24/08/13

Rozdział LXV


<Z perspektywy Jamesa>
- Pani Halston Sage? – zapytał jeden policjant.
- Tak, a co się dzieje? – zapytała dziewczyna.
- Jedzie pani z nami – skuli ją kajdankami i zaczęli wyprowadzać z domu.
- Ale za co?! Ej ! Ja nic nie zrobiłam !
- Znaleziono u pani dużą ilość kokainy.. Musimy panią zamknąć – i zniknęli za drzwiami. Słychać było tylko krzyk Hal, że to nie jej kokaina.
                Usiadłem szczęśliwy na kanapie, gdy wszyscy zaczęli chodzić po domu i wypytywać się co się stało.. Tak wiem, jestem podły, ale nie miałem innego wyboru. Musiałem podrzucić jej te narkotyki, żeby tylko mieć chwilę spokoju.. Mam nadzieje, że już tu nie wróci..
- Co to było?! – krzyknęła Vic. – Dla.. Dlaczego ją zabrali?!
- Uspokój się.. Nareszcie będziemy mieli święty, anielski spokój – zaśmiałem się.
- Ale nie można tak ! – Knight chodziła w kółko zdenerwowana.
- Uspokój się powiedziałem ! – krzyknąłem. - Jeszcze pomyślę że ci na niej zależy !
- Bo zależy ! – krzyknęła.
- Że co..? – spojrzałem na nią zdziwiony.
- Nie ważne – powiedziała i trzasnęła drzwiami.
                Jej zachowanie coraz bardziej mnie dziwiło.. Nie wiem co ona ma wspólnego z Halston, ale widać, że zdenerwowało ją to, że ją zabrali.. O co w tym wszystkim chodzi? Wstałem i ruszyłem w stronę pokoju Peny.. To przecież jego dziewczyna, powinien wiedzieć co się z nią dzieje.
- Siema stary.. – powiedziałem, kiedy wszedłem do jego pokoju.
- No cześć.. – mruknął, leżąc na łóżku.
- Jak tam? – usiadłem obok niego.
- Sam nie wiem.. – spojrzał w sufit.
- Słuchaj.. Chciałem porozmawiać o Vic..
                Nic nowego się nie dowiedziałem.. Carlos sam chciałby wiedzieć co się z tą dziewczyną dzieje.. Nikt nic o niej nie wie. Pojawiła się tak nagle w naszym życiu.. To nie tylko ona.. Angel zrobiła to samo.. Ehh.. Angel.. Jak ja za nią tęsknie.. Ale wracając do Victorii.. Mnie jak i Carlosa ciekawiła nagła zmiana Knight. Przecież ona nigdy nie była taka skryta, tajemnicza i ponura.. Co mogło się z nią stać? W naszym życiu nie zmieniło się nic, oprócz pojawienia się Angeliki.. Ale dlaczego to miałoby ją zmienić? Nie rozumiem.. I pewnie tego nie zrozumiem.
<Z perspektywy Angeliki>
- Kendall ! – krzyknęłam. – Zejdź na dół !
- Idę – zaspany chłopak, zszedł do mnie, a zaraz padł na kanapę.
- Musimy pogadać – klepnęłam go w tyłek.
- Mój grrr – warknął, a ja się zaśmiałam.
- Chce pogadać o Laurze.. Mówiłeś wczoraj, że znów ci się z nią nie układa – spojrzałam na niego.
- No bo nie.. – odwrócił się na plecy i spojrzał na mnie. – Wyprowadziła się.. znów – zasmucił się.
- A z jakiego to powodu? – zapytałam.
- No bo ehh.. Ciężko mi się przyznać, ale..
- Ale?
- Całowałem się z inną.. – spuścił wzrok.
- Że co?! Że ty?! Że nie uwierzę.. – przekręciłam głowę.. Nie chciałam uwierzyć, że mógł to zrobić !
- Śmiesznie wyglądasz jak się złościsz – uśmiechnął się. – Ale Lili..
- Co?! Lili?! Zaraz.. Mówimy o mojej Lili..? – coraz ciekawiej.. Kurcze, coraz ciekawiej.
- No tak.. Lili.. Ona jest taka.. ahhh.. no chyba się w niej zakochałem.. – mruknął chłopak, a ja strzeliłam facepalma.
- Trzymajcie mnie.. Błagam.. Trzymajcie mnie Aniołowie, bo zaraz mu te piękne oczka wydrapię.. – mówiłam cicho do siebie, a chłopak się ode mnie odsunął. – Tobie totalnie palma odbija?! Przekwitasz kurna czy jak?!
- To jest andropauza kochanie.. I nie, jestem na to za młody.. – zaśmiał się.
- Zakochujesz się w dziewczynie, która ma tyle lat co ja ! – zaczęłam oddychać głęboko.
- No James lepszy nie był.
- Ty mi do tego Jazza nie mieszaj ! – krzyknęłam. – Mam nadzieje, że Lucas nic nie wie.. bo ci jaja urwie..
- Serio..? – chłopak zaczął się bać.
- On jest strasznie opiekuńczy.. co by nie było.. uważaj lepiej..
- A.. może mi coś zrobić?
- Jeśli zranisz Lili to może cię nawet zabić.. Znam go, to człowiek bezwzględny – zaśmiałam się.
- To może sobie odpuszczę? – zaczął się zastanawiać.
- Ja się nie wtrącam.. Ale młody jesteś.. Nie chce być na twoim pogrzebie – puściłam mu oczko i poszła zrobić śniadanie.
                Oczywiście Lucas aż taki nie jest.. Nie zabiłby Kendalla.. Ale trochę by go poturbował, to jest pewnie. Luki jest nerwowy, ale nie zawsze.. Najważniejsze są okoliczności. Musiałam jednak nastraszyć Kendalla, nie chciałam, żeby zrobił coś głupiego. Już i tak zniszczył swój kilkuletni związek z Laurą. Nie rozumiałam go.. Jak można się z zakochać w kimś, kogo się w ogóle nie zna? No wiem, że ja zrobiłam podobnie, ale zawsze.. Kendall ma swoje lata i powinien wiedzieć, że tak nie można. Ale znając jego to wolał iść za „głosem serca”  i zostawić biedną Laurę samą. Współczuje jej, serio.

17/08/13

Rozdział LXIV


Wi-wi-wi-witajcie :D
No dzisiaj dodaje rozdział trochę wcześniej, bo wyjeżdżam... Tak, znów -,- No nie chcę, ale muszę. Jadę do babci. Znając moją mamę to trochę to potrwa, ale zobaczymy xD
Nie chce was zaniedbywać, ale nie wiem jak będzie z rozdziałem 25.08... Wgl nie wiem co będzie dalej, bo mam strasznie dużo do zrobienia, a teraz jeszcze nowa szkoła D: Licealistka się kłania haha xD Na wydział matematyczny, a miał być polonistyczny o.O Fajnie, nie? xD Ciekawe jak sobie poradzę... No bo sama nie wiem xD
Założyłam nowego bloga: www.wholookslikeanangel.blogspot.com. Serdecznie na niego zapraszam :)
I miłego czytania :D 
*****************

- Nie wiem co z was za policja ! – krzyknęłam, gdy składałam skargę, po raz kolejny, na Adriana i Sage.
- Oni to Stany, my to Polska. Nie możemy nic zrobić – powiedział policjant.
- Czyli mogą przyjechać, zabić mnie, a to nie jest wasza sprawa? – syknęłam.
- Niech pani nie przesadza.
- Ja przesadzam? Ja? Nie rozumiem od czego wy jesteście !
                I zostałam wyrzucona.. Żeby nawet prawdy nie można było powiedzieć. Szczyt wszystkiego. Nawet nie można poprosić o pomoc. A chyba od tego są, co nie? Powinni pomagać, a oni nie robią nic. Nie wiedziałam co mogę zrobić więcej.. Policja nie chce zrobić nic, a ja.. Ja bałam się o własne życie.
<Z perspektywy Jamesa>
                Halston nie daje mi spokoju.. Dowiedziała się o ciąży Angel i teraz truje mi dupę, że po co mi jakaś ciężarna krowa? Z chęcią bym jej coś zrobił, ale nie chce iść do więzienia za zabójstwo. Nie chce z nią gadać, ale cóż.. Muszę.
- Proszę cię, daj mi spokój – mruknąłem.
- Ona nie jest ciebie warta – złapała mnie za rękę.
- Odejdź – odepchnąłem ją i poszedłem na górę.
- Ja bym ją trzasnął – powiedział Logan, pokazując na Hal.
- Uważaj żebym ja ci nie trzasnęła – warknęła i podążyła za mną. – Angel to dziwka.. Weź to zrozum.
- Przypomnij mi dlaczego ja z tobą rozmawiam? – złapałem ją za ramiona i przycisnąłem do ściany.
- Bo musisz.. Jesteś moją najbliższą rodziną? Moim chłopakiem – uśmiechnęła się.
- Byłym i to nie moja wina, że nawet w psychiatryku cię nie chcieli dłużej niż trzy miesiące. Nikt nie może z tobą wytrzymać.
- Wypraszam sobie – oburzyła się.
- Mam kłamać? – spojrzałem w jej oczy.
- Masz piękne oczy, skarbie – zbliżyła się do mnie i pocałowała. Szybko się od niej odsunąłem.
- Muszę cię gdzieś oddać, nie wytrzymuje z tobą.
- Nie masz wyboru – zaśmiała się.
- Ależ mam.. – zrobiłem złą minę.
- Jeśli myślisz, że się boję to się mylisz.. – zaczęła kręcić oczami.
- Zobaczymy – wyszedłem szybko z pokoju. - Logan, Carlos, pilnujcie ją.. Muszę coś załatwić.
                Wyszedłem szybko z domu i pobiegłem w jedno miejsce. Wiedziałem, że to niebezpieczna dzielnica, ale musiałem coś kupić.
- Harry.. – powiedziałem cicho, kiedy wszedłem do jednego z magazynów.
- Chłopie, co ty tu robisz? – chłopak szybko do mnie podbiegł.
- Musisz mi sprzedać to, co ostatnio..
- To są narkotyki James !
- Nie interesuje mnie to, dawaj.
<Z perspektywy Angeliki>
- Mamo, już jestem ! – weszłam do domu. Ruszyłam w stronę salonu i zauważyłam, że mamy gości. – Emm.. Dzień dobry – powiedziałam po angielsku.
- Angel.. – mruknęła ciocia.. znaczy mama.. ehh.. no ciocia Kathy.
- Kendall nam powiedział, że jesteś w ciąży – powiedział wujek Kent.
- Ehh.. I? – oparłam się o futrynę.
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie – usłyszałam głos Schmidta za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. – Nie chciałem cię zranić.. Po prostu.. po prostu nie powstrzymałem się od komentarza.. Jak to ja.
- Masz tego drugi raz nie robić – przytuliłam się do niego.
- Wybaczysz?
- Bratu zawsze – uśmiechnęłam się.
- Przepraszam cię jeszcze raz.. Nie chciałem.. ale za szybko reaguje.
- Spoko – zaśmiałam się.
- Czekaj.. Mam coś dla ciebie – wyciągnął z kieszeni kopertę i mi ją wręczył. – Może za szybko, ale masz.. – zaśmiał się. Otworzyłam kopertę, a w środku była kartka dla dziecka.. z podpisem: „Od kochającego wujka Kendalla”. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
- Słodkie – pocałowałam go w policzek. – Pośpieszyłeś się.
- Wolę to zrobić wcześniej – uśmiechnął się promienie. – Mam nadzieje, że dziecko urodzi się zdrowe i że będzie szczęśliwi.
- Ale pomożesz, co nie? – zaśmiałam się.
- Jesteś moją siostrą, muszę ci pomóc. Zrobię co w mojej mocy, aby wam pomóc – pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
                Wizyta Kendalla bardzo mi pomogła. Po pierwsze odstresowałam się i dobrze spędziłam czas, a po drugie dowiedziałam się, że Hal mieszka z chłopakami.. To było trochę dziwne, ale Kend mnie uspokoił, że James ma ją tylko pilnować.. No nie wiem. Ona może udaje? Bo ponoć jest chora psychicznie.. Sama nie wiem. Trochę mnie to martwi, że mieszka z chłopakami, lecz Kendall mi przyrzekł, że będzie Maslowa pilnować. Mam nadzieje, że nic nie zajdzie między Sage, a Jazzem.

11/08/13

Rozdział LXIII



                Stanęłam przed drzwiami mieszkania Olgi. Zapukałam kilka razy, aż wreszcie dziewczyna mi otworzyła. Była jakaś przygnębiona.. Taka smutna, bez życia. Usiadłam na krześle i spojrzałam na nią.
- Dzieje się coś, kochana? – zapytałam.
- Nie.. – mruknęła i podała mi zeszyty. – Nie pisaliśmy dużo, trochę z majcy, a tak to sama nuda – spojrzała mi w oczy. Widać było, że płakała.
- Co się dzieje? – zapytałam.
- Nic, nie ważne.. – spuściła wzrok.
- Nie wyjdę jak mi nie powiesz – założyłam rękę na rękę.
- Uparta.. – warknęła. – Ty wszystko musisz wiedzieć? – usiadła z drugiej strony stołu.
- Tak. Chce ci pomóc, nic więcej – złapałam ją za rękę. – Powiedz co jest.
- No bo Mati.. On mnie zdradza – zaczęła płakać.
- Jak to.. zaraz.. My na pewno mówimy o Musiale? – zrobiłam zdziwioną minę.
- Nie wierzysz mi, co..? To samo co Ala.. – schowała twarz w dłonie.
- Ja nic nie powiedziałam.. Dlaczego sądzisz, że cię zdradza?
- Widziałam go z jakąś laską.. Siedzieli w restauracji i dobrze się bawili..
- I co z tego?
- To z tego, że gdy zapytałam co dziś robił, odpowiedział mi że cały dzień grał na kompie z kolegą.
- No to trochę dziwne.. – zaczęłam myśleć.
- Właśnie ! Ang... Co ja mam zrobić? – spojrzała na mnie.
- Ja to załatwię – schowałam zeszyty i wyszłam.
                Musiałam porozmawiać z Mateuszem, a jeśli jego zdrada nie jest wymyślona? Jeśli Ola ma rację i Mat ją zdradza? Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony Ola może martwić się o swój związek, a z drugiej strony Mati nie jest taki. On by Olgi nie zdradził, przecież za bardzo ją kocha. Tak czy owak musiałam wyjaśnić tą sprawę. Jak najszybciej.
                Sama nie wiem nawet kiedy znalazłam się pod domem Musiała. Zapukałam kilka razy i zostałam wpuszczona do środka.
- Mateusz jest na górze – mruknął jego ojciec, a ja weszłam na górę. Zapukałam w drzwi pokoju Matiego i weszłam do środka. Siedział na łóżku z jakąś dziewczyną.
- Emm.. Siema? – spojrzałam na nich.
- Ang, jak miło cię widzieć – powiedział Musiał.
- Nie przeszkadzam? – spojrzałam na dziewczynę.
- Nie, Beysus już wychodzi – uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.
- Dozoba jutro – powiedziała po angielsku i zaraz zniknęła za drzwiami.
- Słodka, co nie? – zaśmiał się chłopak.
- Ciebie do reszty pogrzało ?! – krzyknęłam.
- No boshe.. O co ci chodzi? – zaczął kręcić oczami.
- Ty się jeszcze pytasz o co mi chodzi ?!
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie !
- Grr.. Nie wiem jak możesz zdradzać Olę z tym czymś !
- Nie obrażaj mojej kuzynki !
- Masz taką cud.. – dopiero po chwili zrozumiałam co do mnie powiedział. – Jak to kuzynki?
- Normalnie ! Bey jest moją kuzynką, a nie żadną kochanką ! Przyjechała na dwa tygodnie z Houston, bo już dobrze cztery lata się nie widzieliśmy !
- Ja.. Nie wiedziałam – mruknęłam.
- Powinnaś zapytać.
- No dobra, przepraszam.
                Głupio mi się zrobiło. Zawsze podejrzewam o najgorsze, każdego. Musiałam o wszystko wypytać Mateusza.. Dlaczego kłamie i w ogóle.. Wyszło na to, że szykuje jakąś niespodziankę dla Oli i nie chciał nam mówić, bo my podobno jesteśmy paplami. No fajnie. Możliwe, że lubię dużo gadać i czasami wygadam coś czegoś nie powinnam, ale to taki mój urok. Kiedyś muszą się do tego przyzwyczaić.
                Wróciłam do Olgi i wszystko jej wytłumaczyłam. Ulżyło jej.. Oczywiście nic o niespodziance nie powiedziałam. Nie będę przecież zdradzać planów Mateusza, nie tym razem. Musiałam ugryźć się w język. Chyba powinnam nareszcie nauczyć się mniej gadać.
                Zebrałam się do domu i wzięłam ciepłą kąpiel.. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.. Miałam nadzieje, że jakoś dam sobie radę z wychowaniem dziecka.. Jeszcze zostało mi dużo czasu do porodu, ale ja zawsze martwię się na zapas. Tak bardzo chciałam wiedzieć jakiej płci jest dziecko.. Ale jestem dopiero w drugim miesiącu ciąży. Jeszcze sobie poczekam.. Choć.. Może w ogóle nie będę tego sprawdzać..? Fajnie będzie mieć niespodziankę. Nagle zadzwonił mi telefon, więc szybko za niego złapałam i odebrałam.
- Tak, słucham – powiedziałam.
- Gratuluje ciąży – gdy tylko usłyszałam jej głos, osłupiałam momentalnie.
- Czego chcesz? – zapytałam.
- To już nawet nie mogę do ciebie zadzwonić? – zaśmiała się.
- Daruj – warknęłam.
- Oj maleńka.. Ty nie wiesz że chce żebyś była szczęśliwa? – blondynka chichotała do telefonu.
- Słuchaj Sage, ja mam dość tego, jak ty wpierdalasz się do mojego życia ! – krzyknęłam.
- Oh, jaka wybuchowa – zaśmiała się jeszcze głośniej. – Masz pozdrowienia od Adriana.. Stęsknił się za tobą.
- Serio chcecie zniszczyć moje życie? – mruknęłam, gdy popłynęły mi łzy. – Mieszacie mi w nim od samego początku.. Mam was dość.. To, co robicie jest karalne..
- Ojejciu, popłakało się maleństwo – usłyszałam głos Adriana.
- Wal się – rozłączyłam się.
                Muszę wreszcie coś zrobić z tą porąbaną parką.. Nie wiem ile mogę jeszcze z nimi wytrzymać.. A teraz jeszcze jestem w ciąży. Najbardziej chodzi mi o bezpieczeństwo dziecka. Ja nie liczę się w tym momencie. Najważniejsze jest dziecko.. i oczywiście James.

*********
Tam, tam, taa taaaaaam.. xD No i pojawił się kolejny rozdział.. Jak zawsze zakończył sie nie dość dobrze, ale niech będzie xD
Kolejna postać.. Nasza kochana Beysus Carter z bloga layupunderme.blogspot.com, którego serdecznie polecam :)
W bohaterach możecie dowiedzieć się o niej troszkę więcej ;)
Kocham was <3

04/08/13

Rozdział LXII

Tak wiem.. Znów zawaliłam.. Chciałam się poprawić, a wyszło jak zawsze. Byłam 12 dni u babci.. Nie miałam tam neta x.X Myślałam, że padnę.. Wróciłam dopiero wczoraj, ale nie miałam siły, żeby cokolwiek wstawić.. Wykończyli mnie tam xd No cóż.. Ale wróciłam.. Jestem i jak na razie nie mam zamiaru wyjeżdżać, więc 11 sierpnia rozdział powinien się pojawić, jeśli nie będzie znów jakiś komplikacji.. 
A więc zapraszam na dość krótki rozdział, ale najważniejsze, że jest :)
Kocham was 
***********

                „Muszę się wziąć w garść !” z tą myślą zeszłam na dół do kuchni.. Musiałam wreszcie przyznać się przed mamą, że jestem w ciąży.. Weszłam do kuchni i ujrzałam moją rodzicielkę. Stała przy blacie kuchennym. Podeszłam do niej i złapałam od tyłu w pasie.
- Angelika.. Nie strasz mnie – zaśmiała się i odwróciła do mnie przodem.
- Przepraszam.. – powiedziałam cicho.
- Co się dzieje? – uśmiechnęła się promiennie.
- Chciałam.. porozmawiać – mruknęłam.
- To chodź – złapała mnie za rękę i usiadłyśmy na kanapie.
                Powiedziałam jej wszystko co się stało. Szczerze.. Jej reakcja była nieco łagodniejsza niż mi się wydawało, że będzie.. Zdenerwowała się, ale nie tak jak to przewidywałam. Obiecała, że mi pomoże, żebym się niczym nie przejmowała. Mam tylko uważać na następny raz. Będę.. Nie chce mieć kolejnego dziecka.. Co to, to nie. Jeszcze taka głupia to ja nie jestem. Miałam tylko nadzieje, że jeszcze z Kendallem uda mi się jakoś dogadać. Nie jest to takie łatwe. Powiedział, że zdania nie zmienił i myślał, że jestem bardziej dojrzałą dziewczyną. Zrobiło mi się smutno, naprawdę. Myślałam, że własny, rodzony brat mnie zrozumie, ale nic z tego. Chciałam tylko jego wsparcia, nic więcej, ale jak widzę to na niego nie mogę liczyć.
<Z perspektywy Kendalla>
                Dobry tydzień już nie rozmawiałem z Ang.. Nie mogę uwierzyć w to, że mogła być taka głupia, żeby wpaść z Jamesem. Zniszczyła sobie przez to życie.. Uważam to za głupstwo.
- Co jest? – z zamyślenia wyrwał mnie Logan.
- Nic.. Myślę o Angel.. – mruknąłem.
- Powinieneś ją przeprosić – powiedziałam stanowczo.
- Ciekawe.. – wywróciłem oczami. – Za prawdę się nie przeprasza.
- Ale ją zraniłeś.. Jest przecież dla ciebie ważna. To twoja siostra, musisz jej pomóc, a nie odwracać się do niej plecami. Postaw się na jej miejscu.. Chciałbyś, wtedy żeby na ciebie nawrzeszczała i odeszła?
- No nie..
- Właśnie, zrozum ją. Nie chciała tego. Obydwoje tego nie chcieli, a ty wypieprzyłeś Jamesa z domu.. Miłe to nie było, naprawdę – Henderson pokręcił głową, a ja dopiero wtedy zrozumiałem, że źle postąpiłem.. No wiem, szybko.
- Ehh.. I co ja mam zrobić? – spuściłem wzrok.
- Najlepiej pogódź się z Jamesem, bo bez niego nie możemy nagrywać płyty – a ten tylko o interesach. – Ang może poczekać jak na razie, chyba, sam nie wiem, nigdy nie byłem w ciąży – zaśmiał się.
- I nie będziesz, raczej – uśmiechnąłem się delikatnie.
                Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem pod numer Jamesa. Mam nadzieje, że ode mnie odbierze.. Ostatnio mi się to nie udało.
- Czego chcesz? – powiedział, gdy odebrał.
- Pogadać, tylko tyle – powiedziałem.
- Znów mnie ochrzanisz za to jaki jestem nieodpowiedzialny? Nie dzięki, nie chce mi się tego słuchać.
- Nie rozłączaj się ! – krzyknąłem.
- Bo co?
- Chciałem cię przeprosić.. Tak szczerze. Miałem nerwy, zrozum mnie.. Naprawdę nie chciałem aż tak na was nakrzyczeć – powiedziałem i czekałem na jego reakcje, ale przez chwilę nic nie powiedział. – Wybaczysz mi?
- Ja tak, ale nie wiem jak będziesz musiał przepraszać Ang – zaśmiał się krótko. – Ona to dopiero miała nerwy i płacz po nocach. Nawet nie wiesz jaką krzywdę jej sprawiłeś tymi słowami.
- Ehh.. Zadzwonię do niej, naprawdę.. Obiecuje.
- Rób jak uważasz, ale jak straci przez ciebie dziecko to nie wiem co ci zrobię.
- Poprawię się.. Obiecuje, ale wróć. Błagam.
- Zobaczymy się za 20 minut w studiu – mruknął i rozłączył się.
- Henderson zbieramy się do studia – powiedziałem i wyszedłem na zewnątrz.
<Z perspektywy Angeliki>
- Jak dasz dziecku na imię? – zapytała Ala, gdy rozmawiałam z nią przez skype’a.
- Sama nie wiem.. Nie myślałam o tym.. I to nie tylko moja decyzja, ale także Jamesa.
- Ale tak wstępnie.. Chłopczyk to będzie..?
- James Maslow Junior – zaśmiałam się.
- Oooo.. Jak słodko – uśmiechnęła się. – Na pewno Jamesowi się spodoba.
- Możliwe. Powiedz mi.. Co tam u Mateusza i Oli? Dawno ich razem nie widziałam.
- A wiesz, małą sprzeczkę mają. Nie mogę o tym mówić.. Ale za ciekawie to nie wygląda..
- To coś poważnego?
- Dla Mateusza nie, dla Oli tak.. Sama z nimi pogadaj, ja złożyłam obietnice.
- No dobrze, pogadam i tak muszę skoczyć do Olki po zeszyty..
                Strasznie ciekawiło mnie co takiego zdarzyło się między Matim, a Olgą. Ale znając Alicję to nic mi nie powie. Ona zawsze dotrzymuje danego słowa i za to ją szanujemy. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby wyjawiła jakąś tajemnicę. Jedno jest pewne, muszę pogadać z Olą, albo Mateuszem. Za dobra z nich para, żeby coś się zepsuło między nimi. Muszę im spróbować pomóc.