Chciałabym opowiedzieć wam moją
prawdziwą historię, chodź nie każdy wierzy, że można mieć takie szczęście..
A tak w ogóle chcę wam się
przedstawić : mam na imię Angelika, jeszcze nie dawno byłam samotna. Nie miałam
przyjaciół, nie potrzebowałam ich. Znaczy oni nie potrzebowali mnie. Nikt nie chciał przyjaźnić się
z „kosmitką”. Dlaczego kosmitką? Bo
byłam inna. Zawsze lubiłam się uczyć, ich to denerwowało. Dlaczego? Nie wiem, czasami się zastanawiam, ale nie mam pojęcia. Moim
zdaniem to nie powinno ich interesować, jak się uczę i po co. Jedni lubią
siatkówkę, inni nożną, a ja wolałam naukę, tak spędzałam mój wolny czas i to
kochałam. Ale wróćmy to historii. Wszystko się zmieniło, kiedy w wieku 17 lat, 10
lipca 2015 roku, wyjechałam do Los Angeles..
- Mamo muszę? - spytałam mojej rodzicielki, gdy pakowała moje
walizki.
- Skarbie, musisz. Tak
bardzo chciałaś odszukać swojego kuzyna, zawsze mówisz, że za nim tęsknisz, a
poza tym, może znajdziesz sobie tam kogoś, musisz być dobrej myśli.
- Ale w wieku 17 lat?! Mamo, sama nie dam sobie rady w
wielkim mieście, jestem za młoda. Każdy tak uważa, tylko nie wy.
- Jesteś mądrą dziewczynką. Wierzę w ciebie - dodał tata. - A
tak w ogóle mama ma rację.
- Jeju i ty tato przeciwko mnie? Jak możesz? - uśmiechnęłam się
sztucznie, a tata tylko wzruszył ramionami i odszedł.
- Rodzice mają rację, a jak okażę się, że mamy kogoś sławnego
w rodzinie? Będzie super - wtrąciła się Karolina, moja siostra, zawsze
pozytywnie nastawiona do wszystkiego..
- Tak, bo ty zawsze musisz mieć rację.. Nigdy nie mogę robić
tego, co chcę! Mam tu pracę, rodzinę. Dajcie spokój, proszę - ostatnie zdanie
powiedziałam cicho.
- Powiem ci tak, jesteś głupia - odezwała się moja druga
siostra Dagmara - Ja bym pojechała, jakbym miała taką szansę.
- To jedź, droga wolna. A mi dajcie spokój! Ja chcę tu zostać. Dobrze
mi tu - obróciłam się na pięcie i udałam się do kuchni. - Jestem dziwna, wiem, nie
zmienię się - powiedziałam w drodze do kuchni.
Oparłam się o blat, nagle zadzwonił
mój telefon, usłyszałam piosenkę Cinema
Bizarre - Depper And Deper, był to Josh mój kolega (KOLEGA - bo jak już
mówiłam, przyjaciół nie posiadałam). Jego tata był Amerykaninem, a mama Polką.
Przyjechał na kilka lat do Polski, a później wrócił, tam gdzie się urodził, do
słonecznego Los Angeles.
- Cześć - powiedziałam, oczywiście po angielsku.
- Cześć. Co tam mała? - usłyszałam jego miły głos, kochałam jak
mówił do mnie „mała”..
- Powiem tak, rodzice chcą abym pojechała do Los Angeles,
żebym znalazła mojego kuzyna, którego nie widziałam, coś około jedenastu lat.
- To ekstra, nie cieszysz się? - spytał, ale w jego głosie
słychać było zdziwienie.
- Tak szczerze to nie, jakoś nie mam ochoty opuszczać Krakowa.
- Dlaczego? Wolisz w nim gnić? A tu: Miasto Aniołów, plaża,
słońce, ja i ty..
- Znowu zaczynasz?
- Tęsknie za tobą, wiesz o tym - usłyszałam lekki śmiech,
wiedziałam że żartuje.
- Ale zapamiętaj to sobie, nigdy nie byliśmy i nie będziemy
razem - uśmiechnęłam się, ale głos miałam poważny.
- Nie bój się, mam dziewczynę - chwila ciszy, aż wreszcie
walnęłam głupotę.. Jak to ja xD
- Jakaś cię chciała? - zaśmiałam się, a on chyba nie
potraktował tego jako żart.
- Jak masz się ze mnie nabijać, to nie musimy rozmawiać - stał
się poważny, zbyt poważny..
- Josh, daj spokój - powiedziałam błagającym tonem - Wiesz, że to
tylko żarty.
Rozłączył się, a mi się zrobiło
strasznie głupio..
- No to straciłam kolegę, ale jak znam życie to nie na długo - pomyślałam,
a w tym momencie weszła do kuchni Karolina.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała jak zwykle ciekawska.
- Z Josh-em, a co? Już nie wolno z nikim w tym domu
porozmawiać?
- Można, można. Po prostu nic z twojej rozmowy nie
zrozumiałam, za szybko mówisz.
- Twoja strata.. - powiedziałam.
- Ej, no.. Powiedz o czym rozmawialiście. Wiesz, że jestem
ciekawa. A właśnie masz dla mnie jakieś
ploty? - uśmiechnęła się, a ja popatrzyłam się na nią jak na głupią.
- Jakoś nie mam ochoty ci mówić. A tak w ogóle to po co ci „ploty”?
- Wiesz muszę wiedzieć co się na mieście dzieje, a na razie
nie mam czasu wychodzić z domu. Ale jak widzę, od Ciebie nigdy nic, nie można
się dowiedzieć - zarzuciła włosami i odeszła.
- A dalibyście mi spokoju ludzie?! - krzyknęłam na cały dom.
- Kochanie zrozum, chcemy tylko żebyś wreszcie była
szczęśliwa, żebyś nie tęskniła za Kendallem - powiedziała mama.
- Mamo ja go nawet nie pamiętam, jak go ostatni raz
widziałam, to miałam 7 lat, a on.. Hmm.. 13?!
- Córciu..
- Nie mamo, on na pewno mnie nie pamięta..
- Rodziny się nie zapomina.. A jeszcze on by cię miał
zapomnieć? - powiedziała zdziwiona mama - Byłaś jego, jedyną kuzynką, którą kochał.
- Mamo! - usłyszałam Dagę i Karolinę, zaczęłam się śmiać - Zawsze
to mówisz, że tylko ją kochał..
- Porozmawiamy o tym później - krzyknęłam mama do dziewczyn, a
ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Popatrzyłam w okno.. Pogoda się jakoś nagle
pogorszyła, tak jakby, była taka, jaki mam humor.. Szarość, deszcz i wiatr, tak
wyglądała pogoda, a ja zrozumiałam, że tęsknie.. Tęsknie za tym co było
kiedyś..
- Ja go jakoś zapomniałam, może nie chciałam go pamiętać? - powiedziałam
chwilę się zastanawiając.
- Ciekawe dlaczego? - spytała zdziwiona mama, a ja odwróciłam
się w jej stronę.
- Nie wiem.. - spuściłam głowę. - Może coś się działo między nami
złego, a może się z nim tego dnia pokłóciłam o coś.
- Zawsze byłaś szczęśliwa jak do ciebie przyjeżdżał, może
czasami nie byliście tego samego zdania, ale to nie powód, aby od razu myśleć,
że być jakimś zboczeńcem!
- Mamo wcale nie myślę, że jest zboczeńcem, nawet bym o tym
nie pomyślała - powiedziałam cicho. - Ale kto wie co chodzi trzynastolatkowi po
głowie - uśmiechnęłam się, a mama zrobiła to samo. - Idę do swojego pokoju.
- Idź i to wszystko, jeszcze przemyśl - powiedziała mama, a ja
już nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam ręką.
Wyszłam z kuchni, poszłam
schodami na górę i udałam się do swojego pokoju. Może i nie chciałam
wyjeżdżać, ale serce..ehh.. serce mi podpowiadało, że to będzie dobra decyzja.
Czułam, że zdarzy się coś co zmieni moje życie. Ale co? To pytanie zostawiłam sobie na później.
Weszłam do pokoju,podeszłam do
segmentu, z pierwszej półki od góry, wzięłam zielono - żółty album ze zdjęciami.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam je oglądać.
Znalazłam jego zdjęcia… - chciałam
sobie coś przypomnieć - Znalazłam zdjęcie kochanego kuzyna, - teraz kochanego, a
przedtem zboczeńca xD - który musiał wyjechać. Od najmłodszych lat rozmawiałam z
nim po angielsku, przecież inaczej nie potrafił. Może to i dobrze, że mnie tego
nauczył, ale później miałam duże problemy z rozmawianiem po polsku. Jego
rodzina przyjechała do nas na rok. Znaczy przyjechali do taty, bo przecież
ojciec Kendalla był bratem mojego ojca. Czasami się zastanawiam, jak mój tata,
tak szybko nauczył się języka polskiego.. Karolina zawsze się ze mnie śmiała, że
ze mnie prawdziwa Amerykanka, mam ten niesamowity, słodki akcencik. Chciałabym
tylko wiedzieć, jak to brzmiało w ustach sześciolatki, później siedmiolatki, na
pewno śmiesznie..
- Może i cię pamiętam - powiedziałam,
uśmiechając się do zdjęcia. - Byłeś cudownym kolegą. Może nawet jedynym przyjacielem w moim życiu - westchnęłam. -
Zawsze lubiłam się bawić twoimi blond włosami, tak ślicznie pachniały, a ty się
„złościłeś”, wiedziałam że robiłeś sobie ze mnie żarty, ale ja byłam złośliwa i
tak mi zostało. Robiłam ci na złość, ale tobie to nie przeszkadzało, chociaż
czasami - wiem o tym - byłam denerwująca, czasami nawet bardzo . Kochałam cię,
tak bardzo, że nie mogłam się z tobą rozstać. Pamiętam ostatnie twoje słowa: „Pamiętaj, że zawsze będę myślami blisko
ciebie. Nie zapomnę cię, obiecuję..”. Przytuliłeś i pocałowałeś mnie wtedy
w czoło, po raz ostatni. - uroniłam łzę - I tak jak teraz nie mogłam powstrzymać
się od łez. Tak bardzo za tobą płakałam, przez kilka dni i nocy. Nigdy więcej
cię już nie widziałam – pogłaskała zdjęcie - te zdjęcia mi pozostały. Stare, poniszczone
zdjęcia. Ostatnie co pamiętam to tylko ten samolot, odlatujący z Polski, do
Stanów Zjednoczonych - zaczęłam płakać - Nic więcej nie pamiętam, ciekawe czy ty mnie
pamiętasz, chociaż jeden moment z życia, kiedy mieszkaliśmy razem. Jestem tylko
ciekawa czy się zmieniłeś, czy może dalej jesteś takim słodki chłopakiem jakim
byłeś, kiedyś. Naprawdę tak bardzo tęsknie Franek.
Wyrwałam jego zdjęcie z albumu,
pocałowałam - Dlaczego? Sama nie wiem - złożyłam
na pół i włożyłam do kieszeni.
- Biorę go sobie na pamiątkę - powiedziałam patrząc na tatę,
spod grzywki.
- Gotowa do wyjazdu? - spytał.
- Raczej tak - uśmiechnęłam się.
Podszedł do mnie i mocno
przytulił. Wiedziałam, że chcą mojego szczęścia, ale jakim kosztem?
- To ubieraj się i jedziemy - powiedział „odklejając się” ode
mnie.
- Ok - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Przecież nie
wiedziałam co czeka mnie - samotną dziewczynę - w wielkim mieście..