Miało być w sobotę, ale jest dzisiaj.. Miałam chwilę czasu.. :)
Ale nie bójcie się w sobotę też będzie :)
**************
Wyszłam z domu.. Udałam się na
parking przed domem, zobaczyłam, że w samochodzie Jamesa świeci się lampka.
Podeszłam bliżej. Zobaczyłam w nim Halston i Jamesa jak, jak.. jak to robili..
Nie wahając się bezszelestnie
podeszłam jeszcze bliżej i zapukałam w okienko.. James popatrzył w moją stronę.
Uśmiechnęłam się sztucznie i pomachałam mu ręką.
- Miłej zabawy.. - powiedziałam bezgłośnie, ale od razu
zszedł mi uśmiech z twarzy.
Odeszłam, nie mogłam na to
patrzeć.. Był może tylko moim przyjacielem, ale czułam coś dziwnego.. Zazdrość? Nie wiem.
- Zaczekaj! - usłyszałam głos Jamesa. - Proszę!
Nie
słuchałam go, wróciłam do domu, zamknęłam drzwi, zobaczyłam, że nikogo nie ma
już na dole. Usiadłam na kanapie i uroniłam kilka łez. Czemu tak się zachowuje? Przecież go nie kocham.. Tak, ale czułam
się jak szmata. Musiałam się wypłakać.
Nagle
usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, szybkim ruchem położyłam się na ziemi, żeby mnie nikt nie zauważył.
Zobaczyłam tylko, że to James.. Miał niezapiętą koszulę.
- Zawsze wszystko muszę spierdolić! - trzasnął drzwiami i
poszedł na górę.
- Co jest stary? - usłyszałam głos Logana. - Gdzie Angelika?
- Nie twój interes -
wszedł do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
Załkałam
głośniej..
- Angelika, jesteś tu? - spytał Logan.
- Tak.. - powiedziała cicho.
- Co jest? Dlaczego leżysz na podłodze? - powiedział, gdy
podszedł do mnie.
- Żeby mnie James nie zauważył.
- A co mu jest?
- Zobaczyłam jego i Halston jak.. jak się kochali - zaczęłam
płakać. - Zapukałam w okno w samochodzie, aby zrobić mu na złość i odeszłam,
jeszcze za mną krzyknął, żebym zaczekała, ale ja szybkim krokiem wróciłam do
domu i tu na ziemi usiadłam.
- Palant.. - powiedział oburzony Logan.
-Wiem, ale co poradzimy?
-Nie zostawię tak tego, on cię skrzywdził.. - powiedział
Logan, po jego minie mogłam wywnioskować, że jeśli go nie powstrzymam, za
niedługo jeden z drugim trafią na izbę przyjęć..
- Ale on jest tylko moim kolegą.
- Kolegą.. Jasne, nie przeżywałabyś tak tego, jeśli byłby
tylko kolegą. Czujesz do niego coś więcej prawda? - jak zwykle każdy musi
wszystko wiedzieć, jak ja tego nie znoszę.
- Nie.. - powiedziałam, wahając się.
- Powiedz szczerze, obiecuję, że nikomu nie powiem.. To
będzie nasza słodka tajemnica - puścił mi oczko.
- Ok. Może coś.. troszeczkę.. jestem odrobinę w nim
zakochana, nie traktuję go jak kolegę, czy przyjaciela, ale również nie jak chłopaka.
Jest po prostu moim znajomym.. Nie znam to długo, zrozum. Może kiedyś go
bardziej polubię..
- Rozumiem cię. Nie przejmuj się będzie dobrze - przytulił
mnie.
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek. - Jesteś wspaniałym
przyjacielem..
- Nie ma za co. Ja idę spać. Pokażę ci twój pokój.
- Nie..ja tu zostanę. Dobrze mi tu..
- Na pewno?
- Tak, dobranoc.
- Dobranoc - uśmiechnął się i udał się wolnym krokiem na
górę.
Odszedł,
a ja położyłam się na niezbyt wygodnej kanapie. Miałam głowę pełną dziwnych myśli..
- Może go nie kocham, ale mówił, że nikogo nie ma, że go nic
z tą lalką nie łączy, a ja głupia mu wierzyłam, powinnam wiedzieć, że chłopcy
lubią kłamać, tak mają w naturze..
Nie
wiem kiedy usnęłam, obudził mnie czyjś płacz, gdzieś w okolicach kuchni..
Usłyszałam również, jakby stukające szklane butelki i cichy szept, później
coraz głośniejszy..
- Czemu ja jestem takim palantem? Czemu jak mi na kimś
zależy to muszę to zepsuć? Czemu?! - krzyknął. - Halston mnie zmanipulowała,
naprawdę nie chciałem tego!
Powoli
podniosłam się z kanapy.. Zobaczyłam.. Jamesa. Płakał jak małe dziecko i pił
piwo, jak zauważyłam to już czwarte, ale leżała tam też, jedna pusta butelka po
wódce.
Wstałam
i podeszłam do niego. Miał spuszczoną głowę, a twarz schowaną w rękach. Pogłaskałam
go po włosach, a później delikatnie przytuliłam, odepchnął mnie.
- Nie potrzebuje czułości Vic.. – powiedział, a ja się
uśmiechnęłam - Nie chcę abyś się nademną litowała.
- Nie lituję się nad tobą - powiedziałam z czułością. A on
podniósł głowę.
- Angelika.. Ja.. ja cię przepraszam. Nie wiem czemu, ale
jakoś tak wyszło.. Bardzo cię lubię - zaczął się tłumaczyć, a ja się zaczęłam
śmiać.
- Ja ciebie też.. Nie przejmuj się, możesz spotykać się z
kim chcesz. Przecież nie jesteśmy parą.
- Kocham cię.. - powiedział cicho, a mnie zamurowała. - Zakochałem
się w tobie pierwszego wejrzenia. Kocham cię od czasu, kiedy pierwszy raz na
mnie spojrzałaś.. Wtedy, na plaży.
- Nie przesadzaj jesteś pijany.
- Pijani mówią tylko prawdę.. Pamiętasz? - powiedział i złapał
mnie w pasie. Położyłam ręce na jego klatce, próbowałam go odepchnąć, ale
bezskutecznie.
- Może i mówią prawdę, ale ja w to nie wierzę. Przykro mi - wyrwałam
mu się. - Dobranoc.
- Dobranoc.
Usłyszałam
jak się śmieje.. Nagle HUK! Momentalnie wstałam, zobaczyłam Jamesa, który nie
mógł wstać i leżał jak długi na schodach.
Zaśmiałam się..
Podeszłam do niego i jakoś go
podniosłam. Zaprowadziłam go do kanapy, bo po schodach wolałam nie ryzykować..
Położyłam go, przykryłam kocem, a sama gdzieś się musiałam podziać..
Usiadłam na schodach, skupiłam
się i jakoś usnęłam.. Rano obudził mnie głos Kendalla.
- Angelika.. Wstawaj.
- Co jest? - spytałam zaspana.
- Całą noc spałaś na schodach? - przetarłam oczy.
- Nie, pół. Gdzieś tak po drugiej w nocy, James się opił,
obudził mnie, a potem przewrócił się na schodach, jakoś musiałam mu pomóc.
- Więc położyłaś go na kanapie, a sama spałaś na schodach? –
wszystko musiał wiedzieć..
- Tak.
- To miałaś ciężki sen - powiedział Logan, który pojawił się
znikąd.
- Dałam radę, jakoś - ziewnęłam.
Wstałam
i poczułam że mnie wszystko boli, wyprostowałam się, chwilę porozmawiałam z chłopakami i udałam do łazienki,
spróbowałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Poczekałam chwilę, a ze środka
wyszła Laura.
- Co taka blada? - spytała. - Wyglądasz jak trup.
Opowiedziałam
Laurze całą historię, wczorajszej nocy.. No prawię całą, nikomu nie
wspominało (oczywiście oprócz Loganowi), że James wyznał mi miłość, to taka
nasza mała tajemnica, których mieliśmy wiele, ale to już w późniejszym okresie.
- Ja nie mogę.. Jak on tak może?! - krzyknęła oburzona Laura,
gdy skończyłam opowiadać.
- Opił się.. Rozumiem go, miał ciężki dzień.
- Usprawiedliwiasz go? – była zła.. Wywnioskowałam to, po
jej minie.
- Nie, po prostu go rozumiem - Laura tylko machnęła ręką i
odeszła.
Weszłam
do środka i zauważyłam, jak okropnie wyglądam. Miałam pod grążone oczy, włosy
jako tako się układały, ale były pomotane.
Znalazłam jakąś szczotkę do
włosów, uczesałam się, przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam do reszty.
Wszyscy siedzieli w kuchni przy
stole.. No prawie wszyscy, James jeszcze spał. Tak słodko spał..
- Jak ty wyglądasz! - krzyknął, śmiejąc się Carlos.
- Dziękuje, umiesz prawić komplementy dziewczynie - Carlos
zaczerwienił się.
- Siadaj, zjesz z nami śniadanie - powiedziała Vic siadając
między Demi, a Laurą.
- Nie dziękuje, ja już będę się zbierać - powiedziałam.
- Prosimy.. - powiedziała Demi. - Bez śniadania nie
wyjdziesz.
- Ok - uśmiechnęłam się.
- A ktoś wie co się stało Jamesowi? - spytała Vic. A ja
spuściłam głowę.
- Nikt o tym nie chce rozmawiać.. - powiedział Logan. - Tym
bardziej Angelika..
-Dziękuje Logiś - powiedziałam cicho.
Zobaczyłam
jak wszyscy się na mnie dziwnie patrzą. Poczułam się bardzo głupio, tak jakby,
to była moja wina, że James leżał zapity na kanapie.
- Angelika, możemy cię tu poprosić?-spytała Demi.
- Już - powiedziałam i podeszłam do nich. - Tak?
- Co się stało wieczorem? - spytała Knight. - Słyszałam
trzaskanie drzwiami.
- Bo James był z Halston w samochodzie - powiedziałam, znów
zrobiło mi się cholernie smutno.
- Nie mów mi, że to robili - powiedziała Demi. Kurcze,
znajomość Demi z chłopakami jest naprawdę dobra, jeśli zna każdą sytuację w
życiu Jamesa. Dla mnie, to jest trochę dziwne.
- Tak robili, przerwałam im w złości.. Zapukałam do nich w
okno samochodowe. Później odeszłam, a on mnie wołał, ale się tym nie
przejmowałam.
- Mądra dziewczyna - powiedziała Laura i mnie przytuliła. - Takimi
palantami nie wolno się przejmować.
- Prawda! - skrzyknęły Victoria i Demi. A ja się tylko
uśmiechnęłam.
- Mogę z Angelika z tobą porozmawiać?-spytał Logan.
-Już - powiedziałam.
- Powiedziałaś im? – spytał, gdy podeszłam bliżej.
- Tak, a co?
- Nic, dobrze zrobiłaś.. Ale chłopakom też by się z przydało
powiedzieć.
- To ty powiedz.
- Na pewno tego chcesz? To twoje przeżycia z panem
Maslowem, a nie moje.
- Tak, chcę tego Logan. Ja nie dam rady.
Usiadłam
do stołu, a Logan zaczął opowiadać moją historię, nie raz chłopcy robili dziwne
miny, a ja się tym nie przejmowałam..
-Jak on mógł?! - krzyknął Kendall, gdy Logan skończył.
- Jakoś mógł.. - powiedziałam cicho.
- Ja bym mu nie darował - gdybym był tobą - jak by mi zrobił
coś takiego - powiedział Carlos.
- I nie zamierzam. Nie bójcie się, głupia nie jestem.
- Mam nadzieję - powiedział Logan, śmiejąc się pod nosem.
- Czy pan, panie Hendersonie coś sugeruje? - spytałam
spokojnie.
- Ależ oczywiście, że nie. Jak bym śmiał - wszyscy zaczęli
się śmiać, nawet ja panura jak zwykle..
Zjadłam
śniadanie, zabrałam torebkę i poczułam, że coś jest nie tak.. Otworzyłam
torebkę i zobaczyłam coś co mnie z szokowało.
- Nie.. - powiedziałam. - Mój aparat - wyciągnęłam go, a on
był cały roztrzaskany. - Co ja teraz zrobię?!
- O ja.. - powiedział Kendall, a ja usiadłam na ziemi. - Co
się stało?
- Pewnie jak mnie ten zboczeniec napadł to mi zniszczył
aparat… Co ja zrobię?! Dostałam go na 17 urodziny, kosztował tak dużo, a teraz
jest zniszczony.. - schowałam twarz w dłonie - To był prezent od rodziców..
- Odkupimy ci go - powiedział Logan, a ja na niego
spojrzałam.
- Nie.. – powiedziałam. -Nie mogłabym was tak wykorzystać.
- Ale my chcemy.. - powiedziała Laura.
- I wy dziewczyny przeciwko mnie? - spytałam.
-Tak - powiedziała Demi.
- Noo.. Tak - powiedziała Victoria.
- Dziwni jesteście, ale dziękuje - powiedziałam i się do nich przytuliłam.
- Nie ma za co - powiedziały w trójkę.
- To ja się zbieram, zanim James się obudzi.
- Chwilunia.. Powiedziałaś zboczeniec.. Jaki
zboczeniec? - spytał Logan. Nie no.. Ten to miał refleks. Mówiłam o tym przeszło
pięć minut temu, a do niego dopiero teraz, to doszło.
- Nie mówiłam wam? - spytałam.
- Nie.. - powiedział Kendall.
- Bo to było tak..
Opowiedziałam
im całą historię jak to się poznaliśmy z Jamesem. A później musiałam się już żegnać. Musiałam
wracać do Izy.. Josha. Na pewno martwili się o mnie..