Jedna sprawa: http://love-or-not-hmm.blogspot.com/ zapraszam na tego bloga :)
Miłego czytania :)
************************
************************
Obudziły
mnie śmiechy w salonie. Otworzyłam oczy, ale Jamesa nigdzie nie było,
spojrzałam na zegarek w pokoju.. 2:34 am. Postanowiłam zejść na dół.
- Cześć – powiedziałam.
- Ooo.. – powiedział Logan – Co tu
robisz?
- Przyszłam porozmawiać –
spojrzałam na Jamesa.
- Porozmawiać? Aha.. To teraz tak
to się nazywa? – powiedziała Halston, a wszyscy zaczęli się śmiać. Nie wiem, po
co przyszła, ale mam ją gdzieś..
- Bardzo zabawne, wiecie? –
założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Znów się obrażasz? - spytał Logan.
- Nie obrażam się, po prostu chcę, żebyście wreszcie zrozumieli, że James to mój przyjaciel, nikt więcej.
- Jasne.. – powiedziała cicho
Sage..
- Dobrze, koniec żartów –
powiedział Carlos – My idziemy spać – złapał Victorię w pasie – Dobranoc.
- Pa – powiedziałam.
- To my też.. – powiedziała Demi i
złapała swojego chłopaka za rękę..
- No, ale.. – powiedział Logan.
- Nie ma żadnego „ale”, dobranoc.. – przerwała mu Demi.
- Miłych snów – powiedział James.
- To ja pójdę się przejść.. –
powiedziała cicho Laura, złapała za rękę Hal i wyszły..
- Zostaliśmy sami.. – powiedział
James, podchodząc do mnie.
- A no sami i co z tego? –
spytałam.
- Nic, po prostu mówię.. –
odgarnął mi włosy z twarzy, położył ręke na policzku, przybliżył się.. Poczułam
woń alkoholu.
- Piłeś? – spytałam odsuwając się
od niego.
- Piłem i co? – powiedział i
włożył mi rękę pod bluzkę..
- Zostaw mnie.. – powiedziałam
spokojnie..
- Nie – uśmiechnął się.. W tym
momencie przypomniał mi się Adrian.. Ohyda.
- James.. Błagam – spojrzałam na
niego.. Co alkohol robi z człowiekiem.
- Błagać to ty sobie możesz, ile
chcesz, ale i tak nic ci to nie da -
jego twarz.. Nie wyrażała żadnych emocji. Bałam się, strasznie się
bałam..
- Kendall ! – krzyknęłam, a on
zakrył mi usta.
- Kendalla tu nie ma, zapomniałaś?
– no kurka, zapomniałam.. – Nikt ci nie pomoże – był taki obojętny.. Łza
spłynęła mi po policzku. – Pójdziesz z własnej woli, czy mam cię zaciągnąć siłą?
- Z własnej woli.. – powiedziałam,
gdy ściągnął mi rękę z ust.
- To idziesz na górę..
Szłam
powoli.. Światła w pokojach zgasły, tego się obawiałam.. Poszli spać. Miałam
nadzieję, że mi pomogą, ale teraz to koniec. James nie zachowywał się tak, jak
zawsze.. Zachowywał się jak, jak.. Hmm.. Jak jakiś zboczeniec? Nie chcę myśleć,
co może się stać..
Weszłam
do pokoju Jamesa, on zamknął drzwi na klucz i uśmiechnął się, znów..
- Teraz będę mógł zrobić z tobą, co
chcę.. – wzięło mnie naprawdę na wymioty.
- Nie rób mi krzywdy.. –
powiedziałam cicho.
- Zobaczymy – powiedział i
popchnął mnie na łóżko.
- Zostaw mnie, proszę –
powiedziałam, a on na mnie usiadł.. Złapał mnie za ręce, żebym się nie
wyrywała..
- Będziesz spokojna? – spytał.
- Nie – powiedziałam.
- Wiesz, że jestem od ciebie
silniejszy.. Nic ci to nie da – wiecie co zrobiłam? Idiotką jestem, więc byłam
posłuszna.. Przestałam próbować się wyrywać.. Nie miałam innego wyboru. –
Grzeczna dziewczynka.. – powiedział puszczając mi ręce.
Zaczął
całować moją szyję.. Kocham go, ale nie dam się zgwałcić, na takie poświęcenie
to ja się nie zdobędę.. Ściągnął ze mnie koszulę w kratkę, zostałam w samym
podkoszulku, włożył mi rękę pod bluzkę..
- Jednym ruchem mogę zwalić go na
ziemię.. Jest pijany, nawet za bardzo nie umie się utrzymać na nogach..
Spróbuję – pomyślałam.
- Co taka smutna? – spytał
podnosząc się. TERAZ !
Zepchnęłam
go na ziemię.. Myślałam, że się nie podniesie, ale on był szybki. Wstał z ziemi
i momentalnie rzucił się na mnie.
- Pożałujesz.. – powiedział i
złapał mnie za szyję, przycisnął do ściany.
- Ratunku ! – krzyczałam na
ostatnim wydechu. Umiałam krzyczeć bardzo głośno..
- Co tam się dzieje? – zapytał
Logan.
- Nic.. – powiedział James.
- Aha.. To dobranoc – powiedział
chłopak.
- Logan ratuj ! – zapiszczałam –
On mnie dusi.. – Henderson złapał za klamkę..
Tyle
pamiętam, tak szczerze.. Co dalej było? Nie wiem. Nie mogłam złapać powietrza..
Chyba straciłam przytomność. Pamiętam tylko jakieś głosy.. Czyjś dotyk i słowa „Angelika, nie odpływaj..”, nic więcej.
Obudziły
mnie jakieś głosy, niedaleko mnie.
- Ciekawe, ile jeszcze będzie
spała.. – zdaje mi się, że to była Demi.
- Lekarz powiedział, że może
jeszcze długo nie odzyskać przytomności.. – powiedział.. Carlos? Tak, to był
Carlito.
- Dobrze, że nic jej Maslow nie
zrobił.. Dobrze, że byłeś blisko Logan – znów Demi.
- Po co zostawiliśmy go w takim
stanie z Angeliką? – powiedział Logan. – Czuję się winny..
- Nic nie mogliśmy zrobić.. Chciał zostać z
nią sam na sam.. Skąd mieliśmy wiedzieć, że jej coś zrobi? - w głosie Carlosa słychać było złość..
Otworzyłam
delikatnie oczy.. Byli w trójkę, ani Laury, ani Vic nie było widać. Leżałam w
białym pomieszczeniu, w szpitalu.
- Szkoda tyle, że nie mogliśmy go
uspokoić, tylko musieliśmy wezwać policję, bo by nas pozabijał.. Nie chcę nawet
o tym myśleć.. – co? James w więzieniu? Nie..
Otworzyłam
oczy..
- Hej.. – powiedziałam cicho..
- Angelika.. Obudziłaś się –
uśmiechnęła się Demi.
- Carlos, idź po lekarza – rozkazał
Logan.
- Dobrze – powiedział Pena, a
zaraz go nie było.
- Jak się czujesz? – spytał
Henderson.
- Nawet.. Trzeba Jamesa zabrać z
komisariatu..
- Prawie cię zabił ! A ty dalej
tylko o nim.. – powiedziała Demi..
- Kocham go.. – uśmiechnęłam się.
Oni tylko popatrzyli na mnie z uśmiechem, ale nic nie powiedzieli.
- Proszę wyjść.. – powiedział
lekarz, wchodząc do sali – Muszę ją zbadać..
Lekarz
zbadał mnie, zadał kilka rutynowych pytań i powiedział, że dziś już będę mogła
wyjść.. „Uff.. Jaka ulga.”
pomyślałam. Lekarz wyszedł, a ja zaczęłam myśleć.. Ale nie o Jamesie, o
Kendallu.. Tęsknie za jego głosem, dotykiem i tym, że zawsze był blisko.
- Panie Schmidt, powoli, dopiero co
pan się obudził – powiedziała pielęgniarka..
- Panie Schmidt? – spytałam siebie
i podniosłam się z łóżka.. Powolnym krokiem podeszłam do drzwi.. Po korytarzu
chodził.. raczej biegał.. Kendall. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Angelika? – zauważył mnie – Co
tu robisz?
- Pani Kamińska, proszę wracać do
łóżka.. – zwróciła mi uwagę pielęgniarka i podeszła do mnie – Ale jak już pani tu
jest, to proszę odchylić głowę do tyłu.. – zaczęła dotykać moją szyję - Tak jak
myślałam, będzie pani miała ślady przez kilka dni. Dobrze, że pani nie udusił.
- Miałam szczęście.. –
powiedziałam.
- Mogę na chwilę do tej pani
wejść? – spytał Kendall.
- Proszę, ale niech mi pani
obieca, że będzie pani go pilnować.. – zwróciła się do mnie pielęgniarka.
- Będę.
Weszliśmy
do pokoju, usiadłam na łóżku, a Kendall koło mnie.
- Co ci się stało? – spytał
chłopak.
- Nic takiego..
- To ten Adrian, prawda? Jak go
dorwę, to zabiję ! – był zły.. Nie chciałam mu mówić, że to wszystko sprawka
Jamesa.. Bałam się, że nie będę mogła się z nim spotykać.. Nawet na święta. –
Jak mógł ci coś takiego zrobić?!
- Uspokój się.. Nic mi się nie
stało.
- Angelika ubieraj się, jedziemy..
– usłyszałam Laurę. – Cześć.. – powiedziała, gdy zobaczyła Kendalla.
- Cześć skarbie.. – Schmidt się
uśmiechnął.
- Zostawię was samych..
Porozmawiajcie, a ja się przejdę..
Wyszłam
z pokoju i wolnym krokiem udałam się na korytarz..
- Czemu nie w łóżku? – spytała
Vic.
- Kendall się obudził i ze mną
rozmawiał, Laura przyszła, więc ich zostawiłam samych – powiedziałam w wielkim
skrócie..
- Kendall się obudził? – spytał
Logan z niedowierzaniem.
- Tak.
- To całe szczęście..
- Teraz będę mogła wrócić do
Polski.
- Dobrze zrobisz.. – powiedział Pena. – Najlepiej by było jakbyś
już tu nie wróciła.. Dla twojego dobra, oczywiście.
- Aż tak mnie nie lubisz? –
spytałam, śmiejąc się.
- Nie o to chodzi.. Boję się o
ciebie, jesteś dla nas, jak rodzina. Jeśli by coś ci się stało, nie darowałbym
sobie tego..
- Jesteś kochany – powiedziałam i
przytuliłam się do niego.
- Masz w nas wsparcie.. Pamiętaj o
tym – powiedziała Dems.
- Będę pamiętać..
************
Na początku przepraszam za ten rozdział, bo jest trochę dziwny.. Jeden z czytelników poddał mi pomysł, więc jakoś to napisałam xD
Rozdział dedykuje Tajnemu, którego błagania zostały wysłuchane xD
P.s Sorki, że tak pod koniec xD
Rozdział dedykuje Tajnemu, którego błagania zostały wysłuchane xD
P.s Sorki, że tak pod koniec xD