27/12/12

Rozdział XXXVI


Nelly ;* "I dobrze, że jej mama dobrze przyjęła ten tekst ;)" Powiem ci tak.. Czy dobrze, to się okaże.
Pati "Ma być z Jamsem! Ma za niego wyjść i mieć dzieciarnie! Na umrzeć jako stara babcia! Ja tak mówie! xddd" Nie rozpędzaj się xD No.. coś mogę spełnić ;)
~Justme "Mam nadzieję, że nie spieprzysz wszystkiego w ostatnim momencie!!! Znając ciebie, to nigdy nic nie wiadomo ;P" Przecież mnie znasz xD
sabgli "i Carlos ma rację z tymi dziećmi! ja tu nic nie sugeruje...chociaż...może troszkę..." Hahahah no jeszcze ze mnie puszczalską zróbcie xD 
Julia "ale ej No na serio gdzie Laura ??? :O Kenny sam ! Trza mu kogoś przywieźć z Polski " Nic nie trzeba.. Wszystko się za niedługo uformuje i będzie dobrze.
LiluŚka uŚka "Kendall jest taki troskliwy że aż chce go wymienić zamian za Lukasa ...xdd albo nie... bo w sumie to bym miała przerąbane :S a Lukas to jest takie ni pokapowane dziecię :D" Hahah jak tam chcesz, ja Kendalla będę broniła i tak łatwo go nie oddam :P
****************************

                Obudziłam się po godzinie 6.. I za nic nie mogłam usnąć.. Postanowiłam się przejść.. Wstałam, zeszłam na dół zjadłam śniadanie, ubrałam kurtkę, buty i wyszłam na miasto.
                Cisza.. Spokój.. To co kochałam  najbardziej. „Brakuje mi tylko kogoś u boku..” pomyślałam i jak na złość koło mnie znalazła się Halston.
- Zostaw mojego Jamesa spokoju..  – powiedziała.
- Twojego Jamesa, tak? Jakoś mi się nie wydaje żeby on był twój..
- To uwierz.. Nie lubię taki zdzir które wtrącają mi się w życie..
- Ja ci się nie wtrącam.. Daj Jamesowi wybrać, to wolny kraj.
- On i tak wybierze mnie. Jestem od ciebie ładniejsza i lepsza.
- Jasne.. Nie chcę się kłócić, wiesz? Ale zrozum.. James sam musi wybrać.
- Zobaczymy.. – powiedziała i odeszła..
- Co ona znów kombinuje? – spytałam sama siebie. Nagle wyciągnęła telefon, pogadała przez chwilę, spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
                Zaczynam jej się na serio bać.. Ciekawe co tym razem wymyśli.. Mam nadzieję, że mi nic nie zrobi. Tak wiem.. Może Hal nie jest taka zła jaką udaje, ale już czasami przesadza.. Jak można być tak zakochanym w jednej osobie.. Rozumiem szczerą, prawdziwą miłość, ale nie coś takiego..
                Długo jeszcze pochodziłam po sklepach, ale jak zawsze nic mi się nie podobało. Postanowiłam, że wrócę do domu. „Im szybciej, tym lepiej” pomyślałam. Wyciągnęłam telefon, który dostałam od Jamesa był wyłączony.. Jak zawsze nie naładowałam baterii.. Starość nie radość, po prostu zapomniałam.
                Dni jak zawsze chłodne, co nie dziwi mnie, gdy mamy śnieg.. Ale chociaż tyle, że cieplej niż w Polsce.. Zawiązałam szalik i poszłam w stronę domu.
                Po cichu weszłam do domu, a później do pokoju gdzie spałam z Jamesem.. Chłopak już nie spał, siedział na łóżku trzymając telefon w ręce.
- Ang.. Boże bałem się, że coś ci się stało.. – powiedział przytulając mnie.
- A czemu miało mi się coś stać? – spytałam.
- Miałem dziwne przeczucie..
- Spoko, wszystko ok – powiedziałam siadając na jego kolanach – Oprócz tego że Sage mnie znów denerwuje..
- Czego chciała tym razem?
- Że jesteś jej i wcześniej czy później i tak będziecie razem..
- Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie.
- Ja o tym wiem, ona chyba nie.
Ściągnęłam kurtkę i buty, weszłam pod kołdrę.. Myślałam, że jeszcze się prześpię, ale nic z tego.. James non stop mi dokuczał.. Najpierw dźgał mnie w bok, a potem łaskotał jak szalony. Chyba miał nadzieje, że mnie tym rozbawi....
- James błagam dość już ! – śmiałam się jak wariatka.. Moja wina, że mam łaskotki?
- Nie ! Jesteś moja i mogę robić co chcę ! – chłopak siedział mi na nogach żebym nie mogła się ruszać, okropny..
- No chyba śnisz.. – zaśmiałam się próbując go zepchnąć.
- O tobie? Codziennie.
- Kochanie.. zasłodzisz mnie na śmierć..
- Oj, to źle.. Już nie będę
- Ale czemu nie?
- Bo chcę cię mieć na wieczność.. – powiedział chłopak i delikatnie mnie pocałować.
- Jaaames..
- Proszę?
- Jeszcze.. Całuj mnie dalej.. – James się uśmiechnął, chciał mnie znów pocałować, ale ktoś nam przeszkodził...
 - Weźcie się nie liżcie, bo się zjecie jeszcze.. – powiedział Kendall wchodząc do naszego pokoju..
- Kendall hahahha idź ty.. – powiedziałam, a on spojrzał na nas dziwnie.
- Bez gwałcenia mi się tu.. – powiedział i wyszedł. Lecz po chwili wrócił i dodał – I’m watching you..
- Idź już gaduło ! – James rzucił w jego stronę poduszką, ale Kendall zdążył zamknąć drzwi. – Zazdrośnik
- Mi to mówisz? – zaśmiałam się – Po co on w ogóle tu przyszedł?
- Wziął album ze zdjęciami..
- Ehh.. Tęskni za Laurą.. Biedaczek..
- Nie dziwię mu się.. Ale Laura sama sobie jest winna.. Nie może tak nikogo oskarżać bezpodstawnie.
- O czym ty mówisz?
- Ty nic nie wiesz..? Oskarżyła Victorię, że jest przeciwko nam..
- Vic?! Jak ona może?
- Wiesz co.. Victoria ostatanio zachowuje się dziwnie.. Tylko Carlos i Kendall tego nie zauważają..
- Ja dawno Laury nie widziałam.. Nie wiem. Może.. Poszłabym porozmawiać z Kendallem?
- Jak uda ci się wyjść to ok.. – uśmiechnął się chłopak.
- Nie ma sprawy – zrzuciłam go na ziemię, pocałowałam w policzek i wyszłam.
Udałam się do pokoju Kendalla.. Zapukałam i weszłam.
- Mogę? – spytałam. Kendall leżał na łóżku i oglądał zdjęcia.
- Co? A tak.. Wchodź.. – chłopak był przybity.. A jeszcze to, że zbliżyliśmy się do siebie z Jamesem jeszcze bardziej go dobiło.
- Słyszałam od Jamesa, że pokłóciliście się z Lari o Victorię.. – powiedziałam siadając obok niego.
- Tak.. Ale ja jej nie wierzę.. Wydaje mi się że Laura dalej jest zła o tą dawną historię..
- O jaką historię? – zapytałam.
- Victoria kiedyś się do mnie przystawiała.. Ale ja jej nie chciałem.. Choć Laura uważa, że coś miedzy nami się zdarzyło.. Jeszcze jak zacząłem Vic ostatnio bronić, to już była masakra. Dlaczego się wyprowadziła.. Nie mam już siły, ale.. ale za nią tęsknie.. – powiedział chłopak i wtulił się w poduszkę.
                Zrobiło mi się go żal. Znów.. Biedny chłopak.. Nigdy nie miał szczęścia u kobiet. Ale.. Muszę mu pomóc. To w końcu mój brat. Coś muszę zrobić..
- Opowiedziałbyś mi co robi takiego Vic, że twoja dziewczyna tak myślisz?
- Po pierwsze:  Już nawet nie wiem czy ona jest moją dziewczyną. Po drugie: Naprawdę nic nie robi ! Ja tego nie widzę..
- Aha.. James mówił, że się dziwnie zachowuje..
- Wszyscy coś do niej mają.. Tylko ja tego nie widzę..
- .. I Carlos też nie.
- Jak jesteś ciekawa co takiego robi to zapytaj Jamesa. Ja ci naprawdę nie powiem.
- Spoko.  Zapytam – ucałowałam go w policzek i wyszłam.
                Jeśli Laura coś do niej ma, to niech ona sama mi powie co się takiego dzieje.. Weszłam do pokoju, oznajmiłam Jamesowi że wychodzę i zeszłam na dół.
                Ubierając buty, usłyszałam głos Victorii:
- Tak.. Nie bój się, nic się nie dzieje.. Laura już nic nie powie.. Nie.. Nikt się nie domyśla. Dobra. No.. Spoko.. Ok.. Pa -  i rozłączyła się..
Wyszła do pokoju i spojrzała na mnie.
- Długo tu siedzisz? – zapytała.
- Nie. Dopiero przyszłam.
- A to spoko.. – i poszła na górę. O co może chodzić?
                Szybko się ubrałam i wychodząc zadzwoniłam do Lari..
- Hejka – powiedziałam gdy odebrała.
- Cześć.. Co tam? – spytała ziewając.
- Obudziłam cię?
- Nie.. Nudzi mi się po prostu.. Po co dzwonisz?
- Sluchaj.. Muszę z tobą porozmawiać.. Jestem w LA.. Mogę do ciebie wpaść? – spytałam.
- Wow. Możesz.. Mieszkam niedaleko domu chłopaków.. Dwie przecznice dalej. Mały, brązowy domek. Poznasz od razu..
- Spoko. Będę za 10 min.
                Rozłączyłam się i czym prędzej poszłam do Nevadi. Musiałam z nią pogadać.. Po prostu musiałam..
                Stanęłam przed drzwiami domu i zapukałam kilka razy.. Drzwi otworzył mi jakiś chłopak.. Wysoki brunet, bez koszulki.. Czyżby Laura znalazła sobie kogoś innego?
- Hej.. Jest Laura? – spytałam.
- Siora ! Ktoś do ciebie ! – krzyknął chłopak i udał się z powrotem na górę.
- Siora.. ? – spytałam sama siebie.
- Cześć Angel – dziewczyna delikatnie mnie przytuliła. – Poznałaś już mojego brata?
- Brata?
- No tak.. David ! – krzyknęła dziewczyna – Chodź poznaj Ang !
- Muuuuszę..? – spytał chłopak schodząc na dół.
- Tak – chłopak podszedł do nas. – Angel to jest David, David to jest Angel.
- Miło cię poznać – powiedziałam.
- Mi ciebie również – chłopak się uśmiechnął.
- Idź spać – powiedziała Laura. – Musisz się wyspać przed pracą.
- Tak jest..  – powiedział i rzucił się na kanapę.
- Hahahha – zaśmiałam się. – Fajnego masz brata
- Dzięki. Chodź do kuchni.
                Usiadłam przy stole w kuchni i zaczęłam rozmawiać z Laurą.
- Słuchaj.. Przyszłam tu żeby się ciebie zapytać o co chodzi z Vic.
- Ona jest jakaś dziwna.. Jak jest Carlos to zachowuję się w ogóle inaczej.. A jak go nie ma w pobliżu to gada non stop przez komórkę.
- Dziś gadała z kimś.. Mówiła że ty już nic nie powiesz, że nikt się niczego nie domyśla i takie tam.
- No właśnie.. Zachowuje się strasznie dziwnie.
- Ja się boję, żeby czegoś głupiego nie zrobiła..
- Ja też.. A skąd ty w ogóle znalazłaś się w La?
- Logan był taki mądry i mnie tu przyciągnął swoimi metodami.. A co z Kendallem? Nawet nie wiesz jak on za tobą tęskni..
- Wiem.. Ja także.. Ale.. Ale co mam zrobić jak boję się że Vic może mi coś zrobić.. Za dużo wiem..
- Za dużo? To co jeszcze wiesz?
- Ona coś knuje.. Widziałam u niej w pokoju jakieś plany, mapy.. Po co jej to w ogóle nie wiem.. Stała się inna.. Od czasu kiedy..
- Tak?
- Przyszedł do nas jakiś chłopak. Najpierw rozmawiał z Hal, a później z Vic.. Nie wiem co oni kombinują.. Naprawdę nie wiem. Widziałam, że Vic się go boi.. O co może chodzić?
- Mnie się pytasz? Nie było mnie tu..
- To wszystko staje się dziwaczne.. Musimy się dowiedzieć o co chodzi..
- Kiedyś się na pewno dowiemy. A teraz mam do ciebie prośbę..
- Słucham.
- Wróć do nas.. Albo chociaż spotkaj się z Kendallem.
- Dobrze.. Spotkam się z nim.
- Dziękuje ci - przytuliłam ją mocno. - A teraz cię przepraszam, ale muszę wracać.. James pewnie się nie pokoi..
- Jesteście razem?
- Nie.. Jeszcze nie.
- To życzę wam powodzenia - dziewczyna się uśmiechnęła. - Pa 
- Cześć ! - krzyknęłam i wyszłam..