Dni
mijały, a wszystko powoli wracało do normy. Tata się uspokoił, mama wyjechała,
reszta domowników znów zaczęła żyć własnym życiem. Nadal jednak nie dawała mi
spokoju ta koperta. Bałam się ją otworzyć. Nie wiedziała co mama schowała w środku.
Przez
głowę przelatywały mi różne myśli – począwszy od jakiejś wycieczki, po stałą
wyprowadzkę do Nowego Jorku. Nie mówię, lubię mieszkać z tatą i całą tą zgrają.
Jednak, chciałam przeżyć coś innego… a teraz gdy mam mamę, która mieszka tak
daleko, mogłam sobie pozwolić na mieszkanie to tu, to tam. A czy zdołałabym się
wyprowadzić tam na stałe? Może. Wszystko by zależało od tego jak wyglądałaby
sytuacja.
Wzięłam
kopertę do ręki i usiadłam na skraju łóżka. „Co tam może być?” – pomyślałam.
Wiedziałam, że jeśli jej nie otworzę, to się nie dowiem, jednak strach był
silniejszy i blokował moje czyny. „Raz kozie śmierć” – zaczęłam otwierać
kopertę. Szybkim ruchem wyjęłam list ze środka i zaczęłam czytać:
„Moja najwspanialsza córeczko,
Niedługo kończysz 17
lat. Tyle, ile ja miałam, gdy poznałam Twojego tatę. To były piękne chwile… i
chociaż nie pamiętam wszystkiego, wiem, że byłam szczęśliwa. Nie chcę abyś
marnowała swoje życie na kłótnie. Nie popełniaj moich błędów.
Jednak nie po to piszę
ten list by Cię pouczać jak masz żyć. Chcę Ci coś zaproponować, a zarazem
podarować. W kopercie znajdują się klucze do Twojego nowego mieszkania.
Znajduje się ono w Nowym Jorku tak, jak chciałaś. Wiem, że mówiłaś o studiach,
o wyrwaniu się z Los Angeles. Nie chcę byś marnowała swojej szansy. Wiem, że
tego właśnie pragniesz.
Mieszkanie jest Twoje.
Możesz przyjeżdżać kiedy chcesz i zapraszać kogo zapragniesz pod jednym
warunkiem – pogódź się z Louisem. To dobry chłopak i chociaż wiem, jak mocno
Cię skrzywdził, nie skreślaj go… Kochasz Go, a on kocha Ciebie, jestem tego
pewna.
Rozważ moją propozycję
i zadzwoń. Bardzo za Tobą tęsknie.
Kocham Cię,
Mama”
Chwilę
jeszcze patrzyłam na list i nie wiedziałam co mam powiedzieć… Mama podarowała
mi mieszkanie? To jakiś obłęd! Wiedziała doskonale, że chcę jechać do Nowego
Jorku i tam zacząć studia, ale nie wiedziałam, że posunie się aż do takiego
czynu.
Wyciągnęłam
klucze z koperty i zaczęłam się nimi bawić. Własne mieszkanie… Blisko mamy, ale
z daleko od taty. Wiedziałam, że ten pomysł mu się nie spodoba, ale byłam już
prawie dorosła, wiedziałam czego chce… albo tak mi się wydawało.
Jednak
pogodzenie się z Lou było jak na razie dla mnie za trudne. Nie mogłam mu
wybaczyć jak mnie potraktować… i „kocha mnie” – jasne, dobre żarty. Gdyby mnie
kochał, nigdy nie zgodziłby się na układ z moim ojcem. Zależało mu tylko na
kasie.
Nie
ukrywam, że w głębi duszy chciałam aby mnie kochał… Nie wiedziałam jednak czy
po takim świństwie będę w stanie znów mu zaufać. Zawiodłam się na nim. Bardziej
niż na kimkolwiek. Nawet po ojcu spodziewałam się wiele złego, ale nie po Lou.
Zawsze wierzyłam, że jest wobec mnie szczery, że nigdy by mnie nie okłamał.
Nie
wiedziałam co mam zrobić. Cokolwiek bym nie uczyniła to ktoś będzie czuł się
zawiedziony.
Tata
– jeśli wyjadę.
Mama
– jeśli odrzucę jej propozycję.
Louis
– jeśli mu nie wybaczę.
…a
przede wszystkim ja – jeśli zmarnuję swoją szansę.