Z perspektywy Kendalla
Nadal
myślałem o tym, co powiedziała mi Amy. Nieprawdopodobne dla mnie było, w sumie
dla nas wszystkich, że Angel przeżyła… a do tego to wszystko, co Adrian zrobił
było tak nieprawdopodobne, że aż trudno było w to uwierzyć. Jednak mieli
dowody. Nie mogłem zaprzeczyć ich autentyczności.
Czas
mijał nam nieubłaganie szybko. Dopiero co było rano, Amy pobiegła do szkoły
poprawiać przedmioty, a nagle zrobił się wieczór. Siedziałem na kanapie, obok
mnie siedziała moja ukochana. Położyła mi głowę na ramieniu, a ja lekko się
uśmiechnąłem.
-
Dawno nie było tu takiej ciszy – szepnęła.
-
Najważniejsze, że w domu nie ma Vai – zaśmiałem się. – Ona robi najwięcej
hałasu.
-
Najważniejsze, że w końcu jesteśmy wszyscy razem – uśmiechnęła się.
Delikatnie
wtuliłem moje Maleństwo w siebie. Miała rację. Miała całkowitą rację…
najważniejsze, że jesteśmy razem. Nie wiedziałem jednak ile taka sytuacja
potrwa, bo przy Amy wszystko było możliwe. Jednak wierzyłem, że w końcu zacznie
rozważnie myśleć i przestanie „odwalać”. Była naprawdę dobrym dzieckiem, do
tego mądrym. Jednak była porywcza. Nie zawsze jej to pomagało. Mimo wszystko
kochaliśmy ją jak swoje własne dziecko. Pauline nie mogła mieć dzieci. Długo
staraliśmy się o własne, lecz najwidoczniej nie było nam dane. Tak czy owak,
wbrew tego co ludzie mówili, nie chciałem jej zostawić z takiego powodu. Była
dla mnie ważna, z czasem stała się najważniejsza. Nie obchodziło mnie to, że
nie mogliśmy mieć dzieci. To nie było istotne. Kochałem ją. Była i jest dla
mnie wszystkim… a to nigdy się nie zmieni. Nie mieliśmy jednak ślubu. Nigdy nie
było na to czasu… a z biegiem lat po prostu przyzwyczailiśmy się do tego, co
jest.
Z
owej sielanki wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem i je otworzyłem.
Gdy tylko zobaczyłem blondynkę za drzwiami, nie mogłem złapać powietrza.
Wiedziałem jak wygląda Mia – w końcu widziałem zdjęcia… Wiedziałem jak mocno
jest podobna do Angel – bo w końcu nią była – ale nie wiedziałem, że wywrze to
na mnie aż takie wrażenie.
-
Dzień dobry – szepnęła. – Mia Taylor – podała mi rękę. – Poszukuję Jamesa
Maslowa i jego córki Amy, dobrze trafiłam? – patrzyłem na nią i nie mogłem
wypowiedzieć ani słowa. Moja siostra… była taka piękna, choć zupełnie inna. –
Pomyliłam adresy? – szepnęła po chwili.
-
Nie – odpowiedziałem szybko. – Kendall Schmidt – uśmiechnąłem się lekko. –
Jamesa nie ma, ale jeśli chcesz… jeśli pani chce, to zapraszam – otworzyłem
szerzej drzwi, wpuszczając ją do środka.
-
Nie chcę przeszkadzać – szepnęła.
-
Nie będzie pani przeszkadzać – kobieta niepewnie zrobiła krok, wchodząc do
domu. Rozglądnęła się dookoła, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. – Napije się
pani czegoś?
-
Jestem Mia, proszę mi mówić po imieniu – podniosła lewy kącik ust do góry – i
nie, dziękuję. Nie wiesz za ile będzie James?
-
Powinien być za niedługo – popatrzyłem na nią. – Na górze zostawiłem telefon.
Jeśli się nie obrazisz, podejdę po niego i zadzwonię.
-
Byłabym wdzięczna.
Szybko
pobiegłem na górę, prawie zabijając się na schodach. Nie zostawiłem telefonu na
górze, w końcu prawie się z nim nie rozstaje. Chciałem się jednak uspokoić,
porozmawiać z kimś, kto mnie uspokoi, wpadłem więc do pokoju Logana. Brunet
siedział na łóżku czytając, czy tam przeglądając, kamasutrę.
-
Stary pomóż! – usiadłem szybko obok niego.
-
Nie widzisz, że jestem zajęty? – nawet na mnie nie spojrzał.
-
Angel przyjechała… znaczy Mia… nie wiem co robić! – na te słowa Logan szybko
odłożył książkę i podbiegł do drzwi. Uchylił je lekko, patrząc na kobietę.
-
Jak ona się zmieniła… Jaka piękna kobieta się z niej zrobiła.
-
To, że ona jest piękna już wiem, ale tak dawno jej nie widziałem… Tak dawno straciłem
nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczę. Nie wiem co mam zrobić! Nie wiem jak
mam się zachować! Serce bije mi tak szybko! Chyba zaraz dostanę zawału…
-
Czy ja mam cię uczyć jak się postępuje z kobietami? – złapał mnie za rękę i
wypchnął za drzwi. – Witaj Mia! – krzyknął, podając rękę blondynce. – Nazywam
się Logan Henderson. Pewnie mnie nie poznajesz, ale znamy się. Jestem
przyjacielem twojego brata – wskazał palcem na mnie.
-
Brata? – zapytała niepewnie blondynka. – Ja nie mam rodzeństwa… Znaczy nie wiem
– usiadła na kanapie i złapała się za głowę. – Po prostu nie pamiętam.
-
Spokojnie – uśmiechnął się brunet i usiadł obok Mii – postaramy się, abyś sobie
wszystko przypomniała. Chciałabyś, abyśmy coś ci opowiedzieli?
-
Możemy zacząć od początku – zaproponowałem. – Mamy czas.
-
Nie chcę robić problemów.
-
Ale to żaden problem – uśmiechnęła się Pauline. – Fajnie będzie znów
powspominać dawne czasy, a ty może sobie coś przypomnisz.
Logan
zrobił herbaty. Dużo herbaty. Zaczęliśmy opowiadać Angel, znaczy Mii, od samego
początku jak to się zaczęło… że kiedyś była moją kuzynką, przyjechała tu by
mnie odnaleźć, bo nie widziała mnie przez długi okres czasu. Jak później
spędziła z nami wakacje, poznała Jamesa, w którym się zakochała. O tym, jak
została koniec końców moją siostrą… i matką dla Amy. Staraliśmy się opowiedzieć
jej wszystko, ze szczegółami, chociaż nie było to łatwe. Obraz tamtych dni
zatarł się już dawno, ale dla mojej jedynej i ukochanej siostry warto było się postarać.
Chciałem żeby wszystko wróciło do normalności… aby James odzyskał żonę, Amy
matkę, a ja moją siostrę… Bardzo mi jej brakowało.
- Najważniejsze, że w domu nie ma Vai – zaśmiałem się. – Ona robi najwięcej hałasu.
OdpowiedzUsuńO TY CIULU, Vai sobie to zapamięta!
Jakoś tak komicznie sobie wyobraziłam Kendalla, który się zapowietrza widząc Mie, że aż prychłam xd nie potrafie być poważna xd
COOOO ten Logan robił xdddd
Po ciula herbaty Logiś! Wódke trza było od razu otworzyć xd
Leje dalej z tej kamasutry xd