15/05/12

Rozdział XII



Miało być w sobotę, ale jest dzisiaj.. Miałam chwilę czasu.. :)
Ale nie bójcie się w sobotę też będzie :)
**************

Wyszłam z domu.. Udałam się na parking przed domem, zobaczyłam, że w samochodzie Jamesa świeci się lampka. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam w nim Halston i Jamesa jak, jak.. jak to robili..
Nie wahając się bezszelestnie podeszłam jeszcze bliżej i zapukałam w okienko.. James popatrzył w moją stronę. Uśmiechnęłam się sztucznie i pomachałam mu ręką.
- Miłej zabawy.. - powiedziałam bezgłośnie, ale od razu zszedł mi uśmiech z twarzy.
Odeszłam, nie mogłam na to patrzeć.. Był może tylko moim przyjacielem, ale czułam coś dziwnego.. Zazdrość? Nie wiem.
- Zaczekaj! - usłyszałam głos Jamesa. - Proszę!
                Nie słuchałam go, wróciłam do domu, zamknęłam drzwi, zobaczyłam, że nikogo nie ma już na dole. Usiadłam na kanapie i uroniłam kilka łez. Czemu tak się zachowuje? Przecież go nie kocham.. Tak, ale czułam się jak szmata. Musiałam się wypłakać.
                Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, szybkim ruchem położyłam się  na ziemi, żeby mnie nikt nie zauważył. Zobaczyłam tylko, że to James.. Miał niezapiętą koszulę.
- Zawsze wszystko muszę spierdolić! - trzasnął drzwiami i poszedł na górę.
- Co jest stary? - usłyszałam głos Logana. - Gdzie Angelika?
- Nie twój interes  - wszedł do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
                Załkałam głośniej..
- Angelika, jesteś tu? - spytał Logan.
- Tak.. - powiedziała cicho.
- Co jest? Dlaczego leżysz na podłodze? - powiedział, gdy podszedł do mnie.
- Żeby mnie James nie zauważył.
- A co mu jest?
- Zobaczyłam jego i Halston jak.. jak się kochali - zaczęłam płakać. - Zapukałam w okno w samochodzie, aby zrobić mu na złość i odeszłam, jeszcze za mną krzyknął, żebym zaczekała, ale ja szybkim krokiem wróciłam do domu i tu na ziemi usiadłam.
- Palant.. - powiedział oburzony Logan.
-Wiem, ale co poradzimy?
-Nie zostawię tak tego, on cię skrzywdził.. - powiedział Logan, po jego minie mogłam wywnioskować, że jeśli go nie powstrzymam, za niedługo jeden z drugim trafią na izbę przyjęć..
- Ale on jest tylko moim kolegą.
- Kolegą.. Jasne, nie przeżywałabyś tak tego, jeśli byłby tylko kolegą. Czujesz do niego coś więcej prawda? - jak zwykle każdy musi wszystko wiedzieć, jak ja tego nie znoszę.
- Nie.. - powiedziałam, wahając się.
- Powiedz szczerze, obiecuję, że nikomu nie powiem.. To będzie nasza słodka tajemnica - puścił mi oczko.
- Ok. Może coś.. troszeczkę.. jestem odrobinę w nim zakochana, nie traktuję go jak kolegę, czy przyjaciela, ale również nie jak chłopaka. Jest po prostu moim znajomym.. Nie znam to długo, zrozum. Może kiedyś go bardziej polubię..
- Rozumiem cię. Nie przejmuj się będzie dobrze - przytulił mnie.
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek. - Jesteś wspaniałym przyjacielem..
- Nie ma za co. Ja idę spać. Pokażę ci twój pokój.
- Nie..ja tu zostanę. Dobrze mi tu..
- Na pewno?
- Tak, dobranoc.
- Dobranoc - uśmiechnął się i udał się wolnym krokiem na górę.
                Odszedł, a ja położyłam się na niezbyt wygodnej kanapie. Miałam głowę pełną dziwnych myśli..
- Może go nie kocham, ale mówił, że nikogo nie ma, że go nic z tą lalką nie łączy, a ja głupia mu wierzyłam, powinnam wiedzieć, że chłopcy lubią kłamać, tak mają w naturze..
                Nie wiem kiedy usnęłam, obudził mnie czyjś płacz, gdzieś w okolicach kuchni.. Usłyszałam również, jakby stukające szklane butelki i cichy szept, później coraz głośniejszy..
- Czemu ja jestem takim palantem? Czemu jak mi na kimś zależy to muszę to zepsuć? Czemu?! - krzyknął. - Halston mnie zmanipulowała, naprawdę nie chciałem tego!
                Powoli podniosłam się z kanapy.. Zobaczyłam.. Jamesa. Płakał jak małe dziecko i pił piwo, jak zauważyłam to już czwarte, ale leżała tam też, jedna pusta butelka po wódce.
                Wstałam i podeszłam do niego. Miał spuszczoną głowę, a twarz schowaną w rękach. Pogłaskałam go po włosach, a później delikatnie przytuliłam, odepchnął mnie.
- Nie potrzebuje czułości Vic.. – powiedział, a ja się uśmiechnęłam - Nie chcę abyś się nademną litowała.
- Nie lituję się nad tobą - powiedziałam z czułością. A on podniósł głowę.
- Angelika.. Ja.. ja cię przepraszam. Nie wiem czemu, ale jakoś tak wyszło.. Bardzo cię lubię - zaczął się tłumaczyć, a ja się zaczęłam śmiać.
- Ja ciebie też.. Nie przejmuj się, możesz spotykać się z kim chcesz. Przecież nie jesteśmy parą.
- Kocham cię.. - powiedział cicho, a mnie zamurowała. - Zakochałem się w tobie pierwszego wejrzenia. Kocham cię od czasu, kiedy pierwszy raz na mnie spojrzałaś.. Wtedy, na plaży.
- Nie przesadzaj jesteś pijany.
- Pijani mówią tylko prawdę.. Pamiętasz? - powiedział i złapał mnie w pasie. Położyłam ręce na jego klatce, próbowałam go odepchnąć, ale bezskutecznie.
- Może i mówią prawdę, ale ja w to nie wierzę. Przykro mi - wyrwałam mu się. - Dobranoc.
- Dobranoc.
                Usłyszałam jak się śmieje.. Nagle HUK! Momentalnie wstałam, zobaczyłam Jamesa, który nie mógł wstać i leżał jak długi na schodach.
Zaśmiałam się..
Podeszłam do niego i jakoś go podniosłam. Zaprowadziłam go do kanapy, bo po schodach wolałam nie ryzykować.. Położyłam go, przykryłam kocem, a sama gdzieś się musiałam podziać..
Usiadłam na schodach, skupiłam się i jakoś usnęłam.. Rano obudził mnie głos Kendalla.
- Angelika.. Wstawaj.
- Co jest? - spytałam zaspana.
- Całą noc spałaś na schodach? - przetarłam oczy.
- Nie, pół. Gdzieś tak po drugiej w nocy, James się opił, obudził mnie, a potem przewrócił się na schodach, jakoś musiałam mu pomóc.
- Więc położyłaś go na kanapie, a sama spałaś na schodach? – wszystko musiał wiedzieć..
- Tak.
- To miałaś ciężki sen - powiedział Logan, który pojawił się znikąd.
- Dałam radę, jakoś - ziewnęłam.
                Wstałam i poczułam że mnie wszystko boli, wyprostowałam się, chwilę porozmawiałam z chłopakami i udałam do łazienki, spróbowałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Poczekałam chwilę, a ze środka wyszła Laura.
- Co taka blada? - spytała. - Wyglądasz jak trup.
                Opowiedziałam Laurze całą historię, wczorajszej nocy.. No prawię całą, nikomu nie wspominało (oczywiście oprócz Loganowi), że James wyznał mi miłość, to taka nasza mała tajemnica, których mieliśmy wiele, ale to już w późniejszym okresie.
- Ja nie mogę.. Jak on tak może?! - krzyknęła oburzona Laura, gdy skończyłam opowiadać.
- Opił się.. Rozumiem go, miał ciężki dzień.
- Usprawiedliwiasz go? – była zła.. Wywnioskowałam to, po jej minie.
- Nie, po prostu go rozumiem - Laura tylko machnęła ręką i odeszła.
                Weszłam do środka i zauważyłam, jak okropnie wyglądam.­­­ Miałam pod grążone oczy, włosy jako tako się układały, ale były pomotane.
Znalazłam jakąś szczotkę do włosów, uczesałam się, przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam do reszty.
Wszyscy siedzieli w kuchni przy stole.. No prawie wszyscy, James jeszcze spał. Tak słodko spał..
- Jak ty wyglądasz! - krzyknął, śmiejąc się Carlos.
- Dziękuje, umiesz prawić komplementy dziewczynie - Carlos zaczerwienił się.
- Siadaj, zjesz z nami śniadanie - powiedziała Vic siadając między Demi, a Laurą.
- Nie dziękuje, ja już będę się zbierać - powiedziałam.
- Prosimy.. - powiedziała Demi. - Bez śniadania nie wyjdziesz.
- Ok - uśmiechnęłam się.
- A ktoś wie co się stało Jamesowi? - spytała Vic. A ja spuściłam głowę.
- Nikt o tym nie chce rozmawiać.. - powiedział Logan. - Tym bardziej Angelika..
-Dziękuje Logiś - powiedziałam cicho.
                Zobaczyłam jak wszyscy się na mnie dziwnie patrzą. Poczułam się bardzo głupio, tak jakby, to była moja wina, że James leżał zapity na kanapie.
- Angelika, możemy cię tu poprosić?-spytała Demi.
- Już - powiedziałam i podeszłam do nich. - Tak?
- Co się stało wieczorem? - spytała Knight. - Słyszałam trzaskanie drzwiami.
- Bo James był z Halston w samochodzie - powiedziałam, znów zrobiło mi się cholernie smutno.
- Nie mów mi, że to robili - powiedziała Demi. Kurcze, znajomość Demi z chłopakami jest naprawdę dobra, jeśli zna każdą sytuację w życiu Jamesa. Dla mnie, to jest trochę dziwne.
- Tak robili, przerwałam im w złości.. Zapukałam do nich w okno samochodowe. Później odeszłam, a on mnie wołał, ale się tym nie przejmowałam.
- Mądra dziewczyna - powiedziała Laura i mnie przytuliła. - Takimi palantami nie wolno się przejmować.
- Prawda! - skrzyknęły Victoria i Demi. A ja się tylko uśmiechnęłam.
- Mogę z Angelika z tobą porozmawiać?-spytał Logan.
-Już - powiedziałam.
- Powiedziałaś im? – spytał, gdy podeszłam bliżej.
- Tak, a co?
- Nic, dobrze zrobiłaś.. Ale chłopakom też by się z przydało powiedzieć.
- To ty powiedz.
- Na pewno tego chcesz? To twoje przeżycia z panem Maslowem, a nie moje.
- Tak, chcę tego Logan. Ja nie dam rady.
                Usiadłam do stołu, a Logan zaczął opowiadać moją historię, nie raz chłopcy robili dziwne miny, a ja się tym nie przejmowałam..
-Jak on mógł?! - krzyknął Kendall, gdy Logan skończył.
- Jakoś mógł.. - powiedziałam cicho.
- Ja bym mu nie darował - gdybym był tobą - jak by mi zrobił coś takiego - powiedział Carlos.
- I nie zamierzam. Nie bójcie się, głupia nie jestem.
- Mam nadzieję - powiedział Logan, śmiejąc się pod nosem.
- Czy pan, panie Hendersonie coś sugeruje? - spytałam spokojnie.
- Ależ oczywiście, że nie. Jak bym śmiał - wszyscy zaczęli się śmiać, nawet ja panura jak zwykle..
                Zjadłam śniadanie, zabrałam torebkę i poczułam, że coś jest nie tak.. Otworzyłam torebkę i zobaczyłam coś co mnie z szokowało.
- Nie.. - powiedziałam. - Mój aparat - wyciągnęłam go, a on był cały roztrzaskany. - Co ja teraz zrobię?!
- O ja.. - powiedział Kendall, a ja usiadłam na ziemi. - Co się stało?
- Pewnie jak mnie ten zboczeniec napadł to mi zniszczył aparat… Co ja zrobię?! Dostałam go na 17 urodziny, kosztował tak dużo, a teraz jest zniszczony.. - schowałam twarz w dłonie - To był prezent od rodziców..
- Odkupimy ci go - powiedział Logan, a ja na niego spojrzałam.
- Nie.. – powiedziałam. -Nie mogłabym was tak wykorzystać.
- Ale my chcemy.. - powiedziała Laura.
- I wy dziewczyny przeciwko mnie? - spytałam.
-Tak - powiedziała Demi.
- Noo.. Tak - powiedziała Victoria.
- Dziwni jesteście, ale dziękuje -  powiedziałam i się do nich przytuliłam.
- Nie ma za co - powiedziały w trójkę.
- To ja się zbieram, zanim James się obudzi.
- Chwilunia.. Powiedziałaś zboczeniec.. Jaki zboczeniec? - spytał Logan. Nie no.. Ten to miał refleks. Mówiłam o tym przeszło pięć minut temu, a do niego dopiero teraz, to doszło.
- Nie mówiłam wam? - spytałam.
- Nie.. - powiedział Kendall.
- Bo to było tak..
                Opowiedziałam im całą historię jak to się poznaliśmy z Jamesem.  A później musiałam się już żegnać. Musiałam wracać do Izy.. Josha. Na pewno martwili się o mnie..