Dalej.. Zabić mnie xD Dłuższego za cholerkę nie mogę napisać.. Narzekaliście na tamten, a ten to dopiero tragedia..
*************
Po
cichu otworzyłam drzwi.. Nie chciałam nikogo budzić.. Było dobrze po 2:00 am.
- Jak tam Kendall ? – spytała
mama, siedziała w kuchni i sprawdzała rachunki.
- Co? – nie słuchałam jej.. Nie
miałam nawet siły.. Jak mogłam być taka głupia i pomyśleć, że mogę być z
Jamesem?! Dwa różne światy.. Ehh.. Czemu ja zawsze muszę być taka naiwna?!
- Jak się Kendall czuje? – spytała
po raz drugi mama.
- Dobrze.. Wyszedł ze szpitala i
wszystko jest ok.
- Co taka córuś przybita jesteś?
- Nie jestem mamo.. Po prostu
zmęczona i śpiąca..
- Idź się prześpij, dobrze ci to
zrobi..
- Dzięki mamo, a ty nie idziesz?
- Jeszcze chwila tylko to ogarnę..
– powiedziała zakładaną na nos swoje białe okulary.
- Ok.. Dobranoc - poszłam na górę
i rzuciłam torbę na łóżko..
Włączyłam
komputer i zaczęłam oglądać wszystkie zdjęcia związane z Big Time Rush..
Koncerty, jakieś wywiady, reklamy, spotkania z fanami.. To ich świat, bo to
przecież gwiazdy, po co ja mam się w to mieszać? Sama nie wiem.. Łza spłynęła
mi po policzku, więc zostawiłam rozmyślanie o chłopakach i zabrałam się za
książki.. Do szkoły wracam dopiero po 4 stycznia, dziś mamy dopiero 25 grudnia,
ale chcę zobaczyć z jakim materiałem zalegam.. Bo zalegam i to bardzo, te
wakacje mnie wyniszczyły.. Coraz gorzej się uczę. Mama chce mnie za to zabić,
ale mówi do mnie tak: „Jak cię ten
chłopak zrani, to wreszcie się weźmiesz do nauki, a nie będziesz się miłością
zajmowała..” Dziękuje mamo, zawsze umiesz człowieka pocieszyć..
Matura
już tuż, tuż.. Ehh.. Wiele czasu mi nie zostało.. Muszę się wziąć za naukę, po
prostu muszę.. Chcę dostać się na jakieś dobre studia.. To mój cel jak na razie..
Kiedy
zasnęłam? Nie mam pojęcia.. Ale obudziła mnie mama..
- Słonko zrób sobie śniadanie my
jedziemy do sklepu..
- Wszyscy? – spytałam przecierając
oczy.
- Tak.. Dziewczyny chcą jakieś
nowe ubrania, a tata potrzebuje kupić coś do samochodu..
- Ehh.. No dobrze..
- Śpij spokojnie.. – i wyszła..
- Ta jasne.. Jak usnę to będzie
cud świata.. – powiedziałam do siebie.
Rzucałam
się jeszcze trochę po łóżku, aż wreszcie zrezygnowałam ze spania.. Zeszłam na
dół i wzięłam jabłko do ręki.. Usiadłam na kanapie i zaczęłam go jeść.. Nigdy
dużo nie jadłam.. Ehh.. Taki mój mały problem. Jedzenie dla mnie to masakra,
jakbym mogła to bym w ogóle nie jadła, ale z czegoś muszę żyć.
Poszłam
na górę i ubrałam się. Dzień wydawał mi się chłodny, nie dziwię się zimna
przecież. Ale nigdy nie było mi aż tak zimno, może będę chora?.. Mam nadzieję
że nie. Zawsze się tak u mnie zaczyna.. Jest mi zimno, trzęsę się i nie mogę
złapać powietrza.. Tragedia ze mną.
Wskoczyłam
do łóżka, wzięłam na kolana laptopa i zadzwoniłam do Logana..
- Hej Ang ! Gdzie jesteś ?
Martwimy się o ciebie – powiedział chłopak gdy odebrał.
- W domu, a co się dzieje? –
spytałam.
- Kendall obwinia Jamesa, że cię
porwał i przetrzymuje.. – zaczął kręcić oczami.
- On to ma pomysły..
- No wiem. Co tam u ciebie
słychać? Nie wyglądasz za dobrze..
- I właśnie źle się czuje.. Chyba
wykończyła mnie noc na hamaku przed domem..
- A coś ty tam robiła?
- Siedziałam i wtulałam się w
Jamesa.. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Eh.. Zakochani.
- Co ty znów masz do mnie?
- Do ciebie nic, ale do Jamesa
tak. Od samego rana truje jaki on to
jest nieszczęśliwy bez ciebie..
- Hahah. Nie no.. Przesadza
trochę.
- Trochę? Jemu totalnie odbija szajba..
- Ehh.. Masz rację. Ale co
poradzisz?
- No właśnie nic.. – Henderson
spojrzał w stronę drzwi. – Ok, muszę kończyć bo twój Kend idzie tu, pa – i
szybko się rozłączył.
< Z
perspektywy Logana >
- No właśnie nic.. – spojrzałem w
stronę drzwi.. Kendall.. Ehh.. zawsze musi mi przeszkadzać.. – Ok, muszę kończyć
bo twój Kend idzie tu, pa – rozłączyłem się jak najszybciej umiałem, zamknąłem
laptopa.
- Z kim gadałeś? – spytał
zaciekawiony Schmidt.
-
Z nikim ważnym, a co?
- Nic.. Pytam. Angelika się
odzywała?
- Tak, powiedziała że jest w
Krakowie i żeby się o nią nie martwić.
- Ok.. Dzięki.. – znów był taki
smętny.. Nie lubiłem go w takim stanie.
Wyłączyłem
komputer i zszedłem na dół.. Usiadłem na kanapie i obserwowałem Jamesa..
Myślał już chyba z trzecią godzinę..
- James dosyć myślenia ! -
krzyknęła Demi. – Musisz działać !
- O co ci chodzi? – spytał
Maslow..
- Kochasz ją? – spytała.
- Tak.
- Chcesz z nią być?
- Tak.
- To weź się kurka do roboty !
- Ale co mam zrobić?
- Zadzwoń, porozmawiaj..
- Muszę? – spuścił wzrok..
- Boże ! Co ja z tobą mam!? –
krzyknęła Demi i wybiegła z domu.
- No co? – spytał Maslow.
- To, że musisz zrobić krok, bo
Ang tego nie zrobi.. Wiem jaka ona jest.. – powiedziałem.
- No, ale wiesz jaki ja jestem..
- Jesteś dupa i tyle ci powiem –
powiedział Carlos przechodząc przez salon.
- Ale co ja mogę? – po minie
Jamesa było widać, że naprawdę to wszystko go przerasta..
- Wszystko możesz, ale musisz w to
uwierzyć.. – powiedział Pena. – Dzięki wam chłopaki jestem teraz z Vic..
Wierzyliście, że dam radę i dałem..
- Ale ja nie jest tobą.. – fuknął
James i ruszył w stronę pokoju.
- Jak chcesz.. Zawsze możesz
spróbować – powiedziałem, ale chłopak nic już nie odpowiedział i zamknął się w
pokoju. – Żal mi go..
- Nawet nie wiesz jak mi.. –
powiedział Carlos i poszedł na górę.
Przez
dłuższą chwilę zastanawiałem się jak można mu pomóc.. Zależy mu na Angelice, ale
jest jaki jest, nie powie jej tego.. „Raz
to zrobiłem, więcej razy już nie zdołam” jego słowa..
<Z
perspektywy Angeliki>
Logan
się rozłączył.. Rozumiem, że się martwią, ale żeby Kendall o takie rzeczy
podejrzewał Jamesa? To jest dla mnie strasznie dziwne. Ok.. Rozumiem też, że Kendall
nie ma do niego zaufania, po tym co się stało ale wreszcie by mi zaufał..
Przecież nic mi nie będzie.. Mam własne życie, nie może mnie kontrolować.
***************
No dobra.. Coś tam mi wyszło.. Angel wróciła do Polski, a James to ciołek.. Jak to zwykle u mnie bywa to wszystko się gmatwa.. Ale Demi chciała dobrze..
Czekam na komentarze z waszą opinią :)