17/11/20

Rozdział XXVIII

Z perspektywy Mii

Otworzyłam oczy. Poczułam ogromny ból. Znów ta migrena… Przymknęłam jedno oko, aby lepiej widzieć. Przede mną siedział James. Uśmiechnął się lekko, gdy zauważył, że już się obudziłam. Byłam chyba w szpitalu. Wszystko dookoła było takie białe i raziło mnie po oczach.

- Jak się czujesz? – zapytał mężczyzna, łapiąc mnie za rękę.

- W porządku – odrzekłam po chwili. – Co się właściwie stało?

- Zemdlałaś.

- Dlaczego? – złapałam się za głowę. Niemiłosiernie mnie bolała.

- Z nerwów pani Taylor – do pomieszczenia wszedł lekarz. – Doznała pani szoku – zaczął przeglądać jakieś papiery. – Ale dobrze, że pani do nas trafiła. Inaczej nie wiedzielibyśmy, że ktoś panią podtruwa.

- Dlaczego pan sądzi, że ktoś mnie podtruwa? – podniosłam się i oparłam o poduszkę.

- W pani krwi znaleźliśmy niedopuszczalną dawkę Zoldipemu, związku chemicznego, który podany w za dużych ilościach, powoduje zaniki pamięci – spojrzał w kartę. – Skarży się pani na migreny, tak?

- Tak – powiedziałam niepewnie – i nie mogę przez nie spać.

- Zapewne za dużo pani bierze leków nasennych – spojrzał na mnie. – Ile tabletek?

- Trzy dziennie, tak zalecił lekarz – szepnęłam.

- No ja nie wiem jakiego ma pani lekarza – schował długopis do kieszonki fartucha – ale proszę go zmienić jak najprędzej, bo panią inaczej zabije – uśmiechnął się i wyszedł.

- Nie rozumiem – poprawiłam włosy, które opadały mi na twarz – przecież to znajomy Adriana, dlaczego chciałby zrobił mi krzywdę? – spojrzałam na Jamesa.

- Właśnie dlatego, że jest znajomym Adriana – szepnął, a ja spojrzałam na niego, podnosząc brew. – Nie będę ci tego tłumaczyć w szpitalu.

- Jednak nalegam – spojrzałam mu w oczy. – Jeśli zemdleje to mamy chociaż blisko ratunek.

- On cię zabił – Amy weszła do pokoju i rzuciła szybko. – On zabił moją mamę. Na jego oczach – skinęła głową w stronę bruneta i oparła się o barierkę łóżka.

- O czym wy znów mówicie? – spojrzałam na nich niepewnie. James z kieszeni marynarki wyciągnął portfel, a z niego kawałek starej gazety. Wręczył mi go do ręki. – Co to jest?

- Przeczytaj – szepnął. Rozłożyłam skrawek i zaczęłam czytać. Zdjęcia z miejsca zabójstwa sprzed 12 lat. Zdjęcia Adriana, jako zabójcy… Momentalnie mnie zamurowało, wypuściłam z ręki gazetę i spojrzałam na nich z otwartymi ustami. Czułam jak z moich oczu mimowolnie wydobywają się łzy. – Nie chciałem ci mówić, bo wiedziałem, że mi nie uwierzysz… Adrian kochał się w Angelice, to ci już mówiłem… Zabił ją, bo wybrała mnie zamiast jego.

- To dlaczego ja żyje? – powiedziałam po chwili. – Jeśli ja, to ona… to dlaczego żyje?

- Nie wiem – szepnął – ale się dowiem, obiecuję ci.

- Nie spodoba się pani to co powiem – zaczęła Amy – ale zgłosiłam wszystko na policję, pokazałam im wyniki, wyjaśniłam sprawę. Adrian został zatrzymany do wyjaśnienia.

- Wyjdźcie stąd – zaczęłam oddychać mocniej. – Nie dość, że zjawiacie się w moim życiu tak nagle, to wywracacie wszystko do góry nogami! – warknęłam. – Nie po to wiodę spokojne życie jako nauczyciel, aby nagle ktoś chciał mi to wszystko zniszczyć! – spojrzałam na nich ze łzami w oczach. – Co ja wam takiego zrobiłam, co?!

- Mieliśmy prawo wiedzieć – szatyn spojrzał mi w oczy – czy jesteś osobą, którą mieliśmy nadzieję, że będziesz.

- I tak nic nie pamiętam, i tak do was nie wrócę, znów was nie pokocham. Chcę być z Adrianem! On to moje jedyne wspomnienie – młoda blondynka tylko kiwnęła ręką i wyszła na korytarz, zostawiając mnie sam na sam z Jamesem. – Nie jestem w stanie przypomnieć sobie was. Jesteście dla mnie zupełnie obcymi osobami.

- Jednak nie zabierzesz mi nadziei – powiedział, wstając. – Tyle lat żyłem ze świadomością, że moja Angelika nie żyje. Teraz jest mi chociaż odrobinę lepiej, bo wiem, że jej nie zabił. Nawet jeśli nas nie pamiętasz, trudno. Najważniejsze, że mogłem cię zobaczyć i znów poczuć to, co było kiedyś – spuścił wzrok. – Nawet jeśli zdecydujesz, że nie chcesz nas znać, uszanuję to – kilka pojedynczych łez spłynęło mu po policzku. – Ale nadal mam nadzieję, że kiedyś uda ci się przypomnieć wszystko, co było. Byłbym bardzo szczęśliwy.

Brunet zniknął za drzwiami. Nie tylko dla niego ta sytuacja była trudna. Nie chciałam go ranić, ale nie mogłam ukrywać, że nic do niego nie czuję. Nie pamiętam go. Nie pamiętam nic. Nie mówię jednak, że to się nie zmieni. Nikt nie wie co będzie… ale też nie mam pewności jak postąpię, gdy wszystkie wspomnienia wrócą. Od tylu lat jestem zupełnie inną osobą. Mam pracę, którą kocham… i już nie jestem tamtą Angeliką. Jestem Mia Taylor… i nie chcę żeby się to zmieniło.

1 komentarz:

  1. O co za gnój ten Adrian że ją podtruwał! Podtruwacz jeden!
    Genialny lekarz" Prosze zmienić lekarza bo panią zabije" no i uśmiecha się i wychodzi xd Hehe kuwa ale heheszki no ja nie mogę xd
    Meh Angelika to ładniejsze imie niż jakaś Mia! To imie dla psa, no weż! A tyle ludzi ostatnio nadaje takie imie dziecku ...
    Ide spac. Ale tu wróce! I dokończe to co zaczęłam!!!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Komentuj ! To naprawdę motywuje :}