj.
- Właśnie, taką szmatą nie wolno się przejmować -
powiedziała Demi.
- A ty byś się wreszcie zamknęła - powiedział Kendall, a
Demi strzeliła focha. - Idź do nas, do domu - powiedział do mnie. - Zaraz tam
dojdziemy.
Szłam
do chłopaków myśląc, jak im powiedzieć, że jesteśmy rodziną z Kendallem. Już
nie przejmowałam się tym, że Laura i Demi mnie nie lubią.. Jeśli będą chciały
zostaniemy przyjaciółkami, a jeśli nie, to nie.. Jakoś mi na tym nie zależało.
Nagle dogoniła mnie Demi i złapała za rękę.
- Słuchaj może jestem wredna, ale zrozum.. Co ty byś zrobiła
jakbyś była na moim miejscu? - spytała.
- Kendall cię namówił, żebyś mnie przeprosiła?
- Tak.. Ale także czuję się źle z tego powodu, że robimy ci
krzywdę.
- Hah. Hm.. Co bym na twoim miejscu
zrobiła? Na pewno byłabym bardzo zazdrosna, ale nie bój się, już obiecałam
Loganowi, że nie będę do niego „zarywać”.
- A jak tak, to naprawdę sorki - powiedziała Lovato. - Nie
chciałam, żebyś pomyślała, że jestem taka zła.
- Nie jesteś. Wiem o tym.
Uśmiechnęła
się do mnie, złapałam ją za rękę i tak jak „prawdziwe
przyjaciółki”, którymi jeszcze nie byłyśmy, ale zawsze coś.. Udałyśmy się
do domu, weszłyśmy do środka…
<Z perspektywy Kendalla>
Angelika
odeszła, a Demi poszła za nią.. Mam nadzieję, że pogodzą się.. Chociaż one.
Zostałem sam na sam z Laurą..
- Jak ty się zachowujesz ?! – krzyknąłem na nią..
- A jak mam się zachowywać?! – odpowiedziała także krzykiem
– Podrywa cię !
- Ona nikogo nie podrywa ! To, że jesteśmy przyjaciółmi nie
znaczy o niczym !
- To dlaczego ją obejmujesz? – spytała spokojnie.
- Lubię ją.. Miała problem.. Chciała się wygadać – nie
mogłem powiedzieć jej całej prawdy.
- I tak w to nie wierzę – boże ! Dlaczego skarałeś mnie taką
zazdrosną dziewczyną?! Którą oczywiście kocham..
- Nie musisz.. – powiedziałem i ruszyłem w stronę domu.
<Z perspektywy Angeliki>
- To wy już nie pokłócone? - spytał Logan, gdy nas zobaczył.
- Już sobie wszystko wyjaśniłyśmy - powiedziała Demi.
- Właśnie. Nareszcie w domu będzie spokój – uśmiechnęłam się.
- Cieszę się - powiedział Logan i przytulił mnie, a Demi dał
całusa.
- A gdzie Kendall? - spytał James.
- Rozmawia z Laurą - powiedziała Demi. - Poważne rozmawia. A
właśnie, Angelika sorki za nią.
- Nic nie szkodzi.
- A co się stało? - spytała Vic.
- Zaatakowała mnie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Co? - powiedział zdziwiony James.
- Było minęło, nie obchodzi mnie to już - powiedziałam.
- I za to cię kocham - powiedział James, w tym samym
momencie do domu weszli Kendall i Laura, nie odzywali się do siebie, nie
mieszaliśmy się do ich spraw.
- Żeeee.. jak? - spytałam, śmiejąc się.
- Bardzo cię lubię - poprawił się.
- Jasne, jasne. My tam wiemy, że ją kochasz - powiedział
Carlos.
- Jak to wiecie? - spytał zdziwiony James.
- Normalnie, to po tobie widać, nawet za bardzo. . -
powiedział Logan.
- Całymi dniami mówisz o niej, tęsknisz.. Gdy ma się
pojawić, skaczesz z radości.. Chłopie, zakochałeś się i nie ukrywaj tego.. –
powiedziała Demi.
-Powiedz jej to wreszcie! - krzyknęła na niego Victoria.
Popatrzył
na mnie z pod grzywki, klęknął na jedno kolano, złapał mnie za rękę i
powiedział:
- Angelika.. Kocham cię, ale bałem się ci to powiedzieć.
Chciałbym, żebyś została moją dziewczyną, zgadzasz się? - otworzyłam delikatnie
usta, ale nie mogłam nic powiedzieć. Zamurowało mnie. Takie sceny to tylko się
w filmach się widzi.. Nie wiedziałam, że coś takiego może mnie spotkać - Tak
czy nie? - spytał ponownie.
Spojrzałam na resztę, wszyscy
zadowoleni, oprócz jednej osoby - Kendalla. Miał taką samą reakcję jak ja..
Zdziwienie, wielkie zdziwienie.
- James, ja… ja… - nie mogłam się wysłowić - Ja nie jestem
gotowa, aby być z kimś.. Przykro mi. Traktuję cię jak przyjaciela.. Bardzo
dobrego przyjaciela, pomogłeś mi i jestem ci za to wdzięczna, ale od razu mamy
być parą? Za szybko, może kiedyś, lecz nie teraz.
- Aha.. - powiedział zawiedziony chłopak, wstał – Rozumiem -
zasmucił się - To ja.. ja pójdę do swojego pokoju - zrobiło mi się go tak
cholernie żal.. Jak mogłam go tak zranić? Mam nadzieję, że nie postąpi jak
Marek..Chyba, nie jest taki głupi.. MIEJMY NADZIEJĘ..
- Zostań - powiedział Kendall, i stanął koło mnie. –
Usiądźcie - objął mnie ramieniem. - Musimy o czymś wam powiedzieć..
******************
Banalne wyznanie miłości, ale zawsze jest.. Mam nadzieję, że się podobało.. Zostawcie po sobie ślad ;**