29/03/13



Wielu radosnych i niepowtarzalnych chwil na Święta Wielkanocne,
serdecznych spotkań rodzinnych przy świątecznym, syto zastawionym stole,
przyjaznych rozmów, miłych gestów
i wszelkiej pomyślności życzę Wam z całego serca <3
Kocham Was <3
xoxo Angel


24/03/13

Rozdział XLVIII



<Z perspektywy Angeliki>
- Haha, nabrał się – zaśmiał się Adrian. Ja.. Nie mogę w to uwierzyć.. Boże.. Co za potwór..  – Kazał ci powiedzieć, że życzy nam powodzenia..
- Nie uwierzę.. Nie uwierzę, że on.. James nigdy by ci nie uwierzył !! – krzyknęłam.
- A jednak uwierzył – uśmiechnęła się Halston.
- Jesteście okrutni !! – oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać.. – I.. w ogóle.. jaka umowa? – zapytałam.
- No wiesz.. Miałaś wybrać któregoś z nas, a ten drugi nie ma nic do gadania.
- O nie.. Twoja nie będę na pewno.. – pokręciłam głową.
- Chcesz, czy nie, to i tak nie masz wyboru.. Ja już zadecydowałem..
- Nie licz na to.. – powiedziałam. – Ze mną nie będziesz miał tak łatwo..
- A chcesz się przekonać? – powiedział, przerzucił mnie przez ramię. – Halston ! Zbierz się do Jamesa.. Ale to może później.. Jak na razie musimy zaczekać – powiedział i zaniósł do jakiegoś pomieszczenia, rzucił o podłogę. – Zabawimy się, co? – zaśmiał się.
- Nie licz na to, że tak łatwo się dam.. – powiedziałam.
- Zobaczymy piękna.. – położył się na mnie i złapał mnie za nadgarstki.
- Zrób mi coś, a będziesz siedział w kiciu !! – krzyknęłam.
- Hahah, nie – zerwał ze mnie bluzkę i zaczął się ślinić. Boże.. Teraz to się już seryjnie boję.. Przypomniałam sobie, że w zegarku mam alarm, tzn. nadajnik.. Hmm.. Ciekawe czy się uda. Przycisnęłam mały guziczek i zostało mi tylko czekać.
<Z perspektywy Jamesa>
                Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.. Wszyscy mówią mi tylko jedno: „Angel cię kocha i tak łatwo cię nie zostawi !”. Próbuje w to wierzyć.. Próbuje, ale za bardzo mi się to nie udaje.. No bo.. Każdy na moim miejscu miałby jakieś wątpliwości.. A nie?
                Usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, a moim oczom ukazała się zapłakana Halston, która momentalnie się we mnie wtuliła.
- Hej, co jest? – zapytałem.
- Ona.. i on.. – zaczęła płakać. O co jej chodziło?
- Ale kto..? Hal spokojnie.. Mów powoli.. – podniosłem jej głowę do góry.
- Był wypadek.. – powiedziała. – Angel zginęła.. – zaczęła gorzej płakać, a mi..? Mi zawalił się świat.
- C-c-c-c-co? – zapytałem.
- Mieli jechać na lotnisko.. Zderzyli się z innym autem.. Adrian przeżył.. Angel już nie.. – odwróciłem się do tyłu. Kendall i reszta stali na schodach i przyglądali się tej całej akcji.
- Jaka jest pewność, że nie kłamiesz? – zapytał Kendall.
- A choćby to – wyciągnęła zdjęcia i rzuciła je na stół. Gdy je zobaczyłem.. Momentalnie padłem na kolana i zacząłem płakać. Nie.. To nie może być prawda..
- Boże.. – powiedziała Demi.
- Biedna Ang.. – powiedziała Laura i wtuliła się w Kendalla.
- Nie mogę w to uwierzyć.. – Kendall zaczął płakać.. Czemu nas to spotyka..?
- James.. – zaczęła Hal. – Chciałam.. Chciałam cię za wszystko przeprosić..
- Wyjdź Halston.. Co było to nie wróci.. Wypad.. – powiedziałem cicho i wyrzuciłem ją za drzwi. Nie miałem siły na nic.. Nie mogłem uwierzyć w to, że Ang już nie ma..
- To nie może być prawda.. – powiedział Carlos i zaczęły mi lecieć łzy. – Ona.. Przecież..
- Cii.. Carlos cichutko.. – powiedział Demi. – Gdzie jest Vic?
- Nie wiem.. Nie mam pojęcia.. – zasmucił się i poszedł na górę.
- Dlaczego to zawsze mnie spotyka, co?! – krzyknąłem, wstałem gwałtownie i zrzuciłem lampę ze stolika, która się robiła. – Zawsze to samo !! Czy ja nigdy nie mogę być szczęśliwy?! – byłem taki zły, że aż rozbiłem pięścią lustro w salonie.
- Uspokój się !! – Kendall powalił mnie na ziemię. – To jej życia nie wróci, nie rozumiesz?!
- Chcę, żeby żyła !! Ona nie może mnie tak zostawić !! – schowałem twarz w dłonie.. To wszystko zaczęło mnie przerastać.. Miałem cholernie dość tego wszystkiego.. Chciałem moją Ang z powrotem..  Bez niej moje życie nie miało sensu.
<Z perspektywy Angeliki>
- Zostaw mnie !! – krzyczałam. Jego obrzydliwe łapska dotykały mojego ciała. – Nie dotykaj mnie powiedziałam !!
- Zamknij się ! – uderzył mnie w twarz z całej siły. – Będę robił co mi się podoba !
- Jesteś chory umysłowo !! – krzyknęłam, a chłopak zaczął odpinać mi spodnie.. - Nie ! Adrian błagam ! – zaczęłam płakać.
- Błaganie nic ci nie da, piękna.. – ściągnął mi spodnie i włożył rękę pomiędzy moje nogi.. Wyrywałam się, ale nic to nie dawało.. Znów mnie uderzył.. Tym razem jeszcze mocniej. Poczułam, że z wargi leci mi krew.. Ohyda.
- Zostaw mnie.. Proszę.. – łzy spływały po moich policzkach, a ja nie miałam już siły mu się wyrwać. Jestem za słaba..
- Cichutko.. nie będzie boleć.. – zaśmiał się i położył mi rękę na podbrzuszu.
- Ale ciebie zaboli.. – zaśmiał się znajomy mi głos za nami, Adrian momentalnie wstał i się odwrócił.
- A ty to..? – zapytał, a ja się uśmiechnęłam szeroko.
- Lucas.. Lucas Johnson – powiedział chłopak i strzelił Adrianowi w nogę. Shanon padł na ziemię i zaczął się zwijać z bólu. – Spadamy Ang.. – powiedział i podał mi swoją skórzaną kurtkę.
- Dzięki Luki.. – powiedziałam, zapięłam się i szybko wybiegliśmy na dwór. Wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy z piskiem opon.

*********
Buahahahah xD I kolega Ang ją uratował ^^ Co sądzicie o Lucasie? ;) Jakie było pierwsze wrażenie? :)

16/03/13

Rozdział XLVII


Ten rozdział mi wyszedł.. Lekko dziwny, nawet nie lekko, a bardzo ! o.O A wgl to sami oceńcie ;)
*********

               Moja głowa.. Ał.. Jak boli.. Otworzyłam lekko oczy.. Kurcze.. Co to w ogóle jest..? Jakiś magazyn..?  Gdzie ja jestem?! Co się stało?! Ał.. Nie mogę tyle myśleć.. Chciałam dotknąć się głowy.. Nie mogłam.. Czemu? Byłam związana.. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu.. Matko boska.. Co to w ogóle jest?! Jakaś ruina.. Na serio.. Co się stało..? Pamiętam tylko ten okropny i.. Nic więcej.. Ciemność.. Zapach lasu.. I koniec.. Dopiero teraz się obudziłam..
               Nagle koło mnie stanęła jakaś osoba.. Miała kominiarkę na głowie.. Jeju.. Po co ja im jestem potrzebna?
- Obudziła się gwiazdka.. – zaśmiała się. To była dziewczyna.. Głos kojarzyłam skądś.. Nie wiem skąd.. Ale wiem, że kiedyś go już słyszałam..
- Taa.. – powiedziałam cicho. – Czego ode mnie chcecie?
- My..? – zapytał chłopak, stając koło dziewczyny. – My od ciebie nic.. Po prostu jesteś nam lekko potrzebna..
- Do..? – zapytałam.
- Do pewnego planu – chłopak spojrzał mi w oczy. Gdzieś.. Gdzieś je już widziałam. Jestem tego pewna ! Na 1000 %.
- A mogłabym wiedzieć do jakiego..? – zapytałam. Jak na osobę porwaną to byłam spokojna.. Ale może to szok? Kurde ! Ta głowa mnie wykończy.. Tak strasznie mnie bolała.. Otarłam się o ścianę.. Krew.. Ał.. Musiałam mocno dostać..
- Nie interesuj się.. – powiedziała dziewczyna.
- Moglibyście mnie rozwiązać..? Źle się czuje..
- Nie z nami te numery..  – zaśmiał się chłopak.. Ten śmiech.. Boże.. To.. To on..
- Adrian.. – podniosłam głowę. – Ty dupku !! – zaczęłam się rzucać.
- Spokojnie słodka, bo sobie guza nabijesz.. – zaśmiał się i ściągnął kominiarkę. – Tak to ja.. I co? Zabijesz mnie? – znów się zaśmiał. Co za debil !! W tej chwili miałam ochotę tylko jedno zrobić.. Uderzyć go.. Ale nie mogłam się za nic rozwiązać !
- Czemu to robisz, co?!  - krzyknęłam. – Mało ci?! Mało!? I tak już wiele namieszałeś w moim życiu !! Powinnam ci nakopać wtedy w klubie !! Mam cię dość !
- Oj słodziutka.. Przecież cię kocham.. – powiedział, złapał mnie za włosy, podniósł do góry i uderzył o ścianę. – Jesteś moja, rozumiesz?
- Jesteś debilem.. – i plunęłam mu prosto w twarz.
- Oj.. Nie ładnie.. – powiedział i rzucił mnie o ziemię.. Nagle poczułam, że mnie kopie.. Nie chciałam pokazać, że jestem słaba.. Zacisnęłam oczy i nie krzyczałam.. Niech wie, że nie mnie nie tak łatwo zranić.. Bolało strasznie, ale.. Cóż.. Dałam radę.. Ból stawał się coraz łagodniejszy, aż wreszcie nie czułam go wcale.
- Ale się wysiliłeś.. – powiedziałam cicho.
- A chcesz mocniej? – powiedział i miał mnie kopnąć, ale dziewczyna mu zabroniła.
- Nie rób tego, bo potem pójdzie na policje.. – powiedziała.
- Nie bój się.. Ona nic nie powie..  – zaśmiał się.
- Chciałbyś.. – szepnęłam i lekko się podniosłam.
- Leż ! – uderzył mnie z całej siły, a ja upadłam na ziemię.
- Adrian nie warto.. – powiedziała dziewczyna i ściągnęła kominiarkę.
- Halston.. Ty zdziro.. – powiedziałam. Nie miałam nawet siły wstać.. Uderzyłabym ją, lecz nie mogłam.
- Zamknij się.. – powiedziała. – Coś ci pokażę.. – rzuciła na ziemię zdjęcia.. Tam byłam ja.. Wyglądałam jak nieżywa.. Policja..? Zaraz.. O co w tym wszystkim chodzi..?
- Co to jest..? – zapytałam.
- Powiedzmy, że zrobiliśmy z ciebie trupa – zaśmiała się. – Teraz będę mogła być z Jamesem i nic nie stanie mi na drodze.
- C-co? – zapytałam. Nie mogłam w to uwierzyć.. Co za podli ludzie ! Boże ! Chce do Jamesa.. Chce do domu.. Po moich policzkach spłynęły łzy.. Nie miałam już sił, ani chęci do tego wszystkiego..
- Nie martw się.. Sama nie zostajesz – zaśmiał się Shanon. – Wyjedziemy gdzieś razem.. I wszystko będzie dobrze.
- Ja chce wracać do domu !! – krzyknęłam.
- Tu będzie twój dom.. Na pewną stąd nie wyjdziesz.. – zaśmiała się Sage. Nie miałam siły, na nic.. Spuściłam głowę i zaczęłam płakać.. Poddałam się..
Miałam dość tego.. Serdecznie dość.. Myślałam, że wszystko mi się ułoży.. Wychodzi jak zawsze. Nagle zadzwonił mój telefon.. Spojrzałam na Adriana i Sage..
- Dajcie mi odebrać.. – musiałam porozmawiać z Jamesem.. Musiałam..
- Nie ma tak prosto – zaśmiał się, wyciągnął moją komórkę. – James  - uśmiechnął się - Hal.. Jak na razie poudajemy, że nasza słodka istotka żyje - zaśmiał się, Hal zalepiła mi usta, a chłopak odebrał mój telefon.
<Z perspektywy Jamesa>
               Nie wiedziałem co się dzieje.. Angel powinna być już dobrą godzinę temu w domu.. Wyciągnąłem telefon i wybrałem po raz kolejny jej numer.. Nareszcie odebrała.
- Ang ! Kochanie ! Gdzie jesteś?! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwię ! – zacząłem krzyczeć.
- No to chyba masz złe informacje.. – zaśmiał się głos męski w słuchawce. – Tu Adrian.. Angel jest ze mną i świetnie się bawimy – powiedział.
- Co..? – zapytałem z niedowierzaniem.
- Pamiętasz jeszcze naszą umowę? – zapytał. O nie.. Tego się obawiałem.. Zabierze mi ją.. Na zawsze..
- Pamiętam.. – powiedziałem cicho.
- No właśnie.. Ang wybrała mnie.. Więc? – zaśmiał się. – Masz od niej pozdrowienia.. Właśnie skończyliśmy się kochać – momentalnie do oczy napłynęły mi łzy. – Kazała cię przeprosić.. Wie, że źle zrobiła mówiąc ci.. Kłamiąc ci w żywe oczy, że cię kocha, ale cóż.. Chciała się troszeczkę tobą pobawić – nie mogłem w to uwierzyć.. Nie moja Ang.. Ona by mi tego nie zrobiła.. Przecież.. Przecież my się kochamy..  – Zatkało kakao?
- Tak.. Trochę.. – powiedziałem cicho. – Powiedz jej że ją kocham i.. życzę wam szczęścia.. – rozłączyłem się i usiadłem załamany na ziemi. Nie ! To nie może być prawda ! Ona.. i on? Przecież.. Oni się nienawidzą ! ……. Zrobili to..? Ang tak łatwo by mu nie zaufała.. Mi nie chciała zaufać, a co dopiero jemu.. Chyba że.. Chyba że od dawna byli razem.. Od samego początku.. Nie ! Co ja gadam!? Ang taka nie jest ! Nie umiałaby mnie tak zostawić ! A co jeśli.. To wszystko.. Ta moja kochana Angel to była tylko ściema..? Może chciała tylko pobyć z kimś sławnym przez jakiś czas? Już nic nie wiem.. W nic nie wierzę.. Wiem, że nie powinieneś tak osądzać Ang, ale.. Któż wie jaka ona naprawdę jest?
               Do mojego pokoju wszedł Kendall.. Wszystko mu wytłumaczyłem.. Chłopak na mnie nakrzyczał jak ja w ogóle mogę tak myśleć..Ma rację..
- Ale taka jest prawda – powiedział. – Angel nigdy by cię nie zostawiła dla kogoś takiego jak Adrian !
- Masz pewność? – zapytałem.
- Mam.. Wiem jak oni się nie lubią.. A tak w ogóle to Ang kocha tylko i wyłącznie ciebie.. Masz jakieś wątpliwości?
- Lekkie, wiesz? – powiedziałem i spuściłem głowę. – Kocham ją i nie chce jej stracić..
- Jeśli Angelika się z tobą związała to znaczy, że cię kocha.. Znam ją, ona dla ciebie zrobiłaby wszystko – Schmidt mnie z uspokoił.. Ale.. Dlaczego Ang jest z Adrianem? Dlaczego on odebrał, a nie ona? Na te pytania tak szybko nie dostanę odpowiedzi.

*********
Hahah, nie bijcie mnie co? xD James jest naiwny, Adrian z Hal okropni, a ja zostanę zabita hahah xD

08/03/13

Rozdział XLVI


Nagle za mną wybiegł James i mocno mnie przytulił od tyłu.
- Nie przejmuj się nim.. – powiedział spokojnie.
- On jest taki ehh.. Nie powiem jaki..
- Nie mów brzydko, bo ci język uschnie.
- I alleluja..
- Oj weź Ang.. On się o ciebie martwi..
- On myśli, że nadal jestem małą gówniarą, która nie umie o siebie zadbać.
- A umiesz? – zaśmiał się chłopak.
- Osz ty – uderzyłam go delikatnie pięścią w ramię.
- No co? – zaczął się śmiać. – Tylko zapytałem.
- Umiesz.. I nawet lepiej niż sobie to możesz wyobrazić.
- To dobrze skarbie.. – pocałował mnie lekko w czoło. – I masz się nim nie przejmować, dobrze?
- Spróbuje – uśmiechnęłam się.
                No bo weź człowieku nie przejmuj, jak twój brat/kuzyn takie rzeczy opowiada.. Każdemu na moim miejscu byłoby przykro.. Chciałam żyć ze wszystkimi w zgodzie, ale się nie da, jak zawsze.
                Postanowiłam, że przejdę się na miasto.. Sama.. Chciałam pomyśleć.. Może Kendall ma rację.. Jestem taką gówniarą, co nie umie myśleć o tym co najważniejsze. Ehh.. Nie chce nawet o tym myśleć.. Myślałam, że jak wyjadę tu, będę miała spokój.. A wychodzi jak zawsze..
                Rozum kazał mi iść w stronę domu cioci Kathy.. No ok.. Poszłam tam.. Może chociaż jedną rzecz załatwię. Zapukałam kilka razy i otworzył mi Kevin.
- Siema.. Jest ciocia? – zapytałam.
- A ty.. to? – zapytał.
- Angelika Kamińska – uśmiechnęłam się, a on zrobił wielkie oczy.
- Jaka laska się z ciebie zrobiła.. – spojrzał na mnie kilka razy. – Gdybyś nie była moją kuzynką to bym dawno cię zaczął podrywać.
- Daruj sobie.. – zaśmiałam się i weszłam do mieszkania.
- Mamo ! Angelika do ciebie – krzyknął. Nagle z kuchni wyszła ciocia.
- Dzień dobry – powiedziałam.
- Ehm.. Witaj – powiedziała, a Kevin poszedł na górę. – Po co przyszłaś?
- Chciałam.. Po prostu muszę zrobić te testy..
- No dobrze.. Co potrzebujesz? – zapytała.
- Potrzebuje wujka – zaśmiałam się.
- No to chodź.. – zaprowadziła mnie do dużego salonu, wujek siedział na kanapie i czytał jakąś książkę. – Kent.. Angelika przyszła.
- Witaj – uśmiechnął się promiennie.
- Ja tylko chciałam wreszcie załatwić tą niezręczną sprawę..
- My też  - uśmiechnął się wujek.
                Pobrałam próbki nabłonka z wewnętrznej strony policzka wujka, co samo zrobiłam u siebie i wystałam to do laboratorium. Teraz poczekać od 3 do 7 dni i powinnam dostać wyniki.
- Jak ci się tam powodzi? – zapytała ciocia.
- Jakoś leci – uśmiechnęłam się. – A u was?
- Oprócz tego, że Kevin zarzeka, że nie ma dziewczyny to wszystko jest w porządku – zaśmiał się wujek.
- Nie narzekam !! – krzyknął z pokoju. – Ale no.. Którakolwiek mogłaby mnie chcieć..
- Co za człowiek – zaczęłam się śmiać.
- Jak to nasz Kevin.. Nikt go nie zrozumie – uśmiechnęła się ciocia.
- Zostaniesz z nami na kolacji? – zapytał wujek.
- Nie mogę.. Muszę wracać do chłopaków.. Pewnie się o mnie martwią.. – powiedziałam i wyciągnęłam telefon. – Mówiłam.. – zaśmiałam się. – 20 nieodebranych połączeń i wiadomość od Jamesa: „Gdzie jesteś?”.
- Kochają cię.. Wracaj do domu, już cię nie zatrzymujemy.. – powiedział wujek.
                Pożegnałam się z nimi i wyszłam na zewnątrz. Wybrałam numer Jamesa i połączyłam się z nim, gdy byłam w drodze do domu.
- Angel ! Gdzie ty się podziałaś?! – krzyknął na mnie.
- Już sama nie mogę nigdzie wyjść, bo od razu problemy robicie – zaśmiałam się.
- Gdzie jesteś?
- Byłam u rodziców Kendalla..
- Po co? – zdziwił się.
- Pogadać, nie mogę?
- Oczywiście skarbie, że możesz.. Ale o wiele lepiej by było jakbyś mnie informowała.
- Małym dzieckiem nie jestem..
- Ale i tak się martwię..
- Nie masz o co.. Naprawdę.. Dam sobie radę.
- Jesteś dla mnie ważna..
- Tak wiem James – zaśmiałam się.
- Podjechać po ciebie?
- Nie trzeba, dam sobie radę – powiedziałam.
- Ale nalegam – powiedział błagającym głosem.
- Nie James.. Nie fatyguj się po mnie..
- No dobrze..
- Będę za 10-15 minut.. Całuski skarbie – posłałam mu buziaczka i rozłączyłam się.
                O co on się martwi? Naprawdę nie wiedziałam, że można być aż tak nadopiekuńczym.. Powoli zapadała noc.. Robiło się coraz ciemniej.. Postanowiłam iść na skróty..
                Szłam dobre 20 minut, gdy nagle poczułam że ktoś mnie śledzi.. Czarna postać za mną.. Przyśpieszyłam, ono też.. Kurde ! James miał rację ! Nie powinnam sama chodzić o tej porze !! Odwróciłam się.. Nikogo nie było.. Hm.. Dziwne.. Nagle poczułam ogromny ból.. Tak jakby dostała czymś w głowę. Później upadłam na ziemię i nic więcej nie pamiętam.. Czułam tylko, że wsadzili mnie do jakiegoś samochodu i zawieźli gdzieś.. Oj.. Będzie nieciekawie.. 

***************
Przepraszam was, że takie krótkie i bez sensu, ale nie miałam weny.. Ehh.. :/
No dobra.. Co do rozdziału: Co się stało z Ang? I kto ją porwał? Dlaczego?! Po co?! Hahha xD Za dużo pytań.. Ja jeszcze sama nie wiem co będzie dalej ;) xD
No i dziś dzień kobiet :) Więc życzę wszystkim dziewczyną, żeby były zawsze uśmiechnięte i niczym się nie przejmowały, ładnych chłopaków i oczywiście szczęścia, szczęścia i jeszcze raz.. pieniędzy xD Hahhah xD
Kocham was <33
xoxo Ang.

02/03/13

Rozdział XLV


Ostatnio coraz mniej mam czasu, żeby pisać.. Zajęłam się bardziej moim drugim blogiem, którego piszę z przyjaciółką - liliandangel.blogspot.com - niż tym.. ;C Bardzo was przepraszam.. :( Nie wyrabiam już.. Szkoła mnie dobija.. Dziękuje, że nadal jesteście ze mna <3 Kocham was <3
*********************

                Całą noc zastanawiałem się, co tam mogło się stać.. A jeśli oni to zrobili..? Naprawdę się tego bałem.. Angelika nie jest gotowa.. Znaczy.. Tak mi się wydaje.. Wiem, że to jest jej życie, ale chce ją uchronić, żeby nie zrobiła czegoś głupiego, nie przemyślanego.. W końcu jestem jej kuzynem i teraz jest pod moją opieką. Powinienem się nią zajmować.. Ehh.. Ale przecież ona nie jest małym dzieckiem i nie mogę jej kontrolować na każdym kroku.. W końcu jest dorosła i może robić co chce.. Ale najbardziej obawiam się tego, że może zajść w ciążę.. Że później będzie załamana, co ma zrobić i jeszcze odda to biedne dziecko gdzieś.. Mam różne myśli.. Jestem pesymistą w takich sprawach. To u nas rodzinne.
<Z perspektywy Angeliki>
                Dzień zapowiada się cudownie.. Obudziłam się wtulona w mojego słodziaka.. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że z nim jestem.. Czasami myślę, że to tylko sen, lecz to prawda i mam nadzieję, że nie zmieni się to nigdy..
                Spojrzałam na Jamesa.. Tak słodko się uśmiechał przez sen.. Pogłaskałam go po policzku i czekałam aż się obudzi..
- Cześć – powiedział, otwierając delikatnie oczy.
- Witam kochanie – uśmiechnęłam się. – Jak się spało?
- Z tobą? Cudownie – pocałował mnie delikatnie.
- To się cieszę – uśmiechnęłam się i przetarłam oczy..
- A tobie jak się słońce spało? – zapytał, całując mnie w czoło.
- Dobrze.. ale mogło być lepiej – zaśmiałam się. – Czyjeś jęki mi w nocy przeszkadzały..
- Żee.. kogo? – zapytał zaciekawiony.
- Wydawało mi się, że Logana.. I Demi.. Ale pewna nie jestem.. – spojrzałam mu w oczy.
- Ja mam ciężki sen.. Nic mnie nie obudzi..
- I to właśnie twój problem.
- Dlaczego?
- Bo musiałam cię zepchnąć z łóżka żeby do ubikacji iść – zaśmiałam się.
- A to dlatego mnie tak wszystko boli..  – powiedział. – Ale jak się znów znalazłem na łóżku?
- Bo ja wiem? Jak wróciłam to już byłeś z powrotem na łóżku.
- Mówiłem ci, że kiedyś lunatykowałem?
- Nie mówiłeś.. Ale fajnie wiedzieć..
- Oj no.. Nie lubię o sobie opowiadać..
- Tak? A ja myślałam, że każda gwiazda kocha opowiadać jaka to jest cudowna..
- A ty jesteś okropna i co? Mam cię zabić z tego powodu?
- Jakbyś mógł.. Ale szybko i żeby nie bolało.. – wystawiłam mu język.
- Wariatka.. – powiedział i przygryzł mój język.
- Ej ! – odepchnęłam go. – Mój język i go nie tykać !
- Obiecałem ci kiedyś, że ci go odgryzę jak będziesz na mnie go wystawiała..
- Obiecanki cacanki, a głupiemu radość..
- Co cię tak na powiedzonka wzięło? – zapytał, mocno łapiąc mnie w pasie.
- A tak jakoś.. Jak mi się przypominają to mówię..  – zaśmiałam się. – Ubieramy się i idziemy coś zjeść?
- Możemy – uśmiechnął się Maslow.
- To chodź.. – ściągnęłam koszulę Jamesa i mu ją podałam.. Ubrałam się i zeszłam na dół.. Co dziwne.. Nikogo nie było.. Czyżby się wczoraj zabalowało? U nich to naprawdę jest wszystko możliwe.. Czasami się zastanawiam czy oni przypadkiem nie są uzależnieni od alkoholu.. Często się zdarza, że przez stres i inne takie rzeczy celebryci wpadają w nałogi.. A ja to normalna pesymistka, więc zaraz wymyślę coś ciekawego, a nie bardzo zgodnego z prawdą.
- Zjesz coś kochanie? – zapytał James, łapiąc mnie w pasie.
- Nie jestem głodna.. – powiedziałam, siadając na kanapie.
- Musisz jeść, bo mi padniesz z głodu – zaśmiał się.
- Nie bój się o mnie.. Ja sobie dam radę.. – powiedziałam.
- No dobrze.. Nie będę cię zmuszał.. – chłopak wzruszył rękami i poszedł do kuchni, ja zaś zaczęłam się zastanawiać co muszę jeszcze zrobić.. No tak.. Badania.. Muszę jechać do Kathy i Kenta.. Chce wreszcie się dowiedzieć kto tak naprawdę jest moją rodziną.. To dla mnie bardzo ważne.. Nie chce być przez całe życie okłamywana.. Chce wreszcie znać całą prawdę i żyć w świętym, anielskim spokoju.. Ale czy kiedyś się to zdarzy? Nie wydaje mi się.. Taaa.. Jakoś w to nie wierzę.
- Siema ludziska – powiedział Logan schodząc na dół. – Jak tam po pierwszym razie? – zapytał i szturchnął Jamesa, a ten zakrztusił się kawą.
- Że co?! – krzyknął James.
- No pytam – zaśmiał się Logan. – Jak nie chcecie to nie musicie mówić.. – puścił do mnie oko. – Ale jak coś to ja chętnie posłucham.
- Ale my.. Nic.. Przecież..  – powiedziałam powoli, no na serio.. Co oni znów wymyślili?
- Nie musicie nas okłamywać  – powiedziała Laura, schodzą na dół razem z Kendallem.
- O czym wy w ogóle mówicie!? – krzyknął James.
- Kendall nam o wszystkim powiedział.. – powiedziała Nevadi, a na momentalnie odwróciłam się w stronę Kendalla.
- Coś ty znów wymyślił? – zapytałam spokojnie.
- No przecież widziałem wczoraj na własne oczy.. – odpowiedział mi Schmidt.
- No raczej nie.. My nic nie robiliśmy ! – krzyknęłam.
- Jakbym ją bzykał to byś słyszał ! – krzyknął James.
- Ty.. zamilcz.. – powiedział Kend. – Nie dość że zabrałeś mi kuzynkę to jeszcze chcesz jej zrobić krzywdę.
- Hello ! Ja tu jestem ! To moje życie ! I nie wpierdzielajcie się do niego !
- Jak uważasz.. – powiedział spokojnie blondyn. – Ale żebyś później nie przychodziła do mnie na skargę, jaka ja to jestem nieszczęśliwa..
- Przeginasz, wiesz? – powiedziałam. – Myślałam, że mnie rozumiesz.. Ale się przeliczyłam.. – wzięłam kurtkę i wyszłam na dwór.
Zachowanie Kendalla jest denerwujące.. Myślałam, że wreszcie się pogodził z tym, że chce być z Jamesem ! Ugr.. Czy ja kiedykolwiek będę miała chwilę spokoju? Coś mi się nie wydaje.. Zawsze coś musi się zdarzyć takiego, że od razu mnie serce boli.. Za mocno się denerwuje..