18/05/12

Rozdział XIII




Jest dziś, bo jutro nie mam zbyt wiele czasu.. Miłego czytania.
*******************

                Po cichu do niego podeszłam, dałam delikatnego całusa w policzek, aż nagle usłyszałam:
- Uuu.. - powiedzieli wszyscy.
- Znów zaczynacie? - spytałam kręcąc oczami.
- No co? Widać, że go kochasz - powiedziała Demi, uśmiechając się.
- Kocham. Ale jako brata, albo bliskiego przyjaciela.
- Uff.. - powiedział Logan - Już myślałem, że po tym co się stało w nocy, zakochałaś się w nim..
- Po czym? - spytała zaciekawiona Laura.
- Logan, nie żyjesz - powiedziałam, gdybym  mogła zabijać wzrokiem, Logan leżałby martwy, w kałuży krwi.
Logan jedyny wiedział, że James wyznał mi miłość. Nikomu więcej nie mogłabym o tym powiedzieć. Tylko jemu najbardziej ufałam.
- Nic się nie stało.. - powiedział trochę zmieszany.
- Jasne, jasne.. Zaraz nam wszystko wyśpiewasz - powiedział Carlos.
- Ani się waż Logan, powiedz coś, a pożałujesz - powiedziałam.
- Yyy.. Co ja mam teraz zrobić? - spytał sam siebie Logan.
- Najlepiej nic nie mów - powiedziałam i groźnie się na niego popatrzyłam.
- O ja.. - powiedział chłopak. - To co ja mam wybrać? Przyjaciół czy przyjaciółkę?
- No dobra Logan – powiedziałam po chwili zastanowienia - w ostateczności możesz im powiedzieć - uśmiechnęłam się - Jak już nie ma innego wyjścia.. - zlitowałam się – Wcześniej czy później i tak się dowiedzą..
- Na prawdę? - spytał.
- Tak. Ale obiecaj, że więcej razy moich sekretów nie będziesz wyjawiać.
- Obiecuję - powiedział cicho.
- No to mówicie czy nie?! - krzyknęła Victoria.
- Cicho! Ja chce spać! - wymamrotał James. - Głowa mnie boli.
                Położyłam palec na ustach i pokazałam im, że idziemy na górę. Weszliśmy do pokoju, w którym miałam spać, a Logan zaczął:
- To tak: James się w nocy opił i wyznał Angelice miłość.
                Zapanowała niezręczna cicha.
- Dajcie spokój - powiedziałam - Nic takiego się nie stało.
- Nic? - spytała Demi - To poważna sprawa.
- Demi ma rację - powiedział Kendall - To naprawdę poważna sprawa.
- Czy ty coś do niego czujesz? - spytał Carlos.
                Nie odpowiedziałam.
- Powiedz - powiedział groźnie Carlito.
-Tylko jedna osoba wie, co do niego czuję - powiedziałam.
- Kto? - spytała Demi.
- Twój chłopak - wszyscy popatrzyli na Logana.
- Musiałaś mówić? - spytał.
- Tak. Tobie tylko ufam - podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Ufasz mu, bo jesteś w nim zakochana! - syknęła zdenerwowana Demi.
- Co? - spytał zdziwiony Logan.
- Demi obiecałaś - powiedziałam, że łzami w oczach, zamknęłam powieki,aby się nie popłakać..
- Tak jak ty obiecałaś, że nie będziesz go podrywać - powiedziała Demi, po jej twarzy było widać, że jest na mnie wściekła.
- I tego nie robię! - krzyknęłam i rozpłakałam się na dobre. - Nikomu nie można ufać, nawet przyjaciołom !
                Zbiegłam schodami na dół. Nie obchodziło mnie już to, co oni o mnie myślą. Wyszłam na dwór i usiadłam na schodach. Schowałam twarz w dłoniach - jak zwykle w tych sytuacjach robiłam - ale nie płakałam, nie miałam na to siły. Nie dziś, nie po tym wszystkim, byłam wykończona..
                Nagle usłyszałam, że ktoś wychodzi na dwór. Nie obchodził mnie, kto.. Obioł mnie ramieniem i powiedział:
- Nie przejmuj się, Logan zrozumie.
                Po głosie go rozpoznałam, był to Kendall, drugi chłopak z Big Time Rush, który był dla mnie jak brat.
- Na pewno zrozumie, jestem tego pewien, nie jest taki tępy - powiedział Kend.
                Pierwszy raz w życiu, miałam takie uczucie, że znam tego faceta, ale nie miałam pojęcia skąd. W głębi serca, wiedziałam, że go kiedyś spotkałam, że to ten, którego od zawsze szukam. Bliższy przyjaciel.. Może nawet rodzina..
- Kendall.. - powiedziałam nie śmiale - Powiedz mi, wiem, że to głupie pytanie, ale masz jaką rodzinę w Polsce?
- To wcale nie głupie pytanie.. - uśmiechnął się. - Tak mam wujka.
 - A jakieś kuzynki?-spytałam.
Nie bardzo wierzyłam w to, że to może być on - ten którego szukam - mój kuzyn, ale musiałam się upewnić.
- Tak trzy, a co taka ciekawa? - odpowiedział.
- Po prostu pytam, a opowiedziałbyś mi o nich? - spytałam.
- Tak, ale nie wiem, czy ci się nie będzie nudzić.. Mój wujek mieszka w Polsce, w jakim mieście nie pamiętam. Wujek z ciocią, nie są małżeństwem. Tak jak mówiłem mam trzy kuzynki, wszystkie są młodsze ode mnie.. jedna ma 21 lat, druga 22, a najmłodsza ma w tym momencie jakieś 17 może 18 lat. Nie pamiętam, dwóch starszych sióstr, ale najmłodszą zapamiętałem najbardziej.. Nie nudzę cię?
- Nie, to ciekawa opowieść - powiedziałam.- A jak wyglądałeś jak byłeś mały? - spytałam.
Miałam jego zdjęcie przy sobie, więc jak coś, to będę pewna, że to on.
- Chodź na górę to pokażę ci zdjęcia. - powiedział.
                Wstaliśmy i udaliśmy się na górę, do pokoju Kendalla.  Po drodze spotkaliśmy Demi i Logana, kłócili się.. Szczerze, nie słuchałam o co. Demi patrzyła tylko na mnie, tak jakby była zła.. Nie, nie zła, chciała mnie zabić, ale za co? Za to, że się przyjaźnię z Loganem? To jest dla mnie dziwne. Ale rozumiem ją, jest zazdrosna, ja też bym była na jej miejscu.
Pokój Kendall był piękny, panował tam ciepły klimat. Ściany koloru zielonego - taki kolor lubił Franek. Tak mi się zdaje. Łóżko, koloru brązowego stało blisko okna, niedaleko niego stała mała szafeczka, a na niej lampa Spider Men-a, słodkie. W lewej stronie pokoju stały półki, a na nich, książki, pełno ramek ze zdjęciami. Koło niej stała ogromna szafa.
Usiadłam na łóżku, a Kendall podszedł do półek z książkami, wyciągnął ogromny album ze zdjęciami, usiadł koło mnie.
Zaczął szukać zdjęć, ale po jakimś 10 minutach poszukiwań zrezygnował.
- Jak jakieś znajdę to zadzwonię do Ciebie - powiedział.
- Dobrze, to mój numer - dałam mu karteczkę.
- Dzięki. A jakie zdjęcia chciałabyś zobaczyć?
- Na pewno twojego wujka, cioci i tych trzech dziewczynek.
- Ok, ale dlaczego to tak cię interesuje?
- Po prostu chcę wiedzieć, czy moi idole mają jakieś korzenie w Polsce - skłamałam, ale nawet nie zauważył. Byłam w tym za dobra.
- Aha, wiesz jeszcze nikt mnie o takie rzeczy nie pytał.
- No widzisz,  ja już będę naprawdę uciekała. Nie chcę widzieć Jamesa w takim stanie..
- Rozumiem Cię chodź, odprowadzę cię do wyjścia.
                Zeszliśmy na dół. Nikogo nie było, więc nie miałam z kim się żegnać. Kendall odprowadził mnie do drzwi, przytulił i odeszłam. W ogrodzie siedziała pozostała piątka. Krzyknęłam do nich tylko „Pa.” I wyszłam za ogrodzenie.
Maszerowałam powolnym krokiem. Nie wiem jaki cudem udało mi się dostać do domu Josh-a i Izy, bez pytania o drogę, ale to inna sprawa. Za bardzo rozmyślałam o tym, czy to może być prawdą, że Kendall to mój kuzyn. Nie wierzyłam w to, ale zawsze można sprawdzić.
Weszłam do domu i zobaczyłam Josh-a, jadł śniadanie, a Iza siedziała koło niego i piła zioła.
- Cześć - powiedziałam, chciałam udać się jak najszybszym krokiem na górę, ale Iza mnie zatrzymała.
- Stój! - powiedziała. - Gdzie byłaś przez całą noc?
- U James i chłopaków.
- Sama z czterema chłopakami? - spytał zaciekawiony Josh.
- Nie, były tam też ich dziewczyny: Victoria, Laura i Demi.
- To trzy, a chłopaków jest czterech - powiedziała Iza. - To kto nie ma pary?
- James – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- A wczoraj jeszcze miał - powiedział zły Josh.
- Jakoś musiałam cię uspokoić - uśmiechnęłam się.
- Udało ci się - powiedział chłopak.
- Jak wiele rzeczy. Mogę iść na górę? - spytałam.
- Idź. Prześpij się, bo wyglądasz jak trup - powiedziała Iza, a ja jej już nie odpowiedziałam.
                Weszłam do pokoju. Ściągnęłam spodnie, bluzkę przebrałam na jakąś koszulę do spania i się położyłam.
                Przez dłuższą chwilę myślałam jeszcze o tym, co czuję do Jamesa, co do Logana, a co może znaczyć ten sen, który nawiedza mnie każdej nocy.
                Jak zwykle śniło mi się to samo, ale dziś był odrobinę inny..
 Leżałam na łóżku w pokoju, w którym śpię u Josh-a i Izy. Nagle zgasło światło, a za oknem widać było tylko księżyc, duży, srebrny. Nagle znów usłyszałam kroki i cichy głos „nie bój się”, a później „chodź ze mną” nie wiem kto to był, ale głos byłam pewna, że znam. Nagle z cienia wyszedł jakiś mężczyzna, miał na głowie kaptur i ręce w kieszeni. Wyglądał tak samo, jak ten, który zaatakował mnie na plaży. Nagle ściągnął kaptur i ujrzałam.. Adriana?! Nie spodziewałam się tego. W lewej ręce trzymał zakrwawiony nóż. „Czyja to krew?” spytałam, „Twojego Jamesa, już nikt nam nie przeszkodzi” powiedział uśmiechając się.
- Nie! - krzyknęłam, gdy się obudziłam.. Po moich policzkach spłynęły łzy.. Bałam się o Jamesa.. Nie chciałam, żeby stało się mu co złego.
                Po chwili do pokoju weszła Iza.
- Co się stało? - spytała.
- Miałam koszmar.. - powiedziałam, dalej nie mogłam złapać powietrza.
- Połóż się i oddychaj.
                Zrobiłam to, co mi kazała, zaczęłam mnie głaskać po włosach, usnęłam.  Od tamtej pory już rzadko mi się to śniło. Całe szczęście..