Z
perspektywy Jamesa
Wszedłem do pokoju Amy. Nic, a nic
się tu nie zmieniło. Mija kolejny tydzień, a jej z nami nie ma. Policja nie ma
żadnych wiadomości, a wszyscy odchodzimy od zmysłów. Usiadłem na jej łóżku i
zacząłem spoglądać dookoła. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że ta mała
poczwarka, żona Hendersona, mogłaby mieć rację. Tylko, że miała rację.
Odsunąłem się od Amy, bo bałem się być „złym
przykładem”. Wiedziałem, że będzie mieć wsparcie w chłopakach, więc
myślałem, że już we mnie go nie potrzebuje. Myliłem się i byłem debilem. To
właśnie mnie potrzebowała najmocniej, a nigdy nie miałem dla niej czasu.
Prawda jest taka, że chyba nie
potrafiłem mieć dla niej czasu. To jak bardzo jest podobna do swojej matki,
wcale nie ułatwiało sytuacji. Nie zmieniało to jednak faktu, że kocham ją ponad
życie i nie chcę, aby coś jej się stało. Martwiłem się o nią niemiłosiernie.
Wolałbym oddać własne życie niż znów przeżyć utratę ukochanej osoby.
Zszedłem na dół, patrząc na tą całą
zgraje zakochanych osób. Każdy kogoś miał, tylko ja nie potrafiłem się
zakochać. Nawet Carlos poradził sobie po stracie Vic, która zanim odeszła,
najpierw zmieszała go z błotem. Biedny Pena, długo nie mógł się z tego pozbierać.
Jednak na jego drodze pojawiła się Pati, jego słoneczko. Nawet z Victorią nie
był aż tak szczęśliwy jak z nią. Chociaż ruda była jego wielką miłością. Miałem
nadzieję, że i mi kiedyś się tak poszczęści i znów będę mógł poczuć się
szczęśliwy i zapomnieć o przeszłości.
-
Idziesz z nami na kurczaki? – zaśmiała się Vai. – Promocja jest, będę mogła
zjeść więcej. Byle nie tych pikantnych!
-
I tak dużo jesz – uśmiechnąłem się do niej.
-
Czy on właśnie zasugerował, że jestem gruba?! – brązowooka stanęła przed
lustrem. – No dobra, przytyło się to kilka kilo, ale bez przesady!
-
Chyba kilka ton – zachichotała Pati, za co dostała poduszką. – Przecież
żartowałam!
-
Przechodzę na dietę – obrażona Hendersonka usiadła na kanapie.
-
Założę się o 10 dolarów, że nie da rady – zaczął Kendall.
-
Ja o 20, że uda jej się przetrwać dzień – odparła Pauline, opierając się o
swojego chłopaka.
- Przeceniacie ją – zaśmiał się Logan, za co został spiorunowany wzrokiem. – Nie
przeceniacie?
-
Vai na pewno się uda! Jest silna! – powiedział Carlos, siadając obok
dziewczyny. – Silna, niezależna, wspaniała.
-
Wystarczy tej diety! – Vai gwałtownie wstała i oglądnęła się w lustrze. –
Więcej takiej głodówki nie przetrzymam – spojrzała na zegarek. – O trzy minuty
za długo.
-
I po co ja się produkowałem – Carlos zaśmiał się cicho. – Wierzyłem w ciebie! –
uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na Kendalla, który właśnie jak dziecko
cieszył się z 20 dolarów. Jak dzieci, jak dzieci.
-
Przy was to nigdy nie jest nudno – podsumowałem całą tę komedię.
-
To jeszcze nic! Nie zdajesz sobie sprawy, co Vai zrobiła wczoraj – Kendall
usiadł na schodach i zaczął się śmiać.
-
Nie wiem czy jestem gotowy na taką wiedzę – stwierdziłem, lekko zaniepokojony.
Jednego mogłem być pewien: Tego, co zaraz usłyszę, na pewno się nie spodziewam.
-
Schowała się do lodówki, aby Logan jej nie znalazł.
-
Że niby dlaczego?
-
Miała mieć badania – powiedział Logan, przytulając swoją żonę – i pobieraną
krew.
-
Strzykawka – powiedziała Vai i przełknęła ślinę – i igła – momentalnie zrobiła
się blada jak ściana.
-
Stara baba i boi się igieł? – zaśmiałem się.
-
I tak koniec końców poszliśmy na pobieranie krwi – Logan pocałował ją w
policzek.
-
A później na loda – Vai rozpromieniła się momentalnie, na co wszyscy
wybuchliśmy śmiechem. – Wy tylko o jednym. Naprawdę. Dom wariatów – próbowała
być poważna, ale nie wychodziło jej to za dobrze.
Koniec końców nie pojechaliśmy na
kurczaki… ale kurczaki przyjechały do nas. Zamówienie Violette było na tyle
duże, że myśleliśmy, że to zapasy na miesiąc… Hendersonka jednak zjadła 90%
tego wszystkiego. Czasem zastanawiam się, gdzie jej się to mieści. Chociaż… po
odgłosach, które niosą się po nocy, mogę stwierdzić z czystym sercem, że zna
dobre i przyjemne sposoby na spalenie tłuszczu.
"Mała poczwarka?" Wal się Maslow!
OdpowiedzUsuńO jaki pantofel z tego Hendersona xd "Przeceniacie ją! (wzrok mordercy Vai) yy nie przeceniacie?" xd
Hahah piękne xd o trzy minuty za długo xd
Ej ty kradziejko! To byl mój pomysł z tym chowaniem się do lodówki xd
Haha po prostu w tym rozdziale dałaś wszystkie perełki dotyczace Vai xd Loff <3
Niech żyją lody i lodziki! xd Końcówka najlepsza <3 No i niech żyją kurczaczki! :3
Wiedziałam, że Ci się spodoba ❤
Usuńnie wiem czy ten komentarz sie zamiesci, bo juz dwa probowalam dodac pod tamtym rozdzialem i zaden nie wlecial...
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej - bardzo mi sie podoba, ze dalas taka przerwe od bardziej powaznych akcji i skupilas sie na kurczakach XD troche oddechu nikomu nie zaszkodzilo, a czlowiek tylko jest ciekawszy co sie dzieje dalej z amy.
oby ten komentarz sie dodal!!
m.