Julia... W podziękowaniu, dla ciebie ta jednorazówka... Mam nadzieje, że się spełni <3
*******************************
-
Nie uważasz że trochę przesadzasz? - spytał Kendall.
-
A dlaczego? – jak zawsze muszę się sprzeciwiać...
-
Może to były zwykłe koleżeńskie pocieszenie? – jak zwykle próbował mnie
uspokoić.
-
Sugerujesz, że ją oskarżam bezpodstawnie, tak?! – zawsze miałam swoje zdanie, a
jeśli mi się coś nie podobało, musiałam krzyczeć.
-
Nic nie sugeruje. Po prostu chcę abyś to wyjaśniła – spokojny, za to go
kochałam.
-
Wiesz, że ja go kocham.
-
Wiem skarbie, wiem. Ale jak cię skrzywdzi to ze mną będzie mieć nieprzyjemności
– przytulił mnie, tego mi brakowało.
-
Dzięki Kendall, ty to naprawdę jesteś super przyjaciel.
-
Nie dziękuj. Wiesz przecież że cię kocham jak własną siostrę...
-
Której nigdy nie miałeś – zaśmialiśmy się oboje.
-
Właśnie. Natalie, zostaniesz u mnie na noc? – on chyba czytał mi w myślach.
-
A mogę? Naprawdę nie chcę ci się zwalać na głowę.
-
Przecież wiesz, że nie będziesz. Nie chcę znów sam nocować. Wiesz że moi
rodzice wyjechali i jak zawsze zostawili mnie samego.
-
Dobrze, zostanę. Dla ciebie wszystko - uśmiechnęłam się.
Jeszcze
przez dłuższy czas rozmawialiśmy. Kochałam go jak brata, którego nigdy nie
miałam. Jestem jedynaczką, bez przyjaciół... Kendalla uznaję jako kogoś
bliższego niż przyjaciela. Tak szczerze, kiedyś się w nim kochałam, ale
nigdy się do tego nie przyznałam. Nie potrafiłam, bałam się że go
stracę, za wiele dla mnie znaczył. Ale wróćmy do dzisiejszego dnia,
rozmawialiśmy do rana. W ogóle nie chciało mi się spać. Umiał mnie wysłuchać,
za to go kochałam. Poczułam że coś rusza się pode mną. Otworzyłam oczy...
Leżałam na klatce Kendalla.
-
Śpij kochana – powiedział cicho i pogłaskał mnie po włosach. Zamknęłam oczy.
Obudził
mnie zapach, jakby coś się paliło. Momentalnie wstałam. Spojrzałam w stronę
kuchni, stał tam Schmidt i nieudolnie próbował zrobić śniadanie.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka. Złapałam go w pasie.
-
Co robisz? – spytałam.
-
Śniadanie.
-
Pomóc ci?
-
Jesteś moim gościem, nie pozwolę ci się przemęczać.
-
Co ja w ciąży jestem, czy jak? – uśmiechnęłam się.
-
Miejmy nadzieje, że nie...
-
Do twojej wiadomości, jeszcze tego nie robiłam.
-
Nie? – zdziwił się.
-
Nie.
-
Dziewczyno, masz prawie 22 lata... Kiedy zamierzasz to zrobić?
-
Kiedy znajdę osobę, której w 100 % będę zaufać.
-
Philipowi nie ufasz? Dziwna jesteś.
-
Może mu ufam, ale nie tyle, ile bym chciała.
Kendall
zrobił jajecznicę... Nie powiem, smakowała mi. Lecz nie mogłam spokojnie zjeść,
jak zawsze mnie rozśmieszał.
-
Kocham patrzeć jak się uśmiechasz – powiedział chłopak.
-
Nie często to robię, no chyba że przy tobie. Dziękuje ci za to – pocałowałam go
w policzek.
-
Nie ma za co. Gdyby nie ty, nie miałbym z kim rozmawiać.
-
Masz tyle przyjaciół, chłopaków z Big Time Rush…
-
Ale z nimi to ja się kłócę, a nie rozmawiam, ale i tak kocham z nimi przebywać.
-
Ja mam tylko ciebie i Philipa – zrobiłam smutną minę..
-
Nigdy cię nie zostawię – powiedział Schmidt. – Kocham cię, wiesz o tym – szkoda,
że nie tak, jak ja ciebie...
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon..
-
To Philip, muszę odebrać.
-
Idź na taras.
Z perspektywy Kendalla
Wyszła
porozmawiać z Philipem... Nie lubię tego gościa, skrzywdzi ją kiedyś wiem o
tym, a wtedy nie daruje mu tego... Za bardzo ją kocham, ale wiecie nie jak
przyjaciółkę czy rodzinę, ale jak dziewczynę... Tak, wiem... Jesteśmy
przyjaciółmi nie zrobię jej tego, a jeszcze ona ma Philipa... Nie jestem taki
okrutny, ale ją kocham...
Z perspektywy Natalie
Wyszłam
na taras, słońce znów świeciło, jak zawsze było pięknie... Pani Schmidt
naprawdę starała się, żeby to miejsce wyglądało zawsze pięknie.
-
Tak? – powiedziałam gdy odebrałam.
-
Cześć. Możemy się spotkać? – spytał chłopak.
-
Oczywiście, gdzie i kiedy?
-
Za 20 minut u mnie w domu – powiedział szybko.
-
Będę.
Rozłączyliśmy się, a ja wróciłam do Kendalla. Zmywał naczynia i tańczył
do Epic... Haha, dziwnie to wyglądało.
-
Mógłbyś przestać? – spytałam śmiejąc się. – Bo się zaraz uduszę, ze śmiechu!
-
Zgoda, ale i tak później porwę cię do tańca. Czego chciał Philip?
-
Chciał się spotkać.
-
Pójdziesz?
-
Tak, a dlaczego nie? To mój chłopak. Muszę się z nim spotkać.
-
Ok. Zawiozę cię jak chcesz.
-
Właśnie miałam się o to zapytać – uśmiechnęłam się.
Poszłam
do łazienki, przemyłam twarz, zrobiłam kucyka i wyszłam na dwór. Kendall czekał
na mnie już w samochodzie. Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu, pod domem
mojego chłopaka w centrum miasta.
-
Iść z tobą? – spytał chłopak.
-
Nie trzeba.
-
To ja poczekam.
-
OK.
Zadzwoniłam
domofonem, otworzył mi... Intuicja podpowiadała mi, że coś się stanie, ale nie
wiem czy zła rzecz czy dobra... Zaraz się okaże.
-
Cześć – powiedziałam, gdy mi otworzył.
-
Wejdź – powiedział, był jakiś spięty...
-
O czym chciałeś porozmawiać? – spytałam.
-
Usiądź, zaraz ci powiem – nie uśmiechnął się ani razu
-
O co chodzi? Nie trzymaj mnie w niepewności – chciałam znać prawdę, nawet jeśli
by mnie to balowało.
Przez chwilę zrobiło się cicho, aż wreszcie ktoś wszedł do mieszkania.
-
Kotek, jestem już... Kiedy przychodzi ta twoja dziewczyna? – znałam ten głos. –
Będzie trzeba jej powiedzieć, że... – zacięła się, bo mnie zobaczyła... To była
Caroline, mój najgorszy wróg!
-
O czym? – spytałam.
-
Natalie... Posłuchaj... Już cię nie kocham – nie mogę w to uwierzyć... NIE
KOCHA MNIE?! Ale jak to?
-
Co?! – nie wytrzymałam, popłakałam się...
-
Caroline jest lepsza od ciebie... Jest ładniejsza, lepsza w łóżku... Co ja
mówię... Ty nawet nie dasz się dotknąć, a co dopiero! Rób co chcesz, ale z tobą
nie chce mieć nic wspólnego...
-
Nienawidzę cię! – krzyknęłam i uderzyłam go w twarz z otwartej ręki...
Wybiegłam z mieszkania.
-
Hasta la vista baby... – powiedział.
Nie
chciałam myśleć już o nim, ale nie potrafiłam... Kochałam go, a on zostawił
mnie dla innej... Podbiegłam do Kendalla, wtuliłam się w niego... Wreszcie
poczułam się dobrze, ale i tak płakałam... Nie potrafiłam inaczej. Skrzywdził
mnie człowiek, z którym byłam długo, bardzo długo... Łączyło nas uczucie,
bardzo silne, ale chyba dla niego nic to nie znaczyło.
-
Co się stało? – spytał chłopak.
-
Zerwał ze mną, dla Caroline..
-
Nie... Nie daruje mu tego! – krzyknął chłopak i podbiegł do Philipa.
-
Kendall stój! - krzyknęłam za nim...
Gdybyście
wiedzieli co tak się działo... Kendall pobił Philipa, lecz Schmidt też został
poszkodowany... Philip rozciął mu łuk brwiowy, wazonem.. On to miał pomysły. Na
samym końcu, już z Caroline nie wytrzymałyśmy i odciągałyśmy ich od siebie...
Ciężko było, ale się udało... Siedzieliśmy w samochodzie... Chciałam, aby
Kendall odwiózł mnie do domu, ale się nie zgodził... Powiedział, że nie zostawi
mnie w takim stanie, samej... Kochany.
-
Ale i tak jesteś idiotą – powiedziałam.
-
Mówiłem ci, że jak cię skrzywdzi to pożałuje.
-
Ok, ale trochę cię poniosło...
-
Dla ciebie wszystko – uśmiechnął się.
Zawsze wydawał mi się dziwny... Nawet w szkole, wiecie... Znamy się od 12 lat,
tak około... Zawsze był taki... Podjechaliśmy pod jego dom...
-
Kendall, nic mi nie będzie jak odwieziesz mnie do domu – powiedziałam.
-
Nie zostawię cię – położył mi dłoń na policzku..
-
A mógłbyś – odwróciłam się i ruszyłam w stronę miasta.
Poszłam
do mojej ulubionej kawiarni... Usiadłam tam gdzie zawsze... Tam gdzie zawsze z
Philipem... Znów zrobiło mi się smutno. Przesiedziałam tak kilka godzin... Mój
telefon non stop dzwonił, nie odbierałam, wyciągnęłam z niego baterię... Nie
mogłam już wytrzymać, nie powstrzymywałam łez... Chciałam wytrzeć sobie nos,
ale nie miałam chusteczek...
-
Proszę – powiedział ktoś nade mną. Podniosłam głowę...
-
Kendall, co ty tu robisz? – spytałam.
-
Mówiłem, że nie zostawię cię samej...
Wróciliśmy
do domu... Znów nocowałam u Kendalla... Dobrze mi było u niego... Chciałabym mu
powiedzieć prawdę, że go kocham... Lecz nie potrafię. Jest moim przyjacielem,
co by było gdyby wystraszył się... Boję się, że moje wyznanie, może zniszczyć
naszą przyjaźń. Tylko to mi teraz zostało...
Obudziłam się po 8:00... Zeszłam na dół, Kendall jeszcze spał... Musiałam się
mu jakoś odwdzięczyć za to, że aż tak się o mnie troszczy.
Z perspektywy Kendalla
Nie mogłem w nocy spać, myślałem o tym jak mogę pocieszyć Natalie... Była taka
przybita, nie dziwię jej się... Ale jak Philip mógł?! Ja bym takiej wspaniałej
istoty nigdy nie zostawił, co to, to nie... Słyszałem cisze podśpiewywanie
Natalie... Coś robiła na dole, ale co? Wstałem z łóżka, uchyliłem delikatnie
drzwi i zobaczyłem na chodzi po kuchni, nakrywając do stołu... Miała
słuchawki na uszach... Po cichu podszedłem do niej i wyciągnąłem jej słuchawki z
uszu... Odwróciła się wpadając w moje ramiona...
-
Co robisz? – spytała, patrząc mi w oczy... Boże, miękły mi kolana, jak
widziałem jej piękne niebieskie oczy...
-
Mówiłem ci, że jesteś moim gościem i nie wolno nic ci robić...
-
Ojj Kendall...
-
Nie „ojj Kendall” tylko się obrażam... Jedno może mnie
skłonić, żebym się nie fochał...
-
Co takiego?
-
Całus w policzek – powiedziałem. Umiałem wykorzystywać chwilę.
-
Głupek – powiedziała blondynka, uśmiechając się. Pocałowała delikatnie mnie w
policzek, a mnie dreszcze przeszły...
Z perspektywy Natalie
–
Nie „ojj Kendall” tylko się obrażam – powiedział chłopak...
Zawsze mu źle... – Jedno może mnie skłonić, żebym się nie fochał...
-
Co takiego? – spytałam.. On miał różne pomysły... Wolałam się bać.
-
Całus w policzek – powiedział.. Nie, on chyba chce, żebym nie wytrzymała i go
kiedyś pocałowała w usta... Przegina, ale i tak go kocham...
-
Głupek – powiedziałam... Co miałam zrobić, pocałowałam go... Szkoda, że nie w
usta...
-
Co zrobiłaś do jedzenia?
-
Ty tylko o jednym...
-
No głodny jestem.
Zjedliśmy
śniadanie, nic ciekawego nie zrobiłam... Tylko naleśniki z czekoladą, tak jak
lubi Kendall... Później wybraliśmy się na spacer, zadzwonił mi telefon.
-
Tak? – powiedziałam, gdy odebrałam.
-
Cześć córeczko, to ja mama – tak bardzo tęskniłam za tym głosem... Nie
widziałam ją od wyjazdu do Los Angeles, czyli 12 lat... Mieszkam tu z ciocią.
-
Stęskniłam się... Co tam u was?
-
Wszystko dobrze... Słuchaj skarbie, chciałaś iść w Anglii na studia, tak?
-
No tak... A co?
-
Mam dla ciebie dobrą nowinę, znalazło się miejsce.
-
Naprawdę? To wspaniale...
-
Tak, ale musisz przyjechać w ciągu tygodnia – usłyszałam pik, pik.
-
Dobrze mamo, jak się zastanowię, to jutro do Ciebie zadzwonię, a teraz przepraszam,
bo mam drugi telefon...
Rozłączyłam
się z mamą odebrałam drugi, nawet nie patrząc kto dzwoni..
-
Słucham.
-
Cześć, to ja Philip... Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie... Kocham cię
skarbie – powiedział chłopak... Heh, wiedziałam że mnie nie zostawi... – Możemy
się spotkać?
-
Tak. Gdzie?
-
Na plaży, tam gdzie jest twoje ulubione miejsce...
-
Zgoda, za ile?
-
Za 10 minut...
-
Będę...
-
Pa skarbie.
-
Pa.
Nie
mogłam uwierzyć w to, że będę studiować w moim rodzinnym mieście i jeszcze
Philip chce do mnie wrócić... To był wspaniałe!
-
Kto dzwonił? – spytał chłopak.
-
Mama i Philip...
-
Czego ten palant chciał?! – Kendall dziwnie się zachowywał...
-
Nie palant... Chce się spotkać. Pewnie do siebie wrócimy – powiedziałam,
uśmiechając się.
-
Co?! Chcesz do niego wrócić?! Po tym co ci zrobił?!
-
Kocha mnie...
-
Jasne kocha, pewnie tamta kopnęła go w dupę i dlatego chce do Ciebie wrócić...
-
Zazdrosny?
-
Tak! – co on powiedział?
-
Yy?
-
Rób co chcesz – odwrócić się i zaczął biec do domu...
Spotkałam
się z Philipem... Chciał do mnie wrócić, ale pomyślałam o Kendallu... Zawsze
kochałam tylko Schmidta... Philip był tylko przykrywką dla mnie... Zostaliśmy z
Philipem przyjaciółmi, tyle mogłam mu zagwarantować, po tym co mi zrobił... Zadzwoniłam
do mamy... Potwierdziłam wyjazd na studia... Chciałam tego, to moja przyszłość.
Wróciłam
do mieszkania... Zaczęłam pakować rzeczy, mama załatwiła mi bilet na jutro,
godzina 9:00. Nie miałam wiele czasu... Jeszcze sen.
Noc
była krótka, mało spałam, płakałam... Chciałam przyznać się, że kocham
Kendalla... Jego uśmiech, poczucie humory, ale przede wszystko kocham go za to,
że zawsze jest przy mnie, zajmuje się mną, chroni przed złem, nigdy mnie nie
zostawił... Nie potrafiłam się do tego przyznać, byłam tchórzem...
Wstałam wczesnym rankiem ubrałam się, umyłam i poszłam porozmawiać z
ciocią. O 8:30 pod mój dom podjechała taksówka, miałam tylko kilka toreb..
Pożegnałam się z ciocią Carmen i wsiadłam do taksówki...
Znów myślałam o nim... O Kendallu, nawet mu nie powiedziałam, że wyjeżdżam...
Napisałam mu sms-a, bo jakoś nie mogłam z nim rozmawiać...
„Hej
Kendall. Spotkałam się wczoraj z Philipem, chciał do mnie wrócić, ale się nie
zgodziłam... Mama załatwiła mi studia w Anglii, strasznie się cieszę... Dzisiaj
o 9:00 mam samolot. Nie zdążyłam się z tobą pożegnać, jak znam życie, nie wrócę
już do LA...
Kocham cię, Pa...”
Kocham cię, Pa...”
Wysłałam...
Lecz chciałam to napisać inaczej, wiadomość od serca, ale nie mogłam. Nie
chciałam żeby Kendall żył ze świadomością, że uciekam na drugi koniec świata, a
go kocham. Nie mogłam mu tego zrobić.
Wysiadłam
na lotnisku... Usiadłam na krześle w budynku i czekam na samolot... Miałam
jeszcze 15 minut...
Z perspektywy Kendalla
Znów
pracy, a pracy... Zdjęcia do ostatniego sezonu serialu dają w kość... Nie mam
jakoś ochoty nawet na żarty, a co dopiero na pracę... Poczułem wibracje w
telefonie, pewnie sms...
-
Od Natalie? – zapytałem sam siebie...
Przeczytałem
go dokładnie... Kilka razy... Nie mogłem uwierzyć w to, co czytam, wyjeżdża...
Nie... Nie mogłam wyjechać bez pożegnania... Powiedziałam Loganowi, że
wychodzę... Nie obchodziło mnie to, że nie mogę, to był już koniec... Wyjeżdża,
zostawia mnie samego... Podjechałem na lotnisko...
Z perspektywy Natalie
Spojrzałam na zegarem... Zostały 3 minuty... Najbardziej żałuję, że zostawiłam
Kendalla, może kiedyś mi wybaczy... Wstałam i udałam się powolnym krokiem w
stronę bramek.
-
Natalie stój! – usłyszałam znajomy głos... Odwróciłam się... To... To był
Kendall.
-
Co ty tu robisz? – spytałam, a on mnie przytulił.
-
Nie wyjeżdżaj, proszę... Nie zostawiaj mnie samego.
-
Kendall, ja... – chłopak mi przerwał.. Całując mnie w usta. – Co to miało być?
-
Kocham cię – uśmiechnęłam się szeroko. – Nie wiedziałem jak ci mam to
powiedzieć...
-
Wprost... Ja też nie potrafiłam...
-
To już nie ważne... – pocałował mnie po raz kolejny...
Oczywiście
nie pojechałam, zostałam w Los Angeles... Na reszcie poznałam kogoś, komu
ufałam i wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Żyło nam się dobrze, najpierw w
dwójkę, później w trójkę... Urodziłam małego chłopczyka... Nazwaliśmy Kendall
Schmidt Jr. Słodko, prawda?
Nasza
miłość nie gasła i nigdy nie zgasła... Żyliśmy długo i szczęśliwie, tak samo
jak w bajkach.
***********************
Jak
zawsze zostawcie po sobie ślad.. Dziękuje, że jesteście :*
Fajny rozdział,czekam na dalszy ciąg jak zawsze :) -Alice
OdpowiedzUsuńAwwww jakie to piękne,dziękuję Ci <3 <3 <3 <3 <3 <3 Też Cię kocham <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCudne :)
OdpowiedzUsuńAle faaajne. *.*
OdpowiedzUsuń@agniusiek
słodki;p
OdpowiedzUsuńcelu$ka:)
Cudowna Jednorazówka :)
OdpowiedzUsuńaww, jak zawsze cudnie kochana <3 mogłabym to czytać non stop :D
OdpowiedzUsuńnina_tokarska17 ;)
Przepiękne,miałem od razu całego nie czytać,ale się zaczytałem i przeczytałem :) <3
OdpowiedzUsuńprzepiękne :)
OdpowiedzUsuńsuper :) fajna historia :) czekam na Twoje kolejne jednorazówki :)
OdpowiedzUsuńO rany... Popłakałam się i uśmiechałam. To było na prawdę cudowne. Masz talent ;*
OdpowiedzUsuńOoooo... Slodkie :)
OdpowiedzUsuń