23/02/13

Rozdział XLIV


Wszyscy mieli wrażenie, że James chce mieć dziecko.. xD Oj.. no weźcie.. nie wolno mi czytać w myślach hahahah xdd a z resztą :) Życzę miłego czytania ;***
*************************

                Wyszliśmy od Croven’ów i jechaliśmy do domu.. Cały czas się zastanawiałam co będzie ze mną, z moim życiem.. Co tak naprawdę jeszcze mogę zrobić żeby nic nie zaczęło mi się psuć.
- Ang.. Kochanie.. Angel.. – zaczął mnie wołać James, gdy nie gadałam z nim przez dłuższą chwilę.
- James daj mi spokój..
- Zła jesteś na mnie, czy coś się stało?
- Nie.. Po prostu myślę.. Nie przejmuj się mną..
- Ty się nie przejmuj.. Kiedyś my będziemy mieli takiego dzidziusia – zaśmiał się chłopak.
- Chyba śnisz – spojrzałam na niego dziwnie.
- Nie.. Postaramy się o to – uśmiechnął się szeroko.
- Chyba ty, bo ja nie mam zamiaru – wystawiłam mu język.
- Nie ma tak prosto skarbie, kocham i będę kochał tylko ciebie, z nikim innym nie chce żyć ! – po tych słowach zrobiło mi się ciepło na serduszku.. Naprawdę nie wiedziałam, że on aż tak angażuje się w ten związek.
- Naprawdę chcesz ze mną być? – jak to ja, zawsze muszę zepsuć romantyczne chwile swoimi głupimi pytaniami.
- Jesteś całym moim światem, moim aniołkiem.. Jakbym mógł stracić taką okazję?
- Przesadzasz.. – odwróciłam głowę w stronę okna.
- Nie.. -  złapał mnie za rękę. – Mówię samą prawdę.. Nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz – uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. – Nie mam zamiaru zostawić cię samego.
<Z perspektywy Jamesa>
                Smutek w oczach mojego skarba , to najgorsze co mogło mnie w tym momencie spotkać.. Nie wiedziałem co się stało.. Martwiłem się..
                Podjechaliśmy pod dom.. Zgasiłem silnik i położyłem dłoń na policzek mojego aniołka..
- Kochanie, co jest? – zapytałem.
- A co ma być? – zapytała, patrząc na mnie. Jej oczy.. Nie były już takie jak kiedyś..
- Przecież widzę..
- Uciekłam z domu żeby się z wami spotkać.. Naprawdę nie wiem co będzie dalej.. – jej oczy zaczęły się szklić.. Jeszcze tego brakowało, żeby mi się teraz rozpłakała.
- Jak to uciekłaś skarbie? – zapytałem tuląc ją delikatnie. – Mama ci nie pozwoliła przyjechać?
- Nie.. I pewnie jak wrócę to już w ogóle będę miała masakrę w domu.. – pocałowałem ją w główkę, bo co mogłem zrobić? Moja mama była upierdliwa, ale jej.. ehh.. tylko jej współczuć..
                Zaproponowałem, żebyśmy weszli do domu.. W aucie nie było zbyt wygodnie się przytulać.. Weszliśmy do naszego pokoju.. Angel usiadła na łóżku, a ja kucnąłem naprzeciw niej i złapałem ją za dłonie.
- Pamiętaj że zawsze jestem z tobą.. – powiedziałem, patrząc jej w oczy. – Co by się nie działo zawsze będziesz miała we mnie wsparcie..
- Wiem James, wiem.. – powiedziała bez przekonania. – Boję się po prostu, że.. mama może mnie w o wiele gorszy sposób ukarać niż mogę nawet pomyśleć..
- To nie myśl – uśmiechnąłem się. – To ci tylko psuje humor skarbie..
-  Więc co mam robić?
- Tylko mnie kochaj – zaśmiałem się.
- No bardzo zabawne – uśmiechnęła się szeroko dziewczyna. – Kocham Cię.. – tak dawno nie słyszałem tych słów.. Stęskniłem się za jej gestami, pocałunkami, słowami.. Za całą nią.. W tym momencie pragnąłem tylko jednego.. Jej pocałunku, żeby dotknęła moich ust swoimi.. Żebym poczuł jej ciepło, miłość..
- Ja ciebie też kocham skarbie.. Nawet nie wiesz jak bardzo.. – powiedziałem i delikatnie zbliżyłem swoją twarz do jej.. Ona przysunęła się do mnie, pocałowała delikatnie.. Tak jakby nie chciała zrobić mi krzywdy. Poczułem motylki w brzuchu.. Przeszedł mnie dreszcz.. Delikatnie wstałem i położyłem się na dziewczynie, nie przerywając pocałunku.. Angel wplotła palce w moje włosy.. Gdy się od niej oderwałem spojrzała mi w oczy.. Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała namiętnie.. Z sekundy na sekundę coraz bardzo ją pragnąłem.. Zrzuciłem z niej bluzkę i delikatnie całowałem ją najpierw po szyi, później po dekolcie. Ciche pomruki wydobywające się z jej gardła doprowadziły mnie do szaleństwa.. Zacząłem delikatnie muskając jej brzuch.. Z ciągnąłem z niej spodnie i zrzuciłem na ziemię.. Dziewczyna nie odezwała się ani słowem.. Nie wiedziałem czy kontynuować, czy może sobie odpuścić.. – Angel.. Na pewno tego chcesz? – zapytałem, patrząc jej w oczy.
- Tak.. Nie.. Nie wiem.. – powiedziała, podnosząc się. – Nie zrozum mnie źle.. Ale boję się.. – Ang spuściła głowę..
- Rozumiem skarbie.. – pocałowałem ją w główkę. – Nie musisz mi się tłumaczyć..
- Dzięki.. – powiedziała i delikatnie się we mnie wtuliła.
- Zawsze do usług.. – ściągnąłem koszulę i jej podałem. – Ubierz.. Zimno jest, nie chce żebyś się skarbie przeziębiła – uśmiechnąłem się. Dziewczyna wzięła ją do ręki, a za chwilę miała już ją na sobie.
- Ładnie pachnie.. – powiedziała, wąchając ją.
- Męskie perfumy – powiedziałem. – Moje ulubione.
- Śliczne.. – powiedziała dziewczyna.
- Kochanie.. – powiedziałem i złapałem dziewczynę za policzki. – Uśmiechnij się dla mnie.
- Ale po co? – zapytała.
- Nie lubię patrzeć jak jesteś smutna..
- Nie jestem smutna, tylko nie mam humoru.. – położyła się obok mnie.. Położyłem się na boku i spojrzałem na nią.. Była taka słodka, bezbronna.. Cudownie wyglądała w mojej koszuli.. Przysunąłem się do niej i pocałowałem delikatnie jej szyję.
- Co robisz? – uśmiechnęła się.
- Dotyka mój skarb.. – powiedziałem i przytuliłem się do niej. – Tęskniłem za tobą.. – spojrzałem jej w oczy.
- Ja za tobą też – uśmiechnęła się szeroko i pocałowała mnie namiętnie..
               Przy niej czułem się jak w niebie, nie wiem jak kiedyś mogłem żyć z Hal.. Są zupełnym przeciwieństwem.. Teraz dopiero zrozumiałem że ja i Halston w ogóle do siebie nie pasujemy i nigdy nie pasowaliśmy. Ale dobrze, że zauważyłem to teraz już później.. Szczerze? Miałem jej się oświadczyć.. Chciałem być szczęśliwy z Hal, aż wreszcie ta historia z Dustinem.. Ehh.. Dobrze, że już nie jesteśmy razem.. Dobrze, że pojawiła się Angel i jestem teraz z nią szczęśliwy.
<Z perspektywy Angeliki>
- Tęskniłem za tobą.. – powiedział, patrząc mi w oczy.
- Ja za tobą też – pocałowałam go namiętnie.. Aż zrobiło mi się ciepło na serduszku..
- Wiesz.. – zaczął chłopak. – O wiele lepiej wyglądasz bez mojej koszuli.. – zaczął odpinać guziki..
- James.. przestań.. – złapałam go za ręce. – Zostaw..
- Przecież ci nie zrobię krzywdy.. – zsunął koszulę z moich ramion i delikatnie zaczął całować mój obojczyk..  Nie powiem.. Miłe to było. Choć bałam się, że może dojść do czegoś poważniejszego, to w tym momencie jakoś mnie to nie interesowało.. Złapałam go jedną ręką w pasie, drugą zaś podniosłam jego głowę i pocałowałam w policzek.
- Może się tak nie napalaj, co? – zapytałam.
- Będzie ciężko przy takiej lasce.. – uśmiechnął się.
- Jaaaames.. – zaśmiałam się. – Kocham Cię wariacie.. Wiesz o tym?
- Chyba wiem.. – zaczął się zastanawiać. – Raczej tak..
- No dobra.. ale zejdź ze mnie.. Błagam cię, dziwnie się czuje.. – powiedziałam, próbując go zepchnąć, ale nadaremnie..
- A jeśli.. nie? – zapytał delikatnie głaskając moje udo.. Aż mnie ciarki przeszły..  – Co wtedy zrobisz?
- Em.. Zacznę krzyczeć? – zapytałam i złapałam powietrze,chciałam krzyknąć, ale nie zdążyłam bo chłopak pocałował mnie delikatnie. – Pff.. To na mnie nie robi wrażenia..
- A szkoda, wiesz? – pocałował mnie w szyję. – Dobra, nie będę cię już męczył.. – wstał i usiadł obok mnie. – Zapnij koszulę bo mnie napalasz słodka – wystawił mi język.
- A jeśli.. nie? – uśmiechnęłam się zadziornie..
- Wtedy się na ciebie rzucę i nie ręczę za siebie – podniósł lewą brew do góry.
- To ok, wygrałeś  – zaczęłam się zapinać. – Gotowa.
- Haha. Tak bardzo się boisz, że coś ci zrobię? – zapytał łapiąc mnie w pasie.
- Wolę nie kusić losu.. – położyłam mu dłoń na policzku i delikatnie go pogłaskałam.
- Jeśli mi nie pozwolisz, to cię nie dotknę.. Muszę mieć twoje pozwolenie kochanie.. Ty musisz tego chcieć.. – spojrzał mi w oczy.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.. – pocałował mnie delikatnie.
<Z perspektywy Kendalla>
- Dobra, to co robimy? – zapytałem.
- Może.. pójdziemy do kina? – zaproponował Carlos.
- To dobry pomysł – uśmiechnęła się Laura.
- Kto jest zła? – spytałem.
- Wszyscy – zaśmiał się Logan. – Może zabierzemy ze sobą Angelikę i Jamesa?
- Pójdę zapytać – wstałem i udałeś się na górę. Wszedłem bez pukania do pokoju, a to co ujrzałem.. Trochę mnie zdziwiło.. Maslow był bez koszuli, którą miała na sobie Ang. Jej ubrania leżały na ziemi.. W głowie siedziało mi jedno pytanie.. „Co się tu stało?” . - Przeszkadzam? – zapytałem.
- Em.. Nie.. – James odsunął się od Angel, a dziewczyna poprawiła koszulę.
- Mogę zapytać co tu się działo?
- Gwałciliśmy się, wiesz? – zaśmiał się Maslow.
- Ale że.. na serio? – zapytałem z niedowierzaniem, a oni zaczęli się śmiać.
- Po co tu przyszedłeś? – zapytała Angelika.
- Chciałem zapytać.. czy pójdziecie z nami do kina..?
- Nie mam ochoty.. Jestem zmęczona.. – powiedziała dziewczyna.
- Jak Angelika nie idzie, to ja też nie – powiedział Maslow i przytulił dziewczynę.. Śmierdziała mi ta sytuacja.. Może byłem zazdrosny, nie.. Nie to, że zazdrosny, a nie ufający Maslow’owi. Może jej zrobić krzywdę i tak wiem.. Powtarzam się, ale chce mieć pewność że Angel nic nie będzie.
- No dobra.. – powiedziałem.. – To dobranoc – wyszedłem, zebraliśmy się i zaraz byliśmy już w drodze do kina.

********
Ten rozdział miał wgl inaczej wyglądać.. Ale.. Pomyślałam o Sylwii, która by mi wybuchła jakby to zrobili i wolałam nie ryzykować xd Tak więc.. Trochę poczekacie hahahaha xdd No chyba, że będę miała wenę i coś wymyślę xdd