19/07/19

PROLOG - Nowy początek


            Wydałam na świat cudowną istotkę... Nie mogłam być przy niej gdy dorastała, gdy potrzebowała mojej pomocy. Już nigdy mnie nie zobaczy i nie będę mogła jej przytulić... Powiedzieć jak bardzo ją kocham i że zawsze będę ją wspierać. Maleńka nie wierzy w duchy... Nie chce uwierzyć, że każdego dnia jestem przy niej. Chcę jej pomóc, ale to nie możliwe. Jestem tylko materią... A ona potrzebuje wsparcia. Nie żyje, nie oddycham, nie mam ciała – nie ma mnie. Przecież nikt nie wierzy w duchy, a jestem. Każdego dnia trwam przy nich. Widzę ich każdy ruch... Każdy uśmiech, każdą łzę. Nie mogę ich dotknąć, nie widzą mnie, a jestem. Pomagam jak potrafię. Chociaż chcę. Lecz nie zawsze mogę, nie zawsze mam na tyle siły. Jestem Aniołem. Niewidzialnym Aniołem. Chociaż umarłam to jestem. Oddałam życie za drugiego człowieka. Tak, to jest miłość. Bezgraniczna miłość. Taka prawdziwa, którą można znaleźć tylko w bajkach. Ludzie w nią nie wierzą, bo nie kochają całym sobą. Nawet nie wiecie jak ciężko jest być przy kimś cały czas, a nie mieć nawet szansy mu powiedzieć, jak bardzo się go kocha. Ja tego doświadczyłam. Od śmierci jestem cały czas na ziemi. Jako duch, Anioł Stróż dla Amy. Jako jej mama powinnam dawać jej wszystko czego potrzebuje, ale nie mam na tyle sił. Po prostu nie mogę. Nie raz muszę coś zepsuć, abym później mogła jej to wynagrodzić. Nie mam wiele sił, nigdy nie będę miała. Bardzo ją kocham. Chcę dla niej jak najlepiej, ale co poradzę, że tak to wszystko się potoczyło. Wiele bym oddała, żeby odwrócić los i nigdy nie spotkać Adriana w samolocie. To wszystko jego wina... I Halston. Szkoda, że nie mogę ich ukarać… Nie mogę wymierzyć sprawiedliwości, ale cóż... Źli ludzie żyją jak najdłużej. Ten świat jest taki dziwny… Nigdy go chyba nie zrozumiem. Nie miałam nawet czasu na przemyślenie czy dobrze robię. Moje życie trwało krótko, ale cieszę się, że się urodziłam. Co by się nie działo. Wiem, że moją śmiercią sprawiłam dużo przykrości mojej rodzinie, ale to przecież nie moja wina... Oddałam życie za człowieka, którego kochałam całą sobą i było warto. Nie żałuje mojej decyzji, bo przecież zrobiłam to, co uważałam za słuszne.
            Patrzę w dół i widzę ją... Widzę jej sztuczny uśmiech, słyszę jej myśl... Nie wiem co mam zrobić, żeby wreszcie była szczęśliwa. Serce mi pęka, gdy przez łzy prosi mnie, żebym wróciła. Nie mogę nic zrobić... Nie mogę. Próbuje wszystkiego, ale nie mogę nic. Wybrałam śmierć. Wybrałam własną śmierć za życie drugiego człowieka. Nie wiedziałam, że teraz będzie tak ciężko.
            Lata mijają, a ona jest coraz piękniejsza... Jej śliczne brązowe włosy;  świecące, brązowe oczy... Nie wiedziałam, że będzie aż tak podobna do mnie. Wygląda jak ja... Wygląda jak ja, gdy miałam tyle lat co ona teraz. Maleńka… Moja. Nigdy jej nie zostawię.

…ale czy na pewno to wszystko jest prawdą?

***
Witam, cześć i czołem :) Wróciłaaaam xd
Zmian na blogu nie poczynie, dodałam nowych bohaterów... "nowych" xd ale blog pozostanie taki sam.
Napiszcie jak wam się podoba.
CAŁUSKI MOJE PYSIE <3