28/03/21

Rozdział XXXIX

 

Z perspektywy Mii

- Co ty tak uciekasz? – zaśmiała się Vai, widząc jak chowam się przed Jamesem. Nie chciałam się z nim widzieć po tym, co ostatnio się stało. Minęło już kilka dni, a ja nie chciałam z nim rozmawiać. Miotają mną przeróżne emocje, nie wiem którym mam ufać. Dlatego wolałam uciekać, udawać zajętą, byle tylko nie zaczął ze mną rozmowy o tym, co się stało. Chyba spaliłabym się ze wstydu, gdybym mu musiała tłumaczyć jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. Jestem poważnym wykładowcą, nie mogę na to pozwolić. Nie mogę pokazać, że tak naprawdę sama nie wiem czego chce, a przy nim właśnie się tak czułam – niepewna swoich uczuć i przekonań.

- Nie uciekam – szepnęłam, aby mnie brunet nie usłyszał. – Ja tylko podziwiam kolor ścian, bardzo ładny.

- Wiem, sama wybierałam – Vai uśmiechnęła się. – Tylko, że mi nie zamydlisz oczu. Sama wymyślam takie głupie odpowiedzi, gdy nie chcę powiedzieć prawdy.

- Potwierdzam – zaśmiała się Pati, wychylając się z łazienki – ona jest mistrzynią głupich odpowiedzi.

- Pati Pena – warknęła Henderson – a w nos chcesz?

- Nic już nie mówię – Pena szybko zniknęła za drzwiami łazienki, a ja jedynie się zaśmiałam. Ich zachowanie mnie po prostu bawiło. Chyba nigdy się do tego nie zdołam przyzwyczaić.

Vai nie zbaczając na to, czy tego chce, czy nie, pociągnęła mnie za rękę, wpychając do swojego pokoju. Logana nie było. Kazała mi usiąść na łóżku i zaczęło się przepytywanie. Opowiedziałam Vai wszystko, co stało się wczoraj – tylko bez większych szczegółów, które Henderson chciała znać. Była nieźle rozczarowana.

Oczywiście, historia była na tyle ciekawa, że Pati, jak i Pauline, też chciały jej posłuchać. Mimo tego, że było to coś osobistego, jakoś się nie wstydziłam. Zdążyłam je szczerze polubić i wiedziałam, że nie chcą dla mnie źle.

- Czyli co, nie chcesz nic z Jamesem? – zapytała Pati, gdy skończyłam opowiadać.

- Zmarnować taką szansę na darmowe ruchanie – westchnęła Violette. – Ja bym sobie nigdy nie darowała tak zmarnowanej szansy!

- Vai, ja nie marnuje szansy – powiedziałam – ja jedynie nie wiem, co mam zrobić. Nie pamiętam go, nie pamiętam praktycznie nic. Nie chcę być „pierwszą lepszą”, która wejdzie mu do łóżka.

- Kochana – Pauline objęła mnie ramieniem – nie będziesz „pierwszą lepszą”. James od ponad dwunastu lat nie kochał się z nikim, z tego co nam wiadomo – zaśmiała się. – Musisz zrozumieć, że James cię kocha i nie zrobiłby ci krzywdy.

- To prawda – skomentowała to Pena – a jeśli nie chcesz z nim współżyć, to po prostu mu to wytłumacz. On to zrozumie, nie jest głupi – na ostatnie słowa Vai wybuchła śmiechem. – Violette, nie pomagasz.

- Nie, on wcale nie jest głupi – powiedziała Vai, śmiejąc się. – Tylko nie zawsze mądry.

- A ty to niby zawsze taka mądra jesteś? – zaśmiała się Pauline.

- Nie o mnie jest rozmowa! – oburzyła się Henderson.

- Czyli co – szepnęłam po chwili, przerywając niezręczną ciszę – mam mu po prostu powiedzieć, że nie chcę, bo się boję?

- A widzisz inne wyjście? – zapytała Adams.

- Nie chcę z nim rozmawiać. Boję się, że mnie nie zrozumie. Boję się, że uzna, że robię z siebie taką cnotkę, co woli czekać z seksem, chociaż już dawno nie jest dziewicą.

- Panikujesz jak za dawnych czasów – zaśmiała się blondynka. – Widać, że nie wszystko się u ciebie zmieniło.

- Posłuchaj – powiedziała Pat – nie jesteście razem i nawet go nie pamiętasz. Nie może cię osądzać i na pewno tego nie zrobi, jednak musisz nam zaufać i po prostu z nim pogadać.

Spojrzałam na nie i sama nie wiedziałam, co mam zrobić. Wiedziałam jednak, że taka rozmowa nie będzie łatwa, ani miła… ale musi się odbyć. Wcześniej czy później. Nie potrafiłam rozmawiać z facetami, nigdy mi to nie wychodziło. Mimo, że udawałam taką pewną siebie, to gdy przychodziło mi porozmawiać z facetem, od razu traciłam tą pewność. Bałam się, że przy Jamesie będzie tak samo, jak i nie gorzej.