17/08/13

Rozdział LXIV


Wi-wi-wi-witajcie :D
No dzisiaj dodaje rozdział trochę wcześniej, bo wyjeżdżam... Tak, znów -,- No nie chcę, ale muszę. Jadę do babci. Znając moją mamę to trochę to potrwa, ale zobaczymy xD
Nie chce was zaniedbywać, ale nie wiem jak będzie z rozdziałem 25.08... Wgl nie wiem co będzie dalej, bo mam strasznie dużo do zrobienia, a teraz jeszcze nowa szkoła D: Licealistka się kłania haha xD Na wydział matematyczny, a miał być polonistyczny o.O Fajnie, nie? xD Ciekawe jak sobie poradzę... No bo sama nie wiem xD
Założyłam nowego bloga: www.wholookslikeanangel.blogspot.com. Serdecznie na niego zapraszam :)
I miłego czytania :D 
*****************

- Nie wiem co z was za policja ! – krzyknęłam, gdy składałam skargę, po raz kolejny, na Adriana i Sage.
- Oni to Stany, my to Polska. Nie możemy nic zrobić – powiedział policjant.
- Czyli mogą przyjechać, zabić mnie, a to nie jest wasza sprawa? – syknęłam.
- Niech pani nie przesadza.
- Ja przesadzam? Ja? Nie rozumiem od czego wy jesteście !
                I zostałam wyrzucona.. Żeby nawet prawdy nie można było powiedzieć. Szczyt wszystkiego. Nawet nie można poprosić o pomoc. A chyba od tego są, co nie? Powinni pomagać, a oni nie robią nic. Nie wiedziałam co mogę zrobić więcej.. Policja nie chce zrobić nic, a ja.. Ja bałam się o własne życie.
<Z perspektywy Jamesa>
                Halston nie daje mi spokoju.. Dowiedziała się o ciąży Angel i teraz truje mi dupę, że po co mi jakaś ciężarna krowa? Z chęcią bym jej coś zrobił, ale nie chce iść do więzienia za zabójstwo. Nie chce z nią gadać, ale cóż.. Muszę.
- Proszę cię, daj mi spokój – mruknąłem.
- Ona nie jest ciebie warta – złapała mnie za rękę.
- Odejdź – odepchnąłem ją i poszedłem na górę.
- Ja bym ją trzasnął – powiedział Logan, pokazując na Hal.
- Uważaj żebym ja ci nie trzasnęła – warknęła i podążyła za mną. – Angel to dziwka.. Weź to zrozum.
- Przypomnij mi dlaczego ja z tobą rozmawiam? – złapałem ją za ramiona i przycisnąłem do ściany.
- Bo musisz.. Jesteś moją najbliższą rodziną? Moim chłopakiem – uśmiechnęła się.
- Byłym i to nie moja wina, że nawet w psychiatryku cię nie chcieli dłużej niż trzy miesiące. Nikt nie może z tobą wytrzymać.
- Wypraszam sobie – oburzyła się.
- Mam kłamać? – spojrzałem w jej oczy.
- Masz piękne oczy, skarbie – zbliżyła się do mnie i pocałowała. Szybko się od niej odsunąłem.
- Muszę cię gdzieś oddać, nie wytrzymuje z tobą.
- Nie masz wyboru – zaśmiała się.
- Ależ mam.. – zrobiłem złą minę.
- Jeśli myślisz, że się boję to się mylisz.. – zaczęła kręcić oczami.
- Zobaczymy – wyszedłem szybko z pokoju. - Logan, Carlos, pilnujcie ją.. Muszę coś załatwić.
                Wyszedłem szybko z domu i pobiegłem w jedno miejsce. Wiedziałem, że to niebezpieczna dzielnica, ale musiałem coś kupić.
- Harry.. – powiedziałem cicho, kiedy wszedłem do jednego z magazynów.
- Chłopie, co ty tu robisz? – chłopak szybko do mnie podbiegł.
- Musisz mi sprzedać to, co ostatnio..
- To są narkotyki James !
- Nie interesuje mnie to, dawaj.
<Z perspektywy Angeliki>
- Mamo, już jestem ! – weszłam do domu. Ruszyłam w stronę salonu i zauważyłam, że mamy gości. – Emm.. Dzień dobry – powiedziałam po angielsku.
- Angel.. – mruknęła ciocia.. znaczy mama.. ehh.. no ciocia Kathy.
- Kendall nam powiedział, że jesteś w ciąży – powiedział wujek Kent.
- Ehh.. I? – oparłam się o futrynę.
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie – usłyszałam głos Schmidta za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. – Nie chciałem cię zranić.. Po prostu.. po prostu nie powstrzymałem się od komentarza.. Jak to ja.
- Masz tego drugi raz nie robić – przytuliłam się do niego.
- Wybaczysz?
- Bratu zawsze – uśmiechnęłam się.
- Przepraszam cię jeszcze raz.. Nie chciałem.. ale za szybko reaguje.
- Spoko – zaśmiałam się.
- Czekaj.. Mam coś dla ciebie – wyciągnął z kieszeni kopertę i mi ją wręczył. – Może za szybko, ale masz.. – zaśmiał się. Otworzyłam kopertę, a w środku była kartka dla dziecka.. z podpisem: „Od kochającego wujka Kendalla”. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
- Słodkie – pocałowałam go w policzek. – Pośpieszyłeś się.
- Wolę to zrobić wcześniej – uśmiechnął się promienie. – Mam nadzieje, że dziecko urodzi się zdrowe i że będzie szczęśliwi.
- Ale pomożesz, co nie? – zaśmiałam się.
- Jesteś moją siostrą, muszę ci pomóc. Zrobię co w mojej mocy, aby wam pomóc – pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
                Wizyta Kendalla bardzo mi pomogła. Po pierwsze odstresowałam się i dobrze spędziłam czas, a po drugie dowiedziałam się, że Hal mieszka z chłopakami.. To było trochę dziwne, ale Kend mnie uspokoił, że James ma ją tylko pilnować.. No nie wiem. Ona może udaje? Bo ponoć jest chora psychicznie.. Sama nie wiem. Trochę mnie to martwi, że mieszka z chłopakami, lecz Kendall mi przyrzekł, że będzie Maslowa pilnować. Mam nadzieje, że nic nie zajdzie między Sage, a Jazzem.