07/07/12

Rozdział XVIII


Ta notka wyszła z głębi mojego serca, robiłam to samo co Angelika.. A z resztą przekonajcie się sami, co się działo w LA tego wieczora..
*************************************

(…) - Boisz się go, tak!? Ja nie mogę, jakbyś mnie kochał to byś mnie pocałował! - nie wiem co mnie opętało, ale jakoś musiałam mu to powiedzieć - Tchórz.. - powiedziałam i odeszłam.
                Nawet nic nie powiedział, miałam już tego wszystkiego dość.. Dosyć wszystkiego, nie czułam do niego nic więcej niż tylko przyjaźń, lecz.. eh..  Lecz przy nim jestem nareszcie sobą. Wcześniej przy nikim innym czegoś takiego nie odczuwałam, to była dla mnie nowość.. Chciałam żeby został blisko mnie.. Ale także chciałam, żeby walczył o mnie.. Jeśli mu zależy, a jeśli nie to niech sobie odpuści.. JESTEM OKRUTNA, wiem o tym.
Znalazłam jakąś budkę telefoniczną i zadzwoniłam po taksówkę, podałam adres, a za 10 minut siedziałam już wygodnie w samochodzie i jechałam do domu chłopaków.
                Przez całą drogę myślałam o tym, czy dobrze zrobiłam, że wykrzyczałam wszystko Jamesowi w twarz. Moim zdaniem tak, wcześniej czy później bym mu to powiedziała, ale może nie powinna tak ostro.. Łza poleciała mi po policzku, nie chciałam płakać przy obcym facecie, więc szybko wytarłam policzek. Wysiadłam z taksówki, zapłaciłam i udałam się do domu chłopaków - tak go nazywam, bo przecież nie był ogółem naszym domem, nie dla mnie, ja tam nie mieszkałam, nawet jeślim bym chciała. Miałam klucze do ich domu, bo Kendall mi je dorobił jakby coś się działo. Weszłam do środka i buchnęłam płaczem. Nie wytrzymałam.. Chciałam, ale nie zdołałam. Przerosło mnie to wszystko, znów zrobiłam Jamesowi przykrość, nie chciałam tego.. Tak bardzo tego żałowałam, chciałam żeby był blisko mnie.. Bez niego byłam smutna, on dawał mi radość, bym kimś ważnym w moim życiu.. Nikt nigdy tyle dla mnie nie znaczył.. Już za nim tęskniłam.. Za jego uśmiechem, głosem który miał taki piękny, czułością którą mi okazywał.. Kocham go jak własnego brata, nie chcę go stracić..
Weszłam na górę, ściągnęłam  sukienkę, przebrałam się na rzeczy, które dzisiaj.. ehh.. wczoraj miałam na sobie. Zostawiłam sukienkę i buty, na krześle w pokoju Demi i Logana. Sprawdziłam czy zabrałam wszystko, znów zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu Josha i Izy. Oczywiście mogłabym iść tam na nogach, ale nie w nocy, było za ciemno.
                Jechałam taksówką..Pomyślałam o chłopakach i znów zaczęłam płakać.
- Wszystko w porządku? - spytał taksówkarz.
- Nie, jestem okropna..  Zrobiłam komuś przykrość, wielką przykrość.. - wytarłam zły.
- A lubi go pani?
- A skąd pan wie, że chodzi o mężczyznę? - byłam strasznie podejrzliwa, jak to ja.
- Wyczułem to.. Inaczej zachowują się kobiety, gdy zranią mężczyznę, a inaczej kiedy kobietę.  Jeśli by pani zrobiła jakieś kobiecie przykrość, nie płakałaby pani. A jeśli mężczyźnie na którym pani zależy, nie mogłaby pani powstrzymać się od płaczu – „zależy”.. To słowo podkreślił.. Ciekawe dlaczego?
- Lubię tego chłopaka, nawet bardzo.. Zakochał się we mnie, a ja po prostu nie jestem gotowa, żeby z nim być, jak i z innym mężczyzną.
- Mogę pani coś doradzić?
- Oczywiście.
- Jeśli pani poczuje, że to ten właściwy, nie będzie „nie jestem na to gotowa”, mówię to pani. Za wielkie uczucie będzie was łączyć..
- A jeśli ja czuję do niego coś właśnie takiego? Ale nie chcę z nim być? Przez to co robi, albo bardziej przez moje obawy.. -  oczywiście nie czułam czegoś takiego, ale chciałam się jeszcze poradzić, kogoś musiałam.
- To znaczy, że pani dorosła do podejmowania ważnych, a zarazem trudnych decyzji. A co on takiego robi, że pani nie chce z nim być? Jeśli można wiedzieć.
- Chodzi mi o to, że boję się, że nie będzie miał dla mnie czasu. Jest piosenkarzem i aktorem, więc pan wie, jak to jest.
- Jeśli panią kocha, to znajdzie dla pani czas.. Obiecuję.
- Dziękuje za pomoc.
- Cała przyjemność po mojej stronie - wysiadłam, zapłaciłam mu spory napiwek.. Pomógł mi nawet bardzo, musiałam mu się jakoś odwdzięczyć.- Może on miał rację.. Może ja jeszcze nie dorosłam do tego, aby mieć chłopaka, a może właśnie dorosłam.. Nie wiem już sama. Muszę się nad tym na spokojnie zastanowić.. - pomyślałam.
Wysiadłam pod domem narzeczonych. Weszłam cicho do środka, ale telewizor był włączony. Josh jak zwykle siedział po nocach oglądał jakieś horrory, a później się nie wysypiał.
- Cześć - powiedział nie odrywając wzroku od telewizora.
- Hejka. Jeszcze nie śpisz? - spytałam wycierając zły. Mój głos był inny niż zazwyczaj. Josh to wyczuł i się odwrócił.
- Co się stało? - spytał i podszedł do mnie. Zobaczył łzy na moich policzkach.
- Nic - powiedziałam przełykając ślinę. Tym razem kłamstwo mi się nie udało..
- Coś się musiało stać, że płakałaś - przytuliłam go, usiedliśmy na kanapie i opowiedziałam mu całą historię.
                Niektóre elementy mojej historii były dla mnie ciężkie, opowiadałam i płakałam. Nie wytrzymywałam, gdy opowiadałam o tym, jak ranię Jamesa, jak Adrian mnie pocałował, a jak dałam mu w twarz, to śmiałam się w niebo głosy, tak samo jak Josh. Jedną z najgorszych moich przeżyć było to, gdy wykrzyczałam Maslowowi, że to jego wina, że Adrian mnie pocałował, że dopuścił do tego, aby mnie nie pocałował jako pierwszy.. Tak naprawdę to moja i tylko moja wina, bo tego nie chciałam..
- Jeśli cię kocha, tak jak mówisz, to zrozumie twoje zachowanie - powiedział Josh.
- Mam nadzieję, ale jak mógł pomyśleć, że ja pocałowałabym Adriana. Tego nie rozumiem - powiedziałam ze łzami w oczach. – Nigdy bym tego nie zrobiła.. Jemu bym tego nie zrobiła..
- Cichutko. Nie płacz. Adrian to palant - powiedział i mnie przytulił.
- Wiem o tym..
- Idź na górę i się połóż. Bo się nie wyśpisz - powiedział, pocałował mnie w policzek, a ja udałam się na górę.
                Weszłam do pokoju i od razu zmieniłam termin wyjazdu z 15.08 na 2.08.. Udało mi się, bo zostało jedno wolne miejsce. Do takich głupich spraw, to zawsze miałam szczęście. Nie okłamałam chłopaków.. Zmiana się udała, więc nie ma kłamstwa..
                Nie miałam ochoty w ogóle się przebierać. Położyłam się do łóżka, tak jak byłam ubrana. Usnęłam chyba od razu. Musiałam o 8:00 am wstać, aby zdążyć na 11:00 am na samolot.
<Z perspektywy Jamesa>
Po paru godzina udaliśmy się do domu.  Ja jeden nie piłem w ogóle, dziewczyny piły mało.. Zaprowadziliśmy chłopaków pokojów. Sam poszedłem się położyć.. Rzuciłem się na łóżko i rozmyślałem o tym, co powiedziała mi Angelika. Czy ona by naprawdę chciała, żebym ją pocałował? Raczej tak, tak wnioskuje z jej zachowania, ale czemu mi tego nie powie wprost? Nie wiem.. Tak bardzo ją kocham, a tak bardzo mnie rani..
Nawet nie wiem kiedy usnąłem. Rano - o 7:46 am - obudziły mnie krzyki chłopaków..
- A mówiłem?! Mówiłem, że wyjedzie! - krzyczał Kendall.
- Nie dramatyzuj pewnie robi sobie z nas żarty, jak zawsze – powiedział Logan.
- Co jest? – spytałem schodząc do nich na dół.
- Masz, przeczytaj - powiedział Henderson.

„Drodzy przyjaciele..
Przepraszam, że nie powiedziała wam wprost, ale wyjeżdżam, zmieniam termin wyjazdu z 15.08 na 2.08. Czemu, spytacie. Hmm.. Powiem tylko tyle, że ktoś mnie zranił. Oczywiście chodzi o Adriana, kolegę który także jak James, jest we mnie zakochany.. Pocałował mnie wczoraj, James to widział i się pokłóciliśmy, a potem nakrzyczałam na niego. Nie wińcie go za to, że wyjechałam.. Może to i w części jego wina, jak i moja, ale chodzi o to co mi wczoraj powiedział, że go ranię moim zachowaniem.. Nie zniosę myśli, że krzywdzę osobę ważną w moim życiu. Zawsze będziecie moimi najlepszymi przyjaciółmi. Możliwe że go zraniłam, ale nie wiecie jak moje serce jest rozdarte.. Adrian nie rozumie tego, że nie chcę żeby mnie całował,przytulał itd., a James.. ehh.. James nie rozumie tego, że nie jestem tego własnością.. Traktuje mnie tak, jakbym nie mogła spotykać się z kimś innym.
A drugą sprawą jest to, że traktujecie mnie tak, jakbym była z porcelany.. A najbardziej Kendall i James. Nie jestem już tą małą dziewczynką, którą nazywaliście „młodą”.. Jestem już prawie dorosła. Musicie to zrozumieć. Sama daje sobie ze wszystkim radę. Nie martwcie się o mnie.
Powiedzcie Jamesowi jak bardzo go lubię..Niech pamięta o tym. Nie ważne go zrobi i tak go będę lubiła, jest dla mnie ważny.. Jak każdy z was..
 Może kiedyś się jeszcze spotkamy..
Wasza Diablica - Angelika <3
P.S.Kocham was bardzo. Będę tęsknić.”

- Nie traktuje ją jak własność - powiedziałem.
- Ale ona tak to odczuwa - powiedział Carlos.
- Chłopaki! - krzyknęła Demi. - Angelika zostawiła sukienkę, buty i.. Co tacy smutni?
- Odeszła.. Czytaj - powiedziałem i podałem jej kartkę.
- Co?! - krzyknęła Demi, gdy skończyła czytać. - Wyjechała? Nic nam nie powiedziała? Nie pożegnała się nawet.
- Kto wyjechał? - spytała Vic, która szła z Laurą na dół.
- Angelika. Zostawiła list i wyjechała - powiedziała Demi i podała dalej kartkę. - A i zostawiła sukienkę, szpilki na górze i karteczkę.
- Jaką karteczkę? - spytał Logan. - O żadnej karteczce nie mówiłaś.
- Bo mi nie daliście powiedzieć! - krzyknęła Demi. - To ta karteczka - powiedziała i wyciągnęła skrawek papieru z kieszeni. Podała go Kendallowi, Kendall Carlosowi, Carlos Loganowi, a Logan mi.

„Dziękuje za wszystko. Zostawcie ją sobie albo sprzedajcie. Już mi nie będzie potrzebna. Za dużo rzeczy się z nią wiąże.. Złych rzeczy..
Jeszcze raz dziękuje za wszystko.
Kocham was dziewczyny, nie zapomnę o tym co dla mnie zrobiłyście. Jesteście wspaniałe..
P.S. Spróbuję jak najszybciej przyjechać. OBIECUJE WAM TO.”

- Czemu ona to robi? - powiedziałem i podałem karteczkę Laurze.
- Mówiłem ci, że wcześniej czy później wyjedzie - powiedział Kendall.
- Ale dlaczego bez pożegnania? - spytała Victoria. - Dlaczego? Przez kogo?
- Przeze mnie - powiedziałem. - Za bardzo jestem nachalny.
- Nie obwiniaj się - powiedział Logan i położył mi rękę na ramieniu.
- Jak mogę się nie obwiniać?! Jesteś okropny! Wystraszyłem ją i wyjechała przeze mnie.. Może ma racje, nie powinienem na nią krzyczeć za ten pocałunek, ale i ona nie powinna wykrzyczeć mi w twarz, że jestem tchórzem i ją nie pocałuje, dlatego że się boje Kendalla.
- Tak powiedziała? - spytała Laura.
- Tak.. Bardzo mnie to zabolało.
- Nie przejmuj się stary, wcześniej czy później znajdziesz kogoś, kto cię pokocha.. - powiedział Kendall i poklepał mnie po ramieniu.. - Angelika nie jest taka zła, jaką próbuje być.. Nigdy nie była i nie będzie, to bardzo mądra i dobra dziewczyna..
- Mam nadzieję, ale ja nie pokocham tak drugiej osoby jak Angeliki. Idę na górę - powiedziałem i szybkim krokiem wpadłem do swojego pokoju, złapałem za telefon i zadzwoniłem do Angeliki. Nie odbiera. Zostawiłem jej tylko wiadomość na poczcie głosowej..
<Z perspektywy Angeliki>
                Budzik obudził mnie w punkt 8:00 am. Nie miałam ochoty ani wstawać, ani się pakować. Ale musiałam. Sama zrobiłam sobie tą krzywdę i zmieniłam termin wyjazdu.
Pakowanie zajęło mi jakieś 45 minut, więc miałam jeszcze wiele czasu dla siebie.
Usiadłam na łóżku, rozglądnęłam się po pokoju, myślałam o tym jak dużo Josh i Iza zrobili dla mnie. Znów zaczęłam myśleć o tym co powiedział mi facet w taksówce..
- Jeśli dorosłam do podejmowania decyzji to powinnam wiedzieć czy chcę, czy nie chcę być z James. Ale ja nie potrafię.. Nie potrafię podjąć tej decyzji.. Za trudne to jest dla mnie - powiedziałam do siebie. - Co ja mam zrobić?
                Położyłam się na łóżku, serce mnie „bolało”, skrzywdziłam człowieka, na którym mi zależy.. Czułam się z tego powodu okropnie..
- Czemu ja muszę być taka głupia..? - pomyślałam. - Czemu odrzucam miłość, takiego wspaniałego człowieka, jakim jest James? Dlaczego? Co ma do tego gotowość, ja się pytam? Jestem młoda, powinnam robić głupie rzeczy, a później śmiać się z tego na starość, ale ja nie potrafię.. Zawsze byłam „posłuszna”, jak pies.. Cała klasa na wagary, nie ja zostaje. Nie mogłabym tego zrobić. A najgorsze jest to, że nie potrafiłam okłamywać nauczycieli, a zawsze wszystko wiedziałam. Nauczyciele wiedzieli, że nie skłamię, więc się pytali o wszystko. To jest moja wada - dla uczniów, a zaleta - dla nauczycieli - pomyślałam -  NIE CIERPIĘ SIEBIE! - krzyknęłam i usiadłam na łóżku.
                Wstałam i z biurka wzięłam mój telefon było już po 9:27 am. miałam jedną nieodebraną wiadomość na poczcie głosowej.
- Kto chce się do mnie dodzwonić o tej porze? - pytałam sama siebie.
- Masz jedną nieodebraną wiadomość od James Maslow z dnia 2.08 z godziny 8:52, aby odsłuchać naciśnij 1, aby skasować naciśnij 2, aby zablokować użytkownika James Maslow naciśnij 3 - mówił automat. – Aby zapisać wiadomość naciśnij 4, aby powrócić do menu głównego naciśnij gwiazdkę.
- Co mam zrobić? – Nacisnęłam 1, chciałam chociaż ostatni raz usłyszeć jego cudowny głos.
- Cześć Angelika. Nigdy nie traktowałem cię jak swoją własność, ale jeśli tak to odczuwasz, to przepraszam.. Nie odbierasz.. Rozumiem, nie chcesz ze mną rozmawiać. Chciałem ci powiedzieć PRZEPRASZAM, jeszcze raz. Zachowałem się jak dupek, nie powinienem na ciebie krzyczeć wtedy pod klubem. Kocham cię i zawsze będę cię kochać. Całuję gorąco - powiedział chłopak - Twój James  - jego głos pomału się załamywał, za chwile się wyłączył.
- Co ja najlepszego zrobiłam? - powiedziałam na głos. - Załamał się przeze mnie - popatrzyłam na zegarek 9:30. - Muszę porozmawiać z Frankiem.
                Wybrałam jego numer, po chwili odebrał.
- Cześć Kend. Słuchaj nie wydaj mnie. Spotkajmy się za 10 minut w parku niedaleko waszego domu, tam gdzie mnie ostatnio zabrałeś - powiedziałam na jednych wydechu.
- Już idę - powiedział i się wyłączył.
                Ja się ubrałam i za chwilę po cichu wyszłam i zamknęłam dom. Z domu Izki i Josha nie było daleko do tego lasku, więc szłam wolnym krokiem.
- Heh. Jest przed czasem - powiedziałam gdy zobaczyłam Kendalla siedzącego na ławce.
- Cześć kochanie - powiedział i ucałował mnie w policzek.
- Kochanie? No, no.. - uśmiechnęłam się. Usiadłam na ławce koło Kendalla. - Sorki, że zostawiłam tylko list, ale wiesz nie chciałam spotykać się z Jamesem.. Jeśli go ramię.
- Wiesz jak on się przez to wszystko nacierpiał? Aż żal na niego patrzeć. Smętny jakiś, już nawet się nie uśmiecha, ani nie rozmawia z nami..
- Kurcze.. Nie wiedziałam, że aż tak to przeżywa.
- Ciężko będzie mu przemówić do rozsądku, żeby się tym wszystkim nie przejmował. Wiesz jaki on jest wrażliwy.
- Wiem. Ale zrozum, on chce czegoś więcej..
- A ty nie jesteś gotowa? Doradzę ci coś - zaryzykuj.
- Ale to właśnie ty nie chciałeś, abym się z James spotykała.
- Tak wiem o tym, ale zrozumiałem że on cię kocha, a dla ciebie to jest ważne. Pierwszy chłopak musi być.. niesamowity. Wiem jaki on jest, może nie lubi imprez, ale lubi dziewczyny. Non stop miał jakąś inną.. Boję się tego że cię zrani i zostawi, co u niego jest możliwe.
- Zrozum, jeśli mnie zrani to pożałuje, wiesz jaka ja jestem.
- Oj.. Wiem i lepiej z tobą nie zadzierać.
- Mam pytanie.. - powiedziałam po chwili. - Nie masz nic przeciwko, jeśli bym się spotykała z Jamesem? - musiałam zapytać go o zdanie.. Jest moim kuzynem, najbliższą osobą, którą na razie mam..
- Jeśli będziesz szczęśliwa to przeżyje. Liczy się twoje szczęście. Szczerze wolałbym, żeby się  z nim nie spotykała. Boję się o ciebie.
- Masz jakieś „ale”, zawsze tak jest.
- Jedno mam.. Żebyś później nie mówiła, że cię przed nim nie ostrzegałem.
- Zgoda. Mogę ci to obiecać. A i jeszcze mogę ci obiecać, że nie będę z nim chodzić, aż nie ukończę pełnoletność Polskiej, czyli 18 lat - popatrzyłam na zegarek. 9:58 - Słuchaj muszę uciekać. Samolot mam za godzinę i muszę się śpieszyć.
- Może cię odwiozę?
- A przyjechałeś samochodem?
- Nie, ale moglibyśmy podejść pod dom. Nic by ci się nie stało.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jeszcze mnie zobaczą.
- Nie bój się - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Czułam się tak jak 11 lat temu, zabawa na świeżym powietrzu z Kendallem. Cudowny rok..

***************************************
Taki nijaki, ale jest :)