Sprawa
mojej mamy nie dawała mi spokoju. Długo myślałam co można by było zrobić i jak
to zrobić, aby nie wzbudzać podejrzeń. Louis starał się trochę ją podpytać, w
pewnym stopniu „zaprzyjaźnić się”, ale jak to bywa z nauczycielami, nie łatwo
jest wejść w tą prywatną strefę. Jednak, nie odpuszczaliśmy. Chciałam o niej
wiedzieć jak najwięcej, skąd jest, dlaczego uczy, czemu aż tak przypomina mi
mamę. W miarę przeglądania zdjęć, zdałam sobie sprawę, że Lou miał rację… jest
naprawdę podobna. Poza tym, nauka matematyki? Moja mama o tym marzyła! Zawsze
chciała być nauczycielem. Nie uważam, żeby był to zbieg okoliczności.
Nadeszły
ferie, a z nimi w naszych głowach narodził się pomysł. Postanowiliśmy namówić
naszych staruszków, abym mogła na ferie wyjechać do Nowego Jorku. Tam bym mogła
poznać panią Taylor, spróbować coś ją podpytać. Może jakoś zrozumieć tę całą
sytuację.
-
Nie ma mowy – powiedział stanowczym głosem tata. – Ferie spędzasz w domu na
nauce.
-
Nie ma szans! Ferie nie po to są! – byłam na niego wściekła.
-
Nie było cię długo. Masz braki. Musisz jakoś to nadrobić, bo inaczej nie
przejdziesz – tata odłożył gazetę i spojrzał na mnie. – Coś jeszcze?
-
Doskonale wiesz, że nie będę cię pytać o zdanie. Będę chciała, pojadę –
warknęłam i uciekłam do pokoju.
Z
perspektywy Jamesa
Nie
miałem już do niej siły. Była taka uparta... Do tego pyskata i denerwująca! Nie
mogłem pozwolić na to, aby pojechała do Louisa na dwa tygodnie i znów opuściła
się w nauce! Miała tak wiele braków, a nic sobie z tego nie robiła.
-
No i co mam zrobić? – spojrzałem na Logana, który prawie zderzył się z Amy.
Wściekła trzasnęła drzwiami i tyle ją było widać.
-
Ucieknie nam znowu, jak tak dalej pójdzie – jęknął Henderson.
-
Więc co radzisz? – spojrzałem na niego błagalnym wzorkiem. Wiedziałem, że Logg
ma dobre pomysły, że mogę na niego liczyć.
-
Niech pojedzie tam i uczy się z nim – powiedział, siadając obok. – Jest
starszy, więc jej pomoże. Poza tym, to jej chłopak, czegoś możemy od niego
wymagać.
-
Oprócz tego, że ją bzyka! – krzyknęła Vai z pokoju.
-
Nie słuchaj jej, gada głupoty. Na pewno nic między nimi nie było – szepnął
brunet.
-
Ja wszystko słyszę, Henderson! – Vai wyskoczyła z pokoju w bieliźnie. –
Wszystko słyszę – powtórzyła i zamknęła się w łazience. Mężczyzna tylko się
zaśmiał i spojrzał na mnie.
-
I myślisz, że oni nic nic? – zapytałem po chwili lekko zmieszany.
-
Na pewno nic nic – zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu. – Ale przemyśl moją
propozycję – wstał i wyprostował się – nie jest taka głupia.
-
Tylko myślisz, że oni będą się tam uczyć? – westchnąłem. – Powiedzą mi, że tak,
a będą się dniami i nocami gdzieś szlajać.
-
To jedź z nią – uśmiechnął się Logan – i zabierz ze sobą Crovenów. Zróbcie
sobie taki mały, rodzinny wyjazd. Ty, oni, Lou i Amy. Lepiej się poznacie, może
w końcu jakoś się dogadacie, a przede wszystkim, będziesz miał na nią oko, żeby
nie robiła niczego głupiego.
Mężczyzna
pobiegł na górę do Vai. Spojrzałem za nim, zastanawiając się nad jego pomysłem.
Wcale nie był taki głupi, jaki mi się na początku wydawał. Po krótkim
zastanowieniu doszedłem do wniosku, że Amy myśli poważnie na temat Louisa, a
Crovenowie lubią moją córkę. Szkoda tylko, że między mną, a nimi było jak było.
Jednak wyjazd mógł poprawić nasze stosunki, jak i je pogorszyć. Byłem jednak
dobrej myśli.
Złapałem
za telefon i zadzwoniłem do Josha. Wcale nie był zadowolony z powodu mojego
telefonu. Nigdy nie potrafiliśmy się porozumieć. Po chwili rozmowy, uspokoił
się i nabrał przyjaznego tonu. Stwierdził nawet, że to dobry pomysł! Słyszałem
w tle roześmiany głos Izabeli. Cieszyła się. Powiedziała, że taki odpoczynek im
się przyda. Tym bardziej, że obiecałem, że za wszystko zapłacę. Chciałem im się
jakoś odwdzięczyć za to, że byli wsparciem dla Amy w najtrudniejszych dla niej
chwilach i w sumie przeprosić, za to jakim debilem byłem. Wiele razy chcieli mi
pomóc, a ja byłem za dumny na to.
Na
samym końcu, gdy już wszystko było ustalone, powiadomiłem Amy jakie są moje
warunki. Na początku nie bardzo podobał jej się taki pomysł, ale koniec końców,
stwierdziła, że lepsze to niż nic.
Wyjazd
miał się odbyć za dwa dni. Zabukowałem bilety, zacząłem pakować
najpotrzebniejsze rzeczy. Byłem naprawdę dobrej myśli. Lepiej się poznamy, może
nabierzemy do siebie więcej ufności… i może w końcu Josh wybaczy mi wszystkie
moje błędy. Byłem młody i głupi. Teraz chociaż to wiem.