Jednorazówka 12 (part II)

- Cholernie mnie pociągasz. Nic na to nie poradzę – szepnąłem. Była taka piękna. Jej brązowe oczy mieniły się w blasku księżyca. Wiedziałem, że właśnie tego chce. Jej ciało reagowało na mnie w jednoznaczny sposób. Spojrzałem na jej usta, lekko rozwarte i pięknie czerwone. Pasowały do jej koloru włosów i ciętego charakteru. Wyglądała ślicznie. Była jeszcze piękniejsza niż ją zapamiętałem. Zrzuciła kilka kilo, zapuściła włosy, znów wróciła do tego cudownego koloru… i przestała nosić okulary, przez co lepiej było widać jej duże, brązowe oczy. Nie myśląc długo, wtopiłem się w jej usta. Mruczała i jęczała cicho, a mnie jeszcze bardziej to nakręcało. Przywarłem jej ciało do drzwi balkonowych, pogłębiając namiętność pocałunku. Ann zarzuciła ręce na moją szyję, przyciągając mnie do siebie jeszcze mocniej. Złapałem ją za uda i podniosłem do góry. Szybkim pchnięciem otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Posadziłem dziewczynę na biurku, kontynuując pocałunek. Smakowała obłędnie. Zaczęła rozpinać moją koszulę… i chociaż nie chciałem, w sekundzie się opamiętałem. – To mój brat – złapałem ją za dłonie. – Masz rację, nie możemy – brązowooka spojrzała na mnie ze zdziwieniem, później złością, a następnie pokiwała głową i schowała twarz w dłoniach, wypuszczając z siebie powietrze. Bez słowa zeskoczyła z biurka i zaczęła iść w stronę drzwi. Złapałem ją za rękę. – Przepraszam cię, Ann. Nie mogę zmienić tego, że działasz na mnie w ten sposób – spuściłem wzrok. Ruda podeszła do mnie bliżej i złapała moją twarz w dłonie.

- Oboje się zapędziliśmy. To co było już nie wróci – spojrzała mi w oczy, lekko się uśmiechając. Widziałem w jej oczach smutek. Też wolałbym aby ten wieczór skończył się inaczej, ale wiedziałem, że nie mogę na to pozwolić. Artur zawsze był lojalny w stosunku do mnie. Nie mogłem mu wywinąć takiego świństwa.

- Chcę jednak żebyś wiedziała, że nie zapomniałem o tobie przez te wszystkie lata – złapałem za jej dłonie i przyłożyłem do swoich ust, delikatnie całując. – Byłaś i jesteś w mojej głowie. Chciałem się przed tym bronić, ale nie potrafię. Sylwia mnie rzuciła i zostałem sam… Dopiero wtedy zrozumiałem jaki byłem głupi, że pozwoliłem ci odejść – patrzyłem w jej oczy, które momentalnie zaczęły się szklić. Od razu wiedziałem, że czuje to samo. Nie musiała nic mówić. Przybliżyła się i delikatnie musnęła moje usta w geście pożegnania. Poczułem mocny ucisk w żołądku, gdy patrzyłem jak łzy spływają jej po policzkach. Była rozdarta… ja zresztą też.

Chwilę później wybiegła z mojego pokoju i pobiegła do łazienki. Słyszałam jak powstrzymywała się od płaczu. Nie chciałem doprowadzić do czegoś takiego… „ale wyszło jakoś tak”(*).

 

Chodziłam speszona po domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Usiadłam na krześle w kuchni, pogrążając się w zamyśleniu. Opuszkiem palców zaczęłam dotykać warg, chcą przypomnieć sobie wczorajszy pocałunek. Całował namiętnie, mocno, aż do utraty tchu. Nigdy nikt nie całował mnie w taki sposób. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Boże, jak ten mężczyzna na mnie działa. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało, chociaż to nie był sen. Nawet w snach nie wyobrażałam sobie, że tak to się skończy. Jednak wiedziałam, że nie mogę tak pogrążać się w myślach. To co się stało było niestosowne i nie powinno do tego dojść. Chociaż w głębi serca cholernie się cieszyłam, że tak się stało. W końcu spełniały się wszystkie moje marzenia. Chłopak, który tak strasznie mi się podobał, też coś do mnie czuł. Szkoda, że nie wiedziała tego wtedy, gdy miałam jeszcze te dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery lata… Wtedy wszystko wydawało się takie proste.

            Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk zbiegającej osoby po schodach… i na pewno nie takiego widoku spodziewałam się siedząc w koszuli nocnej w cudzej kuchni.

            Do kuchni wpadł Bartek… w samych bokserkach. Gdy już myślałam, że opanowałam swoje brudne myśli, Bóg dał mi znak, że jednak nie tędy droga. Spojrzał na mnie, a moje sutki momentalnie zrobiły się twarde, przebijając się przez cienki materiał. Szybko okryłam się satynowym szlafrokiem i uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że zauważył. Widziałam ten błysk w oku.

            - Głodna? – zapytał.

            - Zależy o jakim głodzie mówimy – oparłam policzek na dłoni.

            - Ja mogę zaspokoić tylko jeden – zaśmiał się, wyciągając patelnie. Nigdy nie pomyślałam, że widok gotującego faceta może tak mnie zainteresować. Nie mogłam oderwać od niego wzroku… a może bardziej od jego tyłka, który był obłędny. – Nie przyglądaj mi się tak – zaśmiał się, nie odwracając się w moją stronę.

            - Skąd pomysł, że patrzę?

            - Za długo cię znam by nie wiedzieć, że uwielbiasz mi się przyglądać – odwrócił się i oparł na łokciach. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on zaczął śmiać się jeszcze bardziej. – Nie udawaj. Nie raz złapałem cię na tym, że przyglądałam mi się o wiele za długo.

            - A ja myślałam, że jesteś za głupi żeby to zauważyć – powiedziałam z poważną miną, a brunet się oburzył.

            - Jak będziesz tak mówić to nie będzie śniadania!

            - A deser będzie? – brunet opuścił głowę i zaczął śmiać się pod nosem. – Co się tak śmiejesz?

            - Jesteś niemożliwa – uśmiechnął się lekko. – Gdybyś tylko nie była dziewczyną mojego brata…

            - To co? – zapytałam, podchodząc do niego. – Co by to zmieniło?

            - To wziąłbym cię na tym blacie – szepnął mi do ucha, a ja się lekko uśmiechnęłam. Od zawsze uwielbiałam, gdy mówił do mnie takim tonem. Nigdy jednak nie uważałam, że mówi to na poważnie. Bywało między nami różnie. Raz byliśmy najbliższymi przyjaciółmi i mogliśmy porozmawiać dosłownie o wszystkim, raz byliśmy dla siebie zupełnie obcymi osobami, a jeszcze innym razem po prostu znajomymi ze studiów, którzy niewiele mają wspólnych tematów do rozmów. Zmieniało się to jak w kalejdoskopie i nigdy nikt nie wiedział, który etap zaraz nastąpi. Na początku było mi ciężko przestawić się z jednego etapu na drugi, ale z czasem stało się to po prostu normą i zaakceptowałam sytuację, jakakolwiek by nie była… Chciałam mieć go blisko siebie i raczej nie miałam innego wyjścia niż pogodzić się z tym, jak jest.

            - Nie krępuj się – rzuciłam nagle. – Masz jakieś dwie, góra trzy godziny. Później wróci Artur i twoi rodzice – uśmiechnęłam się. Mężczyzna nie odpowiedział nic. Zastanowił się chwilę, a później złapał mnie w pasie i posadził na blacie. Spojrzałam mu w oczy. Migotał w nich żar, tak że zrobiły się niemal szare, a spojrzenie kierowały na moje usta. Przygryzłam dolną wargę, wiedząc co zaraz może nastąpić. Oplotłam go nogami, przyciągając mocniej do siebie. Niebieskooki spuścił głowę. – Powiedziałam, nie krępuj się. Zrób coś w końcu. W końcu jesteśmy w tym obydwoje – złapałam go za włosy, podnosząc jego głowę do góry. – Wiesz co? Jebać to – zaczęłam go całować namiętnie. Na początku mężczyzna się wahał, jednak po chwili stało się jasne, że dzień, którego tak mocno pragnęłam, nastąpi dziś.

Jedną ręką rozwiązał moje włosy, które były związane w kucyk i owinął je sobie wokół dłoni. Pociągnął mocno, odchylając mi głowę, a potem zmiażdżył moje usta w pocałunku. Jęknęłam, gdy się o mnie otarł i poczułam jego twardą erekcję tak blisko swojej cipki. Wstrzymałam oddech, gdy skupiając wzrok na moim sutku, zbliżył się i przesunął językiem od dekoltu po pierś. Mój kręgosłup przebiegł dreszcz, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Kiedy zamknęłam oczy, przeniósł się na drugą pierś. Po kilku chwilach kontynuował całowanie mnie niżej, po brzuchu, aż doszedł na sam dół. Pocałował mnie delikatnie przez majtki. Gdy zajął miejsce między moimi nogami, zaczął ssać cipkę, przesuwał po niej językiem z idealnie wyważonym naciskiem. Wsunęłam mu palce we włosy, bo nie chciałam, by przestał... i wtedy stało się coś, co w najgorszych koszmarach sobie wyobrażałam. Drzwi wejściowe się otworzyły, a do środka wszedł Artur – na szczęście sam. Z dwojga złego lepiej by jego rodzice nie widzieli co wyprawiam z ich drugim synem.

Spojrzał na nas niepewne, a gdy zrozumiał co jest grane, rzucił się z pięściami w stronę Bartka. Przysięgam, próbowałam ich rozdzielić, ale nie było to takie łatwe. Arturem kierowała furia – prawdę powiedziawszy, nie dziwię się ani trochę. Sama byłabym wściekła, gdybym zastała go w intymnej sytuacji z kimś innym… Nie mówiąc już o tym, że zdradziłam go z jego własnym bratem.

- Uspokójcie się w końcu! – krzyknęłam, próbując odciągnąć Artura, który siedział na Bartłomieju i okładał go pięściami. – Nic ci to nie da, że go zabijesz!

- Nie odzywaj się! – nagle całą swoją furię skierował na mnie. – Przywiozłem cię tutaj abyś poznała moją rodzinę, a nie pieprzyła się z moim bratem! – zaczęłam się cofać, a on podążać za mną. – Nie mogę uwierzyć, że znacie się jeden dzień i już miałaś zamiar wylądować z nim w łóżku!

- Niekoniecznie jest to prawdą co mówisz – szepnęłam. – Nie znamy się dzień, a kilka dobrych lat – mężczyzna zaczął się zastanawiać, nie mówiąc nic. Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech… ale nie taki „dobry”, raczej straszny. Zaczął się histerycznie śmiać.

- Czyli to o nim była mowa, tak? – wskazał na swojego brata. – Chłopak w którym się bujałaś na studiach to mój pieprzony brat, tak?! – pokiwałam tylko głową, nie mówiąc nic. – Dlaczego ja wcześniej się nie domyśliłem…? Dlaczego byłem taki głupi, że ci wierzyłem?! – nagle zaczęły opadać emocje. Mężczyzna usiadł przy blacie, opierając czoło na dłoniach. Oddychał głęboko, ale miarowo. Spojrzałam na starszego z braci, który zdążył się już pozbierać z podłogi. Z łuku brwiowego ciekła mu krew. Patrzył na mnie łagodnym wzrokiem, a ja czułam się tak cholernie winna. – Mogłaś mi powiedzieć – szepnął nagle.

- Dopiero wczoraj wszystko stało się jasne – powiedziałam cicho. – Wszystko potoczyło się tak szybko, że nie pomyślałam…

- Nie pomyślałaś, że powinnaś mi powiedzieć? Że powinnaś mnie nie okłamywać? Że powinnaś się kurwa przyznać, że nie znaczę dla ciebie nic? – podniósł głowę do góry, patrząc na mnie złym wzrokiem. – Ale wiesz co? Może i lepiej. Ty i on, jesteście siebie warci – podniósł się z krzesła i zaczął kierować się na górę. – Niech Bartek odwiezie cię do domu. Zabierz swoje rzeczy i się ode mnie wyprowadź. Nie chcę cię więcej widzieć na oczy – i zniknął na piętrze.

***

(*) Nawiązanie do jednej ze zwrotek piosenki: https://www.dailymotion.com/video/x86zda

1 komentarz:

  1. Uuu jak gorąco się zrobiło. Ale uwielbiam te twoje opisy xd i mmm też lubie patrzeć jak faceci gotuja ... W samych bokserkach xd hmm to jeśli Ann bedzie z Bartkiem a Artur jej nie będzie chciał widzieć na oczy to jak oni to zrobią skoro są braćmi? No i tu się zaczyna kłopot ... Mam nadzieję że będzie część trzecia 💙

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Komentuj ! To naprawdę motywuje :}