Siema,
jestem Amy, a dokładnie: Amy Angelika Maslow, 16-letnia dziewczyna, która
wychowała się bez matki. Niektórzy mówią, że mam o wiele lepiej od nich. Życie
bez ciągłej kontroli, zakazów itp. Ja wolałabym mieć kogoś, kto by mnie
wspierał i pomagał… Mam tylko ojca, który w ogóle się mną nie zajmuje.
Znaczy... Nie ma dla mnie czasu. Wolał spędzać czas ze swoimi kumplami, niż z
własną córką. Do tej pory jakoś nie umiał mi pokazać, że mnie kocha. Jest
obojętny na wszystko, co się dzieje. Ciocia Pauline mówi, że to przez to, że
jeszcze się nie pogodził ze śmiercią mamy. No dobrze, odpuszczę mu, ale ile
można? Rozumiem, że ją kochał, że chciał spędzić z nią życie, ale minęło już
tyle czasu… Powinien zapomnieć albo chociaż spróbować w końcu żyć normalnie.
Jego ciągłe wahania nastroju w niczym nie pomagają, a niszczą tylko humor
pozostałym domownikom.
Poza
tym, mój ojciec jest cholernie nieodpowiedzialny. Dobrze, że sama umiem zadbać
o siebie, bo byłoby ze mną źle. Nie raz zdarzało się tak, że nikogo nie było w
domu, a ja nie mam kluczy, bo tata zapomniał dorobić. Musiałam się wtedy gdzieś
podziewać... Jedynym miejsce był dom cioci Izy i wujka Josha. Podobno obiecali
mamie, że będą mi pomagali.
-
Amy chodź na obiad! – krzyknęła ciocia Pauline. Jest nawet spoko... Jak na
osobę, która jest ode mnie wiele lat starsza. Ona jest chyba jedyną prawdziwą
moją ciocią, bo tak to same przyszywane. Ale dzięki temu nie brakowało mi mamy,
lecz może czasami myślałam jakby to było, gdybym jednak miała oboje rodziców.
Lecz w mojej przyszywanej rodzinie chociaż czasami miałam większe wsparcie, niż
w tej prawdziwej.
Zeszłam na dół. „Cała rodzinka w
komplecie” – pomyślałam. Jak zwykle babcia Cathy nas odwiedziła… Czasami mam
wrażenie, że mnie nie lubi. Mojej mamy nie lubi, eh... nie lubiła. To wiem.
Nawet czasami mi się wydaje, że cieszy się z tego, że już jej nie ma. Nie raz
rozmawia z tatą, że może to dobrze, że tak się stało i znów mu wciska tą... e…
Halston Sage? Chyba tak się nazywała... Mój tata i tak nie ma zamiaru nawet na
nią spojrzeć, bo wie, że to ona zabiła moją mamę. Babcia nie chce za bardzo w
to uwierzyć, a Sage dopiero co wyszła z więzienia za współudział... A niech się
udławi, jakbym ją zobaczyła na oczy to bym ją udusiła gołymi rękami.
Minęło
tyle lat... Taki szmat czasu, a tata dalej pamięta jak się poznali, jak się
kłócili, jak to wszystko się zaczęło... Nie raz płacze, ale z daleka od nas. Widzę to, chociaż on nawet o tym nie wie... Nie chce żebyśmy wiedzieli, że cierpi. Szkoda mi go... Ale co mogę
poradzić, jak sobie pomóc nie da. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz mnie
przytulał, pocałował, powiedział, że mnie kocha… Czasami wydaje mi się, że mnie
nie kocha, że mnie nie chce. Ale co ja sobie wyobrażam…? Że po tym wszystkim,
po tym morderstwie mojej mamy, on będzie chciał mnie przytulić lub pocałować?
Chyba się łudzę tylko... A to wszystko dlatego, że jestem do niej podobna.
Włosy miałam zawsze koloru, taki jak miała mama na zdjęciach, lecz je
przefarbowałam na blond, ale i tak po oczach jestem podobna do mojej rodzicielki.
A najważniejsze, że jestem dziewczyną. Eh, ciężki mam los. Ale muszę wytrwać,
urodziłam się, żeby mój tata był szczęśliwy, żeby moi rodzice byli, ale
teraz... Gdy nie ma mamy… Wszystko zaczęło się walić. Muszę pomóc tacie
poukładać wszystko, bo inaczej nie damy sobie rady... W kupie siła, musimy
trzymać się razem.
-
Młoda bierz się do jedzenia – odezwał się wujek Kendall wyrywając mnie z
zamyślenia, a tata znów się zasmucił. Mówiłam do wujka, żeby przy tacie nie
mówił do mnie „młoda”. Tata źle to znosi.
-
Nie mów do mnie młoda, nie jestem moją mamą – zerwałam się, zabrałam talerz i
poszłam na górę. Nie chciałam patrzeć jak mój tata znów jest smutny. Dobijało
mnie to, ale ja nic nie umiałam na to poradzić.
Moje
życie właśnie tak wyglądało. Ciągle tata był smutny, a ja? Ja nie robiłam z tym
nic, bo myślałam, że nie potrafię. Dopiero później Logan – bo on nie pozwolił
mi mówić do siebie wujek – uświadomił mi, że tata tęskni i muszę go wspierać. I
to właśnie mam zamiar robić. Ale nie dziś... Nie teraz… Na pewno nie tak
szybko. Może później… Najpierw muszę swój zagmatwany świat poukładać. Dobrze,
że mam Louisa... On jedyny jest ze mną zawsze, o każdej porze dnia i nocy mogę z
nim pogadać i nie mieszka daleko, to jest ważne.
Może
wam wytłumaczę, kto to jest Louis... To mój najlepszy przyjaciel, traktuje go
jak brata. Jest starszy ode mnie, syn cioci Izabeli i wujka Josha. Spędzamy
razem każdą chwilę… Ale Lou chce się wyprowadzić. Odciąć się od tego
wszystkiego… Zostanę sama. Ciekawe jak sobie poradzę... Bez niego mój świat
jest niczym… Nie wyobrażam sobie jakbym mogła bez niego żyć… On daje mi
nadzieje, na lepsze jutro.
Z
perspektywy Jamesa
-
Co ty za dziecko wychowałeś synku – powiedziała moja mama. Ona nie rozumie, że
ja cierpię... że nie mam na nic sił, na nic ochoty.
-
Może byś się nie wtrącała w moje wychowanie, co? – powiedziałem. – To moja
córka i będę ją wychowywał jak mi się podoba – wstałem i poszedłem na górę.
Zatrzymałem
się przy pokoju mojej córki. Zajmowała pokój, w którym miała mieszkać Ang. Tyle
wspomnieć... Tak bardzo za nią tęsknię. Minęło tyle lat, a ja nadal nie mogę
się pogodzić ze śmiercią mojej żony. Chociaż przez chwilę mogła nią być.
Najpiękniejsza chwila w życiu przerodziła się w najgorszą. Dlaczego ten świat
jest taki niesprawiedliwy? Nie rozumiem.
A
wracając do Amy… Czasami pyskuje i jest wybuchowa, ale... jest dobra, czuła i
kochana. Tak samo jak jej mama... Jak na nią patrzę przypomina mi się Angel...
Te same oczy, uśmiech... Włosy też miała takie same, ale je przefarbowała.
Miała o to niezłą awanturę u mojej matki. Mi to nie przeszkadza... Lecz jak
spojrzę na Amy robi mi się momentalnie smutno. Angel... Moja biedna Angel...
Za bardzo mi ją przypomina. A ja za
bardzo tęsknię... Kiedyś będę musiał ustatkować się. Angelika na pewno by
chciała, żebym był szczęśliwy, ale... jak to zrobić bez niej? Zawsze
powtarzałem sobie, że Angelika będzie ‘tą na zawsze’… Los zgotował nam inną
historię. A ja… A ja nie potrafię… Nie potrafię się z tym pogodzić. Czas leczy
rany... Ale minęło ponad dziesięć lat, a moje serce nadal jest złamane. Nie
wiem kto może mi pomóc, pewnie nikt. Na zawsze zostanę samotny... I będzie mi z
tym dobrze.
"Nie mam nikogo, kto BYM mnie wspierał" na dzień dobry już błąd? Ooo ty bałwanie, wróciłaś i już od razu krytykujesz? xd
OdpowiedzUsuńTaak siema, to ja! xd
Jak to nie masz matki? Masz tu matkę tylko wygląda jak ojciec. Humorki się zgadzają tylko ten siurak ... ale spoko, żyjemy w takich czasach że wszystko jest możliwe xd
Dopiero w połowie se przypomniałam że jej ojcem jest James a nie Kendall xd już mi się tak namieszało że nie pamiętałam :D
"Ona nie rozumie że ja cierpie" ... i wtedy przypomina mi się piękny obrazek w książki od polskiego mojej MŁODEJ, gdzie był gościu, który skakał po drugim gościu, krzycząc "Spójrz na mnie! Ja cierpie!" xd Bardzo podobnie to wygląda i tutaj xd
James pierdolisz, to Sylwietta miała być twoją jedyną!! :D Dziwna ta historia, wszystko do góry nogami. Kendall jest wujkiem córki Angel a to przecież on powinien być ojcem. Pff. xd
Lece dalej! :P
aaaaaaaaaaaaaach! ale mnie james wkurwia. jest dorosłym człowiekiem, który ma na wychowaniu dziecko, a zachowuje się jakby był młodszy od swojej córki. rozumiem - żałoba, cierpienie, złamane serce, ale rany julek - nie można wpadać w spiralę negatywnych uczuć i ciągnąć za sobą wszystkich. amy nic nie zawiniła, a obrywa nonstop przez lekkomyślność ojca (chodzi mi tutaj o to, że jej właściwie nie wychowywał, bo nie radzi sobie z emocjami i ma wywalone na to, że dla swojego i jej dobra by mógł iść np. na terapię).
OdpowiedzUsuńale się wkurwiłam.
mam nadzieję, że nie krzyczę w eter i w kolejnym rozdziale pani autorka mi powie, że "JAK NIE WIESZ DLACZEGO TAK JEST, TO SIĘ NIE WYPOWIADAJ Z ŁASKI SWOJEJ".
yours truly, wkurwiona m.
Biedny ;( nie dziwię się, że tak jeat, skoro matka mu w tym nie pomaga.
OdpowiedzUsuńSkoro Amy przypomina mamę, w końcu znajdzie w sobie siłę.