-
Pokręcisz trochę tyłkiem, pobawią się, rzucą spory napiwek, wypiją i wyjdą –
zaczął Adrian, siadając naprzeciwko mnie. – Nic ci nie grozi, wieczór jak każdy
inny.
-
Ale to wieczór kawalerski – jęknęłam – na pewno by chcieli kogoś bardziej doświadczonego
niż taka małolata jak ja.
-
Nie narzekaj, są młodzi, ty też jesteś młoda, a doskonale wiesz, że dziewczyny
są od ciebie starsze o minimum 10 lat – zaśmiał się Shanon, a ja się lekko
wykrzywiłam. – Na tobie mam największy urobek. Skróci ci to „karę” o dobre kilka tygodni, jak sypną
dobrą kasą.
Nie
byłam chętna na taką zabawę. Wieczór kawalerski oznacza wiele godzin kręcenia
dupą, a nie kilka piętnastominutowych tańców, które nie odbywają się jedno po
drugim. Poza tym, będę musiała ich zabawiać, a to nie jest moja mocna strona.
Nie czułam się ani na siłach, ani nie miałam chęci, aby to robić. Coraz mniej
bawiło mnie to, co tu się wyprawia… ale obiecałam. Poza tym, nie miałam
wyjścia. Nie mogłam stąd uciec. Musiałam pomóc Adrianowi do końca.
Musiałam
psychicznie przygotować się na nadchodzący dzień. Usiadłam przy barze i
zaczęłam rozmawiać z Philipem, barmanem.
-
Polej mi wódki – zaczęłam – błagam cię. Na trzeźwo tego nie przetrzymam.
-
A nie za młoda jesteś żeby pić? – zaśmiał się barman.
-
A nie za młoda jestem żeby tu gnić? – warknęłam.
-
W sumie racja – wyciągnął kieliszek i nalał mi wódki – tylko się nie opij, bo
szef mnie zabije.
-
Po jednym kieliszku nic mi się nie stanie – oczywiście w oczekiwaniu na
chłopaków wcale nie wypiłam jednego kieliszka… gdzieś przy szóstym się
zgubiłam. Jednak czułam, że jestem odważniejsza i ten wieczór wcale nie musi
być taki zły.
Z
perspektywy Louisa
-
Serio musimy iść do klubu ze striptizem? – jęknąłem. Wcale nie podobał mi się
ten pomysł. Jako jedyny z naszej paczki nie miałem skończonych 21 lat. Nie
chciałem tam wchodzić i się bać.
-
Daj spokój, raz ma się wieczór kawalerski – zaśmiał się David. – Dustin musi
się wyszumieć zanim Selena go usidli.
-
Ale klub ze striptizem? – zaśmiałem się. – Wasze laski was nie zabiją?
-
Nic nie muszą wiedzieć – uśmiechnął się Dustin. – Co się dzieje na wieczorze
kawalerskim, niech zostanie na wieczorze kawalerskim.
-
Trochę jak w Las Vegas – ryknął śmiechem Alex.
Nie
byłem przekonany co do pomysłów chłopaków, ale jednak, chciałem tam wejść.
Chciałem zobaczyć jak to jest i czy w ogóle opłaca się tam przychodzić. Przy
wejściu przywitała nas młoda Azjatka. Była dosyć ładna, chociaż o wiele starsza
ode mnie. Klub był pusty. Chłopaki sporo się wykosztowali, aby nikt nam nie
przeszkadzał. Sala była ciemna. W większości królował kolor czerwony. Z lewej
strony od wejścia był bar, a przy nim młoda tancerka w kusym przebraniu, która
rozmawiała z mężczyzną po 40. Usiedliśmy w wyznaczonym miejscu, zamówiliśmy
drinki i zaczęło się show.
Młoda
dziewczyna spod baru, wskoczyła na scenę, która była tylko lekko oświetlona. Co
nie przeszkadzało w odbiorze przedstawienia, wręcz przeciwnie. Ruszała się
powoli i zmysłowo. Nie była ani nad wyraz wulgarna, ani przesadnie łagodna.
Robiła to z taką finezją i gracją, że aż nie mogłem odwrócić od niej wzroku.
Moi koledzy gwizdali, śmiali się, rzucali pieniędzmi, a ja tylko się
przyglądałem.
Nagle
dziewczyna zeszła ze sceny i zaczęła zbliżał się w naszym kierunku. Jej blond
włosy zaczęły opadać na twarz, na której miała kocią maskę. Zaczęła się do nas
łasić, siadać na kolanach, kręcić mocniej tyłkiem przed naszymi twarzami. Było
to dziwne, ale… szczerze, kręciło mnie. Gdy spojrzała na mnie, zrobiła krok do
tyłu. Jakby się spłoszyła. Odwróciła się w stronę starszego gościa z którym
przedtem gadała, pokazała coś, a zaraz uciekła, zamieniając się z inną laską,
która zaczęła nas zabawiać.
Z
perspektywy Amy
Gdy
zobaczyłam Louisa, nogi się pode mną ugięły. Szybko uciekłam do garderoby i
usiadłam przed lustrem. Ściągnęłam maskę i spojrzałam w swoje odbicie. „Boże jaka głupia jesteś” – pomyślałam.
– „Nie wiesz co by było jakby cię
rozpoznał”.
-
Jebło ci?! – Adrian wpadł do garderoby i trzasnął drzwiami. – Jeśli ich
stracimy to cię zamorduje!
-
Lepiej stracić ich niż żeby jeden z nich doniósł do mojego starego gdzie
jestem! – krzyknęłam, stojąc naprzeciwko niego. – Jeden z nich to mój kolega,
imbecylu!
-
Opanujmy emocje – powiedział po chwili. – Domagają się twojego tańca. Chyba im
się spodobałaś.
-
Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – warknęłam. – Nie mogę tam wrócić, to źle się
skończy – warczenie na siebie nagle przerwało pukanie do garderoby. Nie
czekając na naszą odpowiedź, dwóch pijanych mężczyzn szybko wyciągnęło mnie z
pomieszczenia. Adrian nawet nie drgnął, a ochroniarze tylko cicho się śmiali.
Chyba nie zdawali sobie sprawy co zaraz się tam odjebie. Tym bardziej, że nie
miałam już na sobie maski.
-
Nie wolni tak od nas uciekać, kochaniutka – mruknął rudy.
-
Podobasz nam się, kociaku i dziś jesteś już tylko nasza – powiedział drugi,
wysoki chłopak, wyglądający trochę jak baranek.
-
Nie uważam, aby ten pomysł był dobry – posadzili mnie na kanapie między sobą.
Zauważyłam, że dwóch brakuje. – Reszta się zwinęła?
-
Zaraz wrócą – rudy delikatnie przejechał mi opuszkami palców po ramieniu, a ja
się skrzywiłam. – Nie bój się. Chcemy tylko żebyś dalej nas zabawiała – z
toalety wyszedł Lou, a za nim jego długowłosy kolega. – Mówiliśmy, że ją
przyprowadzimy z powrotem! – Croven stanął w miejscu, ogarniając sytuację.
Osłupiał. Nie mógł się ruszyć, a mi robiło się coraz gorzej. Lekko mu
pomachałam, ale to chyba nie pomogło.
-
Louis, idziesz do nas czy nie? – długowłosy wcisnął się między mnie, a rudego,
odsuwając go ode mnie. Całe szczęście. – Śliczna jesteś, taka młodziutka –
mruknął mi do ucha, przygryzając jego płatek. Spojrzałam na bruneta, zaczęło
się lekko w nim gotować. Jego policzki nabrały koloru purpurowego, a usta lekko
się zacisnęły, nie mówiąc o pięściach. Jednak kulminacyjny moment miał dopiero nadejść.
– Do tego taka słodka, gorąca i seksowna – położył mi rękę na udzie i zaczął
jechać coraz wyżej. Tego jednak Croven nie wytrzymał. Nawet nie wiem kiedy
znalazł się obok nas i przywalił długowłosemu. Rudy i jego barankowy kolega
złapali bruneta, szybko odsuwając go od Pana Młodego. Do akcji wkroczyli
ochroniarze i cała czwórka wylądowała na ulicy. Odwróciłam się w stronę Adriana
i posłałam mu spojrzenie: „a nie
mówiłam?”. Ten tylko machnął ręką i zniknął.