05/10/12

Rozdział XXVII



Jedna sprawa: http://love-or-not-hmm.blogspot.com/ zapraszam na tego bloga :)
Miłego czytania :)
************************


                Obudziły mnie śmiechy w salonie. Otworzyłam oczy, ale Jamesa nigdzie nie było, spojrzałam na zegarek w pokoju.. 2:34 am. Postanowiłam zejść na dół.
- Cześć – powiedziałam.
- Ooo.. – powiedział Logan – Co tu robisz?
- Przyszłam porozmawiać – spojrzałam na Jamesa.
- Porozmawiać? Aha.. To teraz tak to się nazywa? – powiedziała Halston, a wszyscy zaczęli się śmiać. Nie wiem, po co przyszła, ale mam ją gdzieś..
- Bardzo zabawne, wiecie? – założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Znów się obrażasz? - spytał Logan.
- Nie obrażam się, po prostu chcę, żebyście wreszcie zrozumieli, że James to mój przyjaciel, nikt więcej.
- Jasne.. – powiedziała cicho Sage..
- Dobrze, koniec żartów – powiedział Carlos – My idziemy spać – złapał Victorię w pasie – Dobranoc.
- Pa – powiedziałam.
- To my też.. – powiedziała Demi i złapała swojego chłopaka za rękę..
- No, ale.. – powiedział Logan.
- Nie ma żadnego „ale”, dobranoc.. – przerwała mu Demi.
- Miłych snów – powiedział James.
- To ja pójdę się przejść.. – powiedziała cicho Laura, złapała za rękę Hal i wyszły..
- Zostaliśmy sami.. – powiedział James, podchodząc do mnie.
- A no sami i co z tego? – spytałam.
- Nic, po prostu mówię.. – odgarnął mi włosy z twarzy, położył ręke na policzku, przybliżył się.. Poczułam woń alkoholu.
- Piłeś? – spytałam odsuwając się od niego.
- Piłem i co? – powiedział i włożył mi rękę pod bluzkę..
- Zostaw mnie.. – powiedziałam spokojnie..
- Nie – uśmiechnął się.. W tym momencie przypomniał mi się Adrian.. Ohyda.
- James.. Błagam – spojrzałam na niego.. Co alkohol robi z człowiekiem.
- Błagać to ty sobie możesz, ile chcesz, ale i tak nic ci to nie da -  jego twarz.. Nie wyrażała żadnych emocji. Bałam się, strasznie się bałam..
- Kendall ! – krzyknęłam, a on zakrył mi usta.
- Kendalla tu nie ma, zapomniałaś? – no kurka, zapomniałam.. – Nikt ci nie pomoże – był taki obojętny.. Łza spłynęła mi po policzku. – Pójdziesz z własnej woli, czy mam cię zaciągnąć siłą?
- Z własnej woli.. – powiedziałam, gdy ściągnął mi rękę z ust.
- To idziesz na górę..
                Szłam powoli.. Światła w pokojach zgasły, tego się obawiałam.. Poszli spać. Miałam nadzieję, że mi pomogą, ale teraz to koniec. James nie zachowywał się tak, jak zawsze.. Zachowywał się jak, jak.. Hmm.. Jak jakiś zboczeniec? Nie chcę myśleć, co może się stać..
                Weszłam do pokoju Jamesa, on zamknął drzwi na klucz i uśmiechnął się, znów..
- Teraz będę mógł zrobić z tobą, co chcę.. – wzięło mnie naprawdę na wymioty.
- Nie rób mi krzywdy.. – powiedziałam cicho.
- Zobaczymy – powiedział i popchnął mnie na łóżko.
- Zostaw mnie, proszę – powiedziałam, a on na mnie usiadł.. Złapał mnie za ręce, żebym się nie wyrywała..
- Będziesz spokojna? – spytał.
- Nie – powiedziałam.
- Wiesz, że jestem od ciebie silniejszy.. Nic ci to nie da – wiecie co zrobiłam? Idiotką jestem, więc byłam posłuszna.. Przestałam próbować się wyrywać.. Nie miałam innego wyboru. – Grzeczna dziewczynka.. – powiedział puszczając mi ręce.
                Zaczął całować moją szyję.. Kocham go, ale nie dam się zgwałcić, na takie poświęcenie to ja się nie zdobędę.. Ściągnął ze mnie koszulę w kratkę, zostałam w samym podkoszulku, włożył mi rękę pod bluzkę..
- Jednym ruchem mogę zwalić go na ziemię.. Jest pijany, nawet za bardzo nie umie się utrzymać na nogach.. Spróbuję – pomyślałam.
- Co taka smutna? – spytał podnosząc się. TERAZ !
                Zepchnęłam go na ziemię.. Myślałam, że się nie podniesie, ale on był szybki. Wstał z ziemi i momentalnie rzucił się na mnie.
- Pożałujesz.. – powiedział i złapał mnie za szyję, przycisnął do ściany.
- Ratunku ! – krzyczałam na ostatnim wydechu. Umiałam krzyczeć bardzo głośno..
- Co tam się dzieje? – zapytał Logan.
- Nic.. – powiedział James.
- Aha.. To dobranoc – powiedział chłopak.
- Logan ratuj ! – zapiszczałam – On mnie dusi.. – Henderson złapał za klamkę..
                Tyle pamiętam, tak szczerze.. Co dalej było? Nie wiem. Nie mogłam złapać powietrza.. Chyba straciłam przytomność. Pamiętam tylko jakieś głosy.. Czyjś dotyk i słowa „Angelika, nie odpływaj..”, nic więcej.
                Obudziły mnie jakieś głosy, niedaleko mnie.
- Ciekawe, ile jeszcze będzie spała.. – zdaje mi się, że to była Demi.
- Lekarz powiedział, że może jeszcze długo nie odzyskać przytomności.. – powiedział.. Carlos? Tak, to był Carlito.
- Dobrze, że nic jej Maslow nie zrobił.. Dobrze, że byłeś blisko Logan – znów Demi.
- Po co zostawiliśmy go w takim stanie z Angeliką? – powiedział Logan. – Czuję się winny..
 - Nic nie mogliśmy zrobić.. Chciał zostać z nią sam na sam.. Skąd mieliśmy wiedzieć, że jej coś zrobi? -  w głosie Carlosa słychać było złość..
                Otworzyłam delikatnie oczy.. Byli w trójkę, ani Laury, ani Vic nie było widać. Leżałam w białym pomieszczeniu, w szpitalu.
- Szkoda tyle, że nie mogliśmy go uspokoić, tylko musieliśmy wezwać policję, bo by nas pozabijał.. Nie chcę nawet o tym myśleć.. – co? James w więzieniu? Nie..
                Otworzyłam oczy..
- Hej.. – powiedziałam cicho..
- Angelika.. Obudziłaś się – uśmiechnęła się Demi.
- Carlos, idź po lekarza – rozkazał Logan.
- Dobrze – powiedział Pena, a zaraz go nie było.
- Jak się czujesz? – spytał Henderson.
- Nawet.. Trzeba Jamesa zabrać z komisariatu..
- Prawie cię zabił ! A ty dalej tylko o nim.. – powiedziała Demi..
- Kocham go.. – uśmiechnęłam się. Oni tylko popatrzyli na mnie z uśmiechem, ale nic nie powiedzieli.
- Proszę wyjść.. – powiedział lekarz, wchodząc do sali – Muszę ją zbadać..
                Lekarz zbadał mnie, zadał kilka rutynowych pytań i powiedział, że dziś już będę mogła wyjść.. „Uff.. Jaka ulga.” pomyślałam. Lekarz wyszedł, a ja zaczęłam myśleć.. Ale nie o Jamesie, o Kendallu.. Tęsknie za jego głosem, dotykiem i tym, że zawsze był blisko.
- Panie Schmidt, powoli, dopiero co pan się obudził – powiedziała pielęgniarka..
- Panie Schmidt? – spytałam siebie i podniosłam się z łóżka.. Powolnym krokiem podeszłam do drzwi.. Po korytarzu chodził.. raczej biegał.. Kendall. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Angelika? – zauważył mnie – Co tu robisz?
- Pani Kamińska, proszę wracać do łóżka.. – zwróciła mi uwagę pielęgniarka i podeszła do mnie – Ale jak już pani tu jest, to proszę odchylić głowę do tyłu.. – zaczęła dotykać moją szyję - Tak jak myślałam, będzie pani miała ślady przez kilka dni. Dobrze, że pani nie udusił.
- Miałam szczęście.. – powiedziałam.
- Mogę na chwilę do tej pani wejść? – spytał Kendall.
- Proszę, ale niech mi pani obieca, że będzie pani go pilnować.. – zwróciła się do mnie pielęgniarka.
- Będę.
                Weszliśmy do pokoju, usiadłam na łóżku, a Kendall koło mnie.
- Co ci się stało? – spytał chłopak.
- Nic takiego..
- To ten Adrian, prawda? Jak go dorwę, to zabiję ! – był zły.. Nie chciałam mu mówić, że to wszystko sprawka Jamesa.. Bałam się, że nie będę mogła się z nim spotykać.. Nawet na święta. – Jak mógł ci coś takiego zrobić?!
- Uspokój się.. Nic mi się nie stało.
- Angelika ubieraj się, jedziemy.. – usłyszałam Laurę. – Cześć.. – powiedziała, gdy zobaczyła Kendalla.
- Cześć skarbie.. – Schmidt się uśmiechnął.
- Zostawię was samych.. Porozmawiajcie, a ja się przejdę..
                Wyszłam z pokoju i wolnym krokiem udałam się na korytarz..
- Czemu nie w łóżku? – spytała Vic.
- Kendall się obudził i ze mną rozmawiał, Laura przyszła, więc ich zostawiłam samych – powiedziałam w wielkim skrócie..
- Kendall się obudził? – spytał Logan z niedowierzaniem.
- Tak.
- To całe szczęście..
- Teraz będę mogła wrócić do Polski.
- Dobrze zrobisz..  – powiedział Pena. – Najlepiej by było jakbyś już tu nie wróciła.. Dla twojego dobra, oczywiście.
- Aż tak mnie nie lubisz? – spytałam, śmiejąc się.
- Nie o to chodzi.. Boję się o ciebie, jesteś dla nas, jak rodzina. Jeśli by coś ci się stało, nie darowałbym sobie tego..
- Jesteś kochany – powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Masz w nas wsparcie.. Pamiętaj o tym – powiedziała Dems.
- Będę pamiętać..

************
Na początku przepraszam za ten rozdział, bo jest trochę dziwny.. Jeden z czytelników poddał mi pomysł, więc jakoś to napisałam xD
Rozdział dedykuje Tajnemu, którego błagania zostały wysłuchane xD 
P.s Sorki, że tak pod koniec xD