12/04/12

Rozdział I



Chciałabym opowiedzieć wam moją prawdziwą historię, chodź nie każdy wierzy, że można mieć takie szczęście..
A tak w ogóle chcę wam się przedstawić : mam na imię Angelika, jeszcze nie dawno byłam samotna. Nie miałam przyjaciół, nie potrzebowałam ich. Znaczy oni nie potrzebowali mnie. Nikt nie chciał przyjaźnić się z „kosmitką”. Dlaczego kosmitką? Bo byłam inna. Zawsze lubiłam się uczyć, ich to denerwowało. Dlaczego? Nie wiem, czasami się zastanawiam, ale nie mam pojęcia. Moim zdaniem to nie powinno ich interesować, jak się uczę i po co. Jedni lubią siatkówkę, inni nożną, a ja wolałam naukę, tak spędzałam mój wolny czas i to kochałam. Ale wróćmy to historii. Wszystko się zmieniło, kiedy w wieku 17 lat, 10 lipca 2015 roku, wyjechałam do Los Angeles..
- Mamo muszę? - spytałam mojej rodzicielki, gdy pakowała moje walizki.
- Skarbie, musisz. Tak bardzo chciałaś odszukać swojego kuzyna, zawsze mówisz, że za nim tęsknisz, a poza tym, może znajdziesz sobie tam kogoś, musisz być dobrej myśli.
- Ale w wieku 17 lat?! Mamo, sama nie dam sobie rady w wielkim mieście, jestem za młoda. Każdy tak uważa, tylko nie wy.
- Jesteś mądrą dziewczynką. Wierzę w ciebie - dodał tata. - A tak w ogóle mama ma rację.
- Jeju i ty tato przeciwko mnie? Jak możesz? - uśmiechnęłam się sztucznie, a tata tylko wzruszył ramionami i odszedł.
- Rodzice mają rację, a jak okażę się, że mamy kogoś sławnego w rodzinie? Będzie super - wtrąciła się Karolina, moja siostra, zawsze pozytywnie nastawiona do wszystkiego..
- Tak, bo ty zawsze musisz mieć rację.. Nigdy nie mogę robić tego, co chcę! Mam tu pracę, rodzinę. Dajcie spokój, proszę - ostatnie zdanie powiedziałam cicho.
- Powiem ci tak, jesteś głupia - odezwała się moja druga siostra Dagmara - Ja bym pojechała, jakbym miała taką szansę.
- To jedź, droga wolna.  A mi dajcie spokój! Ja chcę tu zostać. Dobrze mi tu - obróciłam się na pięcie i udałam się do kuchni. - Jestem dziwna, wiem, nie zmienię się - powiedziałam w drodze do kuchni.
Oparłam się o blat, nagle zadzwonił mój telefon, usłyszałam piosenkę Cinema Bizarre - Depper And Deper, był to Josh mój kolega (KOLEGA - bo jak już mówiłam, przyjaciół nie posiadałam). Jego tata był Amerykaninem, a mama Polką. Przyjechał na kilka lat do Polski, a później wrócił, tam gdzie się urodził, do słonecznego Los Angeles.
- Cześć - powiedziałam, oczywiście po angielsku.
- Cześć. Co tam mała? - usłyszałam jego miły głos, kochałam jak mówił do mnie „mała”..
- Powiem tak, rodzice chcą abym pojechała do Los Angeles, żebym znalazła mojego kuzyna, którego nie widziałam, coś około jedenastu lat.
- To ekstra, nie cieszysz się? - spytał, ale w jego głosie słychać było zdziwienie.
- Tak szczerze to nie, jakoś nie mam ochoty opuszczać Krakowa.
- Dlaczego? Wolisz w nim gnić? A tu: Miasto Aniołów, plaża, słońce, ja i ty..
- Znowu zaczynasz?
- Tęsknie za tobą, wiesz o tym - usłyszałam lekki śmiech, wiedziałam że żartuje.
- Ale zapamiętaj to sobie, nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem - uśmiechnęłam się, ale głos miałam poważny.
- Nie bój się, mam dziewczynę - chwila ciszy, aż wreszcie walnęłam głupotę.. Jak to ja xD
- Jakaś cię chciała? - zaśmiałam się, a on chyba nie potraktował tego jako żart.
- Jak masz się ze mnie nabijać, to nie musimy rozmawiać - stał się poważny, zbyt poważny..
- Josh, daj spokój - powiedziałam błagającym tonem - Wiesz, że to tylko żarty.
Rozłączył się, a mi się zrobiło strasznie głupio..
- No to straciłam kolegę, ale jak znam życie to nie na długo - pomyślałam, a w tym momencie weszła do kuchni Karolina.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała jak zwykle ciekawska.
- Z Josh-em, a co? Już nie wolno z nikim w tym domu porozmawiać?
- Można, można. Po prostu nic z twojej rozmowy nie zrozumiałam, za szybko mówisz.
- Twoja strata.. - powiedziałam.
- Ej, no.. Powiedz o czym rozmawialiście. Wiesz, że jestem ciekawa.  A właśnie masz dla mnie jakieś ploty? - uśmiechnęła się, a ja popatrzyłam się na nią jak na głupią.
- Jakoś nie mam ochoty ci mówić. A tak w ogóle to po co ci „ploty”?
- Wiesz muszę wiedzieć co się na mieście dzieje, a na razie nie mam czasu wychodzić z domu. Ale jak widzę, od Ciebie nigdy nic, nie można się dowiedzieć - zarzuciła włosami i odeszła.
- A dalibyście mi spokoju ludzie?! - krzyknęłam na cały dom.
- Kochanie zrozum, chcemy tylko żebyś wreszcie była szczęśliwa, żebyś nie tęskniła za Kendallem - powiedziała mama.
- Mamo ja go nawet nie pamiętam, jak go ostatni raz widziałam, to miałam 7 lat, a on.. Hmm.. 13?!
- Córciu..
- Nie mamo, on na pewno mnie nie pamięta..
- Rodziny się nie zapomina.. A jeszcze on by cię miał zapomnieć? - powiedziała zdziwiona mama - Byłaś jego, jedyną kuzynką, którą kochał.
- Mamo! - usłyszałam Dagę i Karolinę, zaczęłam się śmiać - Zawsze to mówisz, że tylko ją kochał..
- Porozmawiamy o tym później - krzyknęłam mama do dziewczyn, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Popatrzyłam w okno.. Pogoda się jakoś nagle pogorszyła, tak jakby, była taka, jaki mam humor.. Szarość, deszcz i wiatr, tak wyglądała pogoda, a ja zrozumiałam, że tęsknie.. Tęsknie za tym co było kiedyś..
- Ja go jakoś zapomniałam, może nie chciałam go pamiętać? - powiedziałam chwilę się zastanawiając.
- Ciekawe dlaczego? - spytała zdziwiona mama, a ja odwróciłam się w jej stronę.
- Nie wiem.. - spuściłam głowę. - Może coś się działo między nami złego, a może się z nim tego dnia pokłóciłam o coś.
- Zawsze byłaś szczęśliwa jak do ciebie przyjeżdżał, może czasami nie byliście tego samego zdania, ale to nie powód, aby od razu myśleć, że być jakimś zboczeńcem!
- Mamo wcale nie myślę, że jest zboczeńcem, nawet bym o tym nie pomyślała - powiedziałam cicho. - Ale kto wie co chodzi trzynastolatkowi po głowie - uśmiechnęłam się, a mama zrobiła to samo. - Idę do swojego pokoju.
- Idź i to wszystko, jeszcze przemyśl - powiedziała mama, a ja już nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam ręką.
Wyszłam z kuchni, poszłam schodami na górę i udałam się do swojego pokoju. Może i nie chciałam wyjeżdżać, ale serce..ehh.. serce mi podpowiadało, że to będzie dobra decyzja. Czułam, że zdarzy się coś co zmieni moje życie. Ale co? To pytanie zostawiłam sobie na później.
Weszłam do pokoju,podeszłam do segmentu, z pierwszej półki od góry, wzięłam zielono - żółty album ze zdjęciami. Usiadłam na łóżku i zaczęłam je oglądać.
Znalazłam jego zdjęcia… - chciałam sobie coś przypomnieć - Znalazłam zdjęcie kochanego kuzyna, - teraz kochanego, a przedtem zboczeńca xD - który musiał wyjechać. Od najmłodszych lat rozmawiałam z nim po angielsku, przecież inaczej nie potrafił. Może to i dobrze, że mnie tego nauczył, ale później miałam duże problemy z rozmawianiem po polsku. Jego rodzina przyjechała do nas na rok. Znaczy przyjechali do taty, bo przecież ojciec Kendalla był bratem mojego ojca. Czasami się zastanawiam, jak mój tata, tak szybko nauczył się języka polskiego.. Karolina zawsze się ze mnie śmiała, że ze mnie prawdziwa Amerykanka, mam ten niesamowity, słodki akcencik. Chciałabym tylko wiedzieć, jak to brzmiało w ustach sześciolatki, później siedmiolatki, na pewno śmiesznie..
- Może i cię pamiętam - powiedziałam, uśmiechając się do zdjęcia. - Byłeś cudownym kolegą. Może nawet jedynym przyjacielem w moim życiu - westchnęłam.​ - Zawsze lubiłam się bawić twoimi blond włosami, tak ślicznie pachniały, a ty się „złościłeś”, wiedziałam że robiłeś sobie ze mnie żarty, ale ja byłam złośliwa i tak mi zostało. Robiłam ci na złość, ale tobie to nie przeszkadzało, chociaż czasami - wiem o tym - byłam denerwująca, czasami nawet bardzo . Kochałam cię, tak bardzo, że nie mogłam się z tobą rozstać. Pamiętam ostatnie twoje słowa: „Pamiętaj, że zawsze będę myślami blisko ciebie. Nie zapomnę cię, obiecuję..”. Przytuliłeś i pocałowałeś mnie wtedy w czoło, po raz ostatni. - uroniłam łzę - I tak jak teraz nie mogłam powstrzymać się od łez. Tak bardzo za tobą płakałam, przez kilka dni i nocy. Nigdy więcej cię już nie widziałam – pogłaskała zdjęcie - te zdjęcia mi pozostały. Stare, poniszczone zdjęcia. Ostatnie co pamiętam to tylko ten samolot, odlatujący z Polski, do Stanów Zjednoczonych - zaczęłam płakać - Nic więcej nie pamiętam, ciekawe czy ty mnie pamiętasz, chociaż jeden moment z życia, kiedy mieszkaliśmy razem. Jestem tylko ciekawa czy się zmieniłeś, czy może dalej jesteś takim słodki chłopakiem jakim byłeś, kiedyś. Naprawdę tak bardzo tęsknie Franek.
Wyrwałam jego zdjęcie z albumu, pocałowałam - Dlaczego? Sama nie wiem - złożyłam na pół i włożyłam do kieszeni.
- Biorę go sobie na pamiątkę - powiedziałam patrząc na tatę, spod grzywki.
- Gotowa do wyjazdu? - spytał.
- Raczej tak - uśmiechnęłam się.
Podszedł do mnie i mocno przytulił. Wiedziałam, że chcą mojego szczęścia, ale jakim kosztem?
- To ubieraj się i jedziemy - powiedział „odklejając się” ode mnie.
- Ok - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Przecież nie wiedziałam co czeka mnie - samotną dziewczynę - w wielkim mieście..