09/08/12

Rozdział XXI


Za krótkie mi to wyszło, ale to się nazywa.. brak weny -.-
**************************************************

                Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Jak zawsze zapomniałam zasunąć firanki.
                Wstałam i podeszłam do okna. Piękny, słoneczny dzień.. Wiśnia przy moim balkonie, jak zawsze pięknie wygląda.. Eh, właśnie jak zawsze.. Zapomniałam, jak tu jest pięknie.
- Nie ważne co się stało, zawsze muszę być sobą – powiedziałam po cichu. – Ale czemu zawsze mi się przydarzają takie rzeczy?
                Usiadła na łóżku i znów zaczęłam myśleć o tym wszystkim, co się wydarzyło w ciągu ostatniego miesiąca..
- Najpierw zakochany Adrian, później James.. Teraz dowiaduję się, że rodzice nie są moją biologiczną rodziną.. Dziwne jest moje życie, naprawdę. Ale muszę wytrwać, obiecałam to Loganowi.. Ale co z Kendallem? Wcześniej czy później będę musiała powiedzieć mu, że nie jestem jego prawdziwą kuzynką.. Boję się jego reakcji.. Tyle razy mi pomógł, a ja będę musiała mu wyznać prawdę. Nie mam siły na to wszystko. Nie jestem taka silna, jaką udaje.. – zaczęłam płakać.. Po chwili jakoś się powstrzymałam od płaczu, lecz nie było to łatwe.. Zawsze udaje silną, ale jestem słaba, nawet bardzo.. Za bardzo, to moja wada.
                Wstałam wzięłam ubrania, udałam się do łazienki, przebrałam się, wróciłam do pokoju.. Wzięłam telefon do ręki, chciałam go włączyć.. Ale nie musiałam, był już włączony, a na wyświetlaczu zobaczyłam coś, co mnie zdziwiło..
- Co? – powiedziałam, gdy zobaczyłam ile mam nieodebranych połączeń, było ich około trzydziestu i dwie nieodczytane wiadomości.. – Kto mnie jak lubi? – spytałam sama siebie..
                Odblokowałam telefon i przeszedł mnie dreszcz, wiadomości były od Jamesa, jak i dwadzieścia nieodebranych połączeń.. Dwa połączenie – Carlos, a pozostała cześć – Kendall.
- Martwią się o mnie? – trochę mnie to zdziwiło. Zaczęłam czytać wiadomości. Jedna o treści:

„Wszystko w porządku? Nie odbierasz, martwimy się..
James ”

A druga:

„Jeśli nie odpowiesz, to przyjadę do Polski, zobaczyć czy wszystko ok.. Jestem stanowczy.. A może ci się coś stało? Boję się o ciebie mała.. Wiesz, że mi na tobie zależy..”

- Wow – powiedziałam sama do siebie – Czy każdy musi się o mnie tak martwić? - odpisałam na sms-a.

„James, u mnie wszystko w porządku, nie musicie się martwić.. Doleciałam bez problemów. Rodzice się cieszyli na mój widok. Pozdrów wszystkich.. Kocham was <3”

                Wysłałam.. Usiadłam na łóżku i jeszcze raz zaczęłam czytać wiadomość od Jamesa..
- Wiesz, że mi na tobie zależy.. – powtórzyłam ostatnie zdanie z sms-a. – Czyli naprawdę mnie kocha.. – uśmiechnęłam się. – Może powinnam mu dać szanse? Jeszcze się nad tym zastanowię..
                Tak wiem.. Okropna jestem, ale zrozumcie, moje życie do tych wakacji, było idealne. Idealna rodzina, znajomi, szkoła, praca.. Cóż więcej chcieć.. Ja potrzebuję chłopaka, który będzie mnie kochał, szanował.. Czyli takiego idealnego. Więc muszę się zastanowić, czy James jest tym właściwym. Dla niektórych może to banał, chodzę z kimś, albo nie. Ale dla mnie to skomplikowana sprawa..
                Położyłam telefon na szafce i zeszłam na dół.. Rodzice siedzieli przy stole i jedli śniadanie.. Tata pewnie jak zawsze idzie dziś do pracy. „Ktoś musi w tym domu pracować, abyście mogli leniuchować” zawsze to powtarza, a mnie to irytuje..
- Cześć córciu, jak się spało? – spytała mama. Była miła jak zawsze, ja też będę musiała spróbować.
- Dobrze, nawet bardzo - uśmiechnęłam się.
- Miałaś nam powiedzieć, jak ci było w LA – powiedziała Kala, która schodziła z góry za nią szła Daga.
- Normalnie.. Mieszkałam u Josha, poznałam BTR i ich dziewczyny..
- Fajnie było? – spytała mama.
- Spoko. Chciałabym tam wrócić..
- Może będziesz miała szansę? – powiedziała Daga.
- Może.. Cieszyłabym się..
- My nie chcemy, żeby wyjeżdżała.. – powiedziała mama, miałam ochotę jej powiedzieć, że mnie to nie interesuje, ale się powstrzymałam.
- Obiecałam im.. A nauczyliście mnie, że obietnic trzeba dotrzymywać.
                Rodzice się już nie odezwali.. Zjadłam płatki z mlekiem i wróciłam na górę. Słyszałam jak tata wychodził do pracy, krzycząc: „Wrócę o 23, nie czekajcie na mnie..”.. Cały tata..
                Zastanawiając się głębiej na tym co się stało, mam żal do rodziców, że mi nie powiedzieli, że jestem adoptowana, ale to nie zmieniał faktu, że mnie wychowali, na taką osobę jaką jestem.. Bystrą, miłą, sympatyczną.. Tak mi się wydaje.. Ale moim zdaniem, nie powinni tego ukrywać.. To nie uczciwe.
                Usiadłam przy biurku, włączyłam laptopa, weszłam na Twittera.. Jedna rzecz mnie zdziwiła. Zdjęcia.. Zdjęcia wystawione przez Jamesa, na Twitterze.. Byliśmy tam wszyscy uśmiechnięci.. A ja nawet nie wiem, kiedy on to zrobił.. A pod spodem napis „Będę młoda tęsknił..<3”, słodkie.. Odpisałam mu „Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo..” ,bo taka była prawda.. Skończyły się te wakacje,  zakończyła się ta przygoda, wycieczka do Los Angeles, gdzie w ogóle nie chciałam jechać.. Ale dziękuje rodzicom, że mnie tam wysłali..
Wszędzie gdzieś były nasze zdjęcia.. Jak nie u Carlosa, to u Victorii.. U Kendalla, to i też u Laury.. A najlepsze zdjęcia znajdowały się u Demi i Logana.. Ale te u Jamesa, też były słodkie..
- Co to!? – krzyknęłam, gdy zobaczyłam moje zdjęcia i Jamesa.. Całowałam go w policzek, a ta cholera wstawiła to na Twittera.. Obiecał, że nie wstawi, ale jeszcze podpisał to zdjęcie tak: „Ile tym oddał, żebyś jeszcze raz mnie pocałowała..” – Teraz to już na 100 % cię zabiję.. – uśmiechnęłam się.
                Wiecie.. Może zdjęcie było spoko, ale wiedziałam, że teraz nie będę miała spokoju w szkole.. Wszyscy w klasie mają Twittera, wiele koleżanek się interesuje tym, aby mnie zbłaźnić przed całą klasą.. Teraz mam już przekichane..
Ale komentarze od zazdrosnych fanek też były spoko.. „Jak możesz dotykać naszego Jamesa?!”, albo „Ty szmato, pożałujesz tego..”. Spoko, nie? Normalnie, KOCHAM TO !
Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że znów mam wiadomość.. Znów od Jamesa.

„Myśleliśmy, że coś ci się stało.. Więcej razy nam tego nie rób.. My też cię kochamy..
James ”

- Czemu jego słowa doprowadzają mnie do SZALEŃSTWA? – uśmiechnęłam się.. - Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
                Przez cały dzień nie robiłam nic.. Oglądałam zdjęcia na Facebooku, Twitterze i innych stronach, na których byłam zalogowana.. W ciągu tych dwóch miesięcy, dostałam wiele wiadomości z pozdrowieniami itd. Cieszyłam się, że ktoś jeszcze pamięta o starej koleżance.. Zostawiłam ich bez pożegnania, a oni i tak pisali. I za to ich kocham..

**********************
Następny nudny rozdział, mi się nie podoba, a wam?