21/08/12

Rozdział XXIII


Yeah !! Jest ponad 10. 300 ! Kocham was i dziękuje za wszystko! <333333
************************

                Budzik zadzwonił w punkt 6:00.. Usiadłam na skraju łóżka, przecierając zaspane oczy. Jakoś wstałam i udałam się do łazienki.. Noc była ciężka, a poranek jeszcze gorszy.. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i udałam się do pokoju.. I jak zawsze codzienny dylemat, nie mam się w co ubrać. Ale w ostateczności wzięłam to, co kochałam najbardziej.. Moje czarne rurki i bardzo luźny sweter  w różowo – białe paski.. Włosy opuściłam na ramiona i zrobiłam sobie prostą grzywkę.. Kochałam tak się czesać.. Z szafy wyciągnęłam dużą brązową torebkę i spakowałam do niej książki. Jak zwykle była dosyć ciężka.. Wiecie, siedem lekcji i dwie godziny dodatkowe, na które chodziłam, to nie przelewki.. Nie miałam dzisiaj wf-u, ale zabrałam luźnią bluzkę i leginsy w których ćwiczyłam na wf-ie. Dwie godziny tańca.. To co kochałam, ale również jak wiele innych rzeczy.. Nauczyciele zawsze mi powtarzają, że jak nie uda mi się w jednym zawodzie, to zawsze są inne, więc trzeba przygotować się na wszystko..
                Wzięłam mój ukochany czarny płaszcz i szare tenisówki.. Zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali, nie dziwię się była dopiero 6:25.. Zabrałam tylko zielone jabłko z lodówki, napisałam karteczkę do rodziców „Nie martwcie się o mnie. Wyszłam wcześniej. Mam dziś na 7:10, a lekcję kończę o 15:20”. Zawsze tak było, że o wszystkim musiałam ich informować, ale i tak nie wiedzieli, że dwie godziny ostatnie to tańce. Mama mnie by chyba zabiła. Sama nie umie tańczyć, a mi nie da się nauczyć. Jak chciałam ćwiczyć dwa lata temu, to powiedziała, że to tylko strata czasu, może dla niej tak, ale dla mnie to pasja, jak fotografia i śpiew..
                Wyszłam z domu.. Postanowiłam, że podjadę autobusem po Mateusza.. Miałam chwilę czasu.. Mogłam jechać. Wsiadłam w jakiś autobus, który jechał w tamtą stronę.. Jechałam do samego końca, a i tak musiałam kawałem dojść.. Stanęłam przez wielkim błękitnym domem. Mateusz mówi, że ma chatę, ale że aż taką? Nie byłam u niego nigdy.. Jak to ja, nie odwiedzałam znajomych. Nie miałam na to czasu.
                Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na zegarek 6:40.. Zapukałam w drzwi, otworzyłam mi kobieta, lat może z czterdzieści pare, więcej bym jej nie dała.. Miałam farbowane blond włosy, było widać po odrostach. Miała czerwoną bluzkę i niebieskie rybaczki.
- Dzień dobry, jest Mateusz? – spytałam.
- Tak jest, a ty to? – spytała, patrząc na mnie dziwnie, tak jakbym nie była tu mile widziana.
- Angelika, mnie pani nie zna, bo nie przychodziłam nigdy do Mateusza, jestem jego przyjaciółką.
- Miło poznać..
- Mi również.
- Wejdziesz?
- Nie. Poczekam tutaj.
- Dobrze.. – zamknęła drzwi, a zaraz usłyszałam „Mateuszku jakaś Angelika do ciebie.. Czeka na zewnątrz..”
                Stałam tam nie całe pięć minut.. Aż wreszcie wyszedł Mateusz. Mama go ucałowała i zaczeliśmy rozmawiać.
- Dlaczego nie mówiłaś, że chcesz po mnie przyjechać? – spytał.
- Tak jakoś wyszło.. Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy.
- Spoko.. Musimy się pośpieszyć, bo nie zdążymy – powiedział chłopak siadając na motor – Jedziesz ze mną czy wleczesz się autobusem? – spytaj podając mi kask..
- A masz prawko? – spytałam zapinając kask.
- Tak – zapalił silnik, a mi aż ciarki przeszły. Bałam się, nie powiem. – Trzymaj się mocno – przytuliłam go mocno, tak jakbym wierzyła, że to mi jakoś pomoże.
                Dziesięć minut później byliśmy już pod szkołą.. Wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów.. Bo co? Bo jechaliśmy motorem? Bo dla nas to była zabawa?
- Fajnie się jechało – powiedziałam.
- Cieszę się.
                Odwróciłam głowę.. Zdziwił mnie ten widok, Olga i Alicja rozmawiały z Agą i jej „pięciopakiem”.. O co może chodzić? Dziewczyny by się do niej nie odezwały, no chyba żeby się z nią pokłócić, ale tego nie robiły.. Rozmawiały spokojnie.. Nagle dziewczyny ruszyły w moją stronę.. Olga była zła, wściekła..
- Czemu mam nie powiedziałaś ?! – krzyknęła na mnie.
- Ale o czym? – spytałam.
- O tym ! – cisnęła we mnie kartką.. Były na niej miniaturowe moje zdjęcia i chłopaków z Big Time Rush, oczywiście były na nich jeszcze Vic, Laura i Demi.. – Myślałam, że jesteś z nami szczera – tak.. Miałam pewność, że Aga wygada.. Ona zrobi wszystko, żebym miała źle..
- O co chodzi? – spytał Mateusza i wziął ode mnie kartkę.
- Nie chciałam was okłamywać.. Dziś miałam wam powiedzieć.. Bałam się..
- Czego się bałaś? – spytał Mateusz.
- Że będziecie myśleć, że jak mam ich to już was nie potrzebuje. To były moje najgorsze obawy..
- Nigdy.. Powtarzam nigdy, nie posądziłbym cię o to.. – powiedział spokojnie Musiał.
- A ja nie zostawiłabym was.. Chcę żebyście o tym pamiętali.
- Będziemy – powiedziała Alicja.
- Wybaczycie mi? – spytałam.
- Jeżeli obiecasz, że nigdy nas nie okłamiesz.. – uśmiechnęła się Ola.
- Obiecuje..
                Jak każda nasza kłótnia, ta także nie trwała długo.. Nie potrafiliśmy się na siebie gniewać.. Nas tak łatwo nie można było rozdzielić i to się liczyło..
                Poszliśmy na lekcje.. Wszyscy patrzyli na mnie jakoś dziwnie.. Czyżby Aga już powiedziała każdemu  o tym, że jestem koleżanką sławnych gości z Big Time Rush? U mniej wszystko jest możliwe i tego właśnie się obawiam.
                Weszliśmy do sali bilogocznej.. Mieliśmy w tym momencie godzinę wychowawczą.. Na samym początku roku szkolnego..
- Co robiliście na wakacjach? – spytała pani Zielińska.
                Pytała każdego, aż wreszcie doszło do mnie..
- Co robiłaś Angeliczko na wakacjach? – god.. Jak ja nie cierpiałam, jak ona mówiła do mnie Angeliczko..
- Nic..
- Taa.. Jasne – odezwała się jaśnie „królowa” Agnieszka – Przyznaj się gdzie byłaś..
- W Los Angeles, to takie dziwne? – spytałam „królowej”..
- A co tam robiłaś? – spytała nauczycielka..
- Odwiedzałam kuzyna.. – odpwiedziałam zgodnie z prawdą..
- Lepiej powiedz, że chcesz wskoczyć do łóżka Maslowowi.. – teraz to już Aga przesadziła.
- A ty byś się mogła wreszcie zamknąć?! Tak raz na zawsze? – dziś byłam na nią zła.. Strasznie.
- Angelika, spokojnie.. A ty Agnieszka przesadzasz.
- No, ale.. – Furgał próbowała coś powiedzieć.
-Nie ma żadnego „ale” cisza już.. – powiedziała nauczycielka, ale ja się uśmiechnęłam.
                Nareszcie ktoś jej coś powiedział.. Miałam już jej dość. Przesadza, ale dobrze, że jeszcze rok i miejmy nadzieję, że jej już nie zobaczę.
                Lekcja się zakończyła.. Wyszliśmy na przerwę.. Aga mnie zaczepiła.
- I tak ci nie wierzę, że nie chcesz poderwać Jamesa..
- Nie musisz mi wierzyć.. Ja pojechałam tam tylko odwiedzić kuzyna – Kendalla Schmidta.
- Ta, jasne.. Jak on jest twoim kuzynem, to ja jestem lalka Barbie..
- No wiesz, wyglądasz tak.. – powiedział Mateusza, a ona otworzyła tylko usta ze zdziwienia, powiedziała cicho „Co za palant” i poszła.
- Dzięki Mati.. – powiedziałam.
- Nie ma za co.. Dla ciebie wszystko.. – odpwiedział..
- Mówisz jak Logan.. – zaśmiałam się. – Tak strasznie za nim tęsknię.
- Chcesz tam wrócić? – spytał chłopak.
- Chciałabym, ale chyba to nie możliwe.
- Dlaczego?
- Nie mam pięniędzy, rodzice mnie nie puszczą itd.. Szkoda mówić.
- Za niedługo będziesz miała 18 lat.. Nie musisz podporządkowywać się rodzicom..
- Myślisz, że to takie proste?
- Nie, ale zawsze trzeba próbować..
- Łatwo ci mówić.. Masz wszystko czego zapragniesz.. Ja takich ulg nie mam..
- I myślisz, że mi jest z tym dobrze? Z chęcią bym się zamienił.. Moi rodzice każą mi się uczyć.. Zawsze muszę być najlepszy, myślisz że to jest miłe?! – nigdy nie podniósł na mnie głosy.. A teraz?
- Nie musisz na mnie krzyczeć..
- Bo ty myślisz, że jak jest ktoś bogaty to chce mieć wszystko, tak?! Ja sobie takiego życia nie wybierałem!
- Nie musisz się od razu złościć..
                Nie odezwał się już do mnie do końca dnia.. Oni wyszli, a ja poszłam na tańce.. Przez dwie godziny tańca pani Surkowska strasznie nas wymęczyła.. Ale zawsze warto. Wracałam na pieszkę do domu, myśląc o tym, czy warto przyznawać się do tego, że jestem adoptowana.. Czy warto znów wyjeżdżać do LA, aby spotkać się z 7 moich przyjaciół.. Na razie to był mój najmniejszy problem.. Mateusz się obraził, co u niego było żadkością.. Tak szczerze to nigdy się z nim nie pokłóciłam.
                Wróciłam do domu, było po 16:00.. Mama od razu wyskoczyła na mnie z głupimi pytaniami:
- Gdzie byłaś tak długo?!
- Pisałam przecież, że wychodzę o 15:20..
-Ale już jest po 16 !
- Mamo.. Daj spokój.. Jestem zmęczona.
- Ciekawe czym.
- Lekcjami? Miałam ciężki dzień..
- Przepraszam.. Myślałam, że coś ci się stało.
- Przecież wiesz, że jestem bezpieczna.. Przecież po to ćwiczyłam 4 lata karate..
- Ale to było 7 lat temu..
- Co z tego? Wszystko pamiętam..
- A pamiętasz, jak dokopałaś Kendallowi?
- Nie przypominaj mi tego – zaczęłyśmy się śmiać. – Tęsknie za tamtymi czasami..
                 Poszłam na górę, jak zawsze nie miałam dla siebie czasu, tylko nauka i nauka.. Jeszcze tylko jeden rok, ten rok i będziemy myśleć co dalej..
                Może pójdę na studia, a może wyjadę i nikt mnie już nie zobaczy.. Nie wiem, jak los się potoczy.. Mam nadzieję, że na moją korzyść.

**************************
http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/ kolejny zajefajny blog :) Warto wejść :)

14/08/12

Rozdział XXII



Zostałam poproszona o reklamę bloga..
Jeśli kochacie Totalną Porażkę, chcecie się pośmiać to zapraszam na:
Super blog :) Zakochana w nim jestem od samego początku.. Jak wejdziecie, to nie pożałujecie, obiecuje wam to :)
P.S. Jest tam 1D jak i BTR, więc dla każdego coś sie znajdzie ^^
*************************

                Sierpień zleciał bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy.. Z chłopakami nawet już nie rozmawiałam, czasami się zdarzało.. Na skypie, ale nie z własnej woli. Sama bym nie zadzwoniła do nich, ale miałam takiego dobrego kumpla – Logana – który mnie nie zostawił w potrzebie i kontaktował się ze mną, ale tylko wtedy, gdy nie było nikogo w domu.. Pytał co tam u mnie? Czy układam mi się z rodzicami? Czy wreszcie się przyznali?.. Odpowiadałam mu zgodnie z prawdą..
- Angelika wstawaj ! Czas do szkoły – powiedziała mama wchodząc do mojego pokoju.
- Już, chwila.. – powiedziałam przekręcając się na drugi bok.. – Komu się chcę wstawać na jakąś głupią akademię?
- Nikomu, ale trzeba.. – powiedziała Daga, wchodząc do mojego pokoju..
- Dobrze, że ty masz to za sobą – powiedziałam do niej.
- Ja bym tam wolała wrócić do szkoły – powiedziała Dagmara i wyszła ode mnie z pokoju.
                Zejście z łóżka trochę mi zeszło.. Nie chciało mi się. Pewnie jak każdemu, ale pomyślałam, że to ostatni rok. Byłam szczęśliwa. Na razie nie myślałam o tym, co zrobię, jak będę musiała się z moją klasą pożegnać. To nie jest teraz na moją głowę.
                Wstałam z łóżka, pościeliłam go, otworzyłam okno i zeszłam na dół na śniadanie..
- Jak się spało? – spytał tata, jak zawsze uśmiechnięty.. Przyzwyczaiłam się już do tego, że mnie okłamują. Jeśli będą chcieli to mi powiedzą.. Daję im czas do końca roku..
- Dobrze, ale trzeba iść do szkoły.. – powiedziałam szczerze.
- Chodzisz do szkoły trzy lata, a nie cztery jak inni. Wybrałaś liceum, więc się ciesz.. – zawsze mama potrafiła mnie pocieszyć.
- Masz rację, cieszę się i to bardzo.
                Zjadłam płatki z jogurtem i wróciłam na górę.. Otworzyłam szafę, zastanawiając się, co na siebie włożę.. Nie chciałam na co roku wkładać czarnych rurek i białą bluzkę, z długim rękawem.. Jeszcze okulary.. O matko, w roku szkolnym mama nigdy nie chce mi odpuścić..
- Raz mogę zrobić coś dla siebie.. – powiedziałam cicho. – Karolina! – krzyknęłam. – Pożyczysz mi swoją czarną spódnicę?
- Tą do połowy uda? – spytała zdziwiona. – Pani Firley cię nie zabije?
- Dyrektorka jest spoko, wiesz o tym.. Lubi mnie, bo jestem najlepszą uczennicą.. – pokręciłam oczami.
- Spoko.. – powiedziała blondi, śmiejąc się. – Chodź..
                Weszłam do jej pokoju. Pożyczyła mi tą spódnicę, ale powiedziała także, że jeśli ją zniszczę to mnie gołymi rękami udusi.. Miała fioła na punkcie ubrań..
                Od Dżagi pożyczyłam białą bluzkę, nie galową, taką zwykłą na grubych ramiączkach.. Na to zarzuciłam czarną marynarkę z rękawkiem 3/4 . A buty miałam na szpilce.. Zeszłam na dół, taty już nie było.
- Córeczko.. – powiedziała zdziwiona mama.
- Źle? – spytałam. – Zawsze mogę się przebrać, tylko musisz powiedzieć..
- Wyglądasz pięknie – powiedziała mama.
- Naprawdę?
- Tak. Teraz tylko sobie chłopaka znajdź.. – zaczęła się śmiać..
- Mamo! – zaczęłam się śmiać.
- Mówię tylko prawdę..
- Dobrze – przestałam się śmiać. Zrobiłam poważną minę. – Chyba już znalazłam miłość mojego życia – czy ja to powiedziałam? Naprawdę uważam, że James jest dla mnie ważny?.. Tak, na reszcie to zrozumiałam. Boże ! Jaka ja byłam głupia!.. Ale na razie zrobię mu trochę nadziei, ale to w wakacje.. Bo wcześniej się nie zobaczymy.
- Kogo? – spytała zdziwiona mama.
- Później ci powiem. Pa! – krzyknęłam, wzięłam torbę i wyszłam do szkoły.
                Trochę miałam do liceum, nie powiem. Szłam powolnym krokiem.. Była godzina 7:29, a na 8:00 miałam do szkoły.. 
                Było tak pięknie.. Ciepło, a zarazem nie za gorąco. Wiał delikatny, chłodny wiaterek. Było pięknie.. Myślałam, że mama pozwoli mi pojechać swoim BMW M3, ale nie pozwoliła. Zawsze mogłabym jechać Dagmarą, albo Karoliną.. Ale mama się nie zgodziła.. To nic. Przejdę się.
                Do szkoły zostało mi kilkaset metrów. Już z daleka widziałam farbowaną blond czuprynę Agnieszki.. Dziewczyny, która mnie nienawidziła.
- Ooo.. Nasza kujonka.. Co ze sobą zrobiłaś? Wyglądasz jak dziwka.. – zaczęła się śmiać, jak reszta jej koleżanek.. Monika, Oliwia, Sylwia, Julia i Nina.. Wszystkie z mojej klasy..
- Spójrz na siebie.. – fuknęłam i odeszłam.. Kontem oka widziałam tylko zdziwione miny dziewczyn.. Bezcenne.
                Weszłam do środka szkoły.. Nic się nie zmieniło. Jak zwykle pełno ludzi. Przywitałam się z woźnymi i udałam się na górę.. Wiele osób mi się przyglądało.. Mówiło mi cześć itd. Byłam zdziwiona, nigdy nikt mnie nie zauważał, a teraz taka zmiana.
                Stanęłam pod salą gimnastyczną wypatrując trójki moich przyjaciół.. Nigdzie ich nie było. Nagle usłyszałam głos Mateusza.. Odwróciłam się i zobaczyłam, że idzie z Maćkiem.. Od razu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje..
- Stary, jakie ty masz branie – powiedział Maciek.
- Nie znam jej – powiedział przestraszony Mateusz.
- Jak to nie? – spytałam oburzona.
- Angelika ! – krzyknął i mocno mnie przytulił.. Podniósł mnie do góry i obrócił dookoła.
- Tęskniłam.. – powiedziałam robiąc minę smutnego pieska..
- Ja też skarbie.. Ja też – powiedział Musiał.
 - Nie przesadzaj.. – uśmiechnęłam się.
- A Olga to może tak do ciebie mówić? Oj nie ładnie.. – zaczęłam się śmiać.
- Cześć, tak w ogóle – powiedział Maciek.
- Hejka – powiedziałam grzecznie.
- Ślicznie wyglądasz – zaczerwienił się.
- Przesadzasz Maciuś..
                Porozmawiałabym z nimi jeszcze, gdyby nie piski Alii..
- Aaaa!! Angelika! – uściskała mnie mocno, jak to ona, zakręcona.
- Cześć kochana – powiedziała Olga, a Ala mnie puściła.
- Witam drogie panie.. – powiedział Mateusz, a one go uściskały.
- Nareszcie rodzina w komplecie.. – powiedziała Krupa.
- A jak ! – krzyknęła Chmielewska.
- Tęskniłam, nawet nie wiecie jak bardzo – powiedziałam cicho..
- Nie tylko ty.
                Udaliśmy się na salę gimnastyczną. Oglądnęliśmy przedstawienie, wysłuchaliśmy przemowy dyrektorki, a później udaliśmy się do naszej sali.. Mieliśmy takiego pecha, że naszą wychowawczynią była pani od biologii.. Ale po dwóch latach przyzwyczailiśmy się już..
                Spotkanie z wychowawczynią nie trwało długo, nikt się nie przyczepił do mnie za strój. Chociaż ona była jedyną nauczycielką, która się nie przejmowała, jak jej klasa wygląda..
Wyszliśmy ze szkoły i moi przyjaciele – bo nareszcie wiem, co to jest przyjaciel – odprowadzili mnie do domu..
- Słyszałem, że byłam w Los Angeles.. – zaczął Mateusz.. Skąd on to wiedział? Pewnie moja mama mu powiedziała. Czy ona zawsze musi mieć tak długi język?
- Byłam.. – powiedziałam.
- I jak było? Opowiadaj.. – poprosiła Alicja i podskoczyła do góry..
- Miasto, jak miasto.. Nic ciekawego..
- A spotkałaś jakieś gwiazdy? – dopytała Olga..
- Nie, nikogo.. Nie miałam tyle szczęścia.. – skłamałam.. A co miałam powiedzieć? Że spotkałam Big Time Rush.. James się we mnie zakochał, Kendall jest , znaczy był moim kuzynem, a Logan to mój najlepszy przyjaciel, a z Carlos to przemiły chłopak? Nie potrafiłam im tego powiedzieć..
- To naprawdę musiałaś mieć pecha.. – powiedział niezadowolony Musiał.
- Tak, jak to ja.. – uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że byliśmy już niedaleko mojego domu. Oni mieszkali w innej części miasta.. Trochę dalej ode mnie. Wybrali tą samą szkołę co ja, bo była dobra, a dla mnie było blisko. Nic więcej.. – Do zobaczenia jutro.
- Pa – powiedzieli w trójkę i odeszli..
                Weszłam do domu, a mama od razu zasypała mnie pytaniami..
- Jak było?
- Dobrze.
- A jak akademia?
- Jak zwykle wszystko pięknie przygotowane..
- A Ala, Olga i Mateusz cieszyli się na twój widok?
- Oczywiście, że tak.. I ja również. Jeszcze jakieś pytania?
- Nie.. Znaczy tak, jedno: W kim się zakochałaś? – pamiętała.. Chciałabym, żeby zapomniała o tym. Modliłam się o to, ale jak widzę, pamięta..
- A taki jeden z Los Angeles.
- Jak ma na imię?.. Chcę go poznać.
- Mamo daj spokój.. To nie ważne – chciałam iść do swojego pokoju..
- To ten James? Tak? Ten przyjaciel z zespołu Kendalla? Chłopak, w którym się od dawna kochasz? – nie mogłam w to uwierzyć.. Nikomu nigdy o tym nie mówiłam.. No chyba, że.. O nie!
- Czytałaś mój pamiętnik?! – to była jedyna opcja..
- Długo z nami nie rozmawiałaś.. Chciałam się dowiedzieć, co robiłaś w LA..
- I dlatego ruszasz moje rzeczy?! Jak możesz, mamo?! – strasznie się zdenerwowałam.. Ufałam im, a teraz co? W moim pamiętniku jest wiele rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, dla bezpieczeństwa mojego, oczywiście.
- Masz rację córciu, nie powinnam..
- Ale to zrobiłaś.. – odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju..
Włączyłam komputer. Weszłam na Facebooka.. Kilka nieprzydatnych wiadomości, kilka powiadomień.. Na poczcie nie było nic.. Zalogowałam się na Twittera. Chciałam sprawdzić nowe wiadomości od chłopaków.. Luknęłam na profil Jamesa.. On chyba nie da spokoju.. Wstawił moje zdjęcie i podpis „Jeśli wiecie, gdzie ona mieszka dajcie znać..”. Jak to ja miałam ochotę go zabić.. Odpisałam „Spytaj Kendalla on powinien wiedzieć..”. Zaciekawił mnie jeden komentarz, w którym było napisane tak: „Po co ci ona? Już nie miałeś się za kogo zabrać, tylko za Angelikę?. Kujonkę z naszej klasy?. Jedną, jedyną dziewicę z naszej szkoły? Wiesz co.. Nie masz gustu. Żal mi cię koleś..” I podpis @blondyneczka97 , to była Agnieszka.. Ona to już przesadza.. Mam jej dość. Że mnie nienawidzi to już nie moja wina, a może i moja?..
Pod każdym zdjęciem chłopaków był jakiś komentarz Agnieszki.. Jak ona może? Doprowadzi mnie kiedyś do rozstroju nerwowego. Chodzi ze mną do szkoły od zerówki. Od szóstej klasy mnie nienawidzi.. Kiedyś może napiszę dlaczego. Teraz, nie mam na to siły.
Kilka jej złośliwych komentarzy: „Masz gust, żeby w takiej paskudzie się zakochać.”, „Pierwsza miłość Angeliki? No no.. W lepszym babo – chłopie zakochać się nie mogła.”, „Ostatnio słuchałam waszych piosenek.. Zaraz, nie.. TEGO SIĘ NIE DA SŁUCHAĆ ! ”, „Jak wy się nazywacie? Big Dupę Rusz? Heh, fajna nazwa.”
Szczerze, pomału mnie to załamuje.. Nie mam siły na takie rzeczy. Gdybym miała się do kogo przytulić.. Brakuje mi Kendalla, a teraz jeszcze będę musiała mu powiedzieć, że jestem adoptowana.. Może to zrozumie, a może nie..
Wyłączyłam komputer, zeszłam na dół zjadłam obiad.. Przez ten cały czas zastanawiałam się, jak powiedzieć Mateuszowi, Alicji i Olce, że spotkałam Big Time Rush.. Nie miałam pomysłu, ale wiem, że będę musiała być szczera, co mi nie wychodziło..
Było już dobrze po 21:20.. Postanowiłam, że zadzwonię do Logana, tęskniłam za nim.. Nawet bardzo..
Włączyłam komputer, weszłam na skypie i zadzwoniłam do LogHen89 , komputer mieli włączony.. Jak zawsze, ale nikt nie odbierał. Zadzwoniłam kilka razy, aż wreszcie odebrał Carlos..
- Hejka.. – powiedział. – Co tam?
- Spoko – uśmiechałam się. – A u was?
- Dobrze, za niedługo trasa koncertowa po Europie, ale Polski jak zwykle w niej nie ma i.. tęsknimy za tobą..
- Nie tylko wy.. Jest Logan?
- Tak, poprosić go?
- Tak – powiedziałam, a chłopak krzyknął „Logan, chodź tu! Angelika chce z tobą porozmawiać..”. Chwilę później zobaczyłam uśmiechniętą twarz Hendersona..
- Cześć – powiedział.
- To ja was zostawię.. – uśmiechnął się Carlos i wyszedł.
- Co tam słychać? – spytał chłopak..
- Wali mi się wszystko.
- Co się dzieje?
- Taka Aga z mojej klasy prześladuje was głupimi wiadomościami..
- Tym się przejmujesz?
- Trochę, ale nie tylko tym.. Jeszcze nie powiedziałam moim przyjaciołom, że was poznałam i boję się im powiedzieć.. A jak Aga już wie, to cała szkoła będzie wiedzieć..
- Musisz im powiedzieć całą prawdę, a tą dziewczyną się nie przejmuj.
- Tak sądzisz?
- Tak. Nie ma czym się przejmować.. Musisz być z nimi szczera. To najlepsze rozwiązanie.
- Dzięki.. Tęsknie za wami..
- My za tobą też.
- Idę spać.. Pa. Pozdrów wszystkich.
- Pozdrowię.
                Zamknęłam laptopa.. Wiele mi nie pomogła rozmowa z Loganem, ale zawsze coś.. Położyłam się spać.. Krótka noc przede mną, a jutro do szkoły..God. Jak ja tego nie lubię, lecz trzeba.. Mam takie plany, że wyjadę do Los Angeles po zakończeniu roku szkolnego.. I nie wrócę już nigdy. To tylko na razie plany.. Ale wszystko u mnie jest możliwe..

******************************
Po pierwsze: Przepraszam Agnieszkę, Monikę, Oliwię, Sylwię, Julię i Ninę że zrobiłam z was takie jędze, ale z kogoś musiałam :P
Po drugie: Cztery nowe postacie.
Po trzecie: Dziękuje że jesteście i zostawcie po sobie ślad :D

09/08/12

Rozdział XXI


Za krótkie mi to wyszło, ale to się nazywa.. brak weny -.-
**************************************************

                Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Jak zawsze zapomniałam zasunąć firanki.
                Wstałam i podeszłam do okna. Piękny, słoneczny dzień.. Wiśnia przy moim balkonie, jak zawsze pięknie wygląda.. Eh, właśnie jak zawsze.. Zapomniałam, jak tu jest pięknie.
- Nie ważne co się stało, zawsze muszę być sobą – powiedziałam po cichu. – Ale czemu zawsze mi się przydarzają takie rzeczy?
                Usiadła na łóżku i znów zaczęłam myśleć o tym wszystkim, co się wydarzyło w ciągu ostatniego miesiąca..
- Najpierw zakochany Adrian, później James.. Teraz dowiaduję się, że rodzice nie są moją biologiczną rodziną.. Dziwne jest moje życie, naprawdę. Ale muszę wytrwać, obiecałam to Loganowi.. Ale co z Kendallem? Wcześniej czy później będę musiała powiedzieć mu, że nie jestem jego prawdziwą kuzynką.. Boję się jego reakcji.. Tyle razy mi pomógł, a ja będę musiała mu wyznać prawdę. Nie mam siły na to wszystko. Nie jestem taka silna, jaką udaje.. – zaczęłam płakać.. Po chwili jakoś się powstrzymałam od płaczu, lecz nie było to łatwe.. Zawsze udaje silną, ale jestem słaba, nawet bardzo.. Za bardzo, to moja wada.
                Wstałam wzięłam ubrania, udałam się do łazienki, przebrałam się, wróciłam do pokoju.. Wzięłam telefon do ręki, chciałam go włączyć.. Ale nie musiałam, był już włączony, a na wyświetlaczu zobaczyłam coś, co mnie zdziwiło..
- Co? – powiedziałam, gdy zobaczyłam ile mam nieodebranych połączeń, było ich około trzydziestu i dwie nieodczytane wiadomości.. – Kto mnie jak lubi? – spytałam sama siebie..
                Odblokowałam telefon i przeszedł mnie dreszcz, wiadomości były od Jamesa, jak i dwadzieścia nieodebranych połączeń.. Dwa połączenie – Carlos, a pozostała cześć – Kendall.
- Martwią się o mnie? – trochę mnie to zdziwiło. Zaczęłam czytać wiadomości. Jedna o treści:

„Wszystko w porządku? Nie odbierasz, martwimy się..
James ”

A druga:

„Jeśli nie odpowiesz, to przyjadę do Polski, zobaczyć czy wszystko ok.. Jestem stanowczy.. A może ci się coś stało? Boję się o ciebie mała.. Wiesz, że mi na tobie zależy..”

- Wow – powiedziałam sama do siebie – Czy każdy musi się o mnie tak martwić? - odpisałam na sms-a.

„James, u mnie wszystko w porządku, nie musicie się martwić.. Doleciałam bez problemów. Rodzice się cieszyli na mój widok. Pozdrów wszystkich.. Kocham was <3”

                Wysłałam.. Usiadłam na łóżku i jeszcze raz zaczęłam czytać wiadomość od Jamesa..
- Wiesz, że mi na tobie zależy.. – powtórzyłam ostatnie zdanie z sms-a. – Czyli naprawdę mnie kocha.. – uśmiechnęłam się. – Może powinnam mu dać szanse? Jeszcze się nad tym zastanowię..
                Tak wiem.. Okropna jestem, ale zrozumcie, moje życie do tych wakacji, było idealne. Idealna rodzina, znajomi, szkoła, praca.. Cóż więcej chcieć.. Ja potrzebuję chłopaka, który będzie mnie kochał, szanował.. Czyli takiego idealnego. Więc muszę się zastanowić, czy James jest tym właściwym. Dla niektórych może to banał, chodzę z kimś, albo nie. Ale dla mnie to skomplikowana sprawa..
                Położyłam telefon na szafce i zeszłam na dół.. Rodzice siedzieli przy stole i jedli śniadanie.. Tata pewnie jak zawsze idzie dziś do pracy. „Ktoś musi w tym domu pracować, abyście mogli leniuchować” zawsze to powtarza, a mnie to irytuje..
- Cześć córciu, jak się spało? – spytała mama. Była miła jak zawsze, ja też będę musiała spróbować.
- Dobrze, nawet bardzo - uśmiechnęłam się.
- Miałaś nam powiedzieć, jak ci było w LA – powiedziała Kala, która schodziła z góry za nią szła Daga.
- Normalnie.. Mieszkałam u Josha, poznałam BTR i ich dziewczyny..
- Fajnie było? – spytała mama.
- Spoko. Chciałabym tam wrócić..
- Może będziesz miała szansę? – powiedziała Daga.
- Może.. Cieszyłabym się..
- My nie chcemy, żeby wyjeżdżała.. – powiedziała mama, miałam ochotę jej powiedzieć, że mnie to nie interesuje, ale się powstrzymałam.
- Obiecałam im.. A nauczyliście mnie, że obietnic trzeba dotrzymywać.
                Rodzice się już nie odezwali.. Zjadłam płatki z mlekiem i wróciłam na górę. Słyszałam jak tata wychodził do pracy, krzycząc: „Wrócę o 23, nie czekajcie na mnie..”.. Cały tata..
                Zastanawiając się głębiej na tym co się stało, mam żal do rodziców, że mi nie powiedzieli, że jestem adoptowana, ale to nie zmieniał faktu, że mnie wychowali, na taką osobę jaką jestem.. Bystrą, miłą, sympatyczną.. Tak mi się wydaje.. Ale moim zdaniem, nie powinni tego ukrywać.. To nie uczciwe.
                Usiadłam przy biurku, włączyłam laptopa, weszłam na Twittera.. Jedna rzecz mnie zdziwiła. Zdjęcia.. Zdjęcia wystawione przez Jamesa, na Twitterze.. Byliśmy tam wszyscy uśmiechnięci.. A ja nawet nie wiem, kiedy on to zrobił.. A pod spodem napis „Będę młoda tęsknił..<3”, słodkie.. Odpisałam mu „Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo..” ,bo taka była prawda.. Skończyły się te wakacje,  zakończyła się ta przygoda, wycieczka do Los Angeles, gdzie w ogóle nie chciałam jechać.. Ale dziękuje rodzicom, że mnie tam wysłali..
Wszędzie gdzieś były nasze zdjęcia.. Jak nie u Carlosa, to u Victorii.. U Kendalla, to i też u Laury.. A najlepsze zdjęcia znajdowały się u Demi i Logana.. Ale te u Jamesa, też były słodkie..
- Co to!? – krzyknęłam, gdy zobaczyłam moje zdjęcia i Jamesa.. Całowałam go w policzek, a ta cholera wstawiła to na Twittera.. Obiecał, że nie wstawi, ale jeszcze podpisał to zdjęcie tak: „Ile tym oddał, żebyś jeszcze raz mnie pocałowała..” – Teraz to już na 100 % cię zabiję.. – uśmiechnęłam się.
                Wiecie.. Może zdjęcie było spoko, ale wiedziałam, że teraz nie będę miała spokoju w szkole.. Wszyscy w klasie mają Twittera, wiele koleżanek się interesuje tym, aby mnie zbłaźnić przed całą klasą.. Teraz mam już przekichane..
Ale komentarze od zazdrosnych fanek też były spoko.. „Jak możesz dotykać naszego Jamesa?!”, albo „Ty szmato, pożałujesz tego..”. Spoko, nie? Normalnie, KOCHAM TO !
Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że znów mam wiadomość.. Znów od Jamesa.

„Myśleliśmy, że coś ci się stało.. Więcej razy nam tego nie rób.. My też cię kochamy..
James ”

- Czemu jego słowa doprowadzają mnie do SZALEŃSTWA? – uśmiechnęłam się.. - Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
                Przez cały dzień nie robiłam nic.. Oglądałam zdjęcia na Facebooku, Twitterze i innych stronach, na których byłam zalogowana.. W ciągu tych dwóch miesięcy, dostałam wiele wiadomości z pozdrowieniami itd. Cieszyłam się, że ktoś jeszcze pamięta o starej koleżance.. Zostawiłam ich bez pożegnania, a oni i tak pisali. I za to ich kocham..

**********************
Następny nudny rozdział, mi się nie podoba, a wam?

01/08/12

Rozdział XX

Przepraszam za moją długą nieobecność, ale wiele złych rzeczy zdarzyło się w moim życiu.. Mój tata zmarł 28.07.12 [*].. Ehh, ale co się stało to się nie odstanie. Mam do was prośbę, dajcie mi odpocząć kilka dni, tylko tyle..
Zapomniałabym.. Dziękuje za 3.368 wejść w samym lipcu :) Jesteście kochani <33 A teraz.. Miłego czytania :)
*************************************

                Otworzyłam cicho kluczem drzwi wejściowe. Nawet się nie odezwałam. Nikogo nie było w domu. Ulga.. Wielka ulga. Weszłam na górę, rozpakowałam rzeczy, wykąpałam się, a oni jeszcze nie wrócili.
- Zapomniałabym! – krzyknęłam i szybki krokiem weszłam do pokoju, szukając telefonu. Wybrałam numer Izy, miałam przecież zadzwonić jak dolecę.
- Cześć, już doleciałaś? - spytał ciepły głos po kilku sygnałach.
- Tak. Nikogo nie ma w domu, ale jakoś przeżyje.
- Wyjechali gdzieś?
- Nie mam zielonego pojęcia. Zawsze muszą mi to robić..
- A jak się leciało?
- Spoko, całą drogę przespałam.
- Wiesz co kochana, muszę lecieć, Josh mnie woła.
- Ok. Pozdrów go ode mnie.
- Pozdrowię. Pa.
                Rozłączyłam się. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi, krzyki.. Dagi i Kali, jak zwykle.. Kendall miał rację, dziewczyny już takie są.
- Mamo, ale ja potrzebuję tych nowych butów! - krzyczała Dagmara.
- Jak ona chce nowe buty to ja też! - powiedziała Karolina.
- Kochane posłuchajcie, macie tyle par butów.. – powiedziała mama.
- A wy chcecie jeszcze jedne? - spytał tata.
- Tak! - powiedziały moje siostry.
- Jak zwykle.. - powiedziałam wychodząc z pokoju.. zaczęłam się śmiać. – Jesteście już dorosłe idźcie wreszcie do jakieś pracy ! A nie non stop na utrzymaniu rodziców.. Ile można?
- Angel! - krzyknęła Karolina. - Co ty.. tu.. robisz? - przytuliła mnie.
 -No właśnie, co? - spytała Dżaga podchodząc do mnie.
- Przyjechałam wcześniej, nie mogę? - spytałam.
- Oczywiście, że możesz - powiedziała mama, podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno.. Tak dawno jej nie widziałam.
- Stęskniłam się, mamo - powiedziałam.
- Ja również - powiedziała.
- A starego ojca, to już nikt nie przytuli - powiedział tata.
- Ależ oczywiście, że przytulę - powiedziałam i ucałowałam go w policzek.
- Jak ci tam było? Opowiadaj - powiedziała mama.
- Fajnie, nawet bardzo.
- A znalazłaś Kendalla? - spytała Kala.
- Tak - na twarzy rodziców, wypisany był niepokój, dlaczego nie wiem.. Nie chcieli żebym spotkała Kendalla? To absurdalne.. Przecież by mnie nie wysyłali do Los Angeles, jeśli by nie chcieli, żebym się z nim zobaczyła..
- I jak przystojny jest? - spytała Daga.
- Ty byś nawet własnego kuzyna poderwała – powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać. - A jak chcecie wiedzieć jak wygląda to chodźcie na górę - powiedziałam i ruszyłam do mojego pokoju. Po co? Jak to po co..RUSHERKA JESTEM TAK? Więc mam zdjęcia chłopaków na ścianach, znaczy się plakaty i artykuły..
- Po co nas tu przyprowadziłaś? - spytał tata.
- To on - powiedziałam pokazując na plakat, na słodkiego blondynka, za którym już tęsknie.
- Nie wierzę - powiedziała Daga. - Kendall Schmidt z BTR jest naszym kuzynem?!
- Tak i jestem z tego dumna - powiedziałam uśmiechając się, rodzice zrobili wystraszone miny, o co im mogło chodzić? Nie wiem, ale wyglądało to podejrzanie. Mama zrobiła się blada jak ściana. - Coś się stało mamo? - zapytałam.
- Po prostu słabo mi się zrobiło, pójdę się położyć  – powiedziała i wyszłam z pokoju, za nią tata.
- Mama ma tak często? – spytałam.
- Nie. Dziś chyba był drugi czy trzeci raz w ciągu tego miesiąca - powiedziała Karolina.
- Lepiej pójdę sprawdzić co się stało – powiedziałam i udałam się pod pokój rodziców, usłyszałam przez drzwi cichą rozmowę.
- A jeśli się dowie? - mówiła mama. - Wiesz, że Angelika jest mądrą dziewczyną.
- Kochanie spokojnie.. Nie masz się czym denerwować - uspokajał ją tata.
- Wcześniej czy później i tak się dowie, że nie jest naszą córką - powiedziała mama, a mnie zatkało.
- Nie jestem ich córką?! - krzyczałam w myślach. - Ale jak to?! Więc Kendall to też nie moja rodzina?! – czemu od razu pomyślałam o Kendallu?
- Nie bój się kochanie, nie dopuszczę do tego, aby się dowiedziała - powiedział tata. Po moich policzkach spłynęły zły.. Gorzkie łzy.
                Nie mogłam siedzieć w domu, nie teraz.. Musiałam wyjść jak najszybciej z domu. Wzięłam kurtkę z wieszaka i bezszelestnie wyszłam z domu.
 Nie chciałam widzieć osób, które okłamywały mnie cały czas. Moje serce pękło na pół.. Jak mogli mi tego nie powiedzieć? Przecież powinnam wiedzieć. Może się bali.. Tak. Pewnie się bali mojej reakcji. Ale im dłużej będą to ukrywać, tym bardzo ja będę chciała im wykrzyczeć w twarz, że są kłamcami.. Chcę wiedzieć, kto tak naprawdę jest moją mamą, a kto tatą.. Te pytania zostawiam na razie na później, może się kiedyś dowiem.. Teraz wszystko mi się zawaliło.. Wszystko, cały świat, całe życie. Okazuje się, że nawet Kendall nie jest moją rodziną.. Co ja teraz zrobię? Przecież mu tego nie powiem. Nie mogę. Okażę się oszustką.. Ale muszę z kimś porozmawiać, ale z kim? Na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba – Logan – on jest moim jedynym zaufanym przyjacielem.. Chyba mogę mu o wszystkim powiedzieć..
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i nie zważając na koszty, zadzwoniłam do Logana. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Tak słucham? – powiedział.
- Cześć Logan. To ja Angelika – powiedziała, ale głos mi się załamał, zaczęłam płakać.. Znów.
- Co się stało? – spytał.
- Nic, naprawdę nic – powiedziałam przez łzy.
- Co się musiało stać, że do mnie dzwonisz.
- Jesteś sam?
- Tak, mów co się dzieje.
- Usłyszałam rozmowę rodziców, że nie jestem ich.. - zaczęłam coraz bardziej płakać.
- Co znaczy „Nie jestem ich” ?
- To znaczy, że nie jestem ich biologiczną córką! – krzyknęłam i rozpłakałam się na dobre.
- Jesteś tego pewna?
- Mama powiedziała, że jestem mądra i wcześniej czy później i tak się dowiem, że nie jestem ich.
- Ojej.. Współczuje ci.
- Logan i co ja mam teraz zrobić?
- Żyć tak, jakby się nic nie stało..
- Co ty za głupoty gadasz?! Nie da się żyć, tak jakbym nie wiedziała..
- Ale spróbuj.. Wcześniej czy później rodzice ci powiedzą.
- Może i masz rację.. Spróbuję, ale nie obiecuję. To wszystko mnie już przerasta. I wychodzi na to, że Kendall nie jest moją rodziną..
- Zapomniałem o tym.. I co teraz zrobisz? Powiesz mu?
- Nie teraz.. Może później.. Nie jestem na razie na to psychicznie gotowa. Najpierw muszę się dowiedzieć „czyja”, tak naprawdę jestem. To w tym momencie jest dla mnie najważniejsze.
- Dobrze – powiedział chłopak, a ja usłyszałam „ Z kim Logan rozmawiasz?” był to Kendall, zawsze musi przyjść, kiedy nie jest potrzebny. – Z Erin – skłamał i dziękuje mu za to. A Kendall odpowiedział „To ją pozdrów.” – Pozdrowię.
- Dziękuje, że mnie nie wydałeś.
- Nie ma sprawy. Dla ciebie wszystko – w nim miałam wsparcie, kochałam go za to, jaki jest – Dobra muszę kończyć.
- Dziękuje za wszystko, pa.
- Pa i już nie płacz.
- Dobrze.
                Rozłączyłam się.. Poczułam się lepiej, o wiele lepiej.. Wiedziałam, że rozmowa pomaga, ale że aż tak?
                Wróciłam do domu, łzy wyschły, a oczy nie były już czerwone, nikt nie zauważył, że wyszłam.. Tak mi się zdawało, aż do momentu, kiedy weszłam do swojego pokoju.
- Jesteś! – krzyknęła Karolina – Już myślałam, że uciekłaś.
- A dlaczego miała uciekać? – spytałam.
- Nie wiem – powiedziała. – Może lepiej ci było w Stanach.
- No co ty. Wszędzie dobrze, ale w domciu najlepiej –uśmiechnęłam się. – Przecież o tym wiecie – powiedziałam, a do pokoju weszli rodzice.
- Córeczko! – krzyknęła mama. – Gdzie byłaś ? Martwiłam się..
- Byłam się przejść. Nie mogłam?
- Oczywiście, że mogłam, ale dlaczego nie powiedziałaś? – spytał tata.
- A nie wiem.. Nie wiedziałam gdzie pójdę, więc nie chciałam was okłamywać – ostatnie słowo podkreśliłam bardzo dokładnie.
- Tylko więcej razy nam tego nie rób - powiedziała mama i mnie przytuliła.. Nie chciałam tego, ale obiecałam Loganowi, że na razie będę się normalnie zachowywać.. Wiem, nie będzie to łatwe, ale dla niego zrobię wszystko.
- Połóż się i prześpij – powiedział tata. – Jutro nam opowiesz jak było.
- Dobrze. Dobranoc.
                Wszyscy wyszli z pokoju, a ja wzięłam jakąś pidżamę, udałam się do łazienki, przebrałam i wróciłam do pokoju. Położyłem się na łóżku, a w mojej głowie krążyły myśli, jak mam ułożyć sobie życie.. Jeśli powiem Kendallowi, że nie jestem jego „prawdziwą” rodziną, uzna mnie za oszustkę. Nie będzie chciał mnie znać. Wiem o tym, wiem jaki jest, za dobrze i za długo go znam. Po tylu latach, gdy znalazłam Kendalla, wszystko zaczęło mi się walić.. Jak zawsze.

***************************
Tego się nie spodziewaliście co nie? ^^ Jak myślicie, co będzie dalej? Kto jest rodziną Ang? Czekam na komentarze i jeszcze raz dziękuje, że jesteście <33