07/03/20

Rozdział XV


- Długo cię w domu nie było, opowiadaj co się u ciebie pozmieniało! – ciocia Vai weszła do mojego pokoju, usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem. – Co robiłaś, gdzie byłaś i dlaczego mi nie powiedziałaś, że chcesz jechać do Lou?
- Za dużo pytań na raz – zaśmiałam się.
- Nie strasz ją, bo znów nam ucieknie – wujek Kendall wszedł do nas i zamknął za sobą drzwi.
- Nie mam zamiaru. Już się swoje nauczyłam.
- Wiemy – powiedział blondyn – też mamy swoje źródła.
- Przyszły do nas i wyćwierkały, że cię widziały w klubie ze striptizem – zaśmiała się Vai, a Kendall popatrzył na nią zły.
- Że Lou? – spojrzałam na nich. – Naprawdę wam powiedział, gdzie jestem?
- Nie masz pojęcia co by było, gdyby James się nie dowiedział, gdzie jesteś – Kendall usiadł obok mnie. – Ale pozwolił ci wybrać. Nie pojechał po ciebie i nie przywiózł cię na siłę. Musisz to zrozumieć.
- Maslow chciał żebyś sama wróciła – dodała Vai.
- Ale żeby mnie własny chłopak tak wkopał – syknęłam przez zęby.
- Chłopak? Jaki chłopak? – Vai spojrzała na mnie zdziwiona. – Było bara bara bara bere bere bere? – uśmiechnęła się szeroko.
- Ciociu – jęknęłam – stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji.
- To było czy nie było? – zaczęła majtać brwiami.
- Błagam, nie rób tak – zaśmiałam się. – Oczywiście, że nie było! – Schmidt odetchnął głęboko i złapał się za serce.
- Dzięki Bogu – szepnął. – Widzisz Vai, są tutaj porządni ludzie, a nie takie same zboczuchy jak ty! – Hendersonka wywróciła oczami. – Ale chyba nadszedł taki czas, że trzeba z tobą porozmawiać o seksie – spojrzałam na niego jak na debila.
- A co chciałbyś wiedzieć? – zaśmiałam się, a Vai z wrażenia spadła na ziemię. Zaczęła turlać się ze śmiechu, patrząc na Kendalla, który rozdziabił usta.
- Zagięłaś go – przybiła ze mną piątkę.
- Dziewczyny, dajcie spokój, nie róbcie ze mnie takiego niedoświadczonego mężczyzny. Mam swoje lata i swoje doświadczenie!
- Przy Pauline to się nie dziwię… Ona jest tak rozciągnięta, że z nią można dużo pozycji wypróbować! – brunetka zaczęła się śmiać. Wujek Kendall chyba nie wiedział, co ma powiedzieć. Chciał dobrze, a przy Vai wyszło jak zawsze. Ona nie potrafi być poważna! Nawet na własnym ślubie nie potrafiła… Przy ołtarzu śmiała się jak głupia, nawet ksiądz nie umiał jej uspokoić, a na sali weselnej przyłożyła Loganowi i Jamesowi, bo nie chcieli jej dać więcej alkoholu. Momentami chyba nikt nie ma do niej sił.
- Nie wiem czy chcę kontynuować tę rozmowę – spojrzałam na nich. – Nie potrzebuje pogadanek o seksie, zabezpieczeniach i w ogóle. Dużo wiem z opowiadań znajomych, w Internecie też jestem w stanie znaleźć co potrzeba. Poza tym, Lou to nie prawiczek, więc no.
- Czyli doświadczony chłopok – Violette mnie szturchnęła – z takim nie zginiesz! A takie młode ciałko to i siłę jeszcze ma, godzinami można.
- Vai, błagam cię… Zatkaj się już, bo taśmę przyniosę – warknął zdenerwowany blondyn. – Nie polepszasz sytuacji ani trochę! Ona ma poczekać z seksem, a nie masz ją do tego namawiać! – krzyknął zdenerwowany.
- Seks? Jaki seks? – do pokoju wpadł tata i wujek Logan.
- Dziękuję wam bardzo – powiedziałam załamana. – Niech cały dom wie, że mam chłopaka, a wy mi pierdzielicie o seksie!
- To Vai, nie ja! – Schmidt pokazał na Hendersonkę palcem, a ta wyciągnęła do niego język.
- Skarżypyta – zaśmiała się Vai. – Ja jestem niewyżyta, a poza tym lubię seks, co w tym złego?
- Nie musisz namawiać do tego Amy – szepnął Kendall. – Ani namawiać, ani zachęcać.
- Ale jaki seks? Jaki chłopak? – tata patrzył na nas zdezorientowany i chyba nieźle przejęty całą tą sytuacją.
- Nawet ja się domyślam, a on nie – zaśmiał się Logan, poklepując mojego ojca po ramieniu. – Chodź staruszku, ja ci wszystko wytłumaczę – wyprowadził go za drzwi, zostawiając mnie z dwójką wariatów.
- Jak już tak bardzo wujku chcesz, to mogę porozmawiać o seksie, ale z ciocią Vai – uśmiechnęłam się.
- To już wolę żebyś z nikim nie rozmawiała – blondyn spojrzał na brunetkę złym wzrokiem. – Ona na pewno ci nie pomoże.
- Widzę, że pan szanowny „zaczekajmy z seksem, bo jestem za młoda” nie wierzy, że mogę powiedzieć coś mądrego – kobieta chwilę się zawiesiła. – Chyba sama czasem w to nie wierzę – zaśmiała się.
- No i jak ja mam prosić kogoś takiego, aby opowiadał ci o seksie! Już lepiej z Pati porozmawiaj, ona na pewno nie będzie opowiadała ci głupot!
- To dobry pomysł – stwierdziła Vai – Pati zna o wiele więcej pozycji niż ja!
- Ja z nią zwariuję – wujek się załamał i schował twarz w dłoniach.
- To ja chyba już z wujkiem Loganem wolę porozmawiać – powiedziałam, opierając twarz na dłoni. – On jest najrozsądniejszy z całej naszej bandy wariatów.
- Milcz – warknął Kendall, pokazując na Violette, która chciała coś powiedzieć. – Nawet nie próbuj odezwać się słowem.
- No mówię, banda wariatów – podniosłam lewy kącik ust. Kochałam tę moją bandę wariatów. Zdałam sobie sprawę jak mocno za nimi tęskniłam przez te wszystkie tygodnie.