Tak jak obiecałam rozdział jest.. Następny pojawi się za około 2 tygodnie, jeszcze dokładnie nie wiem.. Za wszystkie grzechy serdecznie żałuje, poprawić się obiecuje xD
A teraz ogłoszenia parafialne.. http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/ i http://www.mojatotalnaporazka.blogspot.com/ warto wejść.. Naprawdę polecam :)
A teraz ogłoszenia parafialne.. http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/ i http://www.mojatotalnaporazka.blogspot.com/ warto wejść.. Naprawdę polecam :)
*****************
Grudzień..
Chyba jeden z najgorszych miesięcy w moim życiu..
Ale
najpierw co się zdarzyło w listopadzie, oczywiście Kendall miał urodziny,
złożyłam mu życzenia, ale nie pojechałam. Nie mogłam..
Sprawy klasowe są o wiele
gorsze.. Pierwszą sprawą jest to, że moja wychowawczyni nie podjęła się
wycieczki, na którą muszą wszystkie klasy jechać.. Ale za to moja pani od
angielskiego bardzo ładnie poproszona, zgodziła się jechać z nami.. Kierunek
New York City.. Super, ale szkoda, że nie Los Angeles, ale jakby tak pomyśleć, to i nawet lepiej. Wycieczka będzie trwała 2 tygodnie.. Jedziemy tam w kwietniu,
jak dożyjemy. Po drugie, panienka Agnieszka znów mnie denerwuje.. Tak bardzo
chciała jechać do LA, żeby mnie zbłaźnić, że prawie pani Karska się zgodziła..
Dobrze, że ja mam u niej więcej do powiedzenia, ale powiedziała, że jeszcze się
zastanowi. Następnie Aga rozpuściła plotkę, że jestem w ciąży i nauczyciele nie
dają mi spokoju.. Pytają z kim? Który miesiąc? I takie tam. Kiedyś tą małpę zabiję, obiecuje. A i jeszcze jedno.. Jakoś to sobie wszystko przetrawiłam, że
jestem córką mojej cioci.
Ostatnia
i najważniejsza sprawa, którą nie chciałabym przeżyć jeszcze raz, a to wszystko
zaczęło się tak..
Właśnie skończyłam ostatnią lekcję o 14:25..
Jutro już nie mamy lekcji.. WOLNE !
Święta, super.. Cieszę się, że spędzę trochę czasu z moją rodziną.. Dłuższego
czasu, ale szkoda, że nie mogę jechać do chłopaków.. Tak bardzo za nimi tęsknie.
Wracam
dziś do domu z Mateuszem.. Ani Olgi, ani a Ali nie było dziś w szkole.. Szkoda, nie miałam z kim
rozmawiać..
- Jakie plany na święta? – spytałam.
- Pewnie znów wyjadę w ciepłe kraje.. A ty?
- Rodzinne święta w
domu..
- Też bym chciał..
Nie zdążyłam
nic odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon.. LAURA.. Co ona może chcieć?
- Hej – powiedziałam.
- Cześć.. – powiedziała przez łzy..
- Laura, co jest? – spytałam.
- Kendall.. On..
- Spokojnie, powoli.. Co się stało Kendallowi?
- Jest w szpitalu! – zamurowało mnie, telefon wyleciał mi z
ręki i rozpadł się..
- Co jest? – spytał Musiał, gdy zobaczył łzy na moich
policzkach..
- Kendall jest w szpitalu.. – powiedziałam i wtuliłam się w
chłopaka..
- A wiesz co się stało? – spytał.
- Nie.. Muszę tak jechać ! – powiedziałam wycierając
policzki..
- Do Los Angeles?!
- A gdzie? Nie mogę go tak zostawić..
- Pojadę z tobą..
- Mateusz nie.. Nie będę cię naciągać na taki wydatek.
- Nie mów nic.. Jesteś moją przyjaciółką, nie zostawię cię, a tak naprawdę to wolę z tobą jechać niż znów grzać się na jakimś głupim hamaku. Jesteś dla mnie ważna..
Podjechaliśmy
pod dom Mateusza, on się spakował, wziął pieniądze i co najważniejsze
sprzeciwił się WRESZCIE mamie, która nie pozwoliła mu jechać.. Później pojechaliśmy
do mnie zrobiłam, co musiał. Wytłumaczyłam mamie, że nie mogę w takiej sytuacji
zostawić Kendalla. Oczywiście nie za bardzo podobał jej się ten pomysł, ale co
ja poradzę?
Za
godzinę byliśmy już w samolocie.. Gdyby nie Mateusz jechalibyśmy dopiero jutro,
ale on – jak to on – ma znajomości.
Przez
większość czasu przegadaliśmy, kochałam spędzać z nim każdą wolną chwilę. Jest moim
przyjacielem, kocham go za to, że nie zostawił mnie w potrzebie.. Nawet nie
wiem kiedy minęły te wszystkie godziny.. Wiem, że spałam, ale nie wiem ile..
Bez
problemów wylądowaliśmy, zabraliśmy bagaże i podjechaliśmy pod dom chłopaków..
- Jak tu pięknie.. – powiedział delikatnie uchylają usta ze zdziwienia.
- Wiem.. Nie zmieniło się tu nic – uśmiechnęłam się.
Weszliśmy
do środka, nikogo nie było.. „Pewnie w
szpitalu” pomyślałam. Zaniosłam swoje rzeczy do pokoju, w którym tamtym
razem miałam spać..
- Chyba będziemy musieli razem spać – powiedziałam. – Nie ma
innego wolnego pokoju.
- Przesadzasz.. Pójdziesz do Jamesa, będziesz spała z nim, a
ja będę miał łóżko – zaczął się śmiać.
- Nie żartuj sobie z jego uczuć..
- Z jego? A ty nic do niego nie czujesz?
- Do twojej wiadomości.. – odetchnęłam głęboko – Czuje,
kocham go, lecz mu tego nie powiem.
- Ciekawe dlaczego?
- Kendall jest teraz najważniejszy.. – jak to ja zasłaniałam
się czymś lub kimś żeby nie powiedzieć prawdy.. Nie powiem Jamesowi, że go
kocham, bo nie potrafię.. Boję się, jak to ja.
Zadzwoniłam
do Logana, do niego miałam zaufanie.. Mogłam go o wszystko prosić i wiedziałam,
że mnie nie wyda.
- Hejka Logiś.. Gdzie jesteś? – spytałam.
- W szpitalu, a co?
- Jaki adres? Jestem w LA, ale mnie nie wydaj..
Podał
mi adres.. Nie było daleko, za 10 minut – piechotą – byliśmy z Mateuszem na
miejscu.. Spytaliśmy się lekarza, gdzie może leżeć Kendalla..
- Sala 203, drugie piętro – powiedział lekarz.. Hehe dr.
Marrone, ja to mam do niego szczęście.
- Dziękujemy.. –
powiedziałam.
Pobiegłam
pod salę, którą podał mi lekarz.. Gdy zobaczyłam w jakim stanie jest Kendalla,
rozpłakałam się.. Nikogo pod salą nie było.. Dopiero później przyszedł Logan.
- Co mu się stało? – spytałam, przytulając się do Mateusza.
- Byliśmy na imprezie, trochę wypiliśmy.. Laura powiedziała
kilka słów za dużo i się pokłócili.. Kendall wracał do domu samochodem i się zderzył
czołowo z innym.. Lekarz mówi, że jest dobrze. Miał szczęście, że go nie zabiło
– powiedział chłopak, dziwnie wpatrując się w mojego przyjaciela.
- O matko.. – zaczęłam płakać..
- Angel.. Kto to jest? – usłyszałam głos, który kochałam..
James.
- Przyjaciel.. – podeszłam do Maslowa i wtuliłam się w
niego.. Jego zapach, zapomniałam jak ślicznie pachnie..
- Mateusz.. – powiedział chłopak – Miło mi pana poznać.
- James, mi również..
- Jazz.. Powiedz mi, że będzie wszystko dobrze.. –
powiedziałam.
- Będzie.. Musimy być dobrej myśli – pocałował mnie w czubek
głowy. Spojrzałam w bok.. Zobaczyłam dziewczyny i Carlosa.
- Cześć.. – powiedziałam do nich.
- Cześć skarbie – powiedziała Demi.
Po
Laurze było widać, że jest załamana.. To nie była jej wina, tylko alkoholu..
Już dawno powinnam Kendallowi powiedzieć, żeby zaczął panować nad sobą, bo wiem
jaki jest wybuchowy, ale czy oj by mnie posłuchał? Raczej nie..
- Nie płacz.. Wszystko będzie dobrze – powiedziałam do
Nevadi, gdy do niej podeszłam.
- Wiem.. Ale nie powinnam się z nim kłócić..
- To nic nie zmieni, że się będziesz zadręczać – przytuliłam
ją.
Przyszedł
lekarz, powiedział że musimy wracać do domu, bo i tak to nic nie da, że tu
siedzimy.. Byliśmy posłuszni, zrobiliśmy to co nam kazano.
Oczywiście
nie poszliśmy spać, oprócz Laury.. Chociaż reszta powinna się przespać, bo
przecież byli na imprezie, a wiem jak tam się baluje to białego rana..
- Po co z nim przyjechałaś? – spytała Victoria.
- I kto to w ogóle jest? – spytała się Demi.
- To mój przyjaciel, nie chciał mnie zostawić..
- Fajny.. – powiedziały obydwie.
- A mogłybyście mnie tak kochane przestać obgadywać? – spytał
chłopak.
- Hmm.. Pomyślmy.. NIE – uśmiechnęłam się.
- O ja ci tu dam ! – zaczął mnie gonić, od razu poprawił mi
się humor.
Dogonił
mnie i przewrócił na ziemię.. Usiadł na mnie i zaczął łaskotać.. Zawsze to
samo, jak ja tego nienawidzę.
- Zostaw ! Proszę ! – śmiałam się, aż mnie brzuch bolał, a
James patrzył na mnie z taką złością w oczach..
- Jak przestaniecie mnie obgadywać.. – powiedział spokojnie
chłopak.
- Przestaniemy.. – powiedziała Lovato – Tylko już ją zostaw,
bo się udusi.
Mateusz
zrobił to, o co Demi go poprosiła.. On wiedział, że mam takie łaskotki, że się
nie powstrzymam od śmiechu, musiał to wykorzystać przeciwko mnie.
- Dziękuje.. – powiedziała podnosząc się z ziemi.
Popatrzyłam się po pokoju..
Jamesa już nie było..
- Gdzie James? – spytałam.
- Poszedł do pokoju.. – powiedział Logan.
- Wyglądał na wściekłego.. – powiedziała Knight.
- Pójdę do niego zajrzeć..
Udałam
się do pokoju Jamesa.. Drzwi były otwarte, delikatnie nacisnęłam na klamkę i
zajrzałam do środka.. James właśnie się przebierał.
- Mogę? – spytałam.
- Zależy po co – powiedział oschle nawet nie patrząc się w
moją stronę..
- Porozmawiać..
- Wejdź, ale szybko mów o co ci chodzi, bo chcę się
położyć.. – powiedział takim tonem, jakby mi robił łaskę..
- Słuchaj koleś.. – teraz się zdenerwowałam. – Zachowujesz
się jak baba !
- Nie obrażaj mnie ! – stanął naprzeciwko mnie.
- Ty o wszystko się obrażasz !
- A co mam robić, jak flirtujesz na moich oczach z tym
palantem?! Niech idzie na dziwki, a nie ciebie podrywa ! – teraz przesadził,
uderzyłam go w twarz, ale nie pomyślałam, że mi odda.. Policzek piekł mnie
niemiłosiernie, wiedziałam że dostałam po twarzy z własnej winy, ale nie
wiedziałam, że może mnie uderzyć..
- Przesadziłeś.. – powiedziałam ze łzami w oczach, masują
obolałe miejsce. Wybiegłam z pokoju.. Usłyszałam tylko ciche "Nie chciałem..", dla mnie w tym momencie nic nie znaczące..
Usiadłam
na schodach i zaczęłam płakać.. Bolało, wiedziałam że jego też, ale nikt nie
będzie obrażał moich przyjaciół..
- Co jest? – spytał Logan.
- Nic.. – podniosłam głowę..
- Co to jest? – spytał Carlos dotykając bojące miejsce na
mojej twarzy..
- Ałł.. Nic.
- Uderzył cię? – spytała zdziwiona Demi. Dlaczego ona musi
wszystko wiedzieć?! Zaczyna mnie to już denerwować, naprawdę.
- Oddał mi..
- Palant.. – powiedziała Victoria.
- Nie obrazicie się, jak pojadę z Mateuszem do Izy i Josha ?
Że tam się przeprowadzimy na te kilka dni.. – spytałam..
- Oczywiście, że nie – powiedział Logan. – James nie może
cię krzywdzić.
- Nie skrzywdził mnie.. Oddał mi tylko – broniłam go,
przecież go kochałam..
- Jakby cię kochał, to by ci nie oddał ! – krzyknęła Demi.
- Jakbym ja go kochała, to bym go nie uderzyła ! –
powiedziałam. – To znaczy, że go nie kocham i nie pokocham.. – oczywiście to
nie była prawda.. Kochałam Jamesa całym sercem, nie potrafiłam się na niego
gniewać.. Ale jak chodzi o moich przyjaciół, zrobię wszystko, nawet skoczę w ogień – Chodź Mati..
Wszystkie
rzeczy zostawiłam u BTR..Podjechaliśmy pod dom Izy i Josha.. Zapukałam w drzwi,
otworzył mi Josh..
- Angelika ! – przytulił mnie.. – Co ty tu robisz?
- Przyjechałam, Kendall jest w szpitalu..
- Biedaczku.. – spojrzał na Musiała. – A on co tu robi?
- Nie miej do mnie urazy.. Byliśmy młodzi i głupi,
wybaczysz? – spytał. Josh i Mateusz nie za bardzo się lubili.. Tak szczerze, to
wcale. Zawsze się kłócili, Mateusz go wyzywał, a Josh się z nim bił.. Dlatego
Croven wyjechał.. Mama miała z nim za dużo problemów wychowawczych..
- Jeśli obiecasz, że nie będzie tak jak dawniej.. –
powiedział Josh.
- Zgoda – podali sobie ręce..
Weszliśmy
do środka, Josh i Mateusza zaczęli rozmawiać, a ja poszłam na górę zobaczyć do
Izy..
- Cześć.. – powiedziałam cicho..
- Hej.. – powiedziała dziewczyna.. – Co tu robisz?
- Kendall jest w szpitalu i muszę się gdzieś zatrzymać..
- A co mu się stało?
- Miał wypadek, ale wyjdzie z tego.. Mam taką nadzieję.. Jak
się czujesz?
- Dobrze, 7 miesiąc ciąży robi swoje..
- Kiedy masz termin?
- Początek, lub środek lutego..
- To już niedaleko..
- Wiem, boję się strasznie.. Nie wiem jak sobie poradzę..
- Wierzę w ciebie.
Długo
rozmawiałam z Izą, aż wreszcie usnęła.. Josh i Mati rozmawiali dłużej niż my. Moje
przeczucia się sprawdziły.. MUSIAŁAM SPAĆ W JEDNYM ŁÓŻKU Z MATEUSZEM..
Zastrzegłam sobie „prawa autorskie”,
że jeśli mnie dotknie to pożałuje, a on wie że ze mną nie wolno zadzierać..
*****************
Tak wiem.. Trochę dziwny rozdział.. Wiem, że James nigdy by nie uderzył dziewczyny, ale.. właśnie, ale musiałam jakoś to napisać.
Co myślicie o Mateuszu? Miły, sympatyczny i pomocny? Czy może ukrywający prawdę o sobie chłopak który namiesza w życiu Angeliki i Jamesa? Piszcie w komentarzu :)